piątek, 10 listopada 2017

Od Quicka

Wyszedłem do Drake który siedział przed telewizorem.
-O słonko fajnie widzieć was razem mam niusa i nie podoba mi się on.
-Mianowicie? - dopytał Drake.
-No podobno jedzie tu belgijska delegacja i jakaś posrana telewizja. Chłopaki na granicy ich chapnęli i dupa jesteśmy w proszku. Irytuje mnie to bo nie pisali wcześniej, takie sprawy się uzgadnia. Będą w sam raz na obiad więc trzeba by coś wykwintnego podać. Niunia byś pomyślała popatrzyła w neta na jakieś śląskie bigosy wiesz tak typowo po polsku ich przyjmiemy a jednocześnie z rozmachem. Sama skarbie nie musisz nic robić tylko przypilnuj starej i Witka nie chciał bym wpadki. No i bądz dziś piękniejsza niż jesteś, bo będą nas kręcić pocałowałem ją.
Roz się ucieszyła.
-To nasza pierwsza delegacja - piszczała - zaraz zadzwonię po panią Grażynkę niech się Damonem zajmie i spiszę jakąś listę zrobimy kilka dań do wyboru i może szwedzki stół na pózniej jakieś sałatki itp: jakiś deser ciasto no co ty na to John?
-Świetny pomysł kochanie zaraz podstawię samochód ze spożywką bo na chacie nie mamy pewnie wszystkiego. Kurde tylko nie wiem czy się wyrobimy. Uciekam podzwonić a ty kochanie ogarniaj kocham cię. Drake cho. Nie mam umowy a muszę coś ugrać wiec rozgrywka może w kasynie co? Zawiózł bym ich tam przegrasz ze 2 razy potem ich z czyścisz na obiedzie podpiszą i po kłopocie.
-A co jak zostać chcieli będą? - dopytał Drake.
-No to kłopot byśmy mieli. Do Tomka zadzwonię niech mi tu jakieś baby wystawi bo na tej osadzie to kopciuchy same a ja tego interesu jeszcze nie rozwinąłem. Wyślę po nich lota jak co zdążą. Kurde jak ja nie lubię takich akcji. I nie czaje po groma ta telewizja jeszcze się pcha.
Wykonałem wszystkie potrzebne telefony Roz zwijała się jak w ukropie. Ludzie sprzątali osadę, ulice, sklep no wszystko, bo pokazywać nas pewnie będą. Stres i adrenalina no nikt nas nie odwiedzał nigdy więc jak wypadniemy tak o nas będą pózniej mówić na świecie rety a jak się z kompromitujemy? Pisałem tą umowę, ale szło mi jak po grudzie. Pózniej się uszykowaliśmy. Roz jeszcze poszła po Al do sklepu. I wtedy podjechała delegacja. Rety nie wiedziałem że będzie ich aż tyle.
-No 30 furek naliczyłem - stwierdził Drake - Co robimy? - dopytał
-Na jednostkę ich damy tam są ładne pokoje wiec niech się odświeżą i zrobimy obiadokolację a potem przejdziemy do interesów tylko się nie uchlaj przed podpisaniem umowy. A potem możesz ich ograć jak chcesz stawka wysoka kasa u mnie na biurku w walizce przygotowana. 50 % od wygranej dla ciebie jak umowę podpiszą, jak nie 30%.
-Dobra szefuńciu - powiedział Drake.
Wtedy zadzwonił telefon. Spanikowana Roz tłumaczyła, że pełno zimnych pod sklepem, że szyby trzeszczą. Najpierw myślałem że się nabija jednak nic na to nie wskazywało a Drake już zabawiał gości i mnie usprawiedliwiał. Kurwa dlaczego ja.
-Kochanie mam tu tą delegację już, ale podbiję ich na jednostkę i zaraz będę pomogę wam nie bójcie się szyby wytrzymają przynajmniej powinny.
Potem zadzwoniłem do Mariusza. Bo Grzesiek i Borys byli już na miejscu.
-Panowie przejmiecie tę delegację poprowadzicie ich na jednostkę jednak nie przy sklepie zimni są tam. I pilnujcie by nie wyłazili zamknąć bramy dać pokoje i niech czekają.
Wyszedłem przeprosiłem że kazałem na siebie czekać jako powód podałem że nie doszedł do mnie mejl którego nie było a ta głupia telewizja na żywo kręciła. Ta delegacja chciała zostać 2 dni i pochodzić, ponagrywać jak to u nas jest bo po drodze to się podobno naoglądali.
-Dobrze w takim razie moi współpracownicy odeskortują państwa na pokoje odświeżycie się państwo, odpoczniecie a pózniej zapraszam na obiad. Tutaj panują moje zasady wiec dla państwa bezpieczeństwa w razie czego proszę przestrzegać i wykonywać polecenia moich ludzi. Tym czasem dziękuję za przybycie i zapraszam do samochodów. Wszyscy zaczęli się pakować tylko jeden samochód został pusty i nas kamerowali.
-Drake problem jest
-No widzę spławiłeś ich pokarzą to. Wyszedłeś na gbura.
-Spławiłem bo przy sklepie zimni są. A tam są dziewczyny i masa  ludzi.
-Jeszcze tego brakowało - warknął Drake - A ja mam nowy gajer.
-Dobra do roboty - mruknąłem - Panowie - powiedziałem do dziennikarzy - pojedziecie razem ze wszystkimi dobrze?
-Nie. Mamy nagrywać pana i rodzinę.
-Rety Drake wszystko się pokomplikowało.
-Umiesz improwizować dasz rade - uspokoił mnie.
-Jasne tylko oni jadą z nami - pokazałem na reporterów.
-A jak się im coś stanie? - dopytał.
-No co ja mam zrobić - tłumaczyłem - i dupa dziewczyn nie zostawię zwijamy się .
-Ale wtopa - skomentował.
-Ta mam nadzieje że nas w Anglii przyjmą, że nie odwołają pokładałem spore nadzieje jeśli chodzi o ten wyjazd. Sporo byśmy ugrali
-Dobra ja spadam po sprzęt a ty ich pilnuj - powiedział Drake - Dla ciebie kosa i kusza?
-Ta bo może dupy tych cywili bronić trzeba będzie. Panowie mamy pewien problem i jeżeli musicie jechać za nami to proszę nie opuszczać pojazdu i nie krzyczeć a najlepiej jak by panowie pojechali się odświeżyć.
-Przykro mi mamy nakręcić dobę z pana życia sporo się o panu mówi ludzie chcą wiedzieć, jak pan mieszka, jak pracuje poznać rodzinę, zobaczyć co pan zrobił dla polski.
-Będziecie mi do łazienki zaglądać?
-Mniej więcej  gdy by pan pozwolił było by super może z pana gwiazdę zrobimy.
-Nie potrzebuje zbędnego rozgłosu
Wtedy zadzwoniła znów Roz.
-Długo jeszcze? Szyba pękła one zaraz tu wejdą - panikowała.
-Już jedziemy Drake ruchy.
-Masz - rzucił mi kuszę.
Wsiedliśmy do samochodu i popędziliśmy jak wariaci.
-Szyba w sklepie pękła ja robię dyskotekę włazimy na pakę i ciukamy.
-Ta one lubią huk. Tylko ciekawe czy bez mięska podejdą.
I tak zrobiliśmy. Zimnych było ze 30 może i więcej a ja zapomniałem o tej całej telewizji i robiłem swoje czyli broniłem rodziny a tamci kręcili mnie i Drake'a nagle pękła szyba.
-Ja ich zdejmę - krzyknąłem i zeskoczyłem z paki - Dasz sam radę?
-Będę musiał - bawił się dobrze Drake - Pobrudziłeś gajerek.
-Jakiś ty spostrzegawczy - powiedziałem strzelając do zimnych przy sklepie i zabijając tych co do mnie podchodzili. Eh i dupa z kulturalnej wizyty tylko masakra pełno flaków smrodu i trupów tak wygląda polska teraz a ja nie to jej oblicze chciałem pokazać. No trudno jak nas widzą tak o nas mówią to nasze życie. Po 30 minutach było po wszystkim cali upaprani przytulaliśmy wystraszone dziewczyny ludzie bili brawo.
-Kochani - zacząłem - uspokójcie się już. Wracajcie do domów jutro sprawdzimy czy to jakieś stado tym czasem zamykam sklep na jakieś 2 godziny bo trzeba go posprzątać i wstawić nową szybę.
Ludzie posłusznie poszli do domów zapomniałem całkiem o tych z telewizji wziąłem się z Drake'em za sprzątanie tego syfu. Al rozdysponowała wszystko odnośnie sklepu. Dopiero teraz zauważyłem że rozpytują o mnie Roz która próbowała sobie jakoś radzić z tymi pytaniami. Na szczęście rozmowa toczyła się po angielsku który Roz miała opanowany. Podszedłem do niej pocałowałem ją.
-W porządku kochanie?
-Teraz już tak tylko nie rozumiem z kąt tu zimni.
-Nie wiem skarbie jedziemy ci panowie będą nas filmować dzień i noc i łazić, za mną za tobą, za wszystkimi .Wszystko mi jedno przez tą akcję się posypało z kontraktu pewnie nici a i do Anglii nas nie wpuszczą gdy to zobaczą. No trudno płakał nie będę najważniejsze że wam nic się nie stało.
Wróciliśmy do domu Al pomagała Roz ogarniać stół do obiadu my z Drake'em się ogarnialiśmy a Mariusz właśnie wyruszył z naszymi gośćmi na obiad. Gdy tylko zszedłem panowie z telewizji stwierdzili że po rozmieszczają kamery w całym domu i skoro wylatuję do Anglii za kilka dni to oni zabiorą się ze mną, bo przesłali swojemu szefowi ten kawałek z zimnymi. No szopka nim się zgodziłem tamci już biegali po domu. Dopiero Drake oprzytomniał i łaził za nimi żeby nam tego nie po montowali w pokojach, żeby nie zeszli do piwnicy i na strych. Potem mnie pocieszył że tylko moją sypialnię udało się uratować i pokoje które oni zajmują.
- Reszta to syf nawet w sypialni i bawialni dla Damona masz oko wielkiego brata. Idę ostrzec Roz - powiedział i poszedł.
Byłem wściekły. To za dużo nawet jak dla mnie. I raczej ktoś to zrobił celowo. Przecież znam zasady. Najpierw się umawiają potem przyjeżdżają. To zawsze ja wszędzie się szlajałem bo oni wszyscy się bali. A teraz co przestali się bać. Ci z telewizji zażyczyli sobie pokój u mnie. Stwierdzili że po rozmieszczali kamery podobno dla mojej wygody. Żeby mi się nie plątać po domu. Chcieli jeszcze ze mną rozmawiać. Ja w sumie z nimi też. Bo tak w końcu być nie może, żeby w życie mi z butami wchodzili. Żebym ja miał u Damona kamery po montowane. Ale teraz nie miałem czasu tego załatwiać. Bo właśnie podjeżdżała ta posrana delegacja. I musiałem do nich wyjść. Po drodze jeszcze wpadłem na Roz.
- Oni naprawdę to zrobili? - dopytała
- Na to wygląda kochanie. Drake nie był w stanie ich powstrzymać dobrze że przynajmniej wszystkiego dopilnował.
- To jak ja pójdę do Damona jak w nocy będzie płakał.
- Normalnie skarbie udawaj że tego gówna tu nie ma. I tak polegliśmy. Z reszto jak wywalę całą tą delegację to pogadam z tymi z telewizji. Tylko też delikatnie muszę bo przecież zaraz aferę zrobią że mam coś do ukrycia. Dobra uciekam bo ta delegacja już podjechała.
Gdy wyszedłem przed dom razem z Drake'em. Po krótkim powitaniu zaprosiłem gości do domu.
- Nie miałem pojęcia o pańskiej wizycie.
- Przepraszam nie zapowiedzieliśmy się to było takie spontaniczne - powiedział jeden z nich - jest tu ze mną kilku biznesmenów. Z żonami i dziećmi jak pan widzi. Którzy są zainteresowani inwestycjami w pańskim nie wiem jak to ująć mieście, osadzie, okolicy.
- Panowie takie sprawy się wcześniej uzgadnia. Tu naprawdę nie jest bezpiecznie. I przyjazd z rodziną bez zapowiedzi to naprawdę nie odpowiedzialny krok. Drake proszę włącz ogrodzenie pod napięciem. Widzicie państwo dzisiaj mieliśmy incydent który już pewnie został rozdmuchany na skalę światową. Zaraz porozmawiamy co panowie mają mi do zaproponowania. Nie przewidywałem że w spotkaniu będą uczestniczyły dzieci. W związku z czym nie przygotowałem się na to. Ale zaraz się zrehabilituję. Kochanie - powiedziałem do Roz - czy my damy radę zorganizować coś dla naszych małych gości?
- Oczywiście - powiedziała Roz - zaraz po proszę chłopaków żeby dostawili dodatkowy stół. I dzieciaczki otrzymają to co najbardziej lubią dzieciaczki. Ale najpierw wszystkie maluchy mnie słuchają powiedziała po angielsku Roz - zjecie ładnie obiad. Pózniej dostaniecie słodycze i z panią Grażynką i panem Krzysiem najpierw wyjdziecie na podwórko
- Trzeba z basenem zrobić porządek - mruknął Drake
- Tam będziecie mogły pobawić się z misiem - ciągnęła Roz nie zważając na jego nastrój - pobawić z psem, ulepić bałwana
- Macie tu oswojonego niedzwiedzia? - dopytał jeden z nich
- Tak - stwierdziłem
- I jest pan pewien że nic nie zrobi dziecku?
- Może ja zaraz zaprezentuje - powiedziałem
Wyszedłem na ganek i zawołałem Suprice. Niedzwiedzica weszła do środka węsząc w powietrzu.
- Pani Grażyno proszę podać mi syna - powiedziałem - Damon jest jeszcze maleńki i Suprice może dwa razy go widziała. Więc ja teraz posadzę go na dywanie i zobaczycie państwo jak zachowa się niedzwiedz w stosunku do mojego dziecka którego notabene prawię nie zna.
- Nie boi się pan to jest grizli one żrą mięso
- Nie mam czego się obawiać. Suprice jest czysta, miła i dobrze odżywiona.
Gdy tylko posadziłem Damona na podłogę. Supcia od razu przy nim się położyła. Raczej bardziej chciała go chronić przed tymi wszystkimi garniakami. No i my z Roz mieliśmy wtedy lola. Bo młody złapał ją za kudły jakoś dziwnie się po niej wspiął. Stanął na nóżki przez chwilę utrzymał równowagę a pózniej runął na miśka.
- On stał przez chwilę - zaczęła cieszyć się Roz podnosząc Damona i sadzając go znów przy Suprice
Nim cokolwiek zdążyłem wyjaśnić dalej wszystkie dzieciaki zbiegły się do niedzwiedzicy.
- Biedna jesteś moja droga - powiedziała babcia klepiąc miśka po głowie. - nie zamęczcie misiaczka dzieci - mówiła po polsku więc dzieci jej nie rozumiały.
- To jest... - chciałem przedstawić
- Nasza babcia - wyręczył mnie Drake
- To może ja podam obiad - powiedziała Roz
- Może pan w trakcie obiadu przejrzy oferty - i posypały się papiery
- Inny był plan - warknął Drake stukając mnie
- Ta chyba potrzebować będziesz dwie albo trzy walizki
No i wez się tu skup człowieku n umowie, na jedzeniu i na rozmowie. Jedzenie mi nie szło a umowy były do dupy. Ci kretyni chcieli tu inwestować. W szkoły, przedszkola, szpitale. I inne placówki
- To będzie trudniejsze niż myślałem - powiedziałem do Drake'a
Po skończonym obiedzie. Grażyna zaprowadziła dzieci do bawialni Damona i ich tam pilnowała. Mariusz, Grzesiek i Borys odwiezli facetów do kasyna. Baby zostały w domu, piły kawę i rozkminiały jakiś temat z Roz. Ja powiedziałem Drake'owi że musi ich uchlać, ograć, przeciągnąć wszystko w czasie bo muszę sporządzić dziesięć nowych umów. Dodatkowo muszą by spłukani do zera a nawet zadłużeni. Żeby przeszły mi te umowy.
- Nie ma sprawy szefuńciu ja to załatwię.
- Tylko - powiedziałem
- Wiem, wiem chlam jak przyklepię umowy. A te dziwki to im dać? - dopytał Drake
- Nie wiem niby z żonami są, a co mnie to kurwa gówno obchodzi - powiedziałem - jak chcą niech se biorą. Każdy ma jakieś swoje zasady. Mnie i ciebie pilnować nie trzeba a jeżeli oni zdradzają swoje baby ich sprawa niech się bawią.
- Ta... masz racje - powiedział Drake - dobra spadam będę grał na zwłokę
- Okej ja to ogarnę
Drake poszedł w salonie było głośno. W bawialni niezła rozwałka bo w biurze miałem podgląd. A ja po uszy w papierach. I jeszcze oko wielkiego brata nade mną. Po czterech godzinach smętnej pracy nad projektem udało mi się skonstruować umowy w ten sposób żeby cel był jeden ale każda umowa miała inne brzmienie. No i kupę klauzul drobnym drukiem co się stanie w razie nie dotrzymania warunków umowy. Gdy już byłem gotowy wyszedłem do salonu
- Kochanie to ja jadę na podpisanie umowy - powiedziałem całując Roz w czoło
- A Drake kiedy wróci? - dopytała Alex
- Jak wróci to będzie - wziąłem ją na stronę - nie wiem, ma kluczę od biura i od pokoju tam jest kanapa to jak coś to kimnie się tam. Jak będzie chciał wrócić to chłopaki go przywiozą bo pewnie sam w stanie nie będzie i jeszcze ci zimni to lepiej żeby sam nie włóczył się po ulicy.
- Czyli mam na niego nie czekać - powiedziała
- Raczej - stwierdziłem
Al smutno pokiwała głową.
- Przepraszam Al to jego praca. Musisz przywyknąć że takie akcje mogą się zdarzać co raz częściej no i musisz mu zaufać.
Uśmiechnąłem się przeprosiłem towarzystwo i wyszedłem. W kasynie Drake dobrze się bawił. Tomek obstawił całą imprezę, podpisanie umów poszło gładziutko. Biznesmeni byli tak ululani i tak ograni przez Drake'a że żeby odegrać się jemu to nawet wyrok śmierci na siebie by podpisali.
Przybiłem z Drake'em piątkę. Drake tylko kazał zabrać mi kasę żeby nie popłynął. Dobrze się bawił więc stwierdził że spróbuje jeszcze od nich coś po wyciągać. Gdy wróciłem do domu Damon już spał na chacie nikogo nie było. Roz czekała na mnie w sypialni.
- I jak? - dopytała całując mnie.
- Mieliśmy nie rozmawiać o pracy. Jest środek nocy
- No ale powiedz
- Wszystko poszło po mojej myśli
- Te kamery są wszędzie - żaliła się Roz
- Jutro coś pomyślę - powiedziałem
- I co teraz tak grzecznie mam iść spać - stwierdziła Roz
- Wcale nie musisz - uśmiechnąłem się - tu kamer nie ma ale szczerze jestem umęczony. Marzę tylko o prysznicu i o łóżku przecież jutro znów trzeba zrobić jakiś obiad. Bo po obiedzie mają wyjechać.
- Czyli co znów coś specjalnego? - dopytała Roz
- Jak byś się postarała
- Zostawiłam dla ciebie kilka dań. Bo widziałam że przez to wszystko nawet jeść nie mogłeś.
- Jaka ty jesteś kochana skarbie tak o mnie dbasz.
- To może ci coś podgrzeje - zaproponowała
- Podgrzewaj łózko - uśmiechnąłem się całując ją - idę pod prysznic a pózniej idziemy spać. Normalnie padam.   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz