środa, 6 września 2017

Od Pati Cd ktoś

Szczerze ucieszyłam się że Luke odnalazł siostrę. Znaliśmy się już jakieś trzy lata. Przez cały rok byliśmy sami. Przez cały ten czas opowiadał o swojej siostry. Ja nigdy nie miałam rodziny, a Luke był dla mnie jak brat a więc i mi zależało na odnalezieniu Lexi. Oczywiście sprawy się pokomplikowały kiedy dostaliśmy w tył helikoptera, naprawdę myślałam że umrę. Nie żebym przez ostatni rok nie pomyślała o tym  ani razu, ale w tedy byłam o tym przekonana. A kiedy odetchnęłam z ulga w chwili gdy ustałam na ziemi chłopak Lexi mnie postrzelił.  Fakt, to nie było nic poważnego ale liczył się sam fakt że to zrobił.
-Nie no pewnie, wcale nie przejmuj się że Quick mnie postrzelił,że mogę umrzeć i w ogóle. Idz, idz.- mruknęłam wygodnie się rozsiadając na kanapie.
- Nic ci nie jest.- odparł Luke. Ale Luke już postanowił. Lexi też ten pomysł się nie spodobał. Po roku go odzyskała, a ten po prostu sobie idzie. Ale pewnie tak jak i ja wiedziała że sprzeciw nie ma sensu.
-A tylko odważ się nie wrócić- pogroziła mu tylko. Kiedy chłopacy poszli, a my zostałyśmy same, ach był jeszcze dziesięcioletni dzieciak i grubas jak mogłam ich przeoczyć, zapanowała jakaś niezręczna cisza. Nie żeby mi cisza przeszkadzała po prostu Rozi patrzyła z nienawiścią i zazdrością na Lexi a ta zakłopotana po prostu starała się na to nie zwracać uwagi. Amanda czy jak jej tam zajmowała się swoim dzieciakiem a grubasek szybko gdzieś znikł. Podejrzewałam że Lexi miała zamiar ze mną pogadać ale zrozumiała że nie mam na to ochoty już w drodze powrotnej, zamiast tego usiadła na parapecie i wyjrzała przez okno. Nie wiem ile czasu minęło ale powoli zaczynało się ściemniać, chłopacy jeszcze nie wrócili a uradowany grubasek zaserwował nam jedzenie. Mimo że wyglądało to jak kupa okazało się dobre, nagle mój posiłek przerwało ostre przekleństwo  Lexi. Szybko podeszłam do okna tak samo jak Rozi. Z początku nie wiedziałam o co chodzi ale po chwili zauważyłam w oddali dużą hordę umarłych.

Od Drake do Quicka i Luke

Robi się nas co raz więcej. Większa grupa bardziej zwraca na siebie uwagę. Nie wiem czy nas to nie zgubi. Gdy zobaczyłem grubego nie chciałem brać odpowiedzialności za niego. Nie chciałem zabierać go do naszego domu. I tak jest nas dużo. Wraz z Rozi zrobiliśmy duże zapasy ale nie proszeni goście większą część naszych zapasów zmarnowali. No nie ukrywajmy, że zapewne ciężko go wyżywić. Chciałem go minąć i iść dalej ale grubas musiał zagrać na emocjach mojej siostry. Musiał wspomnieć o dziewczynie z dzieckiem. Przez grubasa mamy na głowie małe dziecko i brak prądu.
Do tego Quick musiał przyprowadzić Luke i Pati. Jeszcze okazało się, że Amanda to jego siostra.
- Gdzie znalazłeś Amandę? - spytał Quick z przedniego siedzenia
- Nie znalazłem - odparłem - to gruby znalazł mnie
- Dzięki stary - odparł nagle
- Za co?
- Za to, że jej tam nie zostawiłeś - wypalił
- Myślisz, że to poważna usterka? -wtrącił się Luke
- Nie mam pojęcia - odparłem
Miałem nadzieję, że jednak nie. Zatrzymaliśmy samochód przed wiatrakiem. I jak tylko spojrzałem na wiatrak wiedziałem, że usterka jest poważna, a naprawa jej specjalistom z narzędziami zajęła by około tygodnia. A my nie jesteśmy specjalistami, nie mamy narzędzi i nie mamy tygodnia.
- Niech to szlak - mruknąłem