czwartek, 17 sierpnia 2017

Od Qick'a Cd Drake, Rozi , Lexi

Surprise stuknęła mnie nosem, otworzyłem oczy. Zapaliłem latarkę wiedziałem już o co chodzi. Lexi wybrała się na przechadzkę a może na siusiu. Jednak nie pokój niedzwiedzia dał mi dużo do myślenia. Założyłem kurtkę i na wszelki wypadek wziąłem ze sobą kuszę. Bo gdyby nie było realnego zagrożenia Surprise nigdy by się tak nie zachowywała.
-No to pokarz księżniczko co tam masz, prowadz- powiedziałem i ruszyłem pędem za niedzwiedziem. Surprise stanęła przed krzakiem. Pod którym dostrzegłam białe długie włosy. Kurde co za dzień. 
-Surprise no już nie strasz jej. A ty wez wstań i powiedz co tutaj robisz. -Dziewczyna trzęsła się jak galareta.
- Kurczę to jest jakiś dzień sądu ostatecznego - powiedziałem niby do siebie niby do Surprise. Bo nie bardzo wiedziałem o co chodzi, ale w w oddali słyszałem jeszcze jeden głos. Rety naprawdę- pomyślałem. Czy Aleks ciągle musi ładować się w kłopoty. 
- Surprise wiesz co masz robić, a ty chodz ze mną laleczko. chyba wreszcie komuś dziś odstrzelę łeb.- Dziewczyna popatrzyła na mnie oczami wielkimi jak złotówki. 
- Nie zabijaj go proszę to mój brat- wybełkotała nie zrozumiale. Spowalniała mnie, plącząc się. Szarpnąłem nią wiec i warknąłem 
-Idz normalnie, co posrałaś się czy jak?- w końcu doczłapałem się z tą białą kulą u nogi na tyle blisko bym mógł dostrzec jasną czuprynę kolesia i jego wyciągniętą spluwę( tak myślę ze to była spluwa) skierowana w Alex i usłyszałem jego słowa  
- Taka że mierzę do ciebie z broni. Nie drażnij mnie
- Taka że mierzę do blondynki-warknąłem. Koleś obejrzał się 
- tak generalnie to mam dla ciebie niespodziankę- w tym samym momencie usłyszałem że Alex odbezpieczyła pistolet. Surprise stanęła na łapy wyryczała się jak to ona umie najlepiej 
- no to jak będzie koleś?- zapytałem- Zabijesz Alex czy niedzwiedza. Bo ogólnie to powiem tak, ja zabiję  ci siostrę. Jeżeli zabijesz niedzwiedzia to ciebie zakatrupi Aleks, a ja poprawię a jeżeli wybierzesz drugą opcję to niedzwiedz dziś zje drugą kolacje A i jeszcze coś wspomnę kurde zapomniałem, nim tak Aleks już do końca cię zabije to najpierw odstrzeli ci jajca. Pózniej pewnie trochę cię pomęczymy no bo w końcu nie będę psuł dziewczynie zabawy. Dlatego też proponuje opcję trzecią a może i czwartą nie wiem bo się w sumie pogubiłem, może się dogadamy ja nie gryzę Aleks chyba tez nie ,ale gwarancji nie daję no w każdym razie mnie nie pogryzła ,a niedzwidz, nim się nie przejmuj on szybko reaguje na polecenia  a jeżeli sam ma coś zrobić to długo myśli.Alex wszystko w porządku- zapytałem dziewczynę  bo nie po koiłem się o nią
- Pewnie, i sama  bym sobie poradziła- zapewniła hardo   
- Tak już to widzę. Ty i złotowłosy, przytuleni w trójkącie z blondynką a nad wami gwiezdziste niebo to takie romantyczne - uśmiechnąłem się ironicznie 
- Wal się, chyba jeszcze się nie obudziłeś- fuknęła 
- kurde to mi się śni. Więc może przekręcę się na drugi bok. E ty,  Alex a oddasz mi tą blondynkę? 
- bierz ją i blondyna, skoro tego chcesz 
- rety jak to zabrzmiało poczułem się jak pies gończy. A tak ogólnie to idzcie sobie może dalej sami w końcu ja mam niedzwiedzia. Nie żebym był zoofilem a tak w nawiasie to mierzysz mu w klejnoty?
- Na szczęście szybko się uczę, a twój przypadek mnie wiele nauczył. To co jaka podjąłeś decyzję- zapytała blondyna.
- Właśnie jaką -powtórzyłem jak echo wzrok kierując na blondynkę- a ty tu grzecznie stój i się bój. Możesz też powiedzieć bratu że nie lubię długo czekać.  

Od Lexi Cd Drake, Rozi, Quick

Wpatrywałam się w ciemność przed sobą. Skóra faktycznie była miękka i ciepła. Ale ja nie mogłam spać. W sumie jak każdej nocy od niecałego roku. Jak tylko zamykałam oczy zalewały mnie wspomnienia. Ale teraz nie miało znaczenia czy miałam zamknięte oczy czy otwarte, było tak ciemno że rezultat był ten sam. Kiedy Quick opowiadał siedziałam cicho nie chcąc mu przerywać, mówił takim samym głosem jak moja matka. Jakby go ze mną nie było. Szczerze mu współczułam  choć wiedziałam że nie chce niczyjej litości. Sama doskonale wiedziałam jak to jest stracić rodzinę i zarówno nie wiedzieć co się dzieje z jedyna osobą na której ci zależy.
Nie mogąc dłużej tak leżeć wstałam i po cichu przeszłam do wyjścia. Okazało się to być bardzo trudne bo nic nie widziałam a pomieszczenia nie znałam. Niespodzianka mruknęła.
- Cii- uciszyłam ja nie chcąc obudzić Quicka. Niedzwiedz o dziwo mnie posłuchał. Zaczęłam iść lasem pogrążonym w mroku z dwoma nożami i pistoletem. Tę broń miałam zawsze  przy sobie a 3 pozostałe noże zostały w plecaku.
Na niebie wisiały gwiazdy i sierp księżyca który nie dawał z byt dużo światła. Było dość cicho , nawet za cicho jak na noc w lesie.
I naglę ta ciszę przerwał ostry rozkaz.
- Odkręć się powoli, z rękami w górze. Nie kombinuj bo odstrzelę ci łeb.
- Mam głowę- wyrwało mi się. Kiedy się denerwowałam często mówiłam coś nie na miejscu, mój brat zawsze uważał to za słodkie, teraz na pewno by tego pożałował. Zastanowiłam się chwilę co on by zrobił. Powoli uniosłam ręce do góry i się odkręciłam. Powoli podchodził do mnie chłopak w skórzanej kurtce. Zdecydowanie miał jasne włosy. Kiedy się zbliżył dostrzegłam ćwiek w prawej brwi. Wycelował we mnie broń.
Usłyszałam ciężkie kroki Surprise i jej ryczenie. Nie byłam pewna czy mam się cieszyć. Chłopak nie pokazał żadnych emocji.
- Jesteś sama?- spytał uważnie mi się przyglądając.
- A co to za różnica?- dopytałam, nie byłam pewna jaką odpowiedz wolałby usłyszeć. Mój brat Luke na pewno by wiedział.
- Taka że mierzę do ciebie z broni. Nie drażnij mnie- ostrzegł. W tej samej chwili rozległ się głos Quicka.
- Taka że mierzę do blondynki.
Jego obecność podniosła mnie na duchu, a chłopak nie uznając mnie za zagrożenie obejrzał  się za siebie. Sama niczego nie dostrzegałam ale wykorzystałam moment i wyciągnęłam broń, Chłopak na dzwięk odbezpieczanego pistoletu z powrotem skupił na mnie wzrok. Miałam tylko nadzieje że nie widzi jak drży mi ręka.

Od Quick'a Cd Lexi

-No teraz wydajesz się całkiem przystojna- mruknąłem nie odrywając oczu od sierści mojej księżniczki. -Wiesz Lexi ciężko trochę o tym mówić. Niespodzianka jest moim słabym punktem. Ale za nim zacznę to podejrzewam że jesteś głodna- uśmiechnąłem się.
-Nie- skłamała patrząc na mnie niepewnie.
- Oj nie drocz się lal, wiem że jesteś. Widzisz tam w rogu to palenisko. Obetnij sobie kawałek mięsa. Jest naprawdę smaczne. A przynajmniej chociaż spróbuj.- niepewnie podeszła do paleniska i ukroiła kawałek mięsa patrząc krytycznie. - To jak już masz swoją łępke mięska to teraz będę mówił. Ciężko, kurde tak mi ciężko... chciałem ojcu coś udowodnić. I tak zasadziłem się na niedzwiedzia. I tu właśnie nie miło cię zaskoczę. Osierociłem Surprise bo zabiłem jej mamę. W końcu nie mogłem przecież tego wiedzieć. Zapakowałem ja na przyczepkę i wracałem zadowolony do domu. Po drodze mijali mnie dziwni ludzie, jacyś tacy inni. Teraz już wiem że to byli zimni. Spotkałem przyjaciółkę mojej siostry kazała mi uciekać. Wszędzie było wojsko. Zapytałem o rodzinę. Wykrzyczała tylko że siorka pokłóciła się z ojcem, nie zdziwiło mnie to bo cały czas się ostatnio kłócili. Normalne powiedziałem do niej. Zdziwiło mnie gdy mi powiedziała że siorka jest w ciąży. Powiedziała też że poszła do tej melepety i zawróciłem z powrotem. Pomyślałem że i tak się teraz nie przedrę. Dobra ale dosyć, bredzę, miało być o Surprise a ja ci o siorce marudzę. No więc wróciłem w to miejsce gdzie zabiłem niedzwiedzicę bo w sumie nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić tam było cicho i spokojnie, z tchórzyłem, uciekłem po prostu. Nie poradziłem sobie z tą sytuacją przerosła mnie a załamałem się już całkowicie gdy z krzaków wyszły dwa niedzwiadki, zaczęły lizać trupa matki po pysku. Czaisz? Jestem mordercą, zabiłem dzieciom matkę. No co miałem zrobić zająłem się nimi miały pewnie wtedy jakiś rok tak myślę może trochę więcej nie potrzebowały mleka matki ale były wygłodniałe. Wiec ustrzeliłem kręcącą się w pobliżu łanię i rzuciłem im żeby ją zjadły. A tych dwoje najpierw zaczęło się żreć między sobą. A pózniej zaciągnęły łanie właśnie do tej jaskini i tak już pozostałem. Sigma zdechł, w sumie nie wiem dlaczego. Może był chory nie potrafię powiedzieć. No i tak o to stałem się ojcem Niespodzianki czuję się za nią odpowiedzialny. Sam siebie nie rozkminiam. Odpowiedzialny morderca. Matkobójca. dobra wiesz co ja zaczynam bredzić jak pijak po wódce ty już oszamałaś chabaninę wybierz sobie jakąś skórę proponuję te z niedzwiedzi są miękkie i ciepłe a noce tutaj zimne. Ułóż się gdzieś wygodnie i chodzmy spać. - odłożyłem szczotkę i powiedziałem kładąc się do niespodzianki - choć zrobimy teletubisia. -już prawie śpiąc, wybełkotałem - dobranoc Alexis

Od Lexi Cd Quick

Przez długi czas nie mogliśmy przestać się śmiać. Słońce już zaszło kiedy ruszyliśmy w głąb lasu. Starałam się zapamiętać drogę ale było ciężko. Brat zawsze był lepszy w orientacji w terenie a na dodatek musiałam cały czas patrzeć pod nogi aby nie potknąć się o korzenie. Niespodzianka powoli nas prowadziła. Byłam już zmęczona i chciałam za pytać czy daleko jeszcze ale się powstrzymałam. Nie chciałam wyjść na słabą.
- A o to i jaskinia- powiedział dumnie chłopak. Ech, skoro on zna mnie to ja też powinnam go kojarzyć. Ale i tak nie potrafiłam przypomnieć sobie jego imienia. Podniosłam wzrok na skały. Nie dostrzegałam wejścia, było za ciemno. Ale najwidoczniej gdzieś tu było bo Surprise znikła.
- Jak ty masz na imię?- wypaliłam.
- Quick- odparł i przeszedł wzdłuż skał.-Idziesz?
- To imię?- dopytałam ostrożnie idąc za nim- Twojej matce chyba z kończyły się pomysły.
- Oczywiście że nie, Olu.- westchnęłam wkurzona. Nienawidziłam tego zdrobnienia.
- Jeszcze raz mnie tak nazwij to pożałujesz.- ostrzegłam. Nagle Quick zniknął. Przyjrzałam  się uważnie. W nocy było nie możliwe zauważenie wejścia, a za dnia na pewno bardzo ciężko. Weszłam za nim i w tej samej chwili oślepiło mnie światło latarki.
- och, zobaczysz w nocy cię uduszę.- mruknęłam wkurzona. Quick się zaśmiał i podał mi latarkę. Przeniosłam strumień światłą przed siebie. Tunel ze skały ciągnął się w dół.
- Mam nadzieje że nie masz klaustrofobi.- przecząco pokręciłam głową choć i tak nie mógł tego zobaczyć. Szłam za nim  przez jakiś czas tunelem, który wpadał do dużej groty. Przeszłam na środek rozglądając się. Sklepienia nie dostrzegałam, na podłodze było pełno skór zwierzęcych a Surprise leżała na jednej z nich. Grota miała jeszcze dwa rozgałęzienia. Przypomniałam sobie że nie opowiedział jak znalazł niedzwiedzia..
- Tym tunelem dojdziesz do strumyka ze zródełkiem, woda jest czysta i zdatna do picia- powiedział wskazując lewy tunel - a tam zródełko z ciepłą wodą. A jako że śmierdzisz...
-tak, tak. Jeszcze ci skóry pobrudzę.- przerwałam mu podchodząc do tunelu i spoglądałam nie pewnie.
- Nie ma szczurów- zapewnił- a bynajmniej nigdy nie słyszałem, Surprise też.
- Nie tego się obawiam- odparłam i ruszyłam tunelem. Starałam się nie myśleć o wielkich włochatych tarantulach. Korytarz był krótszy ale bardziej stromy. Na jego końcu byłą kolejna grota tylko że mniejsza a w niej mały zbiornik wodny. Woda okazała się być naprawdę ciepła a ja szybko pozbyłam się krwi. Założyłam czyste ubrania które wzięłam z domu który jako ostatni odwiedziłam i wróciłam do głównej groty na szczęście nie spotykając żadnych pająków.
Quick siedział obok Niespodzianki i ją czesał. Poważnie. Niedzwiedzica pomrukiwała zadowolona. Usiadłam na jednej ze skór. Nie byłam pewna co myśleć o miśku. Wydawał się być łagodny ale to wciąż dzikie zwierze o czym Quick chyba zapomniał.
- A więc jak ją znalazłeś?

Od Rozi Cd ktoś

Zabraliśmy kilka rzeczy i wyszliśmy przez okno.
- Biegnij - rozkazał Drake - zaraz wrócę.
- Gdzie ty idziesz?
Nim zdążyłam dokończyć pytanie jego już nie było. Głupek mruknęłam pod nosem wbiegając w las. Przyczaiłam się pod drzewem. Próbowałam dostrzec coś w ciemnościach. Zlokalizować gdzie podział się mój brat. Minuty mijały a jego nie było. Zaczęłam panikować na duchu podnosiło mnie tylko fakt że nie słyszałam wcześniej żadnych strzałów. Kilka razy wstawałam z założeniem że pójdę go poszukam. A na koniec znów siadałam pod drzewem. Byłam zdenerwowana i rozkojarzona przez co nie usłyszałam zbliżającego się niebezpieczeństwa. Dostrzegłam zombie dopiero wtedy kiedy zaczął na mnie charczeć parę metrów ode mnie. Najgorsze był fakt że moją jedyną bronią był pistolet. Gdy bym strzeliła ostrzegła bym tamtą grupę narażając mojego idiotycznego brata. Zombie wyciągnął ręce w moją stronę. Musiał dopiero co się przemienić. Miał pełno krwawiących ran ale jeszcze nie zaczął gnić ani bardzo nie śmierdział. Podniosłam największą gałąz z ziemi i zdzieliłam trupa najmocniej jak potrafiłam. Zombie się przewrócił ale szybko się pozbierał. Wyciągnęłam broń za paska i już miałam wystrzelić kiedy zombie padł trupem.
- nie marnuj naboi na jednego śmierdziela - pouczył Drake stojąc za leżącymi zwłokami z odciętą głową.
- gdzieś ty był? - wrzasnęłam wściekła
Zostawił mnie bez słowa wyjaśnienia. Tak łatwo mu tego nie odpuszczę. Przecież mam tylko jego.
- chodzi idziemy - odparł z uśmiechem
- gdzie byłeś? - nie dałam za wygraną
- tam - wskazał głową kierunek z którego przyszedł.
Westchnęłam rozdrażniona i ruszyłam przed siebie. Szliśmy dość długo ciemnym lasem. Kiedy Drake złapał mnie za łokieć i pociągnął do dołu przykładając palec do ust. Spojrzałam w tym samym kierunku co on. I faktycznie dostrzegłam coś lub kogoś parę metrów od nas. Nakazał mi abym została tu gdzie jestem a sam cicho zaczął podchodzić do postaci.
- Odkręci się powoli, z rękoma w górze - usłyszałam głos brata - Nie kombinuj bo od strzele ci łeb!
Wtedy usłyszałam ciężkie kroki jakiegoś zwierzęcia. Chrzęst łamanych gałęzi i gardłowy ryk.

Od Drake do Rozi

Minął rok odkąd świat stanął na głowie. Pierwszego zarażonego spotkałem gdy byłem dobrze wstawiony. W mówiłem sobie że to tylko moja pijacka wyobraznia. Z dnia na dzień było tylko gorzej nie mogłem się więcej okłamywać. Od razu zrozumiałem nad czym ojciec pracował, zrozumiałem dlaczego pewnego dnia nie wrócił do domu. Całymi dniami przesiadywał nad wirusem który zaczął im się wymykać z pod kontroli. To właśnie wirus był ważniejszy od rodziny. Roz była wtedy u dziadków za miastem. Matka kazała jej tam zostać po czym sama została za atakowana. Miałem nadzieje że jest tam bezpieczna. Pierwszy raz naprawdę zacząłem się o nią martwić. I tak włóczymy się z domu do domu. Wędrujemy z miasta do miasta. Bierzemy wszystko co może się nam przydać. Unikamy dużych miast gdzie jest pełno żywych trupów. Ludziom też nie można już ufać chociaż z drugiej strony nigdy nie można było.
- musimy iść - oznajmiłem
- mogli byśmy tu zostać- sprzeciwiła się Roz. Była tak bardzo podobna do matki ten sam wzrok nie znoszący sprzeciwu. - tu jest bezpiecznie, możemy nie znaleść drugiego takiego miejsca.
- zombie podchodzą co raz bliżej - zauważyłem - za chwile to wcale nie będzie bezpieczne miejsce.
Mi również nie podobał się ten pomysł. Wcale nie chciałem odchodzić z tego domku na uboczu. Trafiliśmy tu pod koniec zimy. Śmiało mogliśmy nazywać tę miejsce domem. I choć dobrze wiedziałem że ze stadem nie ma żartów to jednak uwaliłem się na kanapę i zamknąłem oczy. Wcale nie zamierzałem usypiać ale nawet nie wiem kiedy urwał mi się film.
- Drake - szeptała zdenerwowana Roz.
Zerwałem się z łóżka zapominając o wiszącej szafce. Przekląłem głośno masują głowę.
-Cicho - fuknęła
Nie rozumiałem o co jej chodzi, ale posłusznie stuliłem pysk chociaż na usta cisnęła mi się solidna wiązanka. Z dołu usłyszałem donośne śmiechy co najmniej czterech osób. Pytająco spojrzałem na siostrę. przeklinając się w myślach za to że usnąłem. Mogłem wsłuchać się w swoją intuicje i zmusić ją byśmy opuścili dom puki było jeszcze widno.
- Jest ich pięciu mają dużo broni - wyszeptała tak cicho że ledwie ją usłyszałem.
Spojrzałem w ciemno noc za oknem. Chociaż miałem ochotę zejść na dół i skopać im zadki nie jestem samobójcą. Mamy tylko nie wielką ilość naboi. A ja muszę chronić siostrę.
- Idziemy - zarządziłem
Potakująco kiwnęła głową.

Od Quick'a Cd Lexi

Podniosłem ręce do góry, podchodziłem do niej w geście poddania. Gdy już byłem dostatecznie blisko że czuć było smród zimnego, zatrzymałem się. To było za dużo nawet jak na mój nos.
-Skoro już nie celujesz w moje klejnoty rodzinne i masz chęć posłuchać jak znalazłem Surprise to pewnie że ci opowiem ale może przejdziemy się w pewne spokojne malownicze miejsce.- w duchu brechtałęm się jak to mówiłem z niej oczywiście, bo była podobna do trupa i nim waliła.
- W takim razie chodzmy - odparła. Szliśmy powoli asfaltem , Niespodzianka człapała za mną. A ja nie mogłem powstrzymać się od prawienia jej komplementów. Była tak piękna w tej brzydocie.
-Wiesz, mam tu motor, w sumie moglibyśmy pojechać ale może lepiej przespacerujmy się bo ten smród i tak nie wywietrzeje podczas drogi. A ja się ubrudzę i zaśmiardnę.-poprawiłem kurtkę.
-Niespodzianka idz przodem- powiedziałem- prowadz do jaskini.
- do jaskini?- zapytała.
- Tak razem z Niespodzianką mieszkamy w jaskini. Oskórowałem kilka fajnych zwierząt. W końcu musiałem sam coś jeść. A Surprise to raczej dupska nie ruszy, żeby coś do żarcia znalezć. A właściwie to jak ty masz na imię bo nie będę gadać bezosobowo- zadając to pytanie uświadomiłem sobie że sam się nie przedstawiłem i przypomniało mi się w sumie - ej czekaj nie mów. Już wiem Ala, Ola jakoś tak.
-pudło wolę Lexi.
- dobra dałem dupy. -zacząłem się wygłupiać przestępując z nogi na nogę i biadolić jak to bardzo boli mnie siedzenie. Do tego mojego błaznowania dołączył się Niespodzianka i wyrżnąłem się na motor do góry kołami. A misiek klapnął na mnie z hukiem.
- Ja pierniczę moje gnaty-wrzasnąłem- surprise złaś ze mnie. Potargałaś mi włosy. Dobrze że nie mam lusterka bo wyglądam pewnie koszmarnie. - dopiero teraz uświadomiłem sobie że świadkiem tego wszystkiego jest Lexi która siedziała pod drzewem bo już stać na własnych nogach nie mogła i ryczała ze śmiechu. Otrzepałem się trochę, poprawiłem włosy i rzekłem ponuro
-a ty czego ryczysz ze śmiechu Aleks, zombiejowy make-up rozmazujesz jeszcze bardziej. -Mimo wszystko sam usiadłem obok niej rzuciłem w nią garścią liści i wyobraziłem sobie całą tą sytuację w tedy wybuchłem śmiechem. -Kurde ale debil ze mnie- powiedziałem śmiejąc się

Od Lexi Cd Quick

Niepewnie spoglądałam to na chłopaka to na niedzwiedzia, mierząc do niego z pistoletu. W magazynku miałam tylko trzy kulki, a musiałabym zabić i jego i niedzwiedzia bo na pewno zwierzakowi nie spodobało by się gdybym zabiła jego pana. Chłopak wyglądał na jakieś 20 lat, miał czarne włosy idealnie ułożone, (poważnie? no tak na pewno się spodoba zombicy a ta go nie zje) ciemne jeansy i skórzana kurtka. I ten uśmiech, lekko rozbawiony i ironiczny. Tak to zdecydowanie był typ na którego poleciała by każda laska. Sama też bym to zrobiła gdyby nie zombie i ta broń w niego wycelowana. Nie byłam pewna co zamierza, koleś z niedzwiedziem jako psem nie może być zdrowy psychicznie.
-Lala, broń trochę wyżej, teraz to mi możesz klejnoty odstrzelić- doradził uprzejmie. Czy on sobie jaja robi? Sama nie wiedziałam czy mam być wściekła, przestraszona czy rozbawiona. Po czterech miesiącach samotnej wędrówki spotkałam kogoś żywego, hmm... kogoś nie gnijącego. - kto cię strzelać uczył?
- brat, ale butelki nie mają części ciała- chłopak przez chwilę się zastanawiał
- fakt- zaczął zamyślony- tylko szkło, szkło i jeszcze więcej szkła, a w środku puste jak te niektóre lale na których można tylko się pokaleczyć.
Wybuchnęłam śmiechem. Gadam z człowiekiem. Który ma niedzwiedzia a obok leży gnijący trup, w końcu martwy. Przez długi czas nie potrafiłam przestać się śmiać.

Od Quick'a Cd Lexi

- Aloha. Piękna nieznajoma. No wreszcie udało mi się upolować coś ciepłego.- powiedziałem spoglądając na niedzwiedza- Surprise. Ale mi zrobiłaś niespodziankę. Wreszcie znalezliśmy kogoś ciepłego. Mmmm, lubię ciepełko. Pomijając to że trochę od ciebie wali trupem- potarłem się po szyi przyglądając się dziewczynie- i jakby tu delikatnie powiedzieć wiszą na tobie flakowie nawet może kawałek serca tam jest. To jesteś nawet niezłą laską. No i żywą. Nic nie mówisz zatkało cię co? Wiem wiem, że jestem przystojny nie musisz mi tego mówić. - energicznie podrapałem się po głowię - czy ty nie jesteś córką szalonego generała? Bo wiesz gdyby zdjąć z ciebie te flaki trochę byś się umyła ja znam takie miejsce, od razu obiecuję że nie będę się patrzył, ale pamiętaj tylko obiecuję to wcale nie znaczy że nie będę, to nawet rzekł bym że jesteś tą dziewczyną którą wy googlowałem. Córeczka tatusia. Dobrze że nie jesteś taka szpetna jak tatuś. No dobra podsumowując mimo tych wszystkich flaków- uniosłem brew- jesteś śliczna. Tylko musimy coś zrobić z tymi polepionymi włosami ,za dużo czerwieni.

Od Lexi Cd Quick

Szłam opustoszoną drogę, po obu stronach rozciągał się las, słońce już zachodziło. Co chwila mijałam porzucone auta. Sprawdzałam każde z nich. Najpierw patrzyłam czy nie ma tam żadnego żywego trupa, a pózniej przeszukiwałam potrzebne rzeczy. Tego dnia mi się poszczęściło. Znalazłam kolejny nóż, kilka napoi i paczkę czipsów. Wszystko włożyłam do plecaka. Tak żyłam przez rok. Wieczna wędrówka i rabunek wszystkiego co jeszcze zostało. Z początku towarzyszyli mi ludzie, ale na koniec zawsze zostawałam sama, z nową ilością krwi, wyrzutów sumienia i gniewu na to gówno. Nagle usłyszałam brzęk śmieci spadających na asfalt. Gwałtownie się odwróciłam i o to on. Wysoki męzczyzna z brudną, poszarpaną i pokrwawioną koszulą. Kto by się przejmował wyglądem w świecie zombie. Ale ten tutaj cuchnął nie miłosiernie nawet z odległości 4 metrów. Duży płat skóry z policzka musiał mu odpaść a teraz wysiąkała z niego ropa. Ble, czemu to nie mogą być wampiry lub coś. Lubiłam grac w gry z zombie ale nic nie mogło mnie przygotować na ten smród. Wyciągnęłam nóż i obeszłam to coś a bynajmniej próbowałam bo to wyciągało do mnie ręce i szło równo ze mną po drugiej stronie samochodu. Podeszłam bliżej chcąc to zakończyć. Wbiłam nóż w głowę umarlaka ale zle wycelowałam. Nóż utkwił w łbie trupa ale on wciąż żył czy jak to nazwać. Kiedy wyciągałam drugi nóż zombie podeszło bliżej i warcząc mnie złapało. Spanikowana unikałam jego zębów i go kopałam aby mnie puścił. W tej szamotaninie upadliśmy na ziemie, on niestety na mnie. Wciąż nie wyciągnęłam noża. Nagle coś zrzuciło ze mnie to coś. Zerwałam się z ziemi i omal znowu nie padłam, przede mną leżał zombiak z oderwaną głową a nad nim niedzwiedz, Nie zauważyłam wcześniej jego obecności. Tak wiem, jak można przegapić niedzwiedza na ulicy ale musiałam wziąść jego warczenie za odgłosy zombie i byłam trochę zajęta. Patrzyłam z przerażeniem na niedzwiedza.
- Surprise- usłyszałam czyjś głos między drzewami. Niedzwiedz posłusznie pobiegł w tą stronę
Jak widzicie trochę się pozmieniało w tym świecie.