Dimitri zaprowadził mnie na salę i zamknął za mną drzwi. W pomieszczeniu nie było okien. Zrezygnowana usiadłam na łóżku. Chyba nawet na chwilę przysnęłam. Wybudził mnie dzwięk przekręcanego klucza w zamku. Do środka wszedł Sasza. Cholera a jeżeli Dimitri mu jednak powiedział? Mam przesrane.
-Jak się czujesz?- spytał siadając na krzesełku.
-Dobrze- odpowiedziałam nie pewnie- ale znowu nikt mi nic nie chciał powiedzieć, to moje dziecko i to mi powinni mówić co z nim.
-Masz racje, ale sama wiesz jakie są okoliczności.
-Mam w dupie okoliczności, co z nim?
-Z nią- poprawił. Chwilę trwało za nim zatrybiłam co on do mnie mówi.
-A więc co z nią?
-A więc powiesz mi co przyjmowałaś?- zmienił temat. Jaki miałam wybór, tabletki mi się kończyły a moje dziecko umierało. Wyjęłam opakowanie z kieszeni i mu je podałam.
-Zostaniesz tutaj na jakiś czas, postaram się cię odwiedzić jutro- powiedział i skierował się do wyjścia.
-Sasza poczekaj, co z dzieckiem?
Ale nie odpowiedział, po prostu wyszedł. A jeżeli jest gorzej niż myślałam? Byłam bezradna. Nie mogłam nic zrobić.
Poszłam do łazienki i wyjęłam telefon. Muszę z kimś pogadać. Niech sobie Drake myśli co chce ,i tak powiem o ciąży. Quick musi mi pomóc, to mój przyjaciel. Poczekałam aż się telefon uruchomi i wybrałam jego numer. Ale Quick nie odbierał. A więc mu się nagrałam
-Hej. Sasza wywiózł mnie do jakiegoś szpitala, mam tu zostać jakiś czas. Nie wiem kiedy będę mogła zadzwonić a więc ci mówię by nie było że nie. -och jak ja nienawidziłam gadać sama do siebie, westchnęłam zrezygnowana - Quick ja naprawdę nie daje rady, to mnie przerasta. Nie mam nawet z kim pogadać, jestem sama a Drake... zresztą nie ważne zadzwonię jak będę mogła
Rozłączyłam się i wyłączyłam telefon. Kiedy wyszłam w pokoju była jakaś pielęgniarka.
-Przyszłam podłączyć kroplówkę- wyjaśniła po rosyjsku
-Po co?- spytałam- coś się stało dziecku?
Ale mi nie odpowiedziała, podłączyła mi tą kroplówkę i wyszła. Usłyszałam jeszcze że przekręca klucz.