poniedziałek, 28 sierpnia 2017

Od Lexi Cd pozostali

Łzy spływały mi po policzkach. Muszę znaleść brata. Z nim wszystko będzie łatwiejsze. Ale w tych czasach nawet wyryczeć się nie da, bo nagle usłyszałam szelest i powarkiwanie a może pojękiwanie. Trupów było pięciu . Po cichu zaczęłam się wycofywać. Zombie mnie nie zauważyło. Kiedy wracałam usłyszałam serię wystrzałów. Czy to było te stado? Musiało ich być dużo a na dodatek po rozwalane w kilku miejscach. Przyśpieszyłam i o mało nie wpadłam na Rozi.
- Idz do Quicka- powiedziała tylko i ruszyła swoja drogą. Szkoda że nie powiedziała gdzie ten Quick jest. Biegłam w stronę wystrzałów. O dziwo to Drake strzelał z pistoletu, Quick posługiwał się kuszą. Niespodzianka szarpała jakieś zakrwawione ciało, a zombiaków było sporo.
- O rety! Co mam robić- chciałam pomóc a wiedziałam że najlepszą pomocą jest nie plątanie się więc postanowiłam dostosować się do ich planów bo miałam nadzieję że jakiś mają.
-Zbieraj bron i leć do samochodu, my z Drake'em damy radę. Szybko, pomóż Rozi. Musimy  stąd spadać.
A więc pobiegłam do jaskini gdzie w małej wnęcę obok wejścia była ukryta broń.  Słyszałam jak Rozi tłumaczy dzieciakom co mają robić, słyszałam wystrzał i o zgrozo kolejne warknięcia zombiaków. Odkręciłam się ale nigdzie ich nie widziałam. Ostrożnie wyciągałam broń. Choć wiedziałam że Quick nie jest głupi a z bronią umie się obchodzić, wolałam nie ryzykować bo w końcu każdy może się zapomnieć.
Nagle usłyszałam świst a gdy się odkręciłam dostrzegłam jak strzała w biła się w oko zombiaka zaledwie metr ode mnie.
- Dzięki- rzuciłam przez ramię do Creepy i rzuciłam broń do samochodu który musiała przestawić Rozi. Naprzeciw mnie zza drzew wyszedł kolejny trup. Kątem oka dostrzegłam jeszcze trzech. Rozi pomagała Kubie wejść do samochodu a Creepy ich osłaniała. Szerokim łukiem obeszłam zombiaka i podeszłam do niego wbiłam mu nóż w skroń. Zombiak wyrwał mi się ale zdążyłam wyrwać mu nóż z łba. Uderzyłam raz jeszcze a trup padł. Zebrałam broń i ruszyłam w stronę reszty. Rozi wzięła broń z samochodu i strzeliła do jednego z trupów. Creepy zastrzeliła właśni drugiego ale trzeciego musiała nie zauważyć. Rzuciłam nożem który ładnie przeleciał i wbił mu się w szyję. Człowieka by zabił, ale to już nie był  człowiek. Podbiegłam bliżej i dzgnęłam go drugim nożem.
-No to jesteśmy kwita- powiedziałam do Creepy. Wsiedliśmy do samochodu i odpaliłam silnik. Podjechałam w pobliże chłopaków i się przesiadłam. Teraz wystarczyło na nich czekać choć z chęcią bym poszła im pomóc. Ale zostałam na miejscu nie chcąc wkurzać Quicka.

Od Quicka Cd pozostali

Osz ty w życiu! Odkręciłem się na pięcie i ruszyłem za Drake'em.
-Niespodzianka, śniadanie- ryknąłem i niedzwiedz pobiegł za łysym który z łopatą goni przerażoną Rozi. Drake był jeszcze słaby więc bez trudu go wyprzedziłem. Złapałem zapłakaną Rozi.
-Już cicho, nie płacz, zaraz wszystko ci wyjaśnię- mówiłem powoli i spokojnie. Dziewczyna wtuliła się we mnie.
- Nie zrobisz nic Drake'owi?
- Nie obiecuję. Tylko niech się zamknie. -W tym samym czasie Drake dobiegł do nas
-Zostaw ją -warknął.
- Zejdz ze mnie Drake i ochłoń przed chwilą obiecałem Rozi ze nic ci nie zrobię. Słowa dotrzymam ale mnie nie prowokuj. Usiądz i ochłoń.- rzuciłem przez ramię. Kontem oka widziałem jak Surprise zżera łysego. Patrzyłem Rozi głęboko w oczy -Chciałem tylko uzgodnić z Drakiem czy to wszyscy którzy was gnębili. Bo nie chciał bym żeby któryś z tych drani się zawieruszył i w końcu narobił nam kłopotów. Tak? Rozumiesz?
-Tak masz rację- wymamrotała Rozi.
- Ja to zaraz szybko skończę- mówiłem.
Nagle coś przykuło moją uwagę.
- Rozi posłuchaj. Nie odwracaj się- Drake też ich zauważył.- Rozi idz szybko do jaskinik zbierz dzieciaki i zawołaj Alex.
Dziewczyna szybko się odwróciła w stronę w którą patrzyłem. Pózniej pędem ruszyła do jaskini. Kuszę miałem na plecach  więc ją zdjąłem.
- Drake łap- rzuciłem w jego stronę gnata.- Jest ich sporo ale to chyba nie jest stado, co?
-Nie - odparł Drake- Co robimy?- zapytał.
-Wybijemy zimnych na początek a pózniej spadamy do tego domku.
Zaczęliśmy strzelać, ja z kuszy Drake ze spluwy. W tym czasie przybiegła Alex.
- O rety co mam robić?
-Zbieraj broń i leć do samochodu, my z Drake'em damy radę. Szybko pomóż Rozi. Musimy stąd spadać.
Alex szybko pobiegła w stronę jaskini. A Niespodzianka zabiła już Adama i go zeżarła.
-Resztę też zlikwiduj Niespodzianka- krzyknąłem. Z Drake'em rozwaliliśmy tych zombiaków. Ale coś było nie tak. Drake chwiał się na nogach.
-Jesteś słaby. Choć pomogę ci-Drake wsparł się na mnie i powoli dowlekliśmy się do samochodu. Niespodzianka rozwaliła w tym czasie już resztę zbirów. Zapakowałem Drake'a do samochodu i podpaliłem wcześniej po przyciągane trupy zbirów. Wsiadłem do samochodu.
-Poczekamy aż skończy się jarać i jedziemy. Alex wszystko dobrze?
-Tak. Zabierz nas stąd- krzyczały dziewczyny.
-Spokojnie już się dopala możemy ruszać, powoli. Niespodzianka za samochodem- rzuciłem i wolno ruszyłem przez las. Co chwila patrzyłem czy Surprise biegnie i czy nie widać zimnych.
-Ech, Drake musimy pogadać o tym stadzie. Trzeba coś z tym zrobić
-Dokładnie- odparł.

Od Drake do Quicka

- Możemy się dogadać tylko pod warunkiem, że będziesz trzymał się z dala od mojej siostry, to nie podlega dyskusji. - zażądałem - Nie będę mieszkał z tobą pod jednym dachem jeżeli sobie tego nie ustalimy. 
- Nie prowokuj mnie - ostrzegł Quick - ktoś taki jak ty nie będzie mi stawiał warunków.
- Za to ktoś taki jak ty nawet nie spojrzy na Rozi - wypaliłem 
Ten typ denerwuje mnie na maksa i albo zamknie swoją gębę albo w nią dostanie. 
- Czy wy faceci nie potraficie nawet ze sobą rozmawiać - wtrąciła się wściekła Rozi - mam was obydwóch gdzieś. Ty - wypaliła mierząc we mnie palcem - nie będziesz układał mi życia, nie będziesz mi mówił co mogę a co nie i nie będziesz mi mówił z kim mogę rozmawiać. A ty - wypaliła patrząc na Quicka - jak mogłeś ich tu przyprowadzić, i w ogóle jak możesz być takim palantem. - ty też jesteś palantem - wrzasnęła patrząc na mnie. - macie się dogadać!
Odkręciła się na pięcie i poszła w las. 
- Gdzie ty idziesz? - wypaliłem za nią
Rozi kierowała się drogą którą tu przyszliśmy. 
-Nie twoja sprawa. - odparła - Jak najdalej stąd. Nie mogę na was patrzeć. Nie mogę być w miejscu gdzie są oni...
Na ostatnich słowach głos jej się załamał. Wiedziałem że płacze. Miałem już do niej podejść, gdy łysy spróbował za kozaczyć i wraz z łopatą ruszył pędem przed siebie. Bez chwili zastanowienia ruszyłem za nim. Za to wszystko nie pozwolę mu po prostu uciec.  

Od Quicka Cd Drake

-Ale se znalazłeś kartę przetargową. Rozi ma większe jaja niż ty. Ja do niej nic nie mam i kobiet nie ruszam ale jeżeli Rozi zechce nie będę obojętny. To co i jak będzie miedzy mną a twoją siostrą zależy od niej samej  i raczej ona zadecyduje. Jeżeli będzie lubić mnie bardziej niż tylko lubić to mimo że jesteś jej bratem nie będziesz miał na to wpływu ,raczej. Heh czemu ty wszystko komplikujesz. Ale ok, będziemy się tolerować, fuck, niech ci będzie.

Od Drake do Quicka

Czy ten człowiek musi gadać jak nawiedzony? Przeskakiwać z tematu na temat. Czy ten człowiek musi zachowywać się jak psychopata? Jak mam się z nim dogadać? Jak spokojnie spać wiedząc, że on śpi w sąsiednim pokoju? Próbowałem go słuchać uważnie. Jednak te jego nie kończąca się przemowa była co raz bardziej denerwująca.
- ... Ja liczę na współpracę z twojej strony. - nareszcie zaczyna gadać z sensem - Idzie długa i mrozna zima domek będzie dobrą przystanią na ten okres, a pózniej my z Alex odejdziemy bo będziemy szukać jej brata ...
Gadał dalej czy on nie potrafi prowadzić konwersacji. Jak zaczyna gadać to się nakręca, a jak się nakręca to już nie przestaje gadać.
- Ale myślę, że nie warto, lepiej zostać przyjaciółmi - uśmiechnął się jak by wygrał szóstkę w totka.
Patrzył uważnie na łysego kopiącego dołek. Wreszcie skończył gadać może to moja szansa by się w trącić w gadkę.
- Możemy spróbować się dogadać - zacząłem - możemy przemieszkać zimę pod jednym dachem, nie mogę gwarantować, że staniemy się przyjaciółmi, ale będziemy się tolerować. Pod warunkiem...
Quick spojrzał na mnie morderczym wzrokiem. Chyba nie przywykł do stawiania mu warunków
- Możemy dogadać się pod warunkiem, że zostawisz moją siostrę w spokoju i będziesz się trzymał od niej z daleka.

Od Quicka Cd Drake

-A więc to tak. Łysa pała zdenerwowała mi kolegę. A Adam wkurzył mi koleżankę. Przecież to straszne, więc to ty łysy frajerze wypatroszyłeś tą biedną dziewczynę w domku a przedtem zrobiłeś sobie dobrze więc teraz wykopiesz sobie dołek dla Adama. Bo skoro Drake rzuca was na pożarcie zombie i po prostu tak wam odpuszcza to ze mną tak łatwo wam nie pójdzie. Takim ścierwem jak wy, to zombie by się mogło za truć, rozchorować i w tedy byśmy mieli zombie-longi. Więc tak- mówiłem dalej odwiązując łysielca- Łysa pała będzie kopała tutaj- wskazałem miejsce koło drzewa przy którym był przywiązany Adam. Walnąłem łysielca łopatą w łeb, kopnąłem w dupę i ryknąłem- No zbieraj te pieprzone zwłoki słabeuszu masz tu łopatę i kop dołek. Tylko pamiętaj ustaliliśmy zasady. A Adam ten dołek będzie musiał wypróbować i jeżeli nie będzie mu wygodnie będzie musiał cię kopnąć w przyrodzenie a ty Adam przy odrobinie szczęścia może własne przyrodzenie zachowasz ,wiesz co masz sobie przypomnieć prawda? Ale od ciebie wali już wiem- kontynuowałem dalej- to ty srasz i szczasz pod siebie. Ech chłopie i będzie trzeba cię umyć bo wyrok na ciebie już zapadł. Jesteś cały dla Alex a ona raczej nie lubi brudzić sobie rączek takim ścierwem. A ty Rozi może polubiłaś któregoś z panów bardziej i chciałabyś umilić im umieranie? Który podpadł ci najbardziej?- chodziłem w tą i z powrotem a łysy kopał duł. Niespodzianka łaziła za mną, śliniąc się na tych śmierdzieli
-Wiem Drake- powiedziałem -że uważasz mnie za psychola ale chyba musimy poważnie pogadać. Do rana musimy zrobić porządek z tym ścierwem i jechać do domku. Jest oczyszczony i raczej bezpieczny tylko trzeba podchodzić ostrożnie. Ale o tym pózniej. Teraz musimy pogadać. A tak dla ścisłości to powiem ci jeszcze Drake'u że Alex jest roztrzęsiona przez tego gościa z dziurą między oczami bo tam właśnie wylądowała jej ostatnia kulka i przez naszego śmierdzącego Adama który zna już smak ostrza jej noża tak więc aż tak psychiczny to ja nie jestem i bać się mnie nie trzeba a ja liczę na współpracę z twojej strony. Idzie długa i mrozna zima domek będzie dobrą przystania na ten okres a pozniej my z Alex odejdziemy bo będziemy szukać jej brata a wy możecie zostać lub przyłączyć się do nas, ja nikogo do niczego nie zmuszam. Chciałbym tylko żebyśmy wszyscy byli bezpieczny w miedzy czasie chciałbym znaleść siostrę i obiecałem Alex że pomogę znaleść jej brata. Obiecałem jej też że jeżeli nie dacie mi żadnych powodów do tego żebym musiał skrzywdzić w zasadzie ciebie Drake bo Rozi jest w porządku i już troszkę się znamy to tego nie zrobię tak że możesz się czuć bezpieczny, no chyba że planujesz wywinąć mi jakiś numer. Ale myślę że nie warto, lepiej zostać przyjaciółmi- uśmiechnąłem się i kontynuowałem pilnowaniem łysego który kopał pierwszy dołek.

Od Drake do pozostałych

Z Rozi rozmawialiśmy pół nocy i pół nocy próbowałem namówić ją byśmy stąd spadali. Opowiedziała mi o wypadzie do miasta i o 13 letniej Creepy, którą znalezli w sklepie. Znów prze zemnie zarwała by noc. Kiedy tylko powiedziałem jej by poszła spać, położyła się za chwile usnęła. Creepy spała skulona w kącie, a Kuba kręcił się i mówił coś przez sen. Lexi i jej psychopatycznego chłopaka nigdzie nie było. Musieli zostawić swoją przerośniętą przytulankę bo co chwila słyszałem ciężkie kroki zwierzęcia. Wcale nie podoba mi się, że Rozi tak bardzo polubiła tego świra tym bardziej muszę nakłonić ją do tego byśmy stąd wyjechali. Gdy już prawię usypiałem, usłyszałem silnik nadjeżdżającego samochodu. Byłem gotowy na wszystko. Sięgnąłem za pasek po broń, ale napotkałem pustkę. Cholera ten gnój zabrał mi broń. W takich czasach jak te brak broni równa się brakiem życia.
- Alex idz zobacz jak tam pozostali i połóż się proszę, jesteś zmęczona. - usłyszałem głos Quicka przed jaskinią - Ja wypakuję panów i powoli zaczną kopać dołki dla kolegi i dla siebie.
Co? Co ten psychol znowu wygaduję. I kim są ci szczęściarze? 
Z każdym wypowiedzianym przez niego słowem zaczynałem martwić się nie na żarty. Przecież ten człowiek naprawdę ma coś z głową. Nie mam pewności, że za chwilę nie skończymy jak oni wysłuchuję tej pięknej przemowy. 
Rozi się przebudziła
- Co się dzieje? - wyszeptała w chwili kiedy do jaskini weszła Lexi
- Martwiłaś się o mnie? - spytałem, gdy się we mnie wpatrywała
- hm - mrukneła tylko dziewczyna. 
Była mało rozmowna. Musiało się coś stać. 
- Zrobił ci coś? - Spytałem wkurzony. 
Co innego mogło ją tak wypędzić z równowagi, przecież była tylko z tym psycholem. 
-Quick? Oczywiście, że nie - odparła oburzona - Przecież mówiłam, że potrafię o siebie zadbać.
- Każdy z was będzie miał własne drzewko i własny dołek....
Spojrzałem na Lexi i wyszedłem z jaskini. Rozi i Lexi szły za mną.
- To dla ciebie Drake'u w prezencie ode mnie i Alex...
Gadał coś jeszcze przecież to Quicka, gdy by nie pogadał to pewnie by się rozchorował. Lecz ja skupiłem się tylko na czterech przywiązanych do drzewa frajerów. Nie mogłem ich pomylić z nikim innym. A to znaczyło tylko jedno. Spojrzałem na swoją siostrę, która stała za mną.
- Powiedziałaś mu? - wypaliłem wściekły - jak mogłaś, teraz na pewno już tam nie wrócimy. 
Jak mogła mu powiedzieć. Oni w końcu opuścili by ten dom a teraz jeszcze jednego psychopatę mamy na głowę. 
- Spadamy stąd, teraz - wypaliłem 
- Drake- zaczęła cicho Rozi
Nie jestem idiotą a jeżeli Quick myśli, że złapanie, ogłuszenie i przywiązanie czterech pijanych głąbów wystarczy to jest bardziej szalony niż sądziłem na początku. Oni są za głupi by myśleć na tak szeroką skalę. Od pierwszego dnia jak tylko ich zobaczyłem wiedziałem, że będą z nimi kłopoty. Wiedziałem, że jest ich więcej i że mają psychopatycznego przywódce podobnego do Quicka. A może to jest właśnie szansa by się ich pozbyć psychopatyczny Quick na przywódce. Wiedziałem, że walnięty łysol, który pociągał za spust mnie rozpoznał. A jego uśmiech tylko mnie w tym umocnił. Nie wytrzymałem i przywaliłem śmierdzielowi prosto w pysk. 
- Musimy wrócić do domku, w tej chwili - wypaliłem - a ich tu zostawmy. Niech będą bufetem dla wygłodniałych zombie. 
- Przepraszam Rozi - powiedziałem, przytulając ją. 
Była cała roztrzęsiona ale czego się dziwić.