piątek, 18 sierpnia 2017

Od Lexi Cd Quick

Kiedy Quick wrócił z Rozi, ta od razu podeszła do brata i zaczęła go opatrywać. I bardzo dobrze, bo zrobił się bardzo blady i nawet przestał gadać. Podeszłam do Quicka. No cóż chcę czy nie, musimy pogadać. I aż mnie za tkało, stał z dziewczyną około 13-letnią. A więc chcąc mieć to wszystko za sobą walnęłam prosto z mostu.
- Chyba powinnam ci podziękować i przeprosić.
- Gdybyś nie celowała do mnie pewnie byś nie musiała- powiedział dziwnie zamyślony. Może coś się stało. Powinnam zapytać tak samo jak o dziewczynę ale zamiast tego wybuchłam.
- No trudno czasu nie umiem cofnąć- fuknęłam i po prostu odeszłam. Słyszałam że Niespodzianka człapie za mną i kiedy usiadłam trochę z dala, niedzwiedzica położyła się obok mnie. Głaskanie jej bardzo mi się spodobało. Po chwili i Quick przyszedł.
- Dlaczego to zrobiłaś- spytał bez cienia złości. Westchnęłam, byłam mu winna wyjaśnień. Chociażby tyle mogę teraz zrobić.
- Gadałeś jak typowy psychol, przerażałeś mnie. Kiedyś byłam w podobnej sytuacji.- zamilkłam ale Quick siedział cicho, więc kontynuowałam- byłam z młodym małżeństwem, mieli po dwadzieścia parę lat. Trafiliśmy na pewną grupę. Wydawali się mili, zapewnili nam nocleg, jedzenie. Na drugi dzień zaprowadzili nas w piwnice chcąc pokazać coś ważnego no i pokazali. Pełno zombiaków na łańcuchach a wokół nich pełno krwi i strzępków mięsa. Na środku leżał chłopak miał może z 15 lat. Trupy nie mogły go dosięgnąć. Był cały poraniony. Miał po obcinane wszystkie palce i nogę. Zamknęli nas tam- łzy zaczęły płynąć mi po policzkach- Wiedziałam że nas czeka ten sam los. Natrafiła się okazja. Uciekłam a ich zostawiłam, po prostu z tchórzyłam.
- Gdybyś została też byś umarła.- stwierdził, może chciał mnie pocieszyć. Energicznie pokręciłam głową.
- Mieli pięcioletnią córeczkę. Z tchórzyłam tak jak w przypadku matki i Mel. One też nie żyją prze ze mnie. Matka była chora psychicznie, dlatego ojciec nigdy jej nie zabierał na różne bankiety. Pewnego razu po prostu wyszła z domu. Nie rozumiała że w okół jest pełno zombiaków. Mel miała dziesięć lat, pobiegła za nią. Nie byłam w stanie się poruszyć i....- zamilkłam. Nie potrafiłam już niczego powiedzieć. Rozryczałam się na całego. Nie chciałam płakać a już na pewno nie przy nim.
- Dlaczego mi pomogłeś i to dwa razy, mogłeś zostać w jaskini udać że nic się nie stało. Dlaczego jeszcze mnie nie zabiłaś, celowałam do ciebie choć mi pomogłeś. Ryzykowałeś życie.

Od Lexi Cd Drake

Kiedy Quick pojechał z Rozi zostałam sama z nieprzytomnym chłopakiem i niedzwiedziem. Usiadłam, opierając się o pień drzewa. Pozwoliłam by myśli przepływały mi przez głowę a emocje opadły. Nagle Niespodzianka podniosła się i przyczłapała do mnie, niepewnie śledziłam każdy jej ruch. Ta położyła się obok mnie i delikatnie szturchnęła nosem. Położyłam rękę na głowę zwierzaka i delikatnie pogłaskałam. Niedzwiedzica położyła łeb mi na kolanach. Och nawet głowę miała ciężką. Nie wiedziałam ile czasu minęło ale zaczęłam się porządnie martwić o chłopaka. Nie miałam żadnych opatrunków a ranę trzeba było opatrzyć.
- Spokojnie dziewczyno, niedługo wrócą- powiedziałam do Niespodzianki choć nie byłam pewna kogo pocieszam . Tak samo niespodziewanie jak do mnie przyszła tak i wróciła na poprzednie miejsce wpatrując się w Drake'a. Musiał zacząć się przebudzać. Uznałam to za dobry znak choć nie byłam pewna czy taka jest prawda. Nagle drgnął przeklinając głośno
- Porządnie oberwałeś w głowę- stwierdziłam, starałam się nie zdradzić jaką ulgę poczułam.
- Opiekowałaś się mną?- spytał z uśmiechem a może było lepiej jak spał.
- Wiedziałam że mocno oberwałeś ale nie wiedziałam że aż tak- podeszłam do niego, jako że zaczynało już się przejaśniać dostrzegłam że chłopak ma miodowo blond włosy i brązowe oczy. Był nawet przystojny. A teraz całą skroń i policzek miał we krwi. A jeśli to coś poważnego, mógł mieć wstrząśnienie mózgu lub coś.
- Martwiłaś się- stwierdził, ech nawet nie wie jak bardzo. w sumie obiecałam jego siostrze że nic mu nie będzie, a sama nie chciałam patrzeć jak przy mnie umiera a ja nie mogę nic zrobić.
-Żartujesz? Mierzyłeś do mnie z broni. Dla mnie równie dobrze mogłeś umrzeć.
-Ale nie umarłem i to cię cieszy- droczył dalej.- A gdzie ten świr? Gdzie moja siostra- gwałtownie się zerwał a jeszcze szybciej wylądował na ziemi. Nie byłam pewna czy to przez więzy czy ranę. Miałam nadzieję że to pierwsze.- Co ten czub jej zrobił? Zabiję tego gnoja, i ciebie jeśli mnie nie rozwiążesz- wywrzeszczał, próbując rozerwać więzy.
- Uspokój się bo tylko pogarszasz sprawę. Masz rozwalony łeb chyba jasne jest to że pojechali po jakieś opatrunki dla ciebie.- wyjaśniłam spokojnie.
- Wątpię aby dobrowolnie pojechała.
- Chyba miała małe pole do popisu, głównie przez ciebie.- odparłam. Zauważyłam że Niespodzianka wstała i podeszła trochę, czujnie patrząc na Drake'a- Trzeba był nie mierzyć do mnie ze spluwy.
-Z kont miałem wiedzieć że twój chłopak to psychol.
-Och, co zwami to nie jest mój chłopak, nawet go nie znam..
- jedno nie wyklucza drugiego- przerwał mi a ja posłałam mu mordercze wspomnienie.
- A ty również nie wyglądałeś na zrównoważonego psychicznie kiedy do mnie celowałeś.- dokończyłam.
- Koleś ma niedzwiedzia- upierał się
- Którego towarzystwo wole od twojego. Ona bynajmniej nie gada. I jest pożyteczna.- broniłam Niespodzianki bo przez tą krótką chwilę przekonała mnie do siebie. Może była dzikim i niebezpiecznym zwierzęciem ale teraz ludzie mają chyba mniej człowieczeństwa od niej.
- To co rozwiążesz mnie?- spytał
- Zapomnij.

Od Quicka Cd Rozi

W zasadzie to denerwowała mnie ta cała sytuacja. Ludzie powinni trzymać się razem a nie wzajemnie się wybijać. Ale no cóż takie mamy czasy. Zniknęła cywilizacja, zgina i ludzie, bo albo się powybijają wzajemnie tak jak my teraz albo zimni ich pozjadają. Alex swoja drogą też nie była ok. Pomogłem jej nawet ją polubiłem z deczka. A ta wyskakuje z tym gnatem.
Czułem się odpowiedzialny za tego kretyna. Tylko dlatego zdecydowałem o wyjezdzie. Będą potrzebne opatrunki i środki przeciwbólowe, jakieś maści z antybiotykiem. W sumie to zostawiłem ich oboje samych Alex i tego kretyna ale jeżeli będą na tyle nienormalni żeby wysadzić się na Niespodziankę to zginą z jej łap. Mam nadzieję że Alex nie popełni tak fatalnej w skutkach pomyłki.
-Spokojnie dziewczyną bo mi tu ducha wyzioniesz. Odwiążę ci jeszcze nogi i jedziemy. Twój brat będzie potrzebował maści z antybiotykiem solidnie wyłapał w głowę. Ja tego naprawdę nie chciałem, zmusiliście mnie do tego.- skończyłem swój monolog- A teraz wsiadaj i trzymaj się dobrze albo raczki z tyłu albo mnie, jak tam chcesz - odpaliłem motor i ruszyłem, jechałem szybko. Śpieszyło mi się, chłopak może się wykrwawić.
-Jak masz na imię i ile masz lat?- rzuciłem niedbale.
- Rozi i mam 16 lat.
- Miło mi, uspokoiłaś się trochę?
- Troszkę ale martwię się o brata.
- Wiem, też się martwię dlatego się śpieszę. Mógł nie kozaczyć, no sama przyznaj. Zle się stało. Zdaję sobie sprawę że celując do mnie broniłaś brata ale nie strzeliła byś, za bardzo się bałaś...A tak w zasadzie to co was tu przygnało? Szukacie kogoś? Teraz każdy kogoś szuka. Pewnie jesteś głodna?..

Od Lexi Cd Rozi

Patrzyłam jak Quick odchodzi, kiedy znikł mi z pola widzenia (czyli bardzo szybko) zaczęłam związywać chłopaka. Byłam pewna że się nie rozwiąże. Pistolet i nóż który jemu zabrałam włożyłam sobie za pasek.
- pomóż nam - wyszeptała dziewczyna, miała blond fale, obstawiałam że jest mniej więcej  mojego wzrostu, a policzki miała mokre od łez. - twój chłopak to psychopata pozabija nas. Chcemy stąd odejść nie szukamy zwady, ani kłopotów. Po prostu nam pomóż ....
Zdziwiona spojrzałam na dziewczynę powoli wstałam i podeszłam do niej. Ukucnęłam na przeciw niej.
- Po pierwsze to nie jest mój chłopak, znam go kilka godzin a po drugie pomogłam najlepiej jak umiałam. Prze ciesz go nie zabiję.
- Co z Drakiem?- spytała po raz kolejny spoglądając na brata.
- Raczej nic mu nie będzie, ma rozciętą głowę ale nie mocno- uspokoiłam ją- pojedz z nim i rób co każe. Nie znam go, przez cały ten czas wydawał się w porządku ale lepiej nie denerwuj go. O swojego brata nie musisz się martwić.
Przez chwilę panowała cisza, Niespodzianka ułożyła się nie opodal Drake'a i spoglądała na niego.
- a co będzie pózniej?- spytała cicho.
- Nie wiem naprawdę nie wiem. Obiecał że z wami pogada.
- to że z nami pogada nie wyklucza tego że nas zabiję- stwierdziła gorzko. Musiałam przyznać jej racje ale w końcu Quick powiedział że nie chce nikogo zabijać. Przeczuwałam że jest przerażona choć starała się tego nie pokazywać. Postanowiłam jakoś podnieść ją na duchu.
- Wiesz, jak szłam ulicą zaatakował mnie zombie,  zawsze starałam się ich unikać. No ale próbowałam go zabić, jeden z noży utkwił mu w czaszce, nie mogłam wyciągnąć drugiego. W tedy trupa rozwalił jego niedzwiedz. Mierzyłam do niego ze spluwy, a ten zaczął żartować. To był pierwszy raz kiedy mi pomógł, zabrał mnie ze sobą opowiedział trochę o sobie. Nie mogłam usnąć więc poszłam się przejść. Jakby nie patrzeć twój brat mierzył do mnie z pistoletu. Nie wiedziałam czy miał zamiar mnie zabić czy nie. Quick starał się mi pomóc.

Od Drake'a do Lexi

Ból głowy był nieznośny. Powstrzymałem się by nie wydać z siebie żadnego dzwięku. Wyrównałem oddech i spróbowałem zorientować się w sytuacji. Jedno było pewne osoba która mnie wiązała musiała dobrze znać się na więzach. Próbowałem coś wysłuchać, ale jedyne co słyszałem to liście poruszane przez wiatr. Czy możliwe by mnie zostawili samego. I gdzie jest moja siostra!? Zerwałem się próbując wstać co spotkało się z okropnym bólem głowy. Przekląłem głośno.
- Porządnie oberwałeś w głowę
Z bólem odkręciłem głowę w kierunku z którego dochodził kobiecy głos.
- Opiekowałaś się mną? - spytałem z uśmiechem
W sumie była pierwszą dziewczyną, którą widziałem od momentu gdy cywilizacja upadła. I nie można ukryć, że była naprawdę ładna.
- Wiedziałam, że mocno oberwałeś ale nie wiedziałam, że aż tak - odparła podchodząc do mnie.
- Martwiłaś się - zauważyłem
- Żartujesz - wypaliła - mierzyłeś do mnie z broni. Dla mnie mogłeś umrzeć
- Ale nie umarłem i to cię cieszy - odparłem
Dziewczyna wywróciła oczami i zapatrzyła się gdzieś w bok. Podążyłem za jej wzrokiem. Dziewczyna patrzyła na przeklętego gryzli, który mnie za atakował.
- A gdzie ten świr? - dopytałem
Wtedy dotarło do mnie jeszcze jeden szczegół. Rozi nigdzie nie było.
- Gdzie moja siostra? - warknąłem szybko się podnosząc co nie było najlepszym rozwiązaniem. Bo przez więzy i zawroty głowy znalazłem się szybciej na ziemi niż z niej wstałem  - Co ten czub jej zrobił! Zabije tego gnoja i ciebie jeżeli mnie nie rozwiążesz!

Od Rozi do Quick'a

Chłopak wrócił prowadząc harleya. Przyjrzałam mu się dokładnie i tak zdecydowanie był parszywie przystojny. Miałam ogromną ochotę zdzielić go w pysk za wszystko i za nic. Można było by się w nim zakochać ale tylko na odległość. Tylko wtedy kiedy nie patrzy na ciebie tym wrednym wzrokiem i nie otwiera twarzy.
- Jedziemy - rozkazał podchodząc do mnie.
- Nie - zaprzeczyłam stanowczo
- Co? - dopytał zaskoczony
- Rozwiąż mnie to pojedziemy - wypaliłam - głupio było, by umrzeć spadając z motoru. A związana nie mogę się trzymać. Więc jak będzie?
- Za dużo gadasz - ostrzegł
- to mamy coś wspólnego - mruknęłam pod nosem
- wstawaj - warknął
Wolałam z nim więcej nie dyskutować. Posłusznie zaczęłam wstawać specjalnie robiąc to jak najbardziej niezdarnie.
- Ze związanymi rękoma nie uda mi się przynieść ci lakieru - zauważyłam
- Milcz - nakazał
- Jedziemy do miasta - ciągnęłam - będą tam zombie
Podszedł do mnie pewnym krokiem a w prawej dłoni zabłysła stal ostrza. Serce przestało mi bić. Przesadziłam jak zawsze mam nie wyparzoną gębę to u nas chyba rodzinne. Chłopak wyciągnął nóż w moim kierunku. No super to będzie mój koniec. Zamknęłam oczy przygotowując się na wszystko tylko nie na to, że więzy, które krępują mi dłonie odpadną.

Od Rozi do Lexi

Wszystko potoczyło się tak szybko. Wydawać by się mogło, że wszystko pójdzie po naszej myśli. Mieliśmy postraszyć ich bronią i spokojnie odejść w swoją stronę. Jednak kiedy trafi się na psychopatę trzeba brać pod uwagę fakt, że wszystko może potoczyć się w złym kierunku.
Siedziałam związana pod drzewem i ze łzami w oczach spoglądałam na nieprzytomnego Drake'a. Rana głowy może być poważna. Nie dam rady żyć w tym gównianym świecie bez niego. Spojrzałam na dziewczynę szukając u niej pomocy. Przecież ten świr nas pozabija. Powinnam się skupić, powinnam słuchać o czym rozmawiają. Dużo rzeczy powinnam. Nie potrzebnie wyciągnęłam broń. Dopiero kiedy czarno włosy chłopak kucnął na przeciwko mnie. Od wróciłam wzrok od brata pilnując się by się nie rozpłakać. Ten wariat mnie przerażał ale teraz to życie Drake'a było narażone. Nie wiem czy to strach czy szereg różnych emocji spowodował, że cała się trzęsłam, a może to przez zimno.
Dużo gadał a ja nie wyłapywałam słów byłam jak robot. Tępo patrzyłam się w jego ciemno niebieskie oczy. Był przystojny, wcale nie wyglądał na osobę, którą się okazał. Dlaczego świat tak bardzo się zmienił. Dlaczego ludzie stracili całe człowieczeństwo. Powinniśmy sobie pomagać przecież tylko tak możemy przetrwać ten koniec świata. I jak robot powtarzałam słowa, które chciał usłyszeć. Z transu wyszłam dopiero wtedy kiedy zaczął mówić o spłacaniu długu. Przecież nie mam u niego żadnego długu chciałam tylko odejść. I za żadne skarby świata nie chce z nim nigdzie jechać.
- pomóż nam - wyszeptałam do dziewczyny, która zaczęła związywać Drake'a - twój chłopak to psychopata pozabija nas. Chcemy stąd odejść nie szukamy zwady, ani kłopotów. Po prostu nam pomóż ....

Od Quick'a Cd Rozi

- Zawsze wiedziałem że blondynki są głupie. Ale że aż tak?- usiadłem naprzeciwko dziewczyny która się trzęsła jak galareta.- No i fajnie, wreszcie wykonujesz polecenia. Miałaś się bać i się boisz. Oj już nie musisz. Ale będziesz miała u mnie dług. Zabiorę cię do miasta. Odpoczniesz od rąbniętego brata, bo musisz oddać mi dług.
-Jaki- zapytała przestraszona.
- Pewnie jakbym cię rozwiązła to zaczęłabyś się rozbierać, co? Wy laski to myślicie że my faceci tylko tego od was chcemy. A ja faktycznie czegoś od ciebie chcę. Bo jako laska będziesz znała się na tym lepiej, zawsze robiła to dla mnie moja siostra. A teraz zrobisz to ty.
-Co miałabym zrobić?- zapytała
-Wejdziesz do sklepu załatwisz mi lakier do włosów, tylko ma być dobry, żel i elegancki szampon. Pózniej zawiozę cię do apteki bo musimy zrobić mały zapas środków higienicznych i leków bo wy kobiety macie te swoje marudne dni a do tego braciszek rozwalił sobie łeb, na własne życzenie. Tak w sumie  to bym cię nawet i rozwiązał ale nie zrobię tego bo raz mnie już nie posłuchałaś. A przyznasz że próbowałem być miły. Dobra Lexi to ja zwijam gówniarę i jadę, zostawię ci Surprise ona będzie wiedziała co zrobić. Przypilnuje was oboje. Żebyście się tu nie pozabijali. A i wez nie prowadz go do jaskini dobra? Pogadam z nim potem to się zobaczy.
- Ok
- No to teraz popatrz na tą gówniarę a ja idę po motor.

Od Quick'a Cd Lexi

-Aleks wiesz co zanim zaczniemy cokolwiek gadać to może coś ustalmy ja udam że tego nie widziałem, ty udaj że tego nie zrobiłaś.
- czego- zapytała zdziwiona.
- celowałaś mi prosto w łeb, czy wy kurna wszyscy chcecie żebym powyrzynał was jak kaczki? I co uważasz że dałbym ci tak po prostu odejść? Słuchaj zrobimy tak zwiąż go na razie i zobacz czy bardzo rozwalony ma ten łeb. Posadzimy ich tu pod tym drzewem, a może lepiej z dala od siebie. Przeszukaj go i zabierz wszystko co ostre. Bo tak na prawdę nie chcę krzywdzić ludzi, generalnie jak ci wspominałem mam tu siorkę. Wiem gdzie konkretnie jest, o ile jeszcze żyję to z najdę ją właśnie tam. Pózniej moglibyśmy ruszyć dalej i spróbować znaleść twojego brata. Jakbyś oczywiście chciała, żebym z tobą poszedł. Bo mnie tu w sumie nic nie trzyma. Tylko siostra. Moglibyśmy też z mojej chaty wziąć samochód o ile ktoś go jeszcze nie ukradł. Tak było by łatwiej, no i na pewno szybciej.

Od Lexi Cd Quick

Oniemiała przyglądałam się temu wszystkiemu. Quick naprawdę był nienormalny. Podchwyciłam błagalny wzrok dziewczyny i wszystko było postanowione. Ukucnęłam przy chłopaku, oddychał i raczej nic poważnego mu nie było, pomijając rozcięcie na głowie. Patrzyłam jak Quick wiąże dziewczynę i podeszłam celując w jego głowę. Nie chciałam tego robić, pomógł mi i to kilkukrotnie choć głośno tego nie przyznam. I ta sytuacja też była moją winą. Ale słowa chłopaka porządnie mnie przeraziły. Już raz byłam w takiej sytuacji i jak tchórz uciekłam, ale cały czas słyszałam krzyk pozostałych. Nagle usłyszałam słowa na które poczułam ulgę.
- Aleks masz jakiś sznurek żeby go związać? Trzeba ich dokładnie przeszukać i zabrać wszystko co mają. Poczekamy jak ten śmierdziel się ocknie to pogadamy albo dam go Niespodziance do zjedzenia.- a więc chciał gadać. Opuściłam broń.
- Mam, zwiążę chłopaka ale obiecaj mi że nic im nie zrobisz.- poprosiłam podchodząc do chłopaka i podniosłam jego broń.
- Ten dupek do ciebie celował- powiedział oburzony wstając.
- Ja do niego też i do ciebie, zapomniałeś? Chcą się dogadać, odejść.
- Myślisz że on wciąż chcę?- spytał wskazując chłopaka
- Ona na pewno. To jej brat , przemówi mu do rozumu.- wciąż błagałam- jak coś im zrobisz to sobie pójdę. Nie mam zamiaru w tym uczestniczyć.
- nie możesz - oburzył się a mi chyba krew zamarzła.
- A co mnie też zabijesz. Słuchaj Quick. I tak bym poszła. Mam brata, został mi już tylko on muszę go znaleść. Rozumiesz? Muszę.

Od Quick'a do pozostałych

- a więc to tak. Ja tu sobie gadam,z twoim posranym bratam. a ty w tym czasie zmieniłaś pieluchę , wyciągnęłaś spluwę i burzysz spokój moich włosów. Nie grzeczna dziewczynka. Czy mamusia cię nie nauczyła że jak się negocjuję to nie celuje się komuś prosto w łeb. - w tym samym momencie wytrąciłem dziewczynie pistolet z ręki. A blondyna jednym ruchem Surprise powaliła na ziemie.
-Lexi a ty to może byś się przydała na coś, tak wiem miałem tak na ciebie nie gadać. A ty dziewczynko jak masz na imię?
- Rozi
- No więc Rozi miałaś kurcze stać i się bać. To teraz będziesz leżeć i się bać. A ty chłopaczku jak tam się czujesz - zapytałem ironicznie choć wiedziałem że chłopak nic nie odpowie, bo niespodzianka tak go strzeliła w łeb że stracił przytomność a broń leżała obok.
- masz świadomość że teraz bez zmrużenia oka zabije was oboje? I nie będzie zmiłuj się. Będziesz tak tańczyć jak ci zagram, każde z was zrobiło jeden podstawowy błąd. Ale ja nie umiem liczyć do jednego więc ty będziesz liczyć. Zepsułaś mi fryzurę tym gnatem, teraz grzecznie powiedz jeden.
- jeden
- po drugie twój idiotyczny braciszek próbował zabić mi niedzwiedzia, po trzecie próbował zabić mi znajomą, a po czwarte jesteście na moim terenie. Jesteście intruzami. I zastanawiam się teraz co z tobą zrobię tym czasem cię zwiążę i zajmę się twoim braciszkiem a pózniej się pobawimy -zakończyłem wściekły wiązałem sznurkiem dziewczynie ręce i nogi  - Aleks nie wiem jak ty ale ja ich kurna pozabijam -powiedziałem przechodząc do chłopaka leżącego na ziemi - oj Niespodzianka nie zle rozwaliłaś głąbowi łeb. Facet myślał że ma przed sobą psa, w ogóle co on myślał ze od jednej kulki to ty zginiesz. Posrane to wszystkie. Aleks masz jakiś sznurek żeby go związać Trzeba ich dokładnie przeszukać i zabrać wszytko co mają. Poczekamy jak ten śmierdziel się ocknie to pogadamy albo dam go Niespodziance do zjedzenia.

Od Rozi do pozostałych:

Mój mało inteligentny brat zaczął grać na zwłokę denerwując wszystkich dookoła. Gdybym go nie znała pomyślała bym, że życie mu zbrzydło.
- Drake odpuść, proszę - rozkazałam szczerze spanikowana - nie chcemy kłopotów - powtórzyłam patrząc na chłopaka w skórzanej kurtce o czarnych włosach. - odejdziemy i więcej się już nie spotkamy.
- twój brat chyba ma inne plany - odparł chłopak mierząc wzrokiem Drake'a - odłóż broni albo twoja siostra straci życie.
- więc na co czekasz zabij ją - prowokował Drake
Obydwoje długo mierzyli się morderczym spojrzeniem. Jedyne czego chciałam to odejść jak najdalej. Nie chcieliśmy broni ani jedzenia chcieliśmy tylko odejść żywi. Spojrzałam na ciemno włosą dziewczynę celującą w plecy mojego brata.
- naprawdę chcemy tylko odejść nikt nie musi umierać - wypaliłam Dziewczyna jeszcze bardziej zaczęła się wahać.
Chłopak przestał zwracać na mnie uwagę. Chyba nie co się przeliczył w gruncie rzeczy nie mogę przecież stać i patrzeć jak Drake naraża życie. A to może być jedyna dobra okazja. Dziewczyna się waha a chłopak się rozkojarzył. Jedyną czujną istotą został niedziwiedz. Drake spojrzał na mnie i już wiedziałam że myśli podobnie. Szybko wyciągnęłam pistolet za paska i przystawiłam go do głowy czarno włosego chłopaka. Nigdy nie zabiłam żywego człowieka i nie wiem czy potrafiła bym to zrobić ale przecież wcale nie musiał o tym wiedzieć.
- Tak jak mówiłam chcemy odejść - wysyczałam do chłopaka przyciskając mocniej broń - odwołaj bestię, a ty - skierowałam się do dziewczyny - opuść broń, a nikomu nic się nie stanie.
Spojrzałam na Drake, który ewidentnie był w dobrym humorze.

Od Drake do pozostałych:

Tylko my możemy mieć takie szczęście. Uciekając przed jednymi wpaść na drugich. Gość to jakiś psychopata bo kto normalny hoduje niedzwiedzia i jeżeli była jakaś szansa dogadania się z dziewczyną z nim się nie uda. Przelotnie spojrzałem na spanikowaną Rozi. Czułem się podobnie tylko, że ja w kasynie nauczyłem się maskować emocję.
- gościu przestań torturować mnie swą gadką. - wypaliłem ironicznie nie spuszczając oczu z ciemno włosej dziewczyny - zdecydowanie wolę tortury twojej ślicznej przyjaciółki niż słuchanie twej przemowy.
Nasze położenie nie było zbyt dobre i dobrze o tym wiedziałem. Muszę wymyślić coś by nas stąd wyciągnąć i to szybko. Mierzyła prosto we mnie ale ręce jej się trzęsły i nerwowo przygryzała dolną wargę. Byłem na 70% pewny, że dziewczyna choć ma odbezpieczoną broń nie pociągnie za spust. Bardziej martwił mnie ten czub mierzący do mojej siostry i ogromny gryzli za plecami.
- nie chcemy kłopotów - zaczęła pojednawczo Rozali
- posłuchaj siostry - poradził psychol
Czy w tym świecie nie ma już normalnych ludzi.
Odkręciłem się tyłem do dziewczyny ze spluwą testują swoją teorię że to ona jest najsłabszym ogniwem w tej grupie.
- to może przetestujemy jedną z twoich opcji? - wypaliłem mierząc z karabinu do niedzwiedzia, który ukradłem poprzedniej grupie która wykopała nas z domu.