Po napisaniu tych posranych umów i dokładnym ich zabezpieczeniu udałem się do kasyna przed wyjściem poszedłem na górę Damon spał.
-Kochanie nie czekaj na mnie może mi się trochę zejść. -Pocałowałem Roz na pożegnanie.
-Nie zamierzasz wrócić na noc?
-Skarbie oczywiście że tak tylko chyba mamy mały problem.
-A co się stało?
-Gdy pisałem te umowy to spostrzegłem że jednym z moich partnerów biznesowych jest kobieta. Więc nie mam bladego pojęcia jak Drake sobie z nią poradził. A jak ona zacznie wnikać w warunki to tamci nie podpiszą bo podałem się jakby to ująć na tacy.
-Chcesz mi powiedzieć że spędzisz z nią noc? - dopytała zszokowana Roz.
-Mam nadzieję że do tego nie dojdzie, znaczy na pewno nie.
-Znaczy bierzesz taką ewentualność pod uwagę? - Wkurzyła się Roz.
-Nie kochanie przez łóżko takich spraw nie forsuje prędzej bym odpuścił.
-Powiedz czemu ja ci nie wierzę?
-Bo jesteś już zazdrosna i sobie uroiłaś coś, przyniosę nagranie z kasyna to zobaczysz co ewentualnie robiłem.
-A w pokojach też masz kamery?
-Nie i dla jasności nie wybieram się do jej pokoju - wkurzyłem się, delikatnie jeszcze raz chciałem ją pocałować ale się odsunęła.
-Okej... spadam dobranoc Roz - powiedziałem i wyszedłem nie było sensu jej tłumaczyć i tak mi nie wierzyła.
Zajechałem pod kasyno i wszedłem do środka. Drake królował przy stole wszyscy byli nachlani jak trzeba tylko jednak z tą babką Drake nie ogarnął. Przeprosił towarzystwo i podszedł do mnie.
-Z nią to sam kombinuj nie dała się skusić na nic próbowałem, uwzięła się że czeka na Ciebie.
-Hmm myślisz że na coś liczy?
-Raczej każdy z nich liczy że cię przekręci ja ich tylko w tym utwierdziłem.
-To się posrają jak to przeczytają jutro - powiedziałem.
-Tylko co ja zrobię z tą babą
-Miałem się nimi zająć to się zająłem ty martw się o resztę
-Dobra biorę ją na siebie - westchnąłem ciężko
-Jak się Roz dowie będzie ciepło - Skomentował Drake
-Wie że może być z nią problem już się pogniewała
-I co zaczniecie od nowa?
-Mam nadzieje że nie, ale to nie ode mnie zależy tylko od niej
-Zrozum ją - poprosił Drake
-Uspokój się nic się nie dzieje kocham twoją siostrę idziemy kończyć to przedstawienie.
-Dobra to radz już sobie sam ja mam ich po dziury w nosie a jutro od nowa trzeba się z nimi bujać idę do Al.
-Spoko, To uciekaj.No i nawet trzezwo z tego wyszedłeś.
-Towarzystwo mi nie odpowiada.
-Rozumiem.
Drake zwinął kasę i pożegnał się z gośćmi a ja wziąłem się do roboty. Pstryknąłem na palcach i dałem pole do popisu Tomkowi pokazałem gestem że będę od niego potrzebował pewnej rzeczy. Pokiwał porozumiewawczo głową. Dziewczyny robiły swoje a panowie śmiało podpisywali umowy w 4 jednobrzmiących egzemplarzach. Tylko na ostatnim umowa była z czarnym koniem. Babkę zostawiłem sobie na koniec. Podszedłem do niej.
-Może zaproszę panią do osobnego stolika? Tutaj panowie już podpisali umowy i zaczynają się dobrze bawić, więc może nie będziemy im przeszkadzać?
-Słusznie to obrzydliwe większość z nich ma rodziny - powiedziała kobieta.
-Może zaproponuje coś na rozluznienie atmosfery? - dopytałem.
-Nie piję a towarzystwo pana już mnie rozluznia - powiedziała siadając na stołku barowym - Lubie się wywyższać - stwierdziła. Kobieta miała koło 37 lat tak wynikało z umowy piwne oczy delikatny makijaż długie proste czarne włosy jakieś 170 cm wzrostu i idealna figurę. Była nienagannie ubrana i bardzo dystyngowana. Usiadłem na stołku o bok.
-Hmm czemu tak piękna kobieta jest samotna? - zacząłem niezręcznie ,nie umiałem gadać z babami a już na pewno ich nie podrywać a tematy osobiste w ogóle mi nie szły.
-Mogła bym zapytać o to samo powiedziała. Czemu masz żonę?Czemu tu tkwisz? Mógł byś zrobić furorę na wielu płaszczyznach. Podziwiam twoją urodę obserwuję cię od dawna i nie jestem zainteresowana współpracą z Tobą na tych warunkach które wymieniłam w umowie.
-No proszę a czego pani oczekuje po tej wizycie?
-Telewizja to mój biznes na szeroką skale widziała bym cie w reklamie i innych programach dla dorosłych. Nie narobił byś się. Kasę byś miał myślę że większą niż teraz. No i chłopcy w twoim wieku lubią takie sporty.
Zmieszałem się i patrzyłem we własne buty.
-Spokojnie kotku ja ciebie wszystkiego nauczę i nim się obejrzysz zrobię z ciebie gwiazdę. Mogli byśmy zacząć od już - zeszła z krzesła i podeszła do mnie - Z bliska bez żonki prezentujesz się znacznie lepiej
-Rety może jednak zaproponuje coś do picia było by mi łatwiej.
-To się napij, mi to w łóżku nie przeszkadza. Będziesz łatwiejszy.
-Jasne - mruknąłem odskakując od niej, żeby mnie nie obmacywała więcej. - Wie pani kiedyś byłem barmanem znam się na fajnych miksach może pani się skusi? - zapytałem pokazując kieliszek.
-No dobrze dam ci się wykazać - stwierdziła.
Barman niezauważalnie podał mi tabletkę na szczęście był to człowiek Tomka. Dyskretnie wrzuciłem ją do drinka pokombinowałem z tym składnikami, znam się trochę na trunkach egzotycznych sam wziąłem sobie lampkę szampana.
Podałem kobiecie jej kieliszek.
-Wygląda apetycznie - powiedziała.
-Proszę spróbować - uśmiechnąłem się - smakuje nieziemsko obiecuję że będzie pani zachwycona.
Rety bujałem się z nią dobre 30 minut nim udało mi się podpisać tą umowę i to w ostatniej chwili. Rany nigdy więcej interesów z babami. Kobitka zjechała na bazę, gadała o łóżku.
- Tomek zwijajcie panią do pokoju tylko bez numerów. Postawić tam kamerę u niej jutro nie będzie nic pamiętała wiec sobie przypomni, że sama spała no i daj mi to nagranie z tej kamery wskazałem skopiuje jej i dam jutro na pamiątkę. Ależ będzie zdziwiona he he.
Chłopaki Tomka zwinęli babę a on sam wyjął kartę z kamerki.
-Uciekam - powiedziałem - jest już grubo po 3 mam nadzieje że Roz śpi. Nie robię więcej interesów z babami za długo trzeba nad nimi pracować.
Pięć minut od ostatniego zapisu z kamery byłem w domu, nawet do biura nie właziłem tylko odraz na górę poszedłem. Jakie było moje zdziwienie gdy zobaczyłem Roz siedzącą na łóżku.
-Nie potrzebnie na mnie czekałaś kochanie mówiłem że może mi się trochę zejść.
-Trochę? Jest już grubo po 3. Drake już dawno jest w domu coś ty tyle czasu tam robił? Chyba już wiem zabawiałeś się z tą wywłoką śmierdzisz cały jej perfumami.
-Uspokój się nic nie zrobiłem wszystko mam tu co do minuty nawet jej nie dotknąłem naprawdę mogę do twojego laptopa podpiąć? Ty popatrzysz a ja wezmę prysznic.
-Może ci coś podgrzeję do zjedzenia prawie nic nie jadłeś dzisiaj. -Złagodniała nagle Roz.
-Nie dziękuję grzej łóżko a ja skocze pod prysznic i idziemy spać bo padam eh, - odpaliłem jej nagranie. - Na początku to jest jak Drake się z nimi buja wiec jak coś to sobie przewiń.
-Nie wiem czy chcę to oglądać.
-Jak obejrzysz to przynajmniej będziesz wiedziała o co masz się na mnie wydzierać a jak nie obejrzysz to będziesz oskarżała mnie o bóg wie co, nakręcała się, snuła domysły i znów będą ciche dni. Chcesz tego Roz bo ja nie bardzo, nie podobało mi się to. Uciekam zmyć ten smrodek - uśmiechnąłem się, ale już nawet nie próbowałem jej całować bo była zła.
piątek, 10 listopada 2017
Od Drake'a
Gadałem z Roz w chwili kiedy przyszedł Quick i oznajmił że będziemy mieć gości. Nie ma to jak dowiedzieć się o wizycie tuż przed samą wizytą. Roz oczywiście postawiła sobie za punk honoru by wszystko było idealne. I znając ją na pewno wszystko będzie dopracowane. Quick był wkurzony i już po raz setny zmieniał całą umowę oraz nasz plan działania.
- Stary a nie możemy ich po portu olać? - dopytałem
- Zabezpieczyli się telewizją - odparł - gdybym ich olał już był bym spalony
- Nie kumam jak można przyjechać komuś na chatę bez zapowiedzi
- Najwidoczniej można - powiedział zirytowany Quick
- Co oni chcą zrobić sobie jakieś show czy jak? - ciągnąłem dalej
- Drake zamknij się bo nie mogę pracować - fuknął Quick
Roz przyszła i oznajmiła że pójdzie po Al. I niedługo po jej wyjściu Quick dostał cynka że nasza delegacja jest ogromna i że będzie za nie całe półgodziny. Quick przeklął nadal nie miał umowy która by mu odpowiadała.
- Na dole może być tylko rodzina. Wez uprzedzi pozostałych by się nie pałętali - poprosił Quick
Więc poszedłem do kuchni
- Krzysiek, Mati - powiedziałem - posłuchajcie mnie uważnie. - zacząłem - Macie nie pałętać się po domu. Przekażcie to pozostałym nie wliczając Juli.
Miałem zabawiać gości. Jak uda się podpisać umowę miałem zgarnąć 50% wygranej. To będzie łatwa kasa. Zdążyłem się tylko ogarnąć gdy pod dom podjechała masa samochodów. Okej... duża delegacja a raczej wycieczka składająca się z 30 samochodów. No i oczywiście u nas nie może być wszystko pięknie. W tym samym czasie zadzwoniła Roz mówiąc że pod sklepem zebrali się zimni. No pięknie akurat dzisiaj. Swoją drogą ciekawe skąd oni się wzięli. Jeszcze wczoraj byłem na wiatraku i sprawdzałem nie było żadnego stada ani nawet pojedynczych sztuk. Znaczyło tylko to że przyszły lasem. Trzeba będzie to sprawdzić czy nie ma ich tam więcej. Duża, głośna osada święcąca się jak choinka na boże narodzenie nic dziwnego że zimnych tu ciągnie. Na szczęście zimnych nie było dużo i uwinęliśmy się szybko ale cały czas nas kamerowali. Nie żeby mi to przeszkadzało. Ale jak wróciliśmy a tamci zaczęli rozmieszczać kamery po całym domu. Trochę mi się to nie spodobało. Nie wyrażałem zgody by być kamerowanym 24 godziny na dobę.
- Może wizyta w kasynie i partyjka pokera - zaproponowałem po obiedzie czy tam kolacji
- Macie kasyno? - zainteresował się jeden z biznesmenów
Jedni byli zachwyceni inni sceptycznie podchodzili do propozycji
- No panowie jedna partyjka - mruknąłem cicho - dziewczyna nie pozwala mi grać no a nie zrobi afery przy was
Po lekkich namowach wszyscy przystali na moją propozycję. Quick nakazał swoim psom by zawiezli ich do kasyna w szpitalu.
- Drake zmiana planów - zatrzymał mnie Quick jak miałem wyjść już z domu
- A mianowicie? - dopytałem
- Uchlaj ich, nie wiem - zaczął - zakręć tak by byli kompletnie spłukani najlepiej by jeszcze się zadłużyli
Znam już takich jak oni. Przegram trzy razy i będą jedli mi z ręki. To będzie banalne.
- Nie ma sprawy szefuńciu ja to załatwię - mruknąłem
Wyszedłem z domu wsiadłem do samochodu i pojechałem do kasyna. Kasyno obstawiał Tomek i ludzie Quicka. Tak jak przed epidemią chociaż pracuję w kasynie znają mnie tylko nie liczni. A ci co mnie znają uważają mnie za nałogowca. I tak ma być. Łatwiej jest sprawiać wrażenie że jest się tylko zwykłym graczem gdy wszyscy tak właśnie cię traktują.
- Widzę panowie że zaczęliście beze mnie - wypaliłem przysiadając się do ich stołu
Kasyno zostało oddane do użytku jakiś miesiąc temu. No i nie ukrywajmy że krupierzy byli beznadziejni i nie wdrążyli się jeszcze w biznes. Cały czas się uczyli ale to utrudniało mi pracę. Dealerem przy naszym stole była jakaś nowa zatrudniona dziewczyna której jeszcze ani razu na oczy nie wiedziałem. No pięknie. Prawdo podobnie nawet nie wiedziała kim jestem. Więc muszę liczyć wyłącznie na siebie. Przegrałem cztery razy
- Chyba mam pecha - mruknąłem gdy przegrałem już naprawdę okrągłą sumkę - powinienem chyba skończyć
- Odegra się pan - zapewnił facet który wygrywał za każdym razem
Facet który się wzbogacał był dość dobrym graczem
- Przepraszam ale czym pan się zajmuje panie... - zaczął ten co wygrywał
- Blake - sprostowałem - Ma pan na myśli ten świat panie...? - dopytałem
- Peeters - przypomniał - Jak najbardziej jestem zainteresowany życiem w świecie epidemii
- Panie Peeters - zacząłem - przed epidemią studiowałem a teraz w osadzie zajmuję się wszystkim po trochu
- Co pan studiował panie Blake? - dopytał
- Inżynierie - skłamałem przecież w rzeczywistości nawet nie miałem w planach studiować
Po czterech przegranych przyszedł czas aby zacząć się wzbogacać. Oczywiście to była tylko i wyłącznie moja zasługa bo dziewczyna była kompletnie nie kompetentna. Chyba będę musiał się z deka wychylić i wyszkolić sobie jedną osobę. Bo tak się nie da. Naprawdę brakowało mi Sary. Ona zawsze wiedziała co myślę i wiedziała jakie karty mi rozdać nie musiałem nawet na nią patrzeć. Faceci chleli z każdą szklaneczką było tylko łatwiej. Stawiali więcej, i bardziej się zdradzali. To zdecydowanie będzie prosta kasa.
- Co pan myśli panie Blake - zaczął Peeters - o panie Yohate warto robić z nim interesy?
- Jak najbardziej - przyznałem - panowie - ściszyłem głos i nachyliłem się nad stołem - Yohate to jeszcze gnojek który nie umie nawet dobrze skonstruować umowę. Nie zna się w ogóle na tych biznesach.
- Mówi pan że można nim łatwo manipulować
- Właśnie - przytaknąłem
- Więc warto podpisać umowę
- Ale panowie ja nic nie mówiłem
Gra toczyła się dalej.
- Tym razem się odegram - mówił już któryś raz z kolei Peeters
Zawsze wygrywałem ale co nie bardzo mi się podobało coraz więcej osób zaczęło się nami interesować a mianowicie mną. Ale właśnie w tym momencie przyszedł Quick. Nasi panowie byli już pijani, ograni i chętni do podpisania umowy z gnojkiem. Wiedziałem że to będą łatwe pieniądze ale muszę ogarnąć sobie krupierów.
Od Quicka
W chacie był ogólny raban i zamieszanie. Każdy coś robił Damon wylądował u mnie w gabinecie. No i do tego co chwilę przybiegała babcia. Stawiała mi jakieś dania na próbę. I brudziła mi papiery rety tak się nie da pracować.
- Mistrzu do ciebie nic nie mam idziemy zlokalizować mamusię.
Wziąłem Damona na ręce. Najpierw dostałem w łeb z grzechotki. - Ja ci ją kiedyś zabiorę - powiedziałem do niego - ja to nie wiem synek ty to mózgu nie masz ty jak się walisz to nie płaczesz, a jak mnie walniesz to mi się gwiazdy pokazują.
Roz kręciła się w kuchni. Okazało się że w ciemno robi jakiś deser. Oczywiście zacząłem ją zaczepiać bo mi się nudziło.
- Nie przeszkadzajcie mi - śmiała się
- Ale my się tylko po przytulać chcemy co nie mistrzu. Zobacz Damon - nachyliłem go nad galaretką i poruszyłem miską - tam się coś rusza
Damon otworzył buzię i do miski z galaretką wpadła jego ślina.
- Naprawdę - powiedziała Roz - teraz będę musiała robić nową.
- Kochanie my to wiemy oni nie, będzie nadziewana. Mistrzu chciał się po prostu dołożyć.
- Tak wy obaj to zawsze macie własne zdania. A ty to nie powinieneś pracować? - dopytała
- Zatrudniłaś mnie jako nianię zapomniałaś
- A no tak - uśmiechnęła się - zapłacę ci wieczorem bo teraz nie mam czasu - powiedziała
- Oczywiście skarbie ale ja jestem bardzo drogą nianią
- W sensie - dopytała Roz i przeklęła na głos - przez ciebie pomyliłam składniki - pożaliła się
- To przez to że masz kudłate myśli - powiedziałem - jak pada hasło zapłata to ty tylko o jednym
Roz się na mnie popatrzyła
- Ta mina mistrzu nie wróży nic dobrego ty wylądujesz bracie w swoim łóżeczku a ja idę na pierwszy ogień. Pózniej jak mama skończy tańczyć ze mną to jak się obudzisz w nocy będzie wykłócała się z tobą że się drzesz.
- I co ja mam teraz im podać na deser - pożaliła się Roz
- Hmm... - zrobiłem zamyśloną minę i udawałem że myślę
- Wiem podam im ciebie - powiedziała - jesteś słodki więc nadajesz się dorzucimy bitej śmietany na czubek czekoladkę
- Ja cię zaraz dorzucę - uśmiechnąłem się - damy im lody czekoladowe z truskawkami i bitą śmietaną
- Mam cię odprowadzić do sypialni czy już sam sobie pójdziesz - dopytała Roz
- Mogła byś mnie zaprowadzić ale ja nie wiem czy to jest dobry pomysł bo ja chyba sam nie trafie.
- Quick no nie drocz się ze mną - prosiła - zachowujesz się jak szczeniaczek
- Gdzieś to już słyszałem - dobiegł mnie głos Drake'a
Ale zamknął się bo stara się pomyliła i flaki przeze mnie znienawidzone dostał Drake. Drake zajadał się flakami
- Drake'uś a ty wiesz że to są wnętrzności świniaka - obrzydziłem mu
Drake wypluł zawartość z twarzy na podłogę.
- Jakiś przypraw trzeba dodać? - zapytała nie zadowolona babcia
- Kurwa i znów będę musiał sprzątać podłogę - powiedział Mateusz
- Mistrz się ciebie pyta - powiedziałem ostrożnie - do której pani się zwracasz po imieniu bo żadna z tu obecnych nie ma tak na imię.
- No a ja nie jestem kurwą - stwierdził Drake
- No wiesz Drake'uś to jest tak pokaż kotku co masz w środku. Ja ci pokazałem ale co do ciebie to nie jestem pewien
- Naprawdę musisz to wspominać? - dopytał Drake
- No wiesz ty przynajmniej wiesz kim jestem
- Imponujące - wypalił sarkastycznie Drake - jesteś głupkiem co do tego nie ma wątpliwości. Ale ja mam świadka kim jestem
- Ale ja wiem kim ty Drake'uś jesteś ty chyba masz świadka co masz w środku
- Al mnie widziała - stwierdził Drake
- No ona chyba wnika w ludzkie myśli a nie w majtki - powiedziałem
- Nie rozmawiajcie o takich rzeczach przy Damonie - upomniała Roz
- Ona nie wnikała ona widziała - stwierdził Drake pomijając uwagę Roz
- Jesteś pewien że tylko widziała - ciągnąłem go dalej za język
- Wiesz - zaczął Drake - po pijaku robi się dziwne rzeczy
Otworzyłem usta bo chciałem coś powiedzieć a ten dodał
- A po trzezwemu ona robi jeszcze dziwniejsze
- A jakie? - zaciekawiła się Roz
- To lepsze niż porno - stwierdził Krzysiek
- Siostra od kiedy ty taka zainteresowana jesteś?
- Drake ja to nie wiem czy ty wiesz ale twoja siostra pobiera różne lekcje w internecie
- A ty skąd o tym wiesz - oburzyła się Roz
- Bo mam główny laptop i muszę zamykać różne strony. A trochę się na tym znam. Więc wiem z którego laptopa było otwierane.
- No teraz to oszukujesz - stwierdził Drake
- Nie no powaga. Choć pokażę ci. Co prawda na przykładzie twojego laptopa nie Roz
- Ale co zle ci? - dopytał mnie Roz
- A czy ja coś mówię. Po prostu tylko stwierdzam że kłamiesz bo to co czytasz lub oglądasz trzeba odznaczyć od lat osiemnastu a ty jeszcze tyle nie masz.
- Ty to przeglądałeś? - dopytała zszokowana
- Spokojnie słonko ja nie mam na to czasu. Po prostu to zamykam i wywalam z historii
- To dlatego nie mogę pózniej tego znalezć - złapała się za twarz.
Drake popatrzył na mnie ja na niego.
- Ale masz minę - uśmiechnął się Drake
- Dobra już mnie wyeliminowałyście idziemy mistrzu pokulgać się po dywanie.
Drake poszedł za mną do sypialni gdzie Roz zostawiła otwartego, odpalonego laptopa.
- Mogę zerknąć? - dopytał
- Nie - zgasiłem laptop i zamknąłem go - ja też w to nie wnikam. Każdy ma prawo mieć prywatność.
- Widać że u ciebie mieć jej nie można - wysyczał Drake
- Głupi jesteś mówię że ja nie wnikam w niczyje strony otwierane. Po prostu trzeba kasować historię to nie będzie wyświetlała się na głównym.
- Ale naprawdę nawet nie zerknąłeś co ona tam czyta albo ogląda?
- Nie no to jest jej sprawa - powiedziałem - przecież to oczywiste
- Ale to moja siostra chciał bym wiedzieć
- A moja żona i stwierdzam że raczej nie musisz
- I tak porwę kiedyś tego laptopa - stwierdził
- A co ty myślisz że ja kulawy Drake'uś jestem. On jest zabezpieczony im złamiesz kod, w moim laptopie pokażę się buba ze smutną miną.
- Nie znasz się na tym - stwierdził
- Udowodnię ci ale na przykładzie twojego laptopu
- Mianowicie jak? - dopytał Drake
- Wezmę swój ty w swoim wpiszesz fałszywy kod lub nazwę konta o ile masz kodowany a znając ciebie masz no i zobaczysz co będzie się działo.
- A skąd ty coś takiego posiadasz? - spytał - sam to wymyśliłeś?
- Kupiłem takie zabezpieczenie od amerykańców uważam że naprawdę każdemu należy się prywatność.
- Ale nie uprzedziłeś nikogo że ty masz wgląd we wszystko
- Zapomniałem, po za tym mnie to nie interesuje
- Ale dla mnie to jest istotne - wykłócał się dalej Drake
- To uważaj co oglądasz i kasuj strony wtedy nie będę wiedział
- Ale Roz, ja naprawdę chciał bym wiedzieć. - Próbował przeforsować swoje zdanie Drake
- Sam mówiłeś że jest dorosła nie możesz jej wiecznie kontrolować no chyba że z nią pogadasz i sama ci pozwoli. Rozmowę uważam za zakończoną.
Drake się fochnął i wyszedł z sypialni.
- Mistrzu do ciebie nic nie mam idziemy zlokalizować mamusię.
Wziąłem Damona na ręce. Najpierw dostałem w łeb z grzechotki. - Ja ci ją kiedyś zabiorę - powiedziałem do niego - ja to nie wiem synek ty to mózgu nie masz ty jak się walisz to nie płaczesz, a jak mnie walniesz to mi się gwiazdy pokazują.
Roz kręciła się w kuchni. Okazało się że w ciemno robi jakiś deser. Oczywiście zacząłem ją zaczepiać bo mi się nudziło.
- Nie przeszkadzajcie mi - śmiała się
- Ale my się tylko po przytulać chcemy co nie mistrzu. Zobacz Damon - nachyliłem go nad galaretką i poruszyłem miską - tam się coś rusza
Damon otworzył buzię i do miski z galaretką wpadła jego ślina.
- Naprawdę - powiedziała Roz - teraz będę musiała robić nową.
- Kochanie my to wiemy oni nie, będzie nadziewana. Mistrzu chciał się po prostu dołożyć.
- Tak wy obaj to zawsze macie własne zdania. A ty to nie powinieneś pracować? - dopytała
- Zatrudniłaś mnie jako nianię zapomniałaś
- A no tak - uśmiechnęła się - zapłacę ci wieczorem bo teraz nie mam czasu - powiedziała
- Oczywiście skarbie ale ja jestem bardzo drogą nianią
- W sensie - dopytała Roz i przeklęła na głos - przez ciebie pomyliłam składniki - pożaliła się
- To przez to że masz kudłate myśli - powiedziałem - jak pada hasło zapłata to ty tylko o jednym
Roz się na mnie popatrzyła
- Ta mina mistrzu nie wróży nic dobrego ty wylądujesz bracie w swoim łóżeczku a ja idę na pierwszy ogień. Pózniej jak mama skończy tańczyć ze mną to jak się obudzisz w nocy będzie wykłócała się z tobą że się drzesz.
- I co ja mam teraz im podać na deser - pożaliła się Roz
- Hmm... - zrobiłem zamyśloną minę i udawałem że myślę
- Wiem podam im ciebie - powiedziała - jesteś słodki więc nadajesz się dorzucimy bitej śmietany na czubek czekoladkę
- Ja cię zaraz dorzucę - uśmiechnąłem się - damy im lody czekoladowe z truskawkami i bitą śmietaną
- Mam cię odprowadzić do sypialni czy już sam sobie pójdziesz - dopytała Roz
- Mogła byś mnie zaprowadzić ale ja nie wiem czy to jest dobry pomysł bo ja chyba sam nie trafie.
- Quick no nie drocz się ze mną - prosiła - zachowujesz się jak szczeniaczek
- Gdzieś to już słyszałem - dobiegł mnie głos Drake'a
Ale zamknął się bo stara się pomyliła i flaki przeze mnie znienawidzone dostał Drake. Drake zajadał się flakami
- Drake'uś a ty wiesz że to są wnętrzności świniaka - obrzydziłem mu
Drake wypluł zawartość z twarzy na podłogę.
- Jakiś przypraw trzeba dodać? - zapytała nie zadowolona babcia
- Kurwa i znów będę musiał sprzątać podłogę - powiedział Mateusz
- Mistrz się ciebie pyta - powiedziałem ostrożnie - do której pani się zwracasz po imieniu bo żadna z tu obecnych nie ma tak na imię.
- No a ja nie jestem kurwą - stwierdził Drake
- No wiesz Drake'uś to jest tak pokaż kotku co masz w środku. Ja ci pokazałem ale co do ciebie to nie jestem pewien
- Naprawdę musisz to wspominać? - dopytał Drake
- No wiesz ty przynajmniej wiesz kim jestem
- Imponujące - wypalił sarkastycznie Drake - jesteś głupkiem co do tego nie ma wątpliwości. Ale ja mam świadka kim jestem
- Ale ja wiem kim ty Drake'uś jesteś ty chyba masz świadka co masz w środku
- Al mnie widziała - stwierdził Drake
- No ona chyba wnika w ludzkie myśli a nie w majtki - powiedziałem
- Nie rozmawiajcie o takich rzeczach przy Damonie - upomniała Roz
- Ona nie wnikała ona widziała - stwierdził Drake pomijając uwagę Roz
- Jesteś pewien że tylko widziała - ciągnąłem go dalej za język
- Wiesz - zaczął Drake - po pijaku robi się dziwne rzeczy
Otworzyłem usta bo chciałem coś powiedzieć a ten dodał
- A po trzezwemu ona robi jeszcze dziwniejsze
- A jakie? - zaciekawiła się Roz
- To lepsze niż porno - stwierdził Krzysiek
- Siostra od kiedy ty taka zainteresowana jesteś?
- Drake ja to nie wiem czy ty wiesz ale twoja siostra pobiera różne lekcje w internecie
- A ty skąd o tym wiesz - oburzyła się Roz
- Bo mam główny laptop i muszę zamykać różne strony. A trochę się na tym znam. Więc wiem z którego laptopa było otwierane.
- No teraz to oszukujesz - stwierdził Drake
- Nie no powaga. Choć pokażę ci. Co prawda na przykładzie twojego laptopa nie Roz
- Ale co zle ci? - dopytał mnie Roz
- A czy ja coś mówię. Po prostu tylko stwierdzam że kłamiesz bo to co czytasz lub oglądasz trzeba odznaczyć od lat osiemnastu a ty jeszcze tyle nie masz.
- Ty to przeglądałeś? - dopytała zszokowana
- Spokojnie słonko ja nie mam na to czasu. Po prostu to zamykam i wywalam z historii
- To dlatego nie mogę pózniej tego znalezć - złapała się za twarz.
Drake popatrzył na mnie ja na niego.
- Ale masz minę - uśmiechnął się Drake
- Dobra już mnie wyeliminowałyście idziemy mistrzu pokulgać się po dywanie.
Drake poszedł za mną do sypialni gdzie Roz zostawiła otwartego, odpalonego laptopa.
- Mogę zerknąć? - dopytał
- Nie - zgasiłem laptop i zamknąłem go - ja też w to nie wnikam. Każdy ma prawo mieć prywatność.
- Widać że u ciebie mieć jej nie można - wysyczał Drake
- Głupi jesteś mówię że ja nie wnikam w niczyje strony otwierane. Po prostu trzeba kasować historię to nie będzie wyświetlała się na głównym.
- Ale naprawdę nawet nie zerknąłeś co ona tam czyta albo ogląda?
- Nie no to jest jej sprawa - powiedziałem - przecież to oczywiste
- Ale to moja siostra chciał bym wiedzieć
- A moja żona i stwierdzam że raczej nie musisz
- I tak porwę kiedyś tego laptopa - stwierdził
- A co ty myślisz że ja kulawy Drake'uś jestem. On jest zabezpieczony im złamiesz kod, w moim laptopie pokażę się buba ze smutną miną.
- Nie znasz się na tym - stwierdził
- Udowodnię ci ale na przykładzie twojego laptopu
- Mianowicie jak? - dopytał Drake
- Wezmę swój ty w swoim wpiszesz fałszywy kod lub nazwę konta o ile masz kodowany a znając ciebie masz no i zobaczysz co będzie się działo.
- A skąd ty coś takiego posiadasz? - spytał - sam to wymyśliłeś?
- Kupiłem takie zabezpieczenie od amerykańców uważam że naprawdę każdemu należy się prywatność.
- Ale nie uprzedziłeś nikogo że ty masz wgląd we wszystko
- Zapomniałem, po za tym mnie to nie interesuje
- Ale dla mnie to jest istotne - wykłócał się dalej Drake
- To uważaj co oglądasz i kasuj strony wtedy nie będę wiedział
- Ale Roz, ja naprawdę chciał bym wiedzieć. - Próbował przeforsować swoje zdanie Drake
- Sam mówiłeś że jest dorosła nie możesz jej wiecznie kontrolować no chyba że z nią pogadasz i sama ci pozwoli. Rozmowę uważam za zakończoną.
Drake się fochnął i wyszedł z sypialni.
Od Rozi
Naprawdę nie spodziewałam się że Drake zarabia ucząc się języków. On i studia? Swoją drogą była ciekawa po co Quickowi Drake władający masą języków. No chyba że Quick zatrudni go jako tłumacza albo sama już nie wiem. Chyba będę musiała porozmawiać z Quickiem bo Drake'em nigdy nic nie wiadomo. Wtedy przyszedł Quick. Podobno ma przyjechać delegacja z belgi i telewizja. Szczerze nie wiedziałam czy to aby na pewno dobry pomysł z tą telewizją. Co oni chcą kamerować zimnych? Ciekawe jak duża będzie ta delegacja. Dzięki dziadkom byłam dość dobra w organizowaniu imprez no przynajmniej wszystkim się podobało ale nie organizowałam nigdy służbowych obiadków. Quick z Drake'em gdzieś poszli. Od kiedy oni są takimi partnerami w biznesach... Zgarnęłam laptopa i poszłam do kuchni. Zadzwoniłam wcześniej do pani Grażynki która obiecała że zaraz przyjdzie. Nie tyle co do Damona ale żeby pomóc pamiętałam że piekła naprawdę dobre ciasta.
- O Krzysiek dobrze że cię widzę - wypaliłam wpadając na niego w korytarzu - musisz mi pomóc
- Znaczy? - dopytał zdezorientowany
- Będziemy mieli tu niedługo delegację z belgi. Musimy to ogarnąć. A ja nie wiem ile tych osób jest. Jak myślisz jak powinno to wyglądać?
Nie mogłam polegnąć na zwykłym obiedzie. No ludzie przecież tak na serio właśnie z tym wiązałam swoją przyszłość. Dziadek po skończonych studiach miał mi wszystko przepisać.
- Obiad jak obiad - odparł Krzysiek - zrobimy jakieś gówno na takich obiadach i tak się nie jada
- Widzę że mi nie pomożesz
Wtedy usłyszałam pukanie do drzwi pewnie przyszła pani Grażynka
- Roz ja tobie zawsze pomogę
- Więc proszę otwórz drzwi - powiedziałam i poszłam do kuchni
Chwilę pózniej do kuchni przyszedł Krzysiek z panią Grażynką
- Kochanie w czym mam ci pomóc?
- Jak już wspomniałam Krzyśkowi będziemy mieli za parę godzin gdzieś w porze obiadowej nie wiem jak liczną delegację z belgi i telewizję
- Co? - dopytała Krzysiek - nie wspominałaś o telewizji
- Dobra więc zacznijmy musimy zrobić co najmniej cztery rodzaje jakiś ciast. Dlatego poprosiłam pani Grażynko o pomoc bo pani robi naprawdę najlepsze ciasta - powiedziałam
- Nie ma problemu kochanie, cztery ciasta dam radę zrobić. Tylko szkoda że tak mało czasu - powiedziała pani Grażynka - gdybym miała więcej czasu miała bym większe pole do popisu a tak to muszę skupić się na ciastach bez pieczenia by goście nam się nie potruli. Ale kochanie mam jedno które upiekłam wczoraj.
- Co ja bym bez pani zrobiła. Pani Grażynko to nie był by problem?
- Żaden moje dziecko
Czyli ciasta mamy z głowy.
- Quick chciał by była to kuchnia polska więc może bigos, schabowe, pierogi
- I koniecznie flaki - wtrąciła babcia
- No oczywiście
Dobra zorganizowałam kartę dań na obiad. Zapewnili że uwiną się z tym do obiadu. Sama pomogłam im na tyle na ile dałam radę. Przecież musiałam jeszcze ogarnąć dom, nakryć stół i sama się ogarnąć. Jak już byłam gotowa przypomniałam sobie że nikt nie poinformował Al.
- Pani Grażynko - powiedziałam - musiała bym wyskoczyć do sklepu
- Przecież mamy wszystko kwiatuszku - wtrąciła babcia
- Tak ale ja nie na zakupy. - wyjaśniałam
- Idz kochanie zajmę się Damonkiem
- Dziękuje, zaraz wrócę
Założyłam kurtkę i poszłam do Al.
Od Krzyśka
To nie było far tylko rodzinka mogła zebrać się przy stole na tej całej delegacji. Cała reszta miała siedzieć w pokojach bo tam nie było kamer. Tylko ja Witek, Mateusz i profesorowa siedzieliśmy w kuchni. I szykowaliśmy te różne dania. Tylko babka mogła wychodzić na salon. Nas uprzedził Drake że mamy uważać na słowa. Bo jest tu kamera. I jak ktoś się wysypie to wpierdol dostanie. Tym razem od niego nie od Quicka. I do mnie bezpośrednio powiedział żebym go nie denerwował. Bo niedawno pogodził się z jego siostrą. I nie chce żebym wkurwiał tego Quicka. Ten furiat z reszto też się trochę zmienił. Przeważnie tkwił w swoim biurze i załatwiał jakieś papiery. No i uspokoił się bardzo. Jakiś taki ugłaskany się stał. Ba nawet był miły bym powiedział. Od Roz raczej trzymałem się z daleka. A i on odrobinę zmieniła do mnie podejście. Nie wpuszczała mnie do nich do pokoju, jeżeli coś pogadaliśmy to albo w salonie albo w kuchni. Bo jak jej mężuś się spózniał to ona sama mu jedzenie robiła. Też się zmieniła stała się prawdziwą mamusią i żonusią. Tylko teraz chyba ona miała jakieś jazdy seksualne. Bo odkąd się pogodzili to czasami nawet do biura do niego chodziła. Siedziałem w salonie to słyszałem jak przekręca klucz w drzwiach więc co mogli robić. No i Roz wydoroślała przez ten czas. Z takiej szczeniary jak ją poznałem stała się prawdziwą kobietą. Przy której naprawdę można było się zakręcić. A jak się jeszcze odwaliła do tej delegacji to ja sam miałem na nią ochotę jak kręciła się po kuchni. No i z angielskim nie miała problemów. Oni to mieli chyba jakiś układ. Bo Drake to też tylko ciągle siedział przy telewizorze ale pieniądze to dostawał. Miał do dyspozycji własny samochód i on i Luke i strasznie skumał się z Quickiem. Już normalnie stawał się prawie jak on. Chciałem z nim pogadać. Może udało by się przeforsować żebym poleciał z nimi do Anglii tam bym się urwał gdzieś znalazł robotę i bym miał z głowy to piekło. Tylko jak tu z nim gadać. Jedyne co mnie tu interesowało to Roz. Ale ona w sumie nigdy nie zwracała uwagi jak na faceta. Było fajnie jak tamtego nie było. A teraz to już prawie mnie nie dostrzegała. A może tylko trzymała się ode mnie z dala żeby nie wkurzać tego szajbusa. No i niedługo święta... Chociaż nie wiem na co się ciesze. Bo w ostatnie to żeśmy jakąś kaszę jedli. No teraz niby jest co jeść ale raczej nic nie wskazuje na to żeby oni coś planowali. Podsłuchałem pod ich sypialnią że mają wracać we wigilię ale tylko tyle. Więc ogólnie lipa. No i zimni zaczęli się znów pokazywać. I jeszcze te kamery.
Od Quicka
Wyszedłem do Drake który siedział przed telewizorem.
-O słonko fajnie widzieć was razem mam niusa i nie podoba mi się on.
-Mianowicie? - dopytał Drake.
-No podobno jedzie tu belgijska delegacja i jakaś posrana telewizja. Chłopaki na granicy ich chapnęli i dupa jesteśmy w proszku. Irytuje mnie to bo nie pisali wcześniej, takie sprawy się uzgadnia. Będą w sam raz na obiad więc trzeba by coś wykwintnego podać. Niunia byś pomyślała popatrzyła w neta na jakieś śląskie bigosy wiesz tak typowo po polsku ich przyjmiemy a jednocześnie z rozmachem. Sama skarbie nie musisz nic robić tylko przypilnuj starej i Witka nie chciał bym wpadki. No i bądz dziś piękniejsza niż jesteś, bo będą nas kręcić pocałowałem ją.
Roz się ucieszyła.
-To nasza pierwsza delegacja - piszczała - zaraz zadzwonię po panią Grażynkę niech się Damonem zajmie i spiszę jakąś listę zrobimy kilka dań do wyboru i może szwedzki stół na pózniej jakieś sałatki itp: jakiś deser ciasto no co ty na to John?
-Świetny pomysł kochanie zaraz podstawię samochód ze spożywką bo na chacie nie mamy pewnie wszystkiego. Kurde tylko nie wiem czy się wyrobimy. Uciekam podzwonić a ty kochanie ogarniaj kocham cię. Drake cho. Nie mam umowy a muszę coś ugrać wiec rozgrywka może w kasynie co? Zawiózł bym ich tam przegrasz ze 2 razy potem ich z czyścisz na obiedzie podpiszą i po kłopocie.
-A co jak zostać chcieli będą? - dopytał Drake.
-No to kłopot byśmy mieli. Do Tomka zadzwonię niech mi tu jakieś baby wystawi bo na tej osadzie to kopciuchy same a ja tego interesu jeszcze nie rozwinąłem. Wyślę po nich lota jak co zdążą. Kurde jak ja nie lubię takich akcji. I nie czaje po groma ta telewizja jeszcze się pcha.
Wykonałem wszystkie potrzebne telefony Roz zwijała się jak w ukropie. Ludzie sprzątali osadę, ulice, sklep no wszystko, bo pokazywać nas pewnie będą. Stres i adrenalina no nikt nas nie odwiedzał nigdy więc jak wypadniemy tak o nas będą pózniej mówić na świecie rety a jak się z kompromitujemy? Pisałem tą umowę, ale szło mi jak po grudzie. Pózniej się uszykowaliśmy. Roz jeszcze poszła po Al do sklepu. I wtedy podjechała delegacja. Rety nie wiedziałem że będzie ich aż tyle.
-No 30 furek naliczyłem - stwierdził Drake - Co robimy? - dopytał
-Na jednostkę ich damy tam są ładne pokoje wiec niech się odświeżą i zrobimy obiadokolację a potem przejdziemy do interesów tylko się nie uchlaj przed podpisaniem umowy. A potem możesz ich ograć jak chcesz stawka wysoka kasa u mnie na biurku w walizce przygotowana. 50 % od wygranej dla ciebie jak umowę podpiszą, jak nie 30%.
-Dobra szefuńciu - powiedział Drake.
Wtedy zadzwonił telefon. Spanikowana Roz tłumaczyła, że pełno zimnych pod sklepem, że szyby trzeszczą. Najpierw myślałem że się nabija jednak nic na to nie wskazywało a Drake już zabawiał gości i mnie usprawiedliwiał. Kurwa dlaczego ja.
-Kochanie mam tu tą delegację już, ale podbiję ich na jednostkę i zaraz będę pomogę wam nie bójcie się szyby wytrzymają przynajmniej powinny.
Potem zadzwoniłem do Mariusza. Bo Grzesiek i Borys byli już na miejscu.
-Panowie przejmiecie tę delegację poprowadzicie ich na jednostkę jednak nie przy sklepie zimni są tam. I pilnujcie by nie wyłazili zamknąć bramy dać pokoje i niech czekają.
Wyszedłem przeprosiłem że kazałem na siebie czekać jako powód podałem że nie doszedł do mnie mejl którego nie było a ta głupia telewizja na żywo kręciła. Ta delegacja chciała zostać 2 dni i pochodzić, ponagrywać jak to u nas jest bo po drodze to się podobno naoglądali.
-Dobrze w takim razie moi współpracownicy odeskortują państwa na pokoje odświeżycie się państwo, odpoczniecie a pózniej zapraszam na obiad. Tutaj panują moje zasady wiec dla państwa bezpieczeństwa w razie czego proszę przestrzegać i wykonywać polecenia moich ludzi. Tym czasem dziękuję za przybycie i zapraszam do samochodów. Wszyscy zaczęli się pakować tylko jeden samochód został pusty i nas kamerowali.
-Drake problem jest
-No widzę spławiłeś ich pokarzą to. Wyszedłeś na gbura.
-Spławiłem bo przy sklepie zimni są. A tam są dziewczyny i masa ludzi.
-Jeszcze tego brakowało - warknął Drake - A ja mam nowy gajer.
-Dobra do roboty - mruknąłem - Panowie - powiedziałem do dziennikarzy - pojedziecie razem ze wszystkimi dobrze?
-Nie. Mamy nagrywać pana i rodzinę.
-Rety Drake wszystko się pokomplikowało.
-Umiesz improwizować dasz rade - uspokoił mnie.
-Jasne tylko oni jadą z nami - pokazałem na reporterów.
-A jak się im coś stanie? - dopytał.
-No co ja mam zrobić - tłumaczyłem - i dupa dziewczyn nie zostawię zwijamy się .
-Ale wtopa - skomentował.
-Ta mam nadzieje że nas w Anglii przyjmą, że nie odwołają pokładałem spore nadzieje jeśli chodzi o ten wyjazd. Sporo byśmy ugrali
-Dobra ja spadam po sprzęt a ty ich pilnuj - powiedział Drake - Dla ciebie kosa i kusza?
-Ta bo może dupy tych cywili bronić trzeba będzie. Panowie mamy pewien problem i jeżeli musicie jechać za nami to proszę nie opuszczać pojazdu i nie krzyczeć a najlepiej jak by panowie pojechali się odświeżyć.
-Przykro mi mamy nakręcić dobę z pana życia sporo się o panu mówi ludzie chcą wiedzieć, jak pan mieszka, jak pracuje poznać rodzinę, zobaczyć co pan zrobił dla polski.
-Będziecie mi do łazienki zaglądać?
-Mniej więcej gdy by pan pozwolił było by super może z pana gwiazdę zrobimy.
-Nie potrzebuje zbędnego rozgłosu
Wtedy zadzwoniła znów Roz.
-Długo jeszcze? Szyba pękła one zaraz tu wejdą - panikowała.
-Już jedziemy Drake ruchy.
-Masz - rzucił mi kuszę.
Wsiedliśmy do samochodu i popędziliśmy jak wariaci.
-Szyba w sklepie pękła ja robię dyskotekę włazimy na pakę i ciukamy.
-Ta one lubią huk. Tylko ciekawe czy bez mięska podejdą.
I tak zrobiliśmy. Zimnych było ze 30 może i więcej a ja zapomniałem o tej całej telewizji i robiłem swoje czyli broniłem rodziny a tamci kręcili mnie i Drake'a nagle pękła szyba.
-Ja ich zdejmę - krzyknąłem i zeskoczyłem z paki - Dasz sam radę?
-Będę musiał - bawił się dobrze Drake - Pobrudziłeś gajerek.
-Jakiś ty spostrzegawczy - powiedziałem strzelając do zimnych przy sklepie i zabijając tych co do mnie podchodzili. Eh i dupa z kulturalnej wizyty tylko masakra pełno flaków smrodu i trupów tak wygląda polska teraz a ja nie to jej oblicze chciałem pokazać. No trudno jak nas widzą tak o nas mówią to nasze życie. Po 30 minutach było po wszystkim cali upaprani przytulaliśmy wystraszone dziewczyny ludzie bili brawo.
-Kochani - zacząłem - uspokójcie się już. Wracajcie do domów jutro sprawdzimy czy to jakieś stado tym czasem zamykam sklep na jakieś 2 godziny bo trzeba go posprzątać i wstawić nową szybę.
Ludzie posłusznie poszli do domów zapomniałem całkiem o tych z telewizji wziąłem się z Drake'em za sprzątanie tego syfu. Al rozdysponowała wszystko odnośnie sklepu. Dopiero teraz zauważyłem że rozpytują o mnie Roz która próbowała sobie jakoś radzić z tymi pytaniami. Na szczęście rozmowa toczyła się po angielsku który Roz miała opanowany. Podszedłem do niej pocałowałem ją.
-W porządku kochanie?
-Teraz już tak tylko nie rozumiem z kąt tu zimni.
-Nie wiem skarbie jedziemy ci panowie będą nas filmować dzień i noc i łazić, za mną za tobą, za wszystkimi .Wszystko mi jedno przez tą akcję się posypało z kontraktu pewnie nici a i do Anglii nas nie wpuszczą gdy to zobaczą. No trudno płakał nie będę najważniejsze że wam nic się nie stało.
Wróciliśmy do domu Al pomagała Roz ogarniać stół do obiadu my z Drake'em się ogarnialiśmy a Mariusz właśnie wyruszył z naszymi gośćmi na obiad. Gdy tylko zszedłem panowie z telewizji stwierdzili że po rozmieszczają kamery w całym domu i skoro wylatuję do Anglii za kilka dni to oni zabiorą się ze mną, bo przesłali swojemu szefowi ten kawałek z zimnymi. No szopka nim się zgodziłem tamci już biegali po domu. Dopiero Drake oprzytomniał i łaził za nimi żeby nam tego nie po montowali w pokojach, żeby nie zeszli do piwnicy i na strych. Potem mnie pocieszył że tylko moją sypialnię udało się uratować i pokoje które oni zajmują.
- Reszta to syf nawet w sypialni i bawialni dla Damona masz oko wielkiego brata. Idę ostrzec Roz - powiedział i poszedł.
Byłem wściekły. To za dużo nawet jak dla mnie. I raczej ktoś to zrobił celowo. Przecież znam zasady. Najpierw się umawiają potem przyjeżdżają. To zawsze ja wszędzie się szlajałem bo oni wszyscy się bali. A teraz co przestali się bać. Ci z telewizji zażyczyli sobie pokój u mnie. Stwierdzili że po rozmieszczali kamery podobno dla mojej wygody. Żeby mi się nie plątać po domu. Chcieli jeszcze ze mną rozmawiać. Ja w sumie z nimi też. Bo tak w końcu być nie może, żeby w życie mi z butami wchodzili. Żebym ja miał u Damona kamery po montowane. Ale teraz nie miałem czasu tego załatwiać. Bo właśnie podjeżdżała ta posrana delegacja. I musiałem do nich wyjść. Po drodze jeszcze wpadłem na Roz.
- Oni naprawdę to zrobili? - dopytała
- Na to wygląda kochanie. Drake nie był w stanie ich powstrzymać dobrze że przynajmniej wszystkiego dopilnował.
- To jak ja pójdę do Damona jak w nocy będzie płakał.
- Normalnie skarbie udawaj że tego gówna tu nie ma. I tak polegliśmy. Z reszto jak wywalę całą tą delegację to pogadam z tymi z telewizji. Tylko też delikatnie muszę bo przecież zaraz aferę zrobią że mam coś do ukrycia. Dobra uciekam bo ta delegacja już podjechała.
Gdy wyszedłem przed dom razem z Drake'em. Po krótkim powitaniu zaprosiłem gości do domu.
- Nie miałem pojęcia o pańskiej wizycie.
- Przepraszam nie zapowiedzieliśmy się to było takie spontaniczne - powiedział jeden z nich - jest tu ze mną kilku biznesmenów. Z żonami i dziećmi jak pan widzi. Którzy są zainteresowani inwestycjami w pańskim nie wiem jak to ująć mieście, osadzie, okolicy.
- Panowie takie sprawy się wcześniej uzgadnia. Tu naprawdę nie jest bezpiecznie. I przyjazd z rodziną bez zapowiedzi to naprawdę nie odpowiedzialny krok. Drake proszę włącz ogrodzenie pod napięciem. Widzicie państwo dzisiaj mieliśmy incydent który już pewnie został rozdmuchany na skalę światową. Zaraz porozmawiamy co panowie mają mi do zaproponowania. Nie przewidywałem że w spotkaniu będą uczestniczyły dzieci. W związku z czym nie przygotowałem się na to. Ale zaraz się zrehabilituję. Kochanie - powiedziałem do Roz - czy my damy radę zorganizować coś dla naszych małych gości?
- Oczywiście - powiedziała Roz - zaraz po proszę chłopaków żeby dostawili dodatkowy stół. I dzieciaczki otrzymają to co najbardziej lubią dzieciaczki. Ale najpierw wszystkie maluchy mnie słuchają powiedziała po angielsku Roz - zjecie ładnie obiad. Pózniej dostaniecie słodycze i z panią Grażynką i panem Krzysiem najpierw wyjdziecie na podwórko
- Trzeba z basenem zrobić porządek - mruknął Drake
- Tam będziecie mogły pobawić się z misiem - ciągnęła Roz nie zważając na jego nastrój - pobawić z psem, ulepić bałwana
- Macie tu oswojonego niedzwiedzia? - dopytał jeden z nich
- Tak - stwierdziłem
- I jest pan pewien że nic nie zrobi dziecku?
- Może ja zaraz zaprezentuje - powiedziałem
Wyszedłem na ganek i zawołałem Suprice. Niedzwiedzica weszła do środka węsząc w powietrzu.
- Pani Grażyno proszę podać mi syna - powiedziałem - Damon jest jeszcze maleńki i Suprice może dwa razy go widziała. Więc ja teraz posadzę go na dywanie i zobaczycie państwo jak zachowa się niedzwiedz w stosunku do mojego dziecka którego notabene prawię nie zna.
- Nie boi się pan to jest grizli one żrą mięso
- Nie mam czego się obawiać. Suprice jest czysta, miła i dobrze odżywiona.
Gdy tylko posadziłem Damona na podłogę. Supcia od razu przy nim się położyła. Raczej bardziej chciała go chronić przed tymi wszystkimi garniakami. No i my z Roz mieliśmy wtedy lola. Bo młody złapał ją za kudły jakoś dziwnie się po niej wspiął. Stanął na nóżki przez chwilę utrzymał równowagę a pózniej runął na miśka.
- On stał przez chwilę - zaczęła cieszyć się Roz podnosząc Damona i sadzając go znów przy Suprice
Nim cokolwiek zdążyłem wyjaśnić dalej wszystkie dzieciaki zbiegły się do niedzwiedzicy.
- Biedna jesteś moja droga - powiedziała babcia klepiąc miśka po głowie. - nie zamęczcie misiaczka dzieci - mówiła po polsku więc dzieci jej nie rozumiały.
- To jest... - chciałem przedstawić
- Nasza babcia - wyręczył mnie Drake
- To może ja podam obiad - powiedziała Roz
- Może pan w trakcie obiadu przejrzy oferty - i posypały się papiery
- Inny był plan - warknął Drake stukając mnie
- Ta chyba potrzebować będziesz dwie albo trzy walizki
No i wez się tu skup człowieku n umowie, na jedzeniu i na rozmowie. Jedzenie mi nie szło a umowy były do dupy. Ci kretyni chcieli tu inwestować. W szkoły, przedszkola, szpitale. I inne placówki
- To będzie trudniejsze niż myślałem - powiedziałem do Drake'a
Po skończonym obiedzie. Grażyna zaprowadziła dzieci do bawialni Damona i ich tam pilnowała. Mariusz, Grzesiek i Borys odwiezli facetów do kasyna. Baby zostały w domu, piły kawę i rozkminiały jakiś temat z Roz. Ja powiedziałem Drake'owi że musi ich uchlać, ograć, przeciągnąć wszystko w czasie bo muszę sporządzić dziesięć nowych umów. Dodatkowo muszą by spłukani do zera a nawet zadłużeni. Żeby przeszły mi te umowy.
- Nie ma sprawy szefuńciu ja to załatwię.
- Tylko - powiedziałem
- Wiem, wiem chlam jak przyklepię umowy. A te dziwki to im dać? - dopytał Drake
- Nie wiem niby z żonami są, a co mnie to kurwa gówno obchodzi - powiedziałem - jak chcą niech se biorą. Każdy ma jakieś swoje zasady. Mnie i ciebie pilnować nie trzeba a jeżeli oni zdradzają swoje baby ich sprawa niech się bawią.
- Ta... masz racje - powiedział Drake - dobra spadam będę grał na zwłokę
- Okej ja to ogarnę
Drake poszedł w salonie było głośno. W bawialni niezła rozwałka bo w biurze miałem podgląd. A ja po uszy w papierach. I jeszcze oko wielkiego brata nade mną. Po czterech godzinach smętnej pracy nad projektem udało mi się skonstruować umowy w ten sposób żeby cel był jeden ale każda umowa miała inne brzmienie. No i kupę klauzul drobnym drukiem co się stanie w razie nie dotrzymania warunków umowy. Gdy już byłem gotowy wyszedłem do salonu
- Kochanie to ja jadę na podpisanie umowy - powiedziałem całując Roz w czoło
- A Drake kiedy wróci? - dopytała Alex
- Jak wróci to będzie - wziąłem ją na stronę - nie wiem, ma kluczę od biura i od pokoju tam jest kanapa to jak coś to kimnie się tam. Jak będzie chciał wrócić to chłopaki go przywiozą bo pewnie sam w stanie nie będzie i jeszcze ci zimni to lepiej żeby sam nie włóczył się po ulicy.
- Czyli mam na niego nie czekać - powiedziała
- Raczej - stwierdziłem
Al smutno pokiwała głową.
- Przepraszam Al to jego praca. Musisz przywyknąć że takie akcje mogą się zdarzać co raz częściej no i musisz mu zaufać.
Uśmiechnąłem się przeprosiłem towarzystwo i wyszedłem. W kasynie Drake dobrze się bawił. Tomek obstawił całą imprezę, podpisanie umów poszło gładziutko. Biznesmeni byli tak ululani i tak ograni przez Drake'a że żeby odegrać się jemu to nawet wyrok śmierci na siebie by podpisali.
Przybiłem z Drake'em piątkę. Drake tylko kazał zabrać mi kasę żeby nie popłynął. Dobrze się bawił więc stwierdził że spróbuje jeszcze od nich coś po wyciągać. Gdy wróciłem do domu Damon już spał na chacie nikogo nie było. Roz czekała na mnie w sypialni.
- I jak? - dopytała całując mnie.
- Mieliśmy nie rozmawiać o pracy. Jest środek nocy
- No ale powiedz
- Wszystko poszło po mojej myśli
- Te kamery są wszędzie - żaliła się Roz
- Jutro coś pomyślę - powiedziałem
- I co teraz tak grzecznie mam iść spać - stwierdziła Roz
- Wcale nie musisz - uśmiechnąłem się - tu kamer nie ma ale szczerze jestem umęczony. Marzę tylko o prysznicu i o łóżku przecież jutro znów trzeba zrobić jakiś obiad. Bo po obiedzie mają wyjechać.
- Czyli co znów coś specjalnego? - dopytała Roz
- Jak byś się postarała
- Zostawiłam dla ciebie kilka dań. Bo widziałam że przez to wszystko nawet jeść nie mogłeś.
- Jaka ty jesteś kochana skarbie tak o mnie dbasz.
- To może ci coś podgrzeje - zaproponowała
- Podgrzewaj łózko - uśmiechnąłem się całując ją - idę pod prysznic a pózniej idziemy spać. Normalnie padam.
-O słonko fajnie widzieć was razem mam niusa i nie podoba mi się on.
-Mianowicie? - dopytał Drake.
-No podobno jedzie tu belgijska delegacja i jakaś posrana telewizja. Chłopaki na granicy ich chapnęli i dupa jesteśmy w proszku. Irytuje mnie to bo nie pisali wcześniej, takie sprawy się uzgadnia. Będą w sam raz na obiad więc trzeba by coś wykwintnego podać. Niunia byś pomyślała popatrzyła w neta na jakieś śląskie bigosy wiesz tak typowo po polsku ich przyjmiemy a jednocześnie z rozmachem. Sama skarbie nie musisz nic robić tylko przypilnuj starej i Witka nie chciał bym wpadki. No i bądz dziś piękniejsza niż jesteś, bo będą nas kręcić pocałowałem ją.
Roz się ucieszyła.
-To nasza pierwsza delegacja - piszczała - zaraz zadzwonię po panią Grażynkę niech się Damonem zajmie i spiszę jakąś listę zrobimy kilka dań do wyboru i może szwedzki stół na pózniej jakieś sałatki itp: jakiś deser ciasto no co ty na to John?
-Świetny pomysł kochanie zaraz podstawię samochód ze spożywką bo na chacie nie mamy pewnie wszystkiego. Kurde tylko nie wiem czy się wyrobimy. Uciekam podzwonić a ty kochanie ogarniaj kocham cię. Drake cho. Nie mam umowy a muszę coś ugrać wiec rozgrywka może w kasynie co? Zawiózł bym ich tam przegrasz ze 2 razy potem ich z czyścisz na obiedzie podpiszą i po kłopocie.
-A co jak zostać chcieli będą? - dopytał Drake.
-No to kłopot byśmy mieli. Do Tomka zadzwonię niech mi tu jakieś baby wystawi bo na tej osadzie to kopciuchy same a ja tego interesu jeszcze nie rozwinąłem. Wyślę po nich lota jak co zdążą. Kurde jak ja nie lubię takich akcji. I nie czaje po groma ta telewizja jeszcze się pcha.
Wykonałem wszystkie potrzebne telefony Roz zwijała się jak w ukropie. Ludzie sprzątali osadę, ulice, sklep no wszystko, bo pokazywać nas pewnie będą. Stres i adrenalina no nikt nas nie odwiedzał nigdy więc jak wypadniemy tak o nas będą pózniej mówić na świecie rety a jak się z kompromitujemy? Pisałem tą umowę, ale szło mi jak po grudzie. Pózniej się uszykowaliśmy. Roz jeszcze poszła po Al do sklepu. I wtedy podjechała delegacja. Rety nie wiedziałem że będzie ich aż tyle.
-No 30 furek naliczyłem - stwierdził Drake - Co robimy? - dopytał
-Na jednostkę ich damy tam są ładne pokoje wiec niech się odświeżą i zrobimy obiadokolację a potem przejdziemy do interesów tylko się nie uchlaj przed podpisaniem umowy. A potem możesz ich ograć jak chcesz stawka wysoka kasa u mnie na biurku w walizce przygotowana. 50 % od wygranej dla ciebie jak umowę podpiszą, jak nie 30%.
-Dobra szefuńciu - powiedział Drake.
Wtedy zadzwonił telefon. Spanikowana Roz tłumaczyła, że pełno zimnych pod sklepem, że szyby trzeszczą. Najpierw myślałem że się nabija jednak nic na to nie wskazywało a Drake już zabawiał gości i mnie usprawiedliwiał. Kurwa dlaczego ja.
-Kochanie mam tu tą delegację już, ale podbiję ich na jednostkę i zaraz będę pomogę wam nie bójcie się szyby wytrzymają przynajmniej powinny.
Potem zadzwoniłem do Mariusza. Bo Grzesiek i Borys byli już na miejscu.
-Panowie przejmiecie tę delegację poprowadzicie ich na jednostkę jednak nie przy sklepie zimni są tam. I pilnujcie by nie wyłazili zamknąć bramy dać pokoje i niech czekają.
Wyszedłem przeprosiłem że kazałem na siebie czekać jako powód podałem że nie doszedł do mnie mejl którego nie było a ta głupia telewizja na żywo kręciła. Ta delegacja chciała zostać 2 dni i pochodzić, ponagrywać jak to u nas jest bo po drodze to się podobno naoglądali.
-Dobrze w takim razie moi współpracownicy odeskortują państwa na pokoje odświeżycie się państwo, odpoczniecie a pózniej zapraszam na obiad. Tutaj panują moje zasady wiec dla państwa bezpieczeństwa w razie czego proszę przestrzegać i wykonywać polecenia moich ludzi. Tym czasem dziękuję za przybycie i zapraszam do samochodów. Wszyscy zaczęli się pakować tylko jeden samochód został pusty i nas kamerowali.
-Drake problem jest
-No widzę spławiłeś ich pokarzą to. Wyszedłeś na gbura.
-Spławiłem bo przy sklepie zimni są. A tam są dziewczyny i masa ludzi.
-Jeszcze tego brakowało - warknął Drake - A ja mam nowy gajer.
-Dobra do roboty - mruknąłem - Panowie - powiedziałem do dziennikarzy - pojedziecie razem ze wszystkimi dobrze?
-Nie. Mamy nagrywać pana i rodzinę.
-Rety Drake wszystko się pokomplikowało.
-Umiesz improwizować dasz rade - uspokoił mnie.
-Jasne tylko oni jadą z nami - pokazałem na reporterów.
-A jak się im coś stanie? - dopytał.
-No co ja mam zrobić - tłumaczyłem - i dupa dziewczyn nie zostawię zwijamy się .
-Ale wtopa - skomentował.
-Ta mam nadzieje że nas w Anglii przyjmą, że nie odwołają pokładałem spore nadzieje jeśli chodzi o ten wyjazd. Sporo byśmy ugrali
-Dobra ja spadam po sprzęt a ty ich pilnuj - powiedział Drake - Dla ciebie kosa i kusza?
-Ta bo może dupy tych cywili bronić trzeba będzie. Panowie mamy pewien problem i jeżeli musicie jechać za nami to proszę nie opuszczać pojazdu i nie krzyczeć a najlepiej jak by panowie pojechali się odświeżyć.
-Przykro mi mamy nakręcić dobę z pana życia sporo się o panu mówi ludzie chcą wiedzieć, jak pan mieszka, jak pracuje poznać rodzinę, zobaczyć co pan zrobił dla polski.
-Będziecie mi do łazienki zaglądać?
-Mniej więcej gdy by pan pozwolił było by super może z pana gwiazdę zrobimy.
-Nie potrzebuje zbędnego rozgłosu
Wtedy zadzwoniła znów Roz.
-Długo jeszcze? Szyba pękła one zaraz tu wejdą - panikowała.
-Już jedziemy Drake ruchy.
-Masz - rzucił mi kuszę.
Wsiedliśmy do samochodu i popędziliśmy jak wariaci.
-Szyba w sklepie pękła ja robię dyskotekę włazimy na pakę i ciukamy.
-Ta one lubią huk. Tylko ciekawe czy bez mięska podejdą.
I tak zrobiliśmy. Zimnych było ze 30 może i więcej a ja zapomniałem o tej całej telewizji i robiłem swoje czyli broniłem rodziny a tamci kręcili mnie i Drake'a nagle pękła szyba.
-Ja ich zdejmę - krzyknąłem i zeskoczyłem z paki - Dasz sam radę?
-Będę musiał - bawił się dobrze Drake - Pobrudziłeś gajerek.
-Jakiś ty spostrzegawczy - powiedziałem strzelając do zimnych przy sklepie i zabijając tych co do mnie podchodzili. Eh i dupa z kulturalnej wizyty tylko masakra pełno flaków smrodu i trupów tak wygląda polska teraz a ja nie to jej oblicze chciałem pokazać. No trudno jak nas widzą tak o nas mówią to nasze życie. Po 30 minutach było po wszystkim cali upaprani przytulaliśmy wystraszone dziewczyny ludzie bili brawo.
-Kochani - zacząłem - uspokójcie się już. Wracajcie do domów jutro sprawdzimy czy to jakieś stado tym czasem zamykam sklep na jakieś 2 godziny bo trzeba go posprzątać i wstawić nową szybę.
Ludzie posłusznie poszli do domów zapomniałem całkiem o tych z telewizji wziąłem się z Drake'em za sprzątanie tego syfu. Al rozdysponowała wszystko odnośnie sklepu. Dopiero teraz zauważyłem że rozpytują o mnie Roz która próbowała sobie jakoś radzić z tymi pytaniami. Na szczęście rozmowa toczyła się po angielsku który Roz miała opanowany. Podszedłem do niej pocałowałem ją.
-W porządku kochanie?
-Teraz już tak tylko nie rozumiem z kąt tu zimni.
-Nie wiem skarbie jedziemy ci panowie będą nas filmować dzień i noc i łazić, za mną za tobą, za wszystkimi .Wszystko mi jedno przez tą akcję się posypało z kontraktu pewnie nici a i do Anglii nas nie wpuszczą gdy to zobaczą. No trudno płakał nie będę najważniejsze że wam nic się nie stało.
Wróciliśmy do domu Al pomagała Roz ogarniać stół do obiadu my z Drake'em się ogarnialiśmy a Mariusz właśnie wyruszył z naszymi gośćmi na obiad. Gdy tylko zszedłem panowie z telewizji stwierdzili że po rozmieszczają kamery w całym domu i skoro wylatuję do Anglii za kilka dni to oni zabiorą się ze mną, bo przesłali swojemu szefowi ten kawałek z zimnymi. No szopka nim się zgodziłem tamci już biegali po domu. Dopiero Drake oprzytomniał i łaził za nimi żeby nam tego nie po montowali w pokojach, żeby nie zeszli do piwnicy i na strych. Potem mnie pocieszył że tylko moją sypialnię udało się uratować i pokoje które oni zajmują.
- Reszta to syf nawet w sypialni i bawialni dla Damona masz oko wielkiego brata. Idę ostrzec Roz - powiedział i poszedł.
Byłem wściekły. To za dużo nawet jak dla mnie. I raczej ktoś to zrobił celowo. Przecież znam zasady. Najpierw się umawiają potem przyjeżdżają. To zawsze ja wszędzie się szlajałem bo oni wszyscy się bali. A teraz co przestali się bać. Ci z telewizji zażyczyli sobie pokój u mnie. Stwierdzili że po rozmieszczali kamery podobno dla mojej wygody. Żeby mi się nie plątać po domu. Chcieli jeszcze ze mną rozmawiać. Ja w sumie z nimi też. Bo tak w końcu być nie może, żeby w życie mi z butami wchodzili. Żebym ja miał u Damona kamery po montowane. Ale teraz nie miałem czasu tego załatwiać. Bo właśnie podjeżdżała ta posrana delegacja. I musiałem do nich wyjść. Po drodze jeszcze wpadłem na Roz.
- Oni naprawdę to zrobili? - dopytała
- Na to wygląda kochanie. Drake nie był w stanie ich powstrzymać dobrze że przynajmniej wszystkiego dopilnował.
- To jak ja pójdę do Damona jak w nocy będzie płakał.
- Normalnie skarbie udawaj że tego gówna tu nie ma. I tak polegliśmy. Z reszto jak wywalę całą tą delegację to pogadam z tymi z telewizji. Tylko też delikatnie muszę bo przecież zaraz aferę zrobią że mam coś do ukrycia. Dobra uciekam bo ta delegacja już podjechała.
Gdy wyszedłem przed dom razem z Drake'em. Po krótkim powitaniu zaprosiłem gości do domu.
- Nie miałem pojęcia o pańskiej wizycie.
- Przepraszam nie zapowiedzieliśmy się to było takie spontaniczne - powiedział jeden z nich - jest tu ze mną kilku biznesmenów. Z żonami i dziećmi jak pan widzi. Którzy są zainteresowani inwestycjami w pańskim nie wiem jak to ująć mieście, osadzie, okolicy.
- Panowie takie sprawy się wcześniej uzgadnia. Tu naprawdę nie jest bezpiecznie. I przyjazd z rodziną bez zapowiedzi to naprawdę nie odpowiedzialny krok. Drake proszę włącz ogrodzenie pod napięciem. Widzicie państwo dzisiaj mieliśmy incydent który już pewnie został rozdmuchany na skalę światową. Zaraz porozmawiamy co panowie mają mi do zaproponowania. Nie przewidywałem że w spotkaniu będą uczestniczyły dzieci. W związku z czym nie przygotowałem się na to. Ale zaraz się zrehabilituję. Kochanie - powiedziałem do Roz - czy my damy radę zorganizować coś dla naszych małych gości?
- Oczywiście - powiedziała Roz - zaraz po proszę chłopaków żeby dostawili dodatkowy stół. I dzieciaczki otrzymają to co najbardziej lubią dzieciaczki. Ale najpierw wszystkie maluchy mnie słuchają powiedziała po angielsku Roz - zjecie ładnie obiad. Pózniej dostaniecie słodycze i z panią Grażynką i panem Krzysiem najpierw wyjdziecie na podwórko
- Trzeba z basenem zrobić porządek - mruknął Drake
- Tam będziecie mogły pobawić się z misiem - ciągnęła Roz nie zważając na jego nastrój - pobawić z psem, ulepić bałwana
- Macie tu oswojonego niedzwiedzia? - dopytał jeden z nich
- Tak - stwierdziłem
- I jest pan pewien że nic nie zrobi dziecku?
- Może ja zaraz zaprezentuje - powiedziałem
Wyszedłem na ganek i zawołałem Suprice. Niedzwiedzica weszła do środka węsząc w powietrzu.
- Pani Grażyno proszę podać mi syna - powiedziałem - Damon jest jeszcze maleńki i Suprice może dwa razy go widziała. Więc ja teraz posadzę go na dywanie i zobaczycie państwo jak zachowa się niedzwiedz w stosunku do mojego dziecka którego notabene prawię nie zna.
- Nie boi się pan to jest grizli one żrą mięso
- Nie mam czego się obawiać. Suprice jest czysta, miła i dobrze odżywiona.
Gdy tylko posadziłem Damona na podłogę. Supcia od razu przy nim się położyła. Raczej bardziej chciała go chronić przed tymi wszystkimi garniakami. No i my z Roz mieliśmy wtedy lola. Bo młody złapał ją za kudły jakoś dziwnie się po niej wspiął. Stanął na nóżki przez chwilę utrzymał równowagę a pózniej runął na miśka.
- On stał przez chwilę - zaczęła cieszyć się Roz podnosząc Damona i sadzając go znów przy Suprice
Nim cokolwiek zdążyłem wyjaśnić dalej wszystkie dzieciaki zbiegły się do niedzwiedzicy.
- Biedna jesteś moja droga - powiedziała babcia klepiąc miśka po głowie. - nie zamęczcie misiaczka dzieci - mówiła po polsku więc dzieci jej nie rozumiały.
- To jest... - chciałem przedstawić
- Nasza babcia - wyręczył mnie Drake
- To może ja podam obiad - powiedziała Roz
- Może pan w trakcie obiadu przejrzy oferty - i posypały się papiery
- Inny był plan - warknął Drake stukając mnie
- Ta chyba potrzebować będziesz dwie albo trzy walizki
No i wez się tu skup człowieku n umowie, na jedzeniu i na rozmowie. Jedzenie mi nie szło a umowy były do dupy. Ci kretyni chcieli tu inwestować. W szkoły, przedszkola, szpitale. I inne placówki
- To będzie trudniejsze niż myślałem - powiedziałem do Drake'a
Po skończonym obiedzie. Grażyna zaprowadziła dzieci do bawialni Damona i ich tam pilnowała. Mariusz, Grzesiek i Borys odwiezli facetów do kasyna. Baby zostały w domu, piły kawę i rozkminiały jakiś temat z Roz. Ja powiedziałem Drake'owi że musi ich uchlać, ograć, przeciągnąć wszystko w czasie bo muszę sporządzić dziesięć nowych umów. Dodatkowo muszą by spłukani do zera a nawet zadłużeni. Żeby przeszły mi te umowy.
- Nie ma sprawy szefuńciu ja to załatwię.
- Tylko - powiedziałem
- Wiem, wiem chlam jak przyklepię umowy. A te dziwki to im dać? - dopytał Drake
- Nie wiem niby z żonami są, a co mnie to kurwa gówno obchodzi - powiedziałem - jak chcą niech se biorą. Każdy ma jakieś swoje zasady. Mnie i ciebie pilnować nie trzeba a jeżeli oni zdradzają swoje baby ich sprawa niech się bawią.
- Ta... masz racje - powiedział Drake - dobra spadam będę grał na zwłokę
- Okej ja to ogarnę
Drake poszedł w salonie było głośno. W bawialni niezła rozwałka bo w biurze miałem podgląd. A ja po uszy w papierach. I jeszcze oko wielkiego brata nade mną. Po czterech godzinach smętnej pracy nad projektem udało mi się skonstruować umowy w ten sposób żeby cel był jeden ale każda umowa miała inne brzmienie. No i kupę klauzul drobnym drukiem co się stanie w razie nie dotrzymania warunków umowy. Gdy już byłem gotowy wyszedłem do salonu
- Kochanie to ja jadę na podpisanie umowy - powiedziałem całując Roz w czoło
- A Drake kiedy wróci? - dopytała Alex
- Jak wróci to będzie - wziąłem ją na stronę - nie wiem, ma kluczę od biura i od pokoju tam jest kanapa to jak coś to kimnie się tam. Jak będzie chciał wrócić to chłopaki go przywiozą bo pewnie sam w stanie nie będzie i jeszcze ci zimni to lepiej żeby sam nie włóczył się po ulicy.
- Czyli mam na niego nie czekać - powiedziała
- Raczej - stwierdziłem
Al smutno pokiwała głową.
- Przepraszam Al to jego praca. Musisz przywyknąć że takie akcje mogą się zdarzać co raz częściej no i musisz mu zaufać.
Uśmiechnąłem się przeprosiłem towarzystwo i wyszedłem. W kasynie Drake dobrze się bawił. Tomek obstawił całą imprezę, podpisanie umów poszło gładziutko. Biznesmeni byli tak ululani i tak ograni przez Drake'a że żeby odegrać się jemu to nawet wyrok śmierci na siebie by podpisali.
Przybiłem z Drake'em piątkę. Drake tylko kazał zabrać mi kasę żeby nie popłynął. Dobrze się bawił więc stwierdził że spróbuje jeszcze od nich coś po wyciągać. Gdy wróciłem do domu Damon już spał na chacie nikogo nie było. Roz czekała na mnie w sypialni.
- I jak? - dopytała całując mnie.
- Mieliśmy nie rozmawiać o pracy. Jest środek nocy
- No ale powiedz
- Wszystko poszło po mojej myśli
- Te kamery są wszędzie - żaliła się Roz
- Jutro coś pomyślę - powiedziałem
- I co teraz tak grzecznie mam iść spać - stwierdziła Roz
- Wcale nie musisz - uśmiechnąłem się - tu kamer nie ma ale szczerze jestem umęczony. Marzę tylko o prysznicu i o łóżku przecież jutro znów trzeba zrobić jakiś obiad. Bo po obiedzie mają wyjechać.
- Czyli co znów coś specjalnego? - dopytała Roz
- Jak byś się postarała
- Zostawiłam dla ciebie kilka dań. Bo widziałam że przez to wszystko nawet jeść nie mogłeś.
- Jaka ty jesteś kochana skarbie tak o mnie dbasz.
- To może ci coś podgrzeje - zaproponowała
- Podgrzewaj łózko - uśmiechnąłem się całując ją - idę pod prysznic a pózniej idziemy spać. Normalnie padam.
Subskrybuj:
Posty (Atom)