piątek, 10 listopada 2017

Od Rozi

Naprawdę nie spodziewałam się że Drake zarabia ucząc się języków. On i studia? Swoją drogą była ciekawa po co Quickowi Drake władający masą języków. No chyba że Quick zatrudni go jako tłumacza albo sama już nie wiem. Chyba będę musiała porozmawiać z Quickiem bo Drake'em nigdy nic nie wiadomo. Wtedy przyszedł Quick. Podobno ma przyjechać delegacja z belgi i telewizja. Szczerze nie wiedziałam czy to aby na pewno dobry pomysł z tą telewizją. Co oni chcą kamerować zimnych? Ciekawe jak duża będzie ta delegacja. Dzięki dziadkom byłam dość dobra w organizowaniu imprez no przynajmniej wszystkim się podobało ale nie organizowałam nigdy służbowych obiadków. Quick z Drake'em gdzieś poszli. Od kiedy oni są takimi partnerami w biznesach... Zgarnęłam laptopa i poszłam do kuchni. Zadzwoniłam wcześniej do pani Grażynki która obiecała że zaraz przyjdzie. Nie tyle co do Damona ale żeby pomóc pamiętałam że piekła naprawdę dobre ciasta. 
- O Krzysiek dobrze że cię widzę - wypaliłam wpadając na niego w korytarzu - musisz mi pomóc
- Znaczy? - dopytał zdezorientowany
- Będziemy mieli tu niedługo delegację z belgi. Musimy to ogarnąć. A ja nie wiem ile tych osób jest. Jak myślisz jak powinno to wyglądać?
Nie mogłam polegnąć na zwykłym obiedzie. No ludzie przecież tak na serio właśnie z tym wiązałam swoją przyszłość. Dziadek po skończonych studiach miał mi wszystko przepisać.  
- Obiad jak obiad - odparł Krzysiek - zrobimy jakieś gówno na takich obiadach i tak się nie jada 
- Widzę że mi nie pomożesz 
Wtedy usłyszałam pukanie do drzwi pewnie przyszła pani Grażynka
- Roz ja tobie zawsze pomogę
- Więc proszę otwórz drzwi - powiedziałam i poszłam do kuchni
Chwilę pózniej do kuchni przyszedł Krzysiek z panią Grażynką
- Kochanie w czym mam ci pomóc?
- Jak już wspomniałam Krzyśkowi będziemy mieli za parę godzin gdzieś w porze obiadowej nie wiem jak liczną delegację z belgi i telewizję
- Co? - dopytała Krzysiek - nie wspominałaś o telewizji
- Dobra więc zacznijmy musimy zrobić co najmniej cztery rodzaje jakiś ciast. Dlatego poprosiłam pani Grażynko o pomoc bo pani robi naprawdę najlepsze ciasta - powiedziałam
- Nie ma problemu kochanie, cztery ciasta dam radę zrobić. Tylko szkoda że tak mało czasu - powiedziała pani Grażynka - gdybym miała więcej czasu miała bym większe pole do popisu a tak to muszę skupić się na ciastach bez pieczenia by goście nam się nie potruli. Ale kochanie mam jedno które upiekłam wczoraj. 
- Co ja bym bez pani zrobiła. Pani Grażynko to nie był by problem?
- Żaden moje dziecko
Czyli ciasta mamy z głowy. 
- Quick chciał by była to kuchnia polska więc może bigos, schabowe, pierogi 
- I koniecznie flaki - wtrąciła babcia
- No oczywiście
Dobra zorganizowałam kartę dań na obiad. Zapewnili że uwiną się z tym do obiadu. Sama pomogłam im na tyle na ile dałam radę. Przecież musiałam jeszcze ogarnąć dom, nakryć stół i sama się ogarnąć. Jak już byłam gotowa przypomniałam sobie że nikt nie poinformował Al. 
- Pani Grażynko - powiedziałam - musiała bym wyskoczyć do sklepu
- Przecież mamy wszystko kwiatuszku - wtrąciła babcia  
- Tak ale ja nie na zakupy. - wyjaśniałam
- Idz kochanie zajmę się Damonkiem
- Dziękuje, zaraz wrócę
Założyłam kurtkę i poszłam do Al.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz