wtorek, 31 października 2017

Od Rozi

Sama zaczęłam uważniej patrzeć na towarzystwo. Drake miał rację co drugi ma tu spluwę. Już wcale nie będę wspominać że są tu typy z pod ciemnej gwiazdy bez kultury. Quick miał załatwiać te interesy z tym typem którego wcześniej pobił bo właśnie wrócił. Damon coś marudził co było dobrym pretekstem by odejść na ubocze. Nie wiem co Quick kazał Borysowi ale ten zawsze kręcił się obok mnie.
- Jak i tak kręcisz się obok to byś do mnie podszedł, chyba musimy pogadać - powiedziałam
Borys zmieszany podszedł do mnie
- Mówiłeś że tu nie byłeś - przypomniałam - mówiłeś że nie znasz Jessiki. Borys okłamałeś mnie ja ci wybaczam że wypaplałeś coś czego nie powinieneś a ty mnie okłamujesz
- To nie tak - zaczął Borys - ja po prostu...
- Borys ciebie łatwo jest zastąpić - zauważyłam - uwierz mi że Quick szybko znajdzie kogoś na twoje miejsce. I tak nic wielkiego nie robisz.
- Ja po prostu nie chciałem pani denerwować... - zaczął się tłumaczyć
- Oj Borys jak ty o mnie dbasz - warknęłam - ty chyba nie traktujesz mnie poważnie, sądzisz że jestem głupia i nic nie mogę ci zrobić. Lubię cię Borys ale przestałeś być użyteczny
- Ależ skąd traktuję panią bardzo poważnie - wypalił szybko
- W takim razie zadam jeszcze raz to pytanie czy mojego męża łączyło coś z tym babsztylem? - spytałam
- Nie - odparł szybko
Chwilę na niego popatrzyłam ale Borys mówił prawdę i dobrze.
- Świetnie. Sprawa druga - zaczęłam - powiedz mi coś czego nie wiem
Zaczął się zastanawiać
- Szef ma startować w wyścigu... - zaczął po chwili
- To słyszałam - przyznałam
- To będą nielegalne wyścigi i pewnie właśnie dlatego szef nabył ten samochód. Będą rozgrywane na mieście w śród normalnego ruchu drogowego. Policja na pewno dostała już cynk od swoich wtyk. Stawka jest duża, stawiają grube pieniądze, samochody a nawet kobiety.
- Mów dalej - poprosiłam kiedy przerwał
- Ostatnio szef startował Alfą w tych wyścigach...
- Borys zmieniłeś temat - upomniałam
- Chodzi o to że usłyszałem że ten wyścig jest ustawiany
- Znaczy? - dopytałam
Borys rozejrzał się dookoła
- Usłyszałem tu od jednego że w wyścig będzie w środę, szczegóły mają przyjść sms-em. Będzie startować prawdopodobnie 5 osób. Wyścig ma być ustawiony. Trzech się dogadało i dwóch ma wyeliminować z gry szefa. Więc zostanie tylko ten piąty.
- Quick o tym wie? - spytałam
- Nie
- Nie powiedziałeś mu? - dopytałam
- Szef i tak pojedzie
- Ale trzeba mu powiedzieć żeby uważał - stwierdziłam
Damon właśnie usnął. Ciekawe czy Quick załatwił już te interesy. Poszłam oczywiście pies nr 1 w postaci Borysa był moim nie odstępnym cieniem. Podeszłam do stolika gdzie Quick wcześniej załatwiał interesy. Ale przy nim siedział tylko Tomek.
- Jak tam oko? - dopytałam
- Nie najgorzej - odparł
- Nie wiesz gdzie Quick? - spytałam
- Powinien zaraz tu być - wypalił - zmienił się
- Mam tak co dziennie
- Długo się znacie? - dopytał
- Jakoś ponad rok - przyznałam - a wy długo się znacie?
- Kilkanaście lat
- Podobno w środę ma być uliczny wyścig - zaczęłam
- Ta... będzie widowisko...
I zaczął się nakręcać. Potwierdził to co mówił Borys że idzie o wielką kasę.
- Wiesz kto będzie startował? - dopytałam
- Tak Angol, dwóch Włochów, podobno Quick tylko nie wiem kim jest ten piąty
Dwóch Włochów. Zapewne to oni mają go blokować tylko kim jest ten trzeci ten Angol czy nie znajomy.
- Słyszałeś że ten wyścig jest ustawiany? - dopytałam
- Nie, a jest?
- No podobno chodzą takie plotki
I wtedy przyszedł Quick. Miałam nadzieje że Tomek dowie się więcej i namówi Quicka żeby nie jechał. Jeżeli mi by się to nie udało, a ostatnio mamy małe nieporozumienia więc to całkiem prawdopodobne. Z reszto Quick zawsze robi to co chce.
- Jessica cię zatrzymała? - spytałam - nadal płacze o trawnik?
- Jak byś zgadła - powiedział Quick całując mnie
- Jak tam interesy? Pan był praworęczny?
- Tak podpisaliśmy umowę
I wtedy zrobiło się jakieś zamieszanie. Tomek plociucha zaczepił jakiegoś typka
- Kto z kim? - dopytał Tomek
- Rudy Jessiki i jakiś typek - odparł tamten
- O co poszło?
- O pokera
Nie wiem czemu miałam dziwne wrażenie że chodzi o mojego brata.
- Drake - szepnęłam cicho   

Od Lexi

Wcale mi się nie chciało nigdzie jechać no ale w końcu Quick zapłacił cholera wie ile kasy przeze mnie a wiec ja raz mogłam założyć kieckę i z nimi pojechać. Za nim jednak w ogóle zabrałam się do szykowania postanowiłam coś zjeść, Drake zaoferował że pójdzie ze mną. Jako że była pora obiadowa spotkaliśmy też Julkę i Luke i dobrze bo nie zdążyłam z nim pogadać.
-A więc?- spytał Luke, nie musiał tłumaczyć o co mu chodzi.
-Roz ci nie powiedziała, prosiłam ja o to... chyba.
-Stu procentowo mi nie powiedziała- odpowiedział.
-Załatwiliśmy sprawę z gondolą i sklepem. Właściciele wycofają skargi jak im odpracujemy- wyjaśniłam mu.
-Czyli jednak coś dotarło.- powiedział zadowolony.
No i oczywiście przyszła Asia. Swoją drogą ciekawe czy Roz zrobiła to specjalnie aby mi dopiec za tą kieckę.
-Cześć- przywitała się dziewczyna przysiadając się do nas, wydała mi się dziwnie znajoma- Jestem Asia była Drake'a.
-Lexi- odparłam.
-Nowa dziewczyna Drake?- dopytała. Spojrzałam na nią, typowa blondynka, żółte włosy i brak mózgu.
-Tak ale to nie jest część mojego imienia.- wyjaśniłam. Luke zakrztusił się jedzeniem. Asia chyba sama nie wiedziała co powiedzieć bo zajęła się własnym talerzem. Przez nieproszonego gościa przy stole zapanowała cisza, którą oczywiście Asia musiała przerwać.
-A co u ciebie Drake? Chyba dobrze sobie radzicie- stwierdziła rozglądając się.
-Od tego ma się mózg- nie wytrzymałam i wypaliłam. Luke chyba dobrze się bawił.
-Wy cały ten czas byliście w Polsce?- spytała.
-Taa- przytaknął Drake, a ten co taki małomówny.
-I jak tam jest? Musiało być wam ciężko.
-Z tego co mówiła Rozi chyba sama zobaczysz.- odpowiedział Drake.
-Oni wracają z nami?- spytałam zdziwiona.
-Siostra wydaje mi się że ty to powinnaś zapytać czy my w ogóle wracamy. Sporo cię ominęło.- wtrącił się Luke.
-Ale coś się stało? Czemu mielibyśmy nie wracać?- zapytałam nic nie rozumiejąc.
-Naprawdę chcesz tam wracać po pobycie tutaj?
-Oczywiście- odpowiedziałam bez chwili wahania. Przyjechaliśmy tutaj tylko na ślub, nic nie rozumiałam z tej rozmowy.
-Po tym jak zobaczyłaś że jednak można żyć normalnie, że jest szansa że wyzdrowiejesz ty wciąż chcesz wracać do tego bagna?
-Ale czemu mielibyśmy nie wracać?- spytałam kiedy zrozumiałam że ten chce mnie przekonać abyśmy tu zostali.
-Bo tu można żyć normalnie, nie martwić się o to czy jak twoja siostra nie wróci na noc to czy wciąż żyje. Majka i Kuba mogli by pójść do szkoły. Jest jeszcze Kaśka i Damon. Są tu lekarze.
-Luke ja chcę wrócić do Polski nie umiem już żyć normalnie, mało co nie zabiłam człowieka tylko dlatego że na mnie wpadł- mówiłam zciszając głos, to nie był temat na rozmowę publiczną a Aśka chętnie się przysłuchiwała co mnie irytowało. - a randka skończyła się w kiciu.
-To akurat mnie nie dziwi.
-Luke.- upomniałam go.
-No co taka prawda. Lexi tu będzie lepiej- próbował mnie przekonywać. A mi kończyły się argumenty ale chciałam tam wracać sama nie wiem dlaczego.
-Tym bardziej o tym zadecyduje Quick- wysunęłam ostatni argument- to jego hotel, kasa i w ogóle.
-Quick chce aby każdy zadecydował o sobie.- powiedział Luke rozbijając mój ostatni argument.
-A ty Jula co o tym myślisz?- spytałam. Dziewczyna spojrzała na mnie zdziwiona.
-Tutaj jest jak kiedyś, nie zrozumcie mnie zle ale nie ma do czego wracać.
-A ty Drake?- spytałam nawet na niego nie patrząc. A jeżeli i jego stracę, a widok Aśki wcale mi nie pomagał.
-A od kiedy ty mnie o zdanie pytasz?- spytał Drake
-od dzisiaj- odparłam lekko się uśmiechając.
-Skarbie przez ciebie w wodzie wylądowałem to i w ogień pójdę.
No dobra przyznaję udało mu się mnie pocieszyć i nawet o Aśkę się od gniewałam, choć w sumie to nie była jego wina a ja starałam się nie pokazywać jak bardzo jestem zazdrosna.
-To przez ciebie wylądowaliśmy w wodzie- przypomniałam mu.
-Raz a ja przez ciebie z osiem- poskarżył się.
-Ale to dlatego że sam wcześniej zatopiłeś gondolę- wypomniałam mu.
-Nie chcę przeszkadzać ale czas nam się kończy a Quick na pewno nie chciałby się przez nas spóznić- wtrąciła się Julka.

Od Borysa

No ale to że szef tak się wywali na tego gościa to ja się nie spodziewałem. No to był jego partner w interesach i to nowy. A no jeszcze dodatkowo uderzył tego Tomka przecież już raz mu tu dupę ratował. Jessica już nawet raz próbowała wystawić ich przeciwko sobie ale nawet w tedy ktoś dostał od szefa rykoszetem. A Tomkowi nic nie było. Przecież to taka lama że jak by szef chciał to jednym palcem by go załatwił. No i teraz polał się to o tą białą jeszcze i wszyscy łażą już z głowami w dole jak ją widzą. Oczywiście szef do samochodu z białą to też nie dali im pobyć w spokoju razem żeby biała szefa trochę ogarnęła. Ona coś tam robiła z tym bachorem szefo gadał coś o tym swoim nowym samochodzie i wyścigach na które miał jechać. To biała się trochę z deka wypięła bo nie było w tym samochodzie miejsca bo to raczej samochód sportowy nie rodzinny i gnoi to się raczej w nim nie wozi bo z tyłu to jest tylko miejsce na bagaż ale szefuńcio dyskretnie panienkę zasłonił. Dziwnie popatrzył się na mnie no to wyjąłem chustkę i szlifować ten samochód bo jakieś tam paluchy się na nim odznaczały. Też cholera nie miał sobie jaki kolor wybrać. A jak już przejechał paluchem po dachu to myślałem że mi się oberwie ale ten się czepnął tego starego mafiozy. Że powinien jakieś płytki pod tymi krzakami położyć
A stary do niego że przecież nikt tu nie wjeżdża i on nie wie jak on tu się znalazł
- No widzisz pan bo ja to jestem gość - powiedział szef - z reszto gdzie ja mam się postawić mam małego dzieciaka
A ja szlifowałem ten samochód. Im bardziej go tarłem tym bardziej wydawał się brudny.
- Borys nie trzyj tego to nie będzie się świeciło. Widziałeś Drake'a - dopytał szef
- Nie no pilnowałem dzieci
Pózniej szef uciął tą rozmowę z tymi ludzmi. Bo coś o tą furę pytali chyba o cenę chodziło. No i o to jakiego ma kopa. A szef jak to szef on się w tłumaczenia nie bawi. Więc wjechał tej paniusi Jessice na trawnik jak już biała skończyła z tym dzieciakiem. Ten trawnik to chyba jakiś specjalny był gadałem kiedyś z tym ogrodnikiem. To bredził że Jessica jest tak uczulona na punkcie tego trawnika że czasami ten ogrodnik to go nożyczkami musi przycinać. Stary mafiozo aż się za głowę złapał gdy szef zaczął orać ten trawnik i zaczął kręcić na nim te swoje kółeczka. Pózniej postawił samochód na swoje miejsce. Zamknął i jak by nigdy nic wrócił do białej. A ta Jessica do niego
- Że ona dwa lata robiła ten trawnik żeby wyglądał tak jak wygląda
A szef do niej
- Że ona nawet nie wie jak wygląda trawa
I zaczął się śmiać że na zruszonej glebie lepiej będzie rosło.
- Wiesz ile czasu my równaliśmy ten trawnik - ciągnęła tamta
- Ty to chyba leżąc na brzuchu albo na plecach - śmiał się szef - no ewentualnie może się kulgałaś
No i wszyscy zaczęli się z niej śmiać. No i dwa zero dla szefa.
- No to teraz to ja pójdę po szmatkę szefie co? Bo taki syf tu mają a może szef jeszcze w jakieś gówno wjechał
- To jest dla mnie nie zrozumiałe - zaczął mafioza - zachowuje się pan skandalicznie w stosunku do mojej żony. Biedactwo poszło się po płakać. Zniszczył pan jej ulubiony trawnik.
- No przecież to kosztuje tylko trochę pracy - odezwał się szef - a kasy niewiele. Więc nie rozumiem czemu pan się tak irytuje.
Jednak szef uciął tą rozmowę w zarodku.
- No nie wieże że to zrobiłeś - zjawił się Tomek jak z pod ziemi gadając do szefa.
- Należało jej się - stwierdził szef
- Ugłaskałem tego gościa co go poturbowałeś. Właśnie pojechał na pogotowie, bo lewą łapą ruszać nie może
- To dobrze że lewą a nie prawą musi mi podpisać umowę przecież
- Ty sobie nie zdajesz sprawy jak ja długo nad nim pracowałem - ciągnął dalej tamten 
- No wiesz jeżeli ja mam coś dla ciebie zrobić - mówił szef - to też muszę się nakombinować. Więc byłeś winien mi przysługę.
- Ale ty wszystko utrudniasz nie poznaję cię ile to było od ostatniego razu miesiąc, półtorej, dwa no nie powiem że byłeś normalny bo ty nigdy nie jesteś ale teraz co ci od jebało dokładnie powinieneś pomyśleć o psychiatrze i to dobrym
- A wiesz że myślałem - powiedział szef
- I co ci powiedział?
- Psychiatra nic bo jeszcze u niego nie byłem a lekarz gadał z moją żonę więc nie znam szczegółów. Wiem że twaróg na śniadanie muszę żreć
- Przecież lubisz - odezwała się biała
- No tak ale mam nadzieje że nie będę musiał jeść go co dziennie
- Jak będziesz miał czas iść do tego lekarza to się wszystkiego dowiesz - stwierdziła
A to ci nowina pomyślałem. Szef w końcu stwierdził że mu od jebało. Z idiotyzmu można się wyleczyć ale z sadyzmu to raczej nie. A szef to raczej sadysta i morderca na zlecenie. Reszty nie słyszałem bo sobie poszli. A ja się bujałem z nie święcącym samochodem.

Od Quicka

Gdy Roz odeszła od stołu stwierdziłem że coś jest grubo nie tak. Zwinąłem laptopa i za kończyłem spotkanie
- Dalszą część rozmowy przeprowadzimy pózniej panowie. A puki co przepraszam
Tomek oczywiście nie mógł powstrzymać się od komentarza
- Biegnij, biegnij bo ci ktoś żonkę poderwie
- Ty nic się już nie martw moja żona nie daje się tak łatwo podrywać.
- To czemu za nią biegniesz
- Może lubię ganiać
- Na szpilkach daleko nie zabiegnie - stwierdził Tomek
- O co ci chodzi przecież tylko idzie
- Tyłek też ma ładny - stwierdził mój drugi rozmówca którego kojarzyłem ale tylko z imienia
- Nie no teraz przesadziłeś
Jessica zaklaskała w ręce. I powiedziała
- Punk pierwszy naszego programu przywalić komuś w mordę
Nim Roz zdążyła jakkolwiek zareagować to ja już siedziałem na tym gościu
- Ja ci kurwa dam ładne cycki i ładną dupę
- No to przynajmniej wiemy kto jest stawką
- Niech się pani uspokoi - powiedziała głośno Roz - tylko go pani nakręca
- No właśnie a ty to powinnaś zrobić moja droga
- Pozwolić mu się bawić w bicie? - dopytała Roz
Odpuściłem temu kolesiowi na chwilę
- No zbieraj dupę gościu
Koleś się podniósł wyciągnął nóż
- Kosa też pięknie - powiedziałem
Dostał kopa i nóż wypadł mu z ręki
- Była kosa nie ma kosy kretynie
Tomek próbował nas rozdzielić więc niestety też przez omyłkę wyłapał. No nie spodziewał się chłopak a ja się nie spodziewałem że to na niego trafi. Tamten zaczął przede mną spierdzielać w momencie kiedy przepraszałem Tomka nie wiem gość po prostu uciekał. Normalnie bym mu odpuścił ale on biegł w kierunku Roz więc go dogoniłem, popchnąłem i razem się wyjebaliśmy pod jej nogami. No i się zagotowałem
- I co nie wystarczy ci oglądanie tyłka musisz jeszcze zajrzeć pod sukienkę
- Zabijesz go teraz czy jeszcze trochę poczekasz? - zapytała Jessica nachylając się
Podniosłem się z gleby. Puściłem kolesia który pobiegł dalej
- O co ci chodzi? - dopytałem ją - generalnie nie biję kobiet ale tobie się zbiera. Nie wiem nie rozumiem sprowadzasz tu tak nie kulturalnych typów. Przecież nie przyszliśmy tutaj na sex party żeby podziwiali tyłek mojej żony.
- Mój mąż by się cieszył - stwierdziła Jessica
Chyba bym jej przypierdzielił gdyby nie Roz. Zgarnęła mnie mówiąc że naprawdę nic się nie stało. Przytuliła się do mnie i zaczęła mnie uspokajać.
- W sumie to bym już poszedł ale muszę dokończyć załatwiać sprawy. To dla mnie bardzo ważne ale jak chcesz to mogę odwieść was do domu.
- A ty tu wrócisz?
- No tak muszę to do kończyć
- To ja zostaje
I nadszedł Tomek
- Musiałeś mnie tak jebnąć prosto w oko. Z reszto co ci odbiło wystraszyłeś nam klienta. Może on myślał że twoja żona
- Nie kończ Tomek bo twoje okulary ci wtedy nie pomogą jak dokończysz
- No z tej strony to ja ciebie nie znałem
- Jeszcze wiele się będziesz musiał o mnie dowiedzieć.
- Dobra idę ugłaskać tego gościa w sumie to nie wiem czy będzie chciał robić z tobą interesy
- To ja nie wiem czy cokolwiek mu sprzedam
- To co mam głaskać teraz ciebie
- Tomek możesz się po protu odwalić
Ale Roz nie dała mi brnąć dalej w tą kłótnie i zaczęła mnie całować.
- Miałeś się uspokoić - prosiła
- No tak ale widzisz nie dają mi
- Ty tak zawsze? - dopytała Roz
- Znaczy sam to się jeszcze na nikogo nie wyjebałem nigdy raczej Jessica zapewniała mi tego typu rozrywki. Sama widziałaś jak się zachowuje. Wiesz tu jak się bijesz to jeden na jednego i tak już do końca. Wygrywa ten który zaciuka tego drugiego. To znaczy w tych sparingach Jessiki. Widziałem jak ten frajer się na ciebie patrzy ale ja pozwalam na pewne rzeczy do pewnego momentu i w sumie to nic nie zrobiłem ostrzegłem go tylko ale on mnie nie posłuchał. Skomentował twój tyłek no i w ten sposób rzuciłem ci pana do stóp. Jeżeli chcesz żeby cię przeprosił słońce to ja go zaraz przyprowadzę
- Możemy tutaj usiąść?
- Jasne - powiedziałem
Roz wpakowała mi się na kolana.
- Musisz ochłonąć
- Już jestem spokojny
Wtedy przyszła Julka z Luke'm i dzieciakami
- Damon zaczął płakać - powiedziała - wziąłem go na ręce ale nic nie pomaga
- Pewnie jest głodny - stwierdziła Roz
Wziąłem od niej Damona i skierowaliśmy się do samochodu żeby go nakarmić.

Od Rozi

W sumie to już chciałam wracać do domu. Czułam się tu sztucznie i nie na miejscu. No i miałam już po sufit makijażu, kiecek i szpilek. Denerwowało mnie to że wszyscy na mnie patrzą i oceniają. Męczyło mnie to. Chciałam już tylko wrócić do Polski. Chciałam pogadać z Drake'm i Al więc koło 6 poszłam do nich. I zapukałam do drzwi. Otworzyła mi Al.
- Hej, a ty gdzieś wychodzisz? - spytałam na wstępie
Al była już uszykowana, ubrana, umalowana. Gotowa do wyjścia.
- No tak - przyznała
Wpuściła mnie do środka
- Nie wyjdzie wścibsko jak zapytam gdzie wychodzisz? A gdzie mój brat? - dopytałam
Drake nie było no a nie ukrywajmy mój brat to nie ranny ptaszek i nie wstaje przed 7.
- Stwierdziliśmy że załatwimy swoje sprawy... No wiesz ta zatopiona gondola i kradzież
- I jak wam idzie? - dopytałam
- No ja odrabiam w sklepie a Drake odpracowuje tę gondolę - wyjaśniła
- Mój brat pracuje? - dopytałam zdziwiona
- No tak - przytaknęła - wyszedł przed 5
- Nie wieże - przyznałam - a ty idziesz do tego sklepu? Luke wie?
- Nie nikt nie wie. Kto to jest ta Anka, Aśka? - dopytała Al
- Długo by gadać Aśka to jakaś tam była Drake ale nie słyszałam zbyt często jej imienia. Ostatnią dziewczyną Drake była raczej Sara więc nie wiem za wiele - przyznałam
- Czyli to jest któraś tam była? - dopytała
- Właśnie
- Dzięki. Dobra muszę już lecieć
Wyszłyśmy obie z pokoju, Al poszła a ja wróciłam do siebie. Tego się nie spodziewałam mój brat i robota. Jednak Al ma na niego dobry wpływ i dobrze. Nie mogę w kółko się o niego martwić bo kiedyś zwariuje. No i nie dawała mi spokoju ta Jessica. Quick nie zmienił zdania co do tego że miałam jechać z nim mało tego chciał jeszcze zabierać ze sobą Drake'a i Luke'a. No nie wiem czy mój brat to dobry pomysł. On wystarczająco często pakuje się w kłopoty nie trzeba go dodatkowo zachęcać i wciskać mu pokera.    Pózniej zjedliśmy śniadanie i poszłam się szykować. Naprawdę czułam się jak jakaś lalka barbie i już mnie to męczyło. Założyłam jakąś letnią, zwiewną sukienkę w zielono pastelowym kolorze. Zrobiłam makijaż, zostawiłam rozpuszczone włosy. I znów miałam dylemat czy ta sukienka wpasuję się w towarzystwo. U nas wszystko jest łatwiejsze nie trzeba się stroić by załatwić sobie żarcie. Swoją drogą może to i dobrze że Drake'a nie ma. Przecież Quick nie będzie na nich czekał. No ale jak na złości Drake właśnie wrócił. Quick poszedł z nim pogadać pewnie o tego pokera ale Drake'owi w to graj on by odmówił pokera. Nie długo pózniej wróciła Al więc jednak jechaliśmy wszyscy. Podjechaliśmy pod wille Jessiki. Siedzi cicho - upomniałam się jak tylko podeszła do nas owa zdzira. Nie wyglądała na swój wiek chociaż cerę miała zniszczoną od solary i fajek które za pewne paliła. Z każdym jej słowem musiałam głośniej na siebie wrzeszczeć by się nie odezwać. Denerwowała mnie ta lala jakim prawem podrywała mi faceta, chociaż jak zobaczyłam jej starego męża sama zrozumiałam dlaczego. Wyszła za niego tylko dla pieniędzy. Ale to był pocisk że nawet stary mężuś uważa ją za przereklamowaną. Cała ta gadka ze staruszkiem tylko utwierdziła mnie w tym co sama wiedziałam. Że życie bogaczy jest sztuczne nawet ślub jest farsą. Ale z gwizdami jest tak samo. No i wtedy napadł nas Tomek. Dziwny typ wredny sztuczny uśmieszek, ciemne okulary zasłaniały mu oczy. Więc jednak oczy go zdradzają. Chyba był dobrym znajomy Quicka. Udawałam głupią lalę za którą mnie uważali. Uśmiechałam się i za nim coś powiedziałam dwa razy się zastanowiłam. Wtedy zrównał się ze mną Drake
- Nie podoba mi się tu - szepnął cicho - uważaj na siebie, co drugi typ ma gnata.
- A ty masz? - dopytałam nie patrząc na niego
- Jasne nie dam się zamknąć w bagażniku - mruknął - my pójdziemy się rozejrzeć
- Uważajcie na siebie
Rozmawiałam z Drake'm ale cały czas słuchałam o czym rozmawia Quick z Tomkiem. Znali się przed epidemią, Quick wypytał go o tego ruska. Tomek wspomniał o jakiejś pannie do towarzystwa którą wynajął od Quicka. Maja zapytała czy może powozić Damona w wózku. Zgodziłam się a Jula i Luke mieli się nim zająć. Borys miał pilnować Damona. No i się wydało że Borys bywał tu wcześniej i wie doskonale kto to Jessica. A myślałam że bunt mamy za sobą. Jednak będę musiała przeprowadzić drugą poważną rozmowę z Borysem. I jak wrócimy muszę zakręcić Mariusza. Tak do dobry pomysł. Mariusz wie równie dużo co Borys a jest bardziej ogarnięty. Dopiero teraz widzę jak szybko mogę wszystko stracić. No nie ukrywajmy jest wiele lasek które są ładne i z chęcią wlazły by Quickowi do łóżka.
- Czy pani to maluje włosy? - dopytał Tomek wybijając mnie z rozmyśleń
- Nie to mój naturalny kolor
Usiedliśmy przy stoliku i dosiadł się jakiś trzeci. Tamtego też musieli znać. Gadali o jakiś interesach i właśnie ten trzeci mnie irytował, bezczelnie gapił mi się w dekolt. Nie wiem kim był ale rozbierał mnie wzrokiem. Quick tego nie widział czy jak? Nie wyrobiłam w końcu
- Chyba pana towarzyszka czuje się do niewartościowana
Nie pamiętałam czy była to jego żona czy narzeczona, ale jej towarzystwo nie przeszkadzało mu w gapieniu się na mnie. 
Tomek gadał bardzo dużo. Był dobry mówił dużo i bez sensu jednak słuchając go można było wyłapać że jest alfonsem. Właśnie na takiego wygląda. Skoro ma własne panny to czemu płaci za towarzystwo jakiejś innej?
- To ciekawe pytanie - podłapał ten trzeci szybko odchodząc od tematu który zaczęłam.
Co było dowodem na to że powiedziałem to na głos. Najwyższy czas się wymiksować.
- Pójdę zobaczyć co z Damonem
Pocałowałam Quicka i odeszłam od stołu. 
       

Od Borysa

Nie miałem bladego pojęcia że szef na tą czarną imprezę zaprosi żonkę. Ciekawe jak on blado się będzie tłumaczył. Wejście miał mocne Jessica oczywiście też mu się nastawiła. Jak każda w tym pieprzonym burdelu no i ten jeszcze koleś alfons bez pojęcia. No i ja jeszcze wychlapałem się swoim zachowaniem gdzie jest pieprzony plac zabaw. I muszę teraz pilnować gnoja bo jak tylko włos mu z głowy spadnie to mnie zaciuka szef. Eh... mam nadzieje że tylko szefowa ma jakąś zajętą głowę i nie złapała orienta że wiem co wiem. Bo powiedziałem że nie wiem. Ale jak mnie szef w kopie to będę miał nieciekawą rozmowę. A tego to grom wie. U niego to zawsze diabeł tkwi w szczegółach. A biała głupia nie jest pilnuje swojego. W sumie ma racje. Eh... gdy by tylko wiedziała jak bardzo balansuje na krawędzi. Nie będę mu gadał o Saszy bo jak się dowie że wiem co wiem to będę miał przesrane. Bo będzie wymagał ode mnie jeszcze więcej. Lepiej rżnąc głupa. No i jeszcze ten gówniarz może jak by się nie urodził to by się nie ożenił. Wyjebał by białą z wyra bo coś mu chyba z nią nie wychodzi za dobrze. A teraz ma te huśtawki to by mu się przygruchało jakąś dziunie i był by spokój. A tak to bujaj się człowieku z ta białą laską. Gówniara w wieku mojej córki a ja jesz szefować muszę i waflować. Stara od początku mówiła że się wjebałem na niezłą minę i chyba z przykrością muszę stwierdzić że miała rację. Swoją drogą ona też zaokrąglona dziwnie była.

Od Quicka

Rano obudził mnie płacz Damona i głos wrzeszczącej Aśki
- Ucisz tego bachora Rozi tu się nie da spać
- Hamuj język - ostrzegłem ją na wpół śpiący - Damon krzyczy bo lubi a ty musisz do tego przywyknąć.
- Bo co? Bo ty tak mówisz?
- Jak dla ciebie bo szef tak mówi. Nie jestem twoim popychadłem i nie jesteśmy na ty. I nie wydaje mi się żebyśmy kiedykolwiek mogli być.
Roz nakarmiła Damona i ten się zaraz uspokoił. Ja zadzwoniłem dowiedzieć się czy jest już wolny jakiś pokój. Okazało się że niestety będzie za trzy do czterech dni. Czyli tak jak myślałem. Pózniej wszedłem na stronę hotelu żeby zobaczyć czy faktycznie obłożenie jest aż takie. Po za tym pewne rzeczy miałem zobaczyć już wczoraj ale w efekcie poszedłem spać. Roz położyła spać Damona i usiadła przy mnie.
- Co robisz?
- Oglądam jak prezentuje się nasz hotel - powiedziałem
- Gniewasz się na mnie? - dopytała
- Nie - stwierdziłem
- Ale nie lubię jak odwracasz się do mnie plecami
- Przepraszam zasnąłem jakoś tak twardo nawet nie słyszałem czy Damon w nocy się budził.
- Nie jesteś sobą - powiedziała mi na ucho - odkąd oni tu są.
- Nie mówmy już o tym. Chciał bym żebyś się dobrze dzisiaj prezentowała wiec nie wiem może pogadam z Dominikiem
- O nie tylko nie Dominik - powiedziała Roz
- Wiesz słońce w sumie masz racje też nie chcę go oglądać. Ja się go normalnie boje. Eh... poszukam w necie kto w końcu wygrał te zawody
- No ty - powiedziała
- Poważnie?
- No tak jeszcze cię na obrażali
- W sensie? - dopytałem
- Że się nie znasz i takie tam
- A to, to nie oni mi nawet pomogli. Wiesz na koniach to się znam moja matka rozumiesz ale na wyścigach i na zakładach. Samochodowych tak a i owszem ale tych tutaj to... Ale fajnie ci Arabowie będą dzisiaj to będę musiał z nimi pogadać. I uciąć wreszcie temat księżniczek. Bo księżniczka jest tylko jedna
Przekręciłem Roz na łóżko i położyłem się na nią.
- No co masz taką poważną minkę ty nią jesteś kruszynko
Z kulgnąłem się z niej i położyłem się na plecach
- To jest nie moralne - skomentowała pani Grażynka
- A co jest dla pani moralne. Przecież nic takiego się nie dzieje. Ja panią rozumiem ale jest pani na moich zasadach i niech się pani zacznie do tego przyzwyczajać. A ja sprawie że będzie żyło się paniom dobrze. Z naciskiem na słowo żyło. Żeby jakaś panna Joanna nie pomyślała że zrobię jej dobrze. No dobrze to może zamówimy śniadanie - stwierdziłem
I wtedy normalnie mnie z szokowało
- Ty dzisiaj John jesz twarożek ze szczypiorkiem i kakao
- Co takiego? - dopytałem zdziwiony - dlaczego tak
- Nie lubisz? - dopytała Roz
- Lubie tylko nie rozumiem. Zawsze sam decydowałem o tym co jem
- No właśnie i zle na tym wyszedłeś. Bo jak spałeś to dzwonił twój lekarz i... nie chciał mi za wiele powiedzieć ale stwierdził że w twoim stanie...
- Dobra już nie kończ Roz, nie wierze zjem ten twaróg.
- Ale ty jesteś chory? - dopytała
- Nie skarbie jeżeli mam jeść twaróg to chyba nie jestem chory. Poszedłem do lekarza bo mnie coś w głowę wali no i tak sobie pomyślałem że może zaliczę jakiegoś psychiatrę wiesz dali by mi jakieś prochy żebym tak nie szalał. No ale to będę musiał z nim pogadać. Dobrze to zjemy to śniadanko. Jak myślisz Drake to zagrał by dla mnie w pokera? Mam biznes do zrobienia i potrzebny mi jest piąty do stołu.
- Chcesz grać przeciwko niemu?
- Nie no Drake miał by odwrócić uwagę. A Luke'a potrzebuje bo zna się na broni
- Co ty tam będziesz robił u tej Jessiki?
- No przecież mówiłem ci. Załatwiam tam tylko interesy. Spotyka się tam cała śmietanka czarnej strony mocy chciałaś z Drake'm wniknąć do mojego środowiska. Poznać drugą stronę mnie. Więc to jest doskonała okazja. No wiesz jak nie chcesz to możesz nie jechać. W sumie to nawet nie chciał bym cię wystawiać
- Zdecydowanie chce - stwierdziła Roz - będziecie tam kogoś zabijać? - dopytała cicho
- Jessica ma dziwny sposób bycia.
Zjedliśmy śniadanie no i w sumie to zaczęliśmy się szykować. W sensie że Roz ja to szykowałem sobie raczej dokumenty i inne pierdoły. Załatwiłem jeszcze ochronę bo uznałem że dzisiaj będzie to konieczne. No i zwinąłem Borysa niech te folie pościąga z samochodów. Jessica ze pewne będzie miała dla mnie na wejściu jakąś akcję. No i wreszcie przyszedł czas na to że mogliśmy sobie wyjechać. Szczerze to wiele się spodziewałem po tej wizycie. Roz doradziłem żeby założyła coś zwiewnego na siebie. No i wygodne buty. Było ciepło więc impreza będzie pewnie jak zawsze na wolnym powietrzu. Dojechaliśmy pod bramę rezydencji i wcale mnie nawet nie zdziwiło że bramy były zamknięte. W koło było pełno aut. Wyjąłem telefon wybrałem nr Jessiki.
- Jess otwieraj tą pieprzoną bramę.
- Nie poradzisz sobie z bramą kotku - usłyszałem w słuchawce.
- Słuchaj ja jestem z rodziną, mam małe dziecko i nie mogę zostawić samochodu gdzieś tam.
- No nie wiem musisz sobie jakoś poradzić.
- Twoi ludzie mirzą do nas z broni - stwierdziłem 
- To żeby podnieść ci adrenalinkę - i się rozłączyła. Była na zestawie głośno mówiącym więc Roz wszystko słyszała.
- No i widzisz słońce mówiłem on ma specyficzny sposób bycia.
Wystawiłem rękę za okno dając swoim ludziom znak włączyłem muzykę.
- No teraz słonko się troszkę wycofamy i chwilkę poczekamy.
- Co zamierzasz zrobić? - dopytała Roz
- Zamierzam tam wjechać. Przecież mamy tu mleko, pieluchy dla Damona przecież nie będziemy biegać po ulicach. A ja nawet nie mam gdzie tu zaparkować gdybym chciał.
- Co zrobią twoi ludzie? - dopytała Roz
- Otworzą bramę
Jednak Jessica chyba stwierdziła że wjadę tam mimo wszystko chociaż do niej się nie wjeżdżało nigdy i po chwili brama się otworzyła. Miękka cipa pomyślałem. Wjechaliśmy na posesje, zaparkowałem samochód w cieniu, wysiadłem, kulturalnie pomogłem wysiąść Roz po dżentelmeńsku. Wyciągnąłem z nosidełkiem Damona i nim się odkręciłem zobaczyłem sprawczynię całego zamieszania.
- Jak zawsze gwiazdor - stwierdziła
- To jest moja żona Roz - przedstawiłem
- A ja przedstawię się pani sama - stwierdziła
Nie mam pojęcia co Roz sobie myślała
- Masz coś dla mnie na pocieszenie kotku?
- Zależy ile płacisz
I wtedy przyszedł jej mąż. Przywitałem się kulturalnie na szczęście ten gość. To bardzo kulturalna osoba.
- Masz piękno żonę - przyznał - Jessica jest już przereklamowana. Zamęcza mnie tymi tabletkami od ciebie. No ale rozumiem jeżeli miał bym wybór też wybrał bym twoją żonę.
- Z całym szacunkiem - powiedziałem - ale to nie ta liga.
- Nie rozumiem to nie masz żony na pokaz i do towarzystwa?
- Nie - zaprzeczyłem - to jest moja żona nie lala na pokaz i do ruchania jak inne żony.
- Chcesz powiedzieć że działa tak jak pralka
- Nie, chcę powiedzieć że ma uczucia, dba o mnie i ją kocham.
- To nie ożeniłeś się dla sławy żeby zrobić sobie reklamę?
- Wiesz że nie lubię rozgłosu
- Ale jak się pojawiasz to Jessica szaleje
- Najwidoczniej za dużo jej pozwalasz
- To masz coś dla mnie? - dopytała Jessica
- Mam coś specjalnego jak będziesz grzeczna to może ci dam
- Siebie? - dopytała
- Chyba tego nie dożyjemy Jess ja i ty razem to możemy tylko interes ubić.
Tamta się fochneła i sobie poszła.
- No i znów ją zdenerwowałeś - powiedział starszy mafiozo
- Nie rozumiem pana. Stateczny, szanowany, kulturalny człowiek a pozwala żeby żona mu się puszczała.
- Taki biznes chłopcze za kilka lat to zrozumiesz i sam będziesz tak postępował.
- Zapewniam pana że mam żonę na wyłączność tylko dla siebie. I tak samo sprawa działa w drugą stronę. I proszę wytłumaczyć żonie własnej że to nie jest ta liga. - Wyjąłem z kieszeni dwie tabletki - niebieska dla pana jak zawsze coś nowego dla żony. Może trochę bredzić ale przynajmniej będzie usatysfakcjonowana. Więc w pana wieku radził bym włożyć stopery do uszu.
- Co ty mi dajesz?
- Nic jej nie będzie po siedmiu godzinach jej przejdzie, będzie zadowolona.
- Tak jak się umawialiśmy chłopcze mam dla ciebie próbki o jakich myślę że wspomniałeś no i mam katalog. Tak że jeżeli masz speca od militariów to mogli byśmy się dogadać.
- Dziękuje, na pana zawsze można liczyć.
Gościu się pożegnał życzył nam miłego pobytu. I się ulotnił. Roz była troszkę zaskoczona, troszkę zmieszana wszyscy chyba byli. Nim zdążyłem cokolwiek jej wytłumaczyć. Chociaż w sumie nie było co bo wszystko chyba było jasne no mi przynajmniej się tak wydawało napadł mnie Tomek. Przedstawiłem go Roz.
- Miło panią poznać i gratuluje ślicznego bobasa
- Z Tomkiem poznaliśmy się jeszcze jak pracowałem z Salvadore
- No tak - stwierdził Tomek uśmiechając się - tylko że Quick jest lepszy ode mnie zaciukał Salvadore, sprzątnął Ivana
- Jeszcze nie - powiedziałem
- Ale wskoczyłeś na jego miejsce
- Właśnie Tomek mam do ciebie romans - powiedziałem - prześlę ci fotkę. Kojarzysz typa?
Spojrzał na fotkę.
- To rusek raczej nie miesza się w sprawy mafijne chyba biznesmen przynajmniej ma legalne interesy z czego wiem.
- Więcej? - dopytałem
- Kawaler, odludek, dziwak czasami widywany z Ivanem. Ale tak jak mówię może trochę hazardu ale nic ciemnego. Przyjechał z dziwnymi ludzmi.
- Znaczy? - dopytałem
- No wiesz dziwne połączenie ruski i murzyni. Myślałem że ruskie to tania siła robocza ale murzyni? No w sumie czarnuchów też wykorzystywano jako niewolników nie
- No tak a jacy byli ci murzyni? - dopytałem
- Czarne, nieme, tępe posągi
- A oczy? - dopytałem
- No przecież chłopy to byli nie będę patrzył im w oczy no co ty. Ale ja się ciesze że cię widzę - mówił dalej Tomek - masz naprawdę piękną żonę. A ja coś sobie wybrałem z twojej różowej oferty. Drogi jesteś - stwierdził - ale panna jest kumata prezentuje się elegancko. Podziwiam że oprócz dupy i ładnego wyglądu mają jeszcze mózg te twoje lale.
- Dlatego są drogę - powiedziałem
- To co usiądziemy i pogadamy o interesach
- Ta... ale powiedz mi czemu ten koleś się mną interesuje
- Nie wiem chciał robić z tobą jakieś interesy wiem tylko tyle nawet w sumie gadałem z nim że nie robisz interesów z ruskami. Dopytywałem o Ivana wiesz palnąłem głupa wolę być z tobą niż przeciwko
- Dobrze Tomek więcej informacji
- Coś konkretnego?
- Wszystko. Kiedy je śniadanie? Z kim się rucha? Z kim się spotkał? kto go z płodził? Kto go rodził?
- To aż taki jesteś zazdrosny o żonę widziałem jak z nią rozmawiał
- Po prostu za bardzo się interesuje co wynika z twojej rozmowy.
- To co idziemy pogadać? - dopytał Tomek
- Jasne chodzimy.
Alex z Drake'm gdzieś już poszli. Maja pytała się czy by mogła powozić Damona w wózku. Luke, z Julką stwierdzili że mogli by ich popilnować. Roz się zgodziła a ja pokazałem swoim ludziom że mają ich pilnować.
- Borys jesteś za niego odpowiedzialny to mój skarb wiesz o tym
- No tak szefie
- Więc idzicie na plac zabaw
- Nie ma sprawy szefie
- Borys z tobą tu bywał?
- Tak byliśmy tutaj ostatnio na zleceniu
- I był z tobą cały czas? I zna tą Jessicę?
- Kochanie nie nakręcaj się. Tak był i zna. Tutaj nie wchodzi się do rezydencji tutaj wszystko załatwia się na dworze tak jak dzisiaj. A czemu pytasz skarbie?
- A tak z ciekawości
- Nie musi być pani zazdrosna - stwierdził Tomek - nie ma o co. To taka przerobiona wywłoka. Stary z jakiegoś polskiego burdelu ją wyciągnął. Dostała trochę władzy i kozaczy no i ślini się na Quicka jak wszystkie lale tutaj. Ale gdyby zaczął mnie podrywać to bym wcale się nie zdziwił. Bo ten na baby to jakieś uczulenie raczej ma. Więc za przeproszeniem zdziwiony jestem że ma tak uroczą małżonkę a jeszcze bardziej że ma syna...
- Już wystarczy - uciąłem jego rozmowę - Tomek jest moim przyjacielem kochanie i strasznie dużo gada. Normalnie jak winelowa płyta. Nie no jak dysk twardy z jednym terabajtem
Roz popatrzyła na mnie pytająco
- Kochanie to taki dysk z ogromną pojemnością.
- Czy pani to maluje włosy? - dopytał Tomek
- Nie to mój naturalny kolor
- Tak myślałem bo Quick to ma jakieś uczulenie na włosy. Swoją drogą piękny i orginalny kolor
- Tomek nie wiem czy zauważyłeś ale zaczynasz podrywać mi żonę. No ale jak chcesz to próbuj. Tylko się nie zdziw jak ci pociśnie a ja z przyjemnością tego posłucham. Bo nie wiem czy wiesz że blondynki mają mózg. A moje słoneczko jest wybitnie uzdolnione
Pocałowałem Roz