czwartek, 17 sierpnia 2017

Od Rozi Cd ktoś

Zabraliśmy kilka rzeczy i wyszliśmy przez okno.
- Biegnij - rozkazał Drake - zaraz wrócę.
- Gdzie ty idziesz?
Nim zdążyłam dokończyć pytanie jego już nie było. Głupek mruknęłam pod nosem wbiegając w las. Przyczaiłam się pod drzewem. Próbowałam dostrzec coś w ciemnościach. Zlokalizować gdzie podział się mój brat. Minuty mijały a jego nie było. Zaczęłam panikować na duchu podnosiło mnie tylko fakt że nie słyszałam wcześniej żadnych strzałów. Kilka razy wstawałam z założeniem że pójdę go poszukam. A na koniec znów siadałam pod drzewem. Byłam zdenerwowana i rozkojarzona przez co nie usłyszałam zbliżającego się niebezpieczeństwa. Dostrzegłam zombie dopiero wtedy kiedy zaczął na mnie charczeć parę metrów ode mnie. Najgorsze był fakt że moją jedyną bronią był pistolet. Gdy bym strzeliła ostrzegła bym tamtą grupę narażając mojego idiotycznego brata. Zombie wyciągnął ręce w moją stronę. Musiał dopiero co się przemienić. Miał pełno krwawiących ran ale jeszcze nie zaczął gnić ani bardzo nie śmierdział. Podniosłam największą gałąz z ziemi i zdzieliłam trupa najmocniej jak potrafiłam. Zombie się przewrócił ale szybko się pozbierał. Wyciągnęłam broń za paska i już miałam wystrzelić kiedy zombie padł trupem.
- nie marnuj naboi na jednego śmierdziela - pouczył Drake stojąc za leżącymi zwłokami z odciętą głową.
- gdzieś ty był? - wrzasnęłam wściekła
Zostawił mnie bez słowa wyjaśnienia. Tak łatwo mu tego nie odpuszczę. Przecież mam tylko jego.
- chodzi idziemy - odparł z uśmiechem
- gdzie byłeś? - nie dałam za wygraną
- tam - wskazał głową kierunek z którego przyszedł.
Westchnęłam rozdrażniona i ruszyłam przed siebie. Szliśmy dość długo ciemnym lasem. Kiedy Drake złapał mnie za łokieć i pociągnął do dołu przykładając palec do ust. Spojrzałam w tym samym kierunku co on. I faktycznie dostrzegłam coś lub kogoś parę metrów od nas. Nakazał mi abym została tu gdzie jestem a sam cicho zaczął podchodzić do postaci.
- Odkręci się powoli, z rękoma w górze - usłyszałam głos brata - Nie kombinuj bo od strzele ci łeb!
Wtedy usłyszałam ciężkie kroki jakiegoś zwierzęcia. Chrzęst łamanych gałęzi i gardłowy ryk.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz