Mimo iż jechałem powoli Surprise już ciężko dyszała i coraz bardziej zostawała w tyle. Zatrzymałem auto.
-Musimy zrobić mały postój.- rzuciłem wysiadając z auta. Podszedłem do Surprise która dowlokła się do auta i zwaliła na ziemię z łap.
-Już niedaleko moja piękna. Nawet nie mam wody. Wytrzymaj.- niedzwiedzica ciężko sapał. W oddali widać było już domek, byliśmy na skraju lasu. Drake wyszedł z auta.
-Sporo tu zimnych- powiedziałem- Jeszcze wczoraj ich tu nie było.
- Bo idą od centrum miasta, całe ogromne stado. Coś ich musiało zatrzymać. Quick słuchaj dziewczyny są w rozsypce
- Tak wiem stary myślę że powinniśmy pójść obaj i wziąć Magdę. Gówniara dobrze strzela. A trzeba zdjąć zimnych po cichu żeby nie ściągać ich więcej.
-Tak zróbmy- powiedział Drake- Za ogrodzeniem będzie bezpieczniej. Płot jest pod napięciem.
-Powaga?- zapytałem.
-No, sam to skonstruowałem. Lubię tworzyć różne pierdoły
-To wcale nie taka pierdoła, świetny pomysł. Ale dobra Drake, idz wez swoją broń i powiedz dziewczynom jaki jest plan.
-Dobra- odpowiedział. Nie wiem o czym tam rozmawiali bo po 15 minutach wyszedł.
-Możemy już iść na zwiad- powiedział.
-To lecimy. Magda, pamiętaj celuj w baniak- powiedziałem i ruszyliśmy do domku. Dotarliśmy szybko. Za ciukaliśmy po cichu zimnych. Obeszliśmy dom dookoła a pózniej wszystkie pomieszczenia. Było czysto.
-Dobra Drake to ty tu zostań z Creepy i spróbuj uruchomić ten płot tylko najpierw go sprawdz a ja podskoczę po resztę.
-Tak zróbmy- powiedział Drake. Może i mnie nie lubił ale ta sytuacja w lesie trochę ostudziła naszą wzajemną wrogość. Pobiegłem do auta. Złożyłem tylne siedzenie. Wkoło wozu zauważyłem kilku zimnych. Alex stała przy Niespodziance.
-Chciały ją zjeść- wymamrotała.
- Nie ruszyły jej?
-Nie, pozabijałam ich. Co jej jest.
-Zmęczyła się tylko. Biegłą z pełnym brzuchem, chce jej się pić Zapakujemy ją do auta i spadamy. - złożyłem niezbędne siedzenia i po szedłem po Surprise. Ciężko oddychała.
-Już dobrze księżniczko, choć do samochodu- powoli się podniosła i poczłapała za mną.- Wskakuj- nakazałem i niedzwiedzica zapakowała się do środka.Wsiadłem do auta i powoli ruszyliśmy w stronę domku.
Drake już stał przy bramie i pokazał że jest ok. Wjechaliśmy za bram a ona automatycznie się zamknęła. No wreszcie byliśmy bezpieczni. Przynajmniej na jakiś czas.
-Trzeba to opić -powiedział Drake uśmiechając się- mam coś specjalnego na tę okazję.
wtorek, 29 sierpnia 2017
Od Drake do pozostałych
Kiedy zobaczyłem że ten gnojek biegnie w stronę Rozi myślałem że dostane zawału. Przecież mam tylko ją. Zabił bym każdego kto by tylko krzywo na nią spojrzał. Nie pokonałem nawet połowy trasy kiedy zakręciło mi się w głowie. Byłem wściekły sam na siebie. Przegonił mnie grizli, a zaraz nim minął mnie Quick. Jeszcze bardziej wściekło mnie to, że to Quick uratował Rozi i że to on ją pociesza. Dobiegłem do nich, była cała zapłakana i roztrzęsiona. I przytulała się do tego idioty!
- Zostaw ją - warknąłem wściekły
- Zejdz ze mnie Drake - odparł Quick
W sumie to miał racje. Nie powinienem się na nim wyżywać, przecież gdyby nie on Rozi by umarła. Sam nie dobiegł bym na czas, ale to że nie dałem rady było winną Quicka. Martwiłem się o nią pamiętam jak przeżyła pierwsze spotkanie z tymi śmieciami, pamiętam jak przejęła się następnym spotkaniem w domu. Spojrzałem w las gdzie za drzewami zaczęło się coś ruszać. Quick też musiał to zauważyć. Z lasu zaczęły wychodzić zombie. Najpierw wyszło trzech, pózniej zaczęło wychodzić więcej. Było ich dużo, ale to nie stado które widziałem. Tamte stado jest o wiele większe, więc jeżeli nie damy rady z tymi nie mamy żadnej szansy na przeżycie, gdy przyjdzie stado. Rozi pobiegła do jaskini po tamtą dwójkę. Zacząłem rozglądać się do o koła próbując policzyć trupy i znalezć jakąś broń.
- Drake łap - wypalił Quick rzucając we mnie pistoletem.
Nie ukrywam, że trochę mnie to z szokowało. Przecież równie dobrze mogę wpakować mu kulkę w łeb.
- Jest ich sporo ale to chyba nie jest stado co? - spytał ładując kuszę
Przynajmniej zdaje sobie sprawę z tego, że nie przesadzam mówiąc o dużym stadzie
- Nie - odparłem - co robimy?
- Wybijemy zimnych na początek, a pózniej spadamy do tego domku. - wyjaśnił
Chociaż nie lubię gościa nie mogłem się z nim nie zgodzić. Kiwnąłem tylko głową i strzeliłem najbliższego zombie prosto między oczy. Straciłem poczucie czasu. Oszczędzałem naboje dbając o to by nie pudłując. Trupów było co raz więcej.
- Szlag, skończyły mi się naboje - wrzasnąłem
- też kończą mi się strzały. - przytaknął Quick - trzymaj - wypalił podając mi duży nóż.
Sam w ręku trzymał identyczny myśliwski nóż. Chwilę pózniej było już po wszystkim. Głowa mi pękała, miałem zawroty i ledwo stałem, ale udało nam się wszystkie zombie zostały powalone.
- Zostaw ją - warknąłem wściekły
- Zejdz ze mnie Drake - odparł Quick
W sumie to miał racje. Nie powinienem się na nim wyżywać, przecież gdyby nie on Rozi by umarła. Sam nie dobiegł bym na czas, ale to że nie dałem rady było winną Quicka. Martwiłem się o nią pamiętam jak przeżyła pierwsze spotkanie z tymi śmieciami, pamiętam jak przejęła się następnym spotkaniem w domu. Spojrzałem w las gdzie za drzewami zaczęło się coś ruszać. Quick też musiał to zauważyć. Z lasu zaczęły wychodzić zombie. Najpierw wyszło trzech, pózniej zaczęło wychodzić więcej. Było ich dużo, ale to nie stado które widziałem. Tamte stado jest o wiele większe, więc jeżeli nie damy rady z tymi nie mamy żadnej szansy na przeżycie, gdy przyjdzie stado. Rozi pobiegła do jaskini po tamtą dwójkę. Zacząłem rozglądać się do o koła próbując policzyć trupy i znalezć jakąś broń.
- Drake łap - wypalił Quick rzucając we mnie pistoletem.
Nie ukrywam, że trochę mnie to z szokowało. Przecież równie dobrze mogę wpakować mu kulkę w łeb.
- Jest ich sporo ale to chyba nie jest stado co? - spytał ładując kuszę
Przynajmniej zdaje sobie sprawę z tego, że nie przesadzam mówiąc o dużym stadzie
- Nie - odparłem - co robimy?
- Wybijemy zimnych na początek, a pózniej spadamy do tego domku. - wyjaśnił
Chociaż nie lubię gościa nie mogłem się z nim nie zgodzić. Kiwnąłem tylko głową i strzeliłem najbliższego zombie prosto między oczy. Straciłem poczucie czasu. Oszczędzałem naboje dbając o to by nie pudłując. Trupów było co raz więcej.
- Szlag, skończyły mi się naboje - wrzasnąłem
- też kończą mi się strzały. - przytaknął Quick - trzymaj - wypalił podając mi duży nóż.
Sam w ręku trzymał identyczny myśliwski nóż. Chwilę pózniej było już po wszystkim. Głowa mi pękała, miałem zawroty i ledwo stałem, ale udało nam się wszystkie zombie zostały powalone.
Od Rozi do pozostałych
Byłam na nich obu wściekła. Skaczą sobie do gardeł a powinni się dogadać. Przecież w grupie mamy większe szanse. Mówiłam bez żadnego ładu, zachowując się jak nawiedzona kretynka. Nie ukrywam że obecność tamtej czwórki też wcale nie pomaga. Gdy tylko na nich spojrzę widzę ten koszmar, o którym chciałam w końcu zapomnieć. Tę pięć osób stało się moimi przyjaciółmi, a 8 letni Bartek był jak mój młodszy brat. A oni po prostu dla zabawy ich pozabijali. Śni mi się to po nocach, ten wredny uśmiech łysego. Miałam nadzieje, że drugi raz już ich nie spotkamy, aż usłyszałam ich na parterze naszego domu. W chwili słabości wierzyłam się Quickowi , ale nie po to aby ich tu przywlókł. Czy faceci naprawdę nie mają mózgu. Musiałam stamtąd iść. Nie mogłam dłużej słuchać Drake i Quicka nie mogłam spokojnie czekać, aż ich kłótnia zmieni się w bójkę. Odkręciłam się do nich tyłem i zaczęłam się oddalać a łzy płynęły mi po policzkach.
Trochę pózno zorientowałam się w sytuacji. Słyszałam, że ktoś za mną biegnie, ale dopiero gdy usłyszałam, że druga osoba rusza biegiem spojrzałam przez ramię gotowa znowu nawrzeszczeć na dwójkę idiotów. Wmurowało mnie nie potrafiłam nawet ruszyć ręką. Widziałam tylko jak łysy z łopatą zbliża się do mnie w szybkim tempie. Trochę potrwało, aż mój głupi instynkt przejął kontrole i zaczęłam uciekać. Łysy był co raz bliżej, wiedziałam że nie mam szans. Biegłam dalej, nie mogła zrobić nic innego. On był szybszy, chciałam się jeszcze wyrywać, ale mocno przycisnął mnie do siebie.
- Już cicho, nie płacz, zaraz wszystko ci wyjaśnię
Rozpoznałam ten głos i wcale nie należał do łysego. Przytuliłam się do Quicka, ściskając w dłoniach i mocząc łzami jego koszulkę. Coś mówił ja bredziłam od rzeczy. Słyszałam wściekłego Drake. Zaraz znów się pokłócą. Znów spróbowałam się mu wyrwać. Jak oni mogą kłócić się w takiej chwili. Quick złapał mnie za ramiona, patrząc mi w oczy coś mówił ale nie przyswoiłam ani słowa. Jak zahipnotyzowana patrzyłam w jego głębokie ciemnoniebieskie oczy.
-... Rozumiesz? - spytał na koniec
Co mam rozumieć? O czym on mówił?
- Tak masz rację - przytaknęłam cicho.
Quick zamarł wpatrzony gdzieś za moimi plecami.
- Rozi posłuchaj. Nie odwracaj się - wypalił
Oczywiście zrobiłam to czego miałam nie robić. Jeżeli chcesz, aby ktoś się nie odwracał albo nie patrzył w duł to na boga nie mów by tego nie robił. Za moimi plecami za drzew wychodziło stado zombie. Drake mówił, że stado będzie dopiero za trzy dni.
- Rozi idz szybko do jaskini zabierz dzieciaki i zawołaj Alex - mówił to spokojnie patrząc mi w oczy, i chodz był to rozkaz, a ja nie lubię rozkazów wykonałam go bez żadnego ale.
Pobiegłam w stronę jaskini, zobaczyłam jeszcze jak Quick ładuje kuszę i rzuca do Drake broń. A więc może się dogadają. Po drodze wpadłam prawię na zdezorientowaną Lexi
- Idz do Quicka - wypaliłam w biegu
Nie opodal jaskini stał samochód. Pobiegłam do niego mając nadzieję, że kluczyki są w środku. Zombie były wszędzie musiały przyjść z różnych stron. No pięknie a ja nie mam broni. Na szczęście drzwi od samochodu były otwarte w ostatniej chwili uciekłam przed trupem, który dobijał się do szyby. Ręce mi się trzęsły i nie mogłam odpalić pojazdu. Przed oczami miałam podobną scenkę kiedy to zombie zjadało mojego dziadka. Samochód wyrwał do przodu. Zaparkowałam przy wejściu do jaskini i szybko ruszyłam do środka. Creepy musiała się przed chwilą obudzić ale Kuba spał nadal w najlepsze.
- Co jest? - spytała dziewczyna ziewając
- Zombie musimy stąd spadać. - wyjaśniłam szybko - obudzi Kubę
Chłopiec jest chory wolałam go nie stresować jeszcze bardziej. Creepy spokojnie coś szeptała.
- Hej masz ochotę na przejażdżkę? - spytałam najspokojniej jak potrafiłam
Chłopiec ochoczo pokiwał głową i podał mi rękę.
- Nie mam broni - wypaliłam do dziewczyny - osłaniaj nas
Mam nadzieje że umie posługiwać się tym łukiem...
Trochę pózno zorientowałam się w sytuacji. Słyszałam, że ktoś za mną biegnie, ale dopiero gdy usłyszałam, że druga osoba rusza biegiem spojrzałam przez ramię gotowa znowu nawrzeszczeć na dwójkę idiotów. Wmurowało mnie nie potrafiłam nawet ruszyć ręką. Widziałam tylko jak łysy z łopatą zbliża się do mnie w szybkim tempie. Trochę potrwało, aż mój głupi instynkt przejął kontrole i zaczęłam uciekać. Łysy był co raz bliżej, wiedziałam że nie mam szans. Biegłam dalej, nie mogła zrobić nic innego. On był szybszy, chciałam się jeszcze wyrywać, ale mocno przycisnął mnie do siebie.
- Już cicho, nie płacz, zaraz wszystko ci wyjaśnię
Rozpoznałam ten głos i wcale nie należał do łysego. Przytuliłam się do Quicka, ściskając w dłoniach i mocząc łzami jego koszulkę. Coś mówił ja bredziłam od rzeczy. Słyszałam wściekłego Drake. Zaraz znów się pokłócą. Znów spróbowałam się mu wyrwać. Jak oni mogą kłócić się w takiej chwili. Quick złapał mnie za ramiona, patrząc mi w oczy coś mówił ale nie przyswoiłam ani słowa. Jak zahipnotyzowana patrzyłam w jego głębokie ciemnoniebieskie oczy.
-... Rozumiesz? - spytał na koniec
Co mam rozumieć? O czym on mówił?
- Tak masz rację - przytaknęłam cicho.
Quick zamarł wpatrzony gdzieś za moimi plecami.
- Rozi posłuchaj. Nie odwracaj się - wypalił
Oczywiście zrobiłam to czego miałam nie robić. Jeżeli chcesz, aby ktoś się nie odwracał albo nie patrzył w duł to na boga nie mów by tego nie robił. Za moimi plecami za drzew wychodziło stado zombie. Drake mówił, że stado będzie dopiero za trzy dni.
- Rozi idz szybko do jaskini zabierz dzieciaki i zawołaj Alex - mówił to spokojnie patrząc mi w oczy, i chodz był to rozkaz, a ja nie lubię rozkazów wykonałam go bez żadnego ale.
Pobiegłam w stronę jaskini, zobaczyłam jeszcze jak Quick ładuje kuszę i rzuca do Drake broń. A więc może się dogadają. Po drodze wpadłam prawię na zdezorientowaną Lexi
- Idz do Quicka - wypaliłam w biegu
Nie opodal jaskini stał samochód. Pobiegłam do niego mając nadzieję, że kluczyki są w środku. Zombie były wszędzie musiały przyjść z różnych stron. No pięknie a ja nie mam broni. Na szczęście drzwi od samochodu były otwarte w ostatniej chwili uciekłam przed trupem, który dobijał się do szyby. Ręce mi się trzęsły i nie mogłam odpalić pojazdu. Przed oczami miałam podobną scenkę kiedy to zombie zjadało mojego dziadka. Samochód wyrwał do przodu. Zaparkowałam przy wejściu do jaskini i szybko ruszyłam do środka. Creepy musiała się przed chwilą obudzić ale Kuba spał nadal w najlepsze.
- Co jest? - spytała dziewczyna ziewając
- Zombie musimy stąd spadać. - wyjaśniłam szybko - obudzi Kubę
Chłopiec jest chory wolałam go nie stresować jeszcze bardziej. Creepy spokojnie coś szeptała.
- Hej masz ochotę na przejażdżkę? - spytałam najspokojniej jak potrafiłam
Chłopiec ochoczo pokiwał głową i podał mi rękę.
- Nie mam broni - wypaliłam do dziewczyny - osłaniaj nas
Mam nadzieje że umie posługiwać się tym łukiem...
Subskrybuj:
Posty (Atom)