Byłam wściekła na nich wszystkich. Czy faceci nie potrafią załatwiać spraw inaczej. A już w szczególności tych dwóch kretynów. Chyba po niecałych 5 min filmu wyszłam. Nie mogłam dłużej tego oglądać. Z salonu skierowałam się do kuchni. Muszę pogadać z Drake'm muszę pogadać z Quickem. Miałam nadzieje że w kuchni nikogo nie będzie ale jak na złość byli tam profesor i jego żona. Kuchnia aż błyszczała, serio nikt wcześniej nie kwapił się by ją posprzątać. Więc na niektórych szafkach których nie używaliśmy jak i na zastawie kuchennej zalegał kilogramowy kurz który zniknął jak tylko żona profesora weszła do kuchni.
- Nie chcieliśmy wywołać zamieszania - powiedział mężczyzna jak tylko weszłam do kuchni
Poważnie... A ja chciałam złapać pierwszą lepszą rzecz jaka wpadnie mi w ręce i po prostu wyjść.
- To co miało miejsce - zaczęłam - to nie państwa wina. Państwo nie powinni nawet tego widzieć bo to jedna wielka żenada
- Wasz ojciec był naprawdę inteligentnym człowiekiem którego szanowałem - zaczął - był nie tylko moim współpracownikiem ale również przyjacielem. I w żadnym wypadku nie chciałem urazić ani ciebie ani twojego brata
- Mój brat nie potrzebnie robi z niczego wielką aferę. Nie dogadywał się najlepiej ani z matką ani z ojcem. Pewnie sama wzmianka o ojcu go zirytowała. To jest nowa sytuacja wszyscy musimy do niej przywyknąć
- Ale i tak czujemy się w jakiś sposób winni temu wszystkiemu
- Wszyscy byliśmy zdenerwowani - wyjaśniłam - po prostu musieli odreagować... Dużo osób w tym domu ma za bardzo podobne charaktery
- Zauważyłem
- Relacje między nami są nie co dziwne... I pewnie w normalnych czasach trzymali byśmy się od siebie z daleka. A ci dwoje jak by się nie pobili byli by chorzy.
- Ile ty dziecko masz lat? - spytała kobieta siadając obok nas.
- 16 - odpowiedziałam
Błagam niech ktoś mnie uratuje od tych miłych staruszków
- O Boże dziecinko - oburzyła się kobieta - młodziutka jesteś. Myśleliście już o ślubie? Na pewno już rozmawialiście... Nie martw się kochanie we wszystkim wam pomożemy. Trzeba będzie jeszcze dziecko ochrzcić. Jesteś katoliczką prawda?
- Kochanie - powiedział profesor - nie męcz dziewczyny. Wszystko w swoim czasie
- No tak Czaruś ma tak wiele na głowie. Zrobię herbaty - oznajmiła kobieta wstając - powiedz mi kochanie po co wam te zgniłe mięso
- Jakie zgniłe mięso? - dopytałam
- No te kochanie przy drzewach. Nie wygląda to za ładnie, brzydko pachnie i niesie wiele chorób. Mam nadzieje że tego nie jedliście
Spojrzałam na nich nie dowierzając.
- Nie wiecie czym oni są? - dopytałam patrząc na mężczyznę
Ale jego mina wskazywała na to że nie wiele wie. No chyba że był tak dobrym aktorem
- Więc wy nie wiecie jak działa ten wirus? - dopytałam - przecież pan nad nim pracował
- Tak - przytaknął - słyszałem jakie spustoszenie niesie ale nie widziałem tego
- Ci przy drzewach to zarażeni. - wyjaśniłam - Ten wirus wygląda właśnie tak. Skąd wy jesteście że nie mieliście z nimi do czynienia? Nikt z grupy nie widział zimnego?
- Rosja nie ucierpiała - odparł mężczyzna
- Chce pan powiedzieć że w Rosji nie ma zimnych?
Mężczyzna pokiwał głową.
- Więc witam w naszym świecie... - powiedziałam - i proszę przekazać aby ludzie na nich uważali. Chyba pan profesor wie jak przenosi się ta choroba
- Dziecko dla ciebie też herbatki? - spytała kobieta
- Nie dziękuje - odparłam - jestem zmęczona. Dobranoc - pożegnałam się wychodząc z kuchni
Nie rozumiałam... Jak ktoś mógł wyjechać z Rosji gdzie było bezpiecznie, gdzie cywilizacja nadal przetrwała do miejsca gdzie z każdej strony nas atakują jak nie ludzie do zimni. Jak żyć w tak licznej grupie która nawet na oczy nie widziała zimnego. Przecież wszyscy zginiemy. I jeszcze ten cały Mariusz i jego ludzie stojący przed domem i Borys stojący przy drzwiach czekających z niecierpliwością aby nas wystrzelać. Komu z nich można zaufać? Usiadłam na szczycie schodów i byłam tak zamyślona że dostrzegłam Quicka dopiero jak usiadł obok mnie.
- W porządku? - spytał
- Tak - odparłam odruchowo - Nie
Popatrzył na mnie pytająco
- Rozmawiałam z twoimi dziadkami - odparłam z uśmiechem - pomijając fakt że niemalże przyprowadzili księdza to oni nie wiedzą jak wygląda zimny. Nikt z nich nie wie. Przecież to będzie jedna wielka masakra...
- Dlatego musimy zrobić ogrodzenie - zaczął - mamy ludzi którzy umieją walczyć musimy ich tylko nauczyć jak walczyć z zimnymi
Zaczął opowiadać co zamierza. I naprawdę w to wierzył. Wierzył że im się uda że stworzą namiastkę tego co było kiedyś. Im bo nie czułam się częścią tego wszystkiego. Mówił jak przywódca i widziałam w nim to co widzieli w nim ci wszyscy ludzie. Widziałam to czego boi się Drake. Quick się zmienił...
- Ufasz im - wypaliłam, chyba przerywając jego monolog
Spojrzał na mnie zdziwiony
- Komu?
- Tym ludziom - wyjaśniłam - Borysowi, Mariuszowi, tej starszej parze, Grześkowi i innym których imion nawet nie znam a nawet gdyby się przedstawili nie zapamiętała bym wszystkich. Chce wiedzieć... muszę wiedzieć czy możemy ufać tobie? Zmieniłeś się i boje się tego wszystkiego...
środa, 4 października 2017
Od Quicka
Popatrzyłem na Drake nie wiele rozumiejąc z tego o czym rozmawiali we troje raczej we czworo może. Rodzeństwo zaprzeczało samo sobie. Co jest przyznam nie co dziwne. No i dodatkowo miałem na początku wrażenie że przynajmniej Drake nie ufa mi do końca. Luke pewnie raczej też bo postanowił wymiksować się wartą której pewnie pełnić nie musi. W tym wszystkim upewniło mnie pytanie Drake
- Co zamierzasz zrobić z tą całą grupa Quick?
- Za chwilę - powiedziałem do niego i nie dlatego żeby się wykręcić od odpowiedzi co zapewne sobie po myślał że tak jest tylko dlatego że ostatnio coś dziwnego działo się z moim żołądkiem. Więc kulturalnie oddaliłem się do kibla puścić pawia.
- Co musiałeś się zastanowić co odpowiedzieć? - spytał Drake
- Nie musiałem iść się zrzygać. A ty musiałeś wypierdolić Rozi do zmywania? Jest w ciąży więc wszystkiego jej zabranialiście więc ja zabraniam jej zmywać i pierdoli mnie że ty jesteś jej bratem. Ze wszystkiego ją wykluczaliście ale na zmywaku i na szmacie zapierdalać może tak?
- Czaruś - powiedziała babcia
No kurwa jeszcze starej mi tu brakowało - pomyślałem
- Ty masz racje Czaruś kobieta w ciąży nie powinna się tak przemęczać. Po za tym ja pozmywam, uwielbiam kuchenne obowiązki.
Popatrzyłem niepewnie na starszą panią ale jak wywnioskowałem z rozmowy profesor upewnił mnie że żona bardzo lubi kuchenne obowiązki.
- Więc co zamierzasz zrobić z tą grupą - powtórzył Drake nie wiem czy bardziej zdenerwowany czy zirytowany.
- Przecież profesor wam wspomniał ci ludzie opracowali plan. Powstanie tutaj piękna osada. I będziesz miał kupę roboty
Drake popatrzył na mnie dziwnym wzrokiem. I ryknął:
- Najpierw dymasz moją siostrę, robisz jej bachora. Pózniej przyjeżdżasz sobie nie wiadomo skąd z nie wiadomo kim
- Zważaj na słowa - powiedziałem ostro
- I ja będę ci niby potrzebny... I oczywiście z góry założyłeś że się niby zgodzę tak?
- Drake może rozdzielmy pewne sprawy. To że nie robiłeś za siedzenie w samochodzie i to że Rozi jest w ciąży to jest sprawa między nami. Natomiast to że powstanie tutaj osada i uda nam się tutaj stworzyć kawałek Polski w Polsce w miarę normalny to już jest odrębna sprawa.
- A to że jesteś pieprzonym mordercą, mafiozo i skurwysynem to mam niby przemilczeć tak? Zapomnieć puf nie ma... Wymazane gumką myszką
- Drake - powiedziałem ostrzegawczo
Jednak ten już się podniósł.
- No chodz panie Czarny Koniu
Narobiliśmy raczej ostrego hałasu bo przybiegła babcia ze swoim Czaruś za nią Rozi i cała reszta która była w domu. Ale Drake już się uruchomił. No i się zaprogramował wstałem więc i ja. Tak naprawdę nie chciałem się bić. Wszystko mnie bolało Rozi miała ciągle pretensje dobra powiem otwarcie że nie chcę iść z nią do łóżka, że się trzęsę ale to w samochodzie było zupełnie coś innego. To było jakieś pod wpływem chwili, emocji tego wszystkiego co się nawarstwiło. Co przeżyliśmy razem i co przeżyliśmy osobno. No i tak jakoś wyszło. Pierwszy strzał no i ciąża. Mój pierwszy jej pierwszy kurwa, ale pózniej po tym wszystkim naprawdę się zakochałem. A teraz po prostu... no wiem trochę jakie są baby bo siostra i matka w czasach normalności oglądały jakieś brazylijskie gówniane telenowele i tak się spuszczały jacy ci kochankowie są wspaniali, że po prostu nie chciałem dać plamy. Przecież Rozi ma 16 lat. No jak tak po prostu wejdę na nią zrobię co mam zrobić. A pózniej jeszcze w huj usnę jak mój stary to przecież jak się obudzę to sobie jeszcze w łeb sam strzele. Dobra ale wracając do rzeczywistości.
- Wyłaś z chałupy - powiedziałem - nie będziemy przecież demolować domu
Oczywiście Borys wyprzedził całą sytuację i przecież musiał już zapewne wywrzeszczeć wszystkim dookoła. Bo spojrzałem tylko na Różyczkę i powiedziałem:
- Przepraszam Rozi.
Profesor o dziwo się odezwał:
- Jestem bez strony ale prowokatorem całej tej sytuacji jest twój brat
Wyszedłem za Drake'm który aż kipiał chęcią zemsty i o kurwa widownia. A ten stoi przede mną z nożem no dacie wiarę. Musiałem chyba powiedzieć to na głos. Bo wszyscy dziwnie na mnie popatrzyli. Drake w swoim amoku krzyczy:
- No choć dzika bestią ujarzmię cię
- No to dawaj
No i zaczęliśmy typową napierdalanke. Czyli najpierw w pierdol dostałem ja pózniej wpierdol dostał Drake jak wytrąciłem mu już nóż, którym udało mu się nawet mnie drasnąć. No i oczywiście przyszedł jeszcze na swoje nieszczęście Krzysiek. Próbował bronić Drake usłyszałem tylko jęk Mariusz
- Naprawdę?
I pózniej zjawił się Luke
Czy dzisiaj to będzie rodzinna masakra - pomyślałem
- Luke proszę cię - zdążyłem tylko powiedzieć ale rzucił się na mnie Pati tak jakoś odruchowo wyłapała z kopa w gębę zalała się cała krwią. A ja powiedziałem
- Przepraszam to odruchowo
A ona do mnie:
- Chciałam tylko bronić Luke
- Co takiego? - dopytałem
- Kto jeszcze będzie bronić Luke? - dopytałem bo już w końcu nie wyrabiałem - bo jak musimy się lać to załatwmy to raz a dobrze
- No - powiedziała Amanda - jeszcze tylko brakuje żebyś powiedział do Rozi koniec z tą miłością.
Chciała jeszcze coś gadać ale spojrzałem na nią a ta utkwiła swój wzrok w ziemi. Luke oczywiście czego się nie spodziewałem wystawił się jak debil ale wtedy pod pięść weszła mi Rozi. Przed samym jej nosem zatrzymałem pięść.
- No!!! I to się nazywa refleks i dobry hamulec kierowcy - rozwalił całą sytuację Mariusz. I zaczął bić brawo
Alex zwróciła się do Luke
- Chyba nie zamierzałeś?
Ten jej odparł że chciał tylko bronić Pati.
- Przecież ty sypiasz z Julką - powiedziała Rozi
A ja cały z szokowany po tym wszystkim zapytałem czy coś mnie tu ominęło.
Mariusz zapytał czy ma interweniować. Ja powiedziałem że to sprawy rodzinne. Profesor powiedział że fajnie ustalamy relacje w naszej rodzinie. A babcia skwitowała to jednym zdaniem które zwaliło nas wszystkich z nóg aż na trawie usiedliśmy
- Bo Czaruś to zawsze potrafił zaprowadzić porządek w naszej rodzinie.
- Chyba ja kochanie - powiedział profesor
Starsza pani dziwnie się na niego popatrzyła i stwierdziła że ona idzie zmywać. Drake wstał i jeszcze trochę z fochany i zapytał:
- Musiałeś bić mnie tak mocno?
- A ty musiałeś dziabać mnie nożem?
Krzysiek w ogóle się nie odzywał Rozi nie wiem w jakim celu trzymała mnie za ręce. A wszyscy bili brawo.
- Dobra koniec przedstawienia
- No to co na zgodę? - zapytałem
Drake odparł że chyba musi się pogodzić ze względu na siostrę ale musimy wypić. Profesor się ulotnił a ja obiołem go ramieniem on mnie i jak głupek do głupka powiedziałem że mam lekturę do trunku. To co zobaczą wszystko im wyjaśni. Pózniej Rozi o czymś rozmawiała z Alex. Gdy wracaliśmy Luke stwierdził że nas przypilnuje. Mariusz Krzyśka pozbierał z gleby. Amanda doprowadzała Pati do kultury.
- Wez to uruchom Drake - podałem mu kamerę
Do Pati podszedłem podałem jej sztylet który był przeznaczony dla niej oczywiście w pudełeczku i zakomunikowałem jej że następnym razem jak będzie się do mnie startować to niech tego użyje. Może uda jej się mnie zabić. No i tak mniej więcej pogodzeni powędrowaliśmy do domu. Pić znienawidzony prze zemnie alkohol i oglądać to co nagrało się z kamer podczas mojego pobytu u Ivana.
- Co zamierzasz zrobić z tą całą grupa Quick?
- Za chwilę - powiedziałem do niego i nie dlatego żeby się wykręcić od odpowiedzi co zapewne sobie po myślał że tak jest tylko dlatego że ostatnio coś dziwnego działo się z moim żołądkiem. Więc kulturalnie oddaliłem się do kibla puścić pawia.
- Co musiałeś się zastanowić co odpowiedzieć? - spytał Drake
- Nie musiałem iść się zrzygać. A ty musiałeś wypierdolić Rozi do zmywania? Jest w ciąży więc wszystkiego jej zabranialiście więc ja zabraniam jej zmywać i pierdoli mnie że ty jesteś jej bratem. Ze wszystkiego ją wykluczaliście ale na zmywaku i na szmacie zapierdalać może tak?
- Czaruś - powiedziała babcia
No kurwa jeszcze starej mi tu brakowało - pomyślałem
- Ty masz racje Czaruś kobieta w ciąży nie powinna się tak przemęczać. Po za tym ja pozmywam, uwielbiam kuchenne obowiązki.
Popatrzyłem niepewnie na starszą panią ale jak wywnioskowałem z rozmowy profesor upewnił mnie że żona bardzo lubi kuchenne obowiązki.
- Więc co zamierzasz zrobić z tą grupą - powtórzył Drake nie wiem czy bardziej zdenerwowany czy zirytowany.
- Przecież profesor wam wspomniał ci ludzie opracowali plan. Powstanie tutaj piękna osada. I będziesz miał kupę roboty
Drake popatrzył na mnie dziwnym wzrokiem. I ryknął:
- Najpierw dymasz moją siostrę, robisz jej bachora. Pózniej przyjeżdżasz sobie nie wiadomo skąd z nie wiadomo kim
- Zważaj na słowa - powiedziałem ostro
- I ja będę ci niby potrzebny... I oczywiście z góry założyłeś że się niby zgodzę tak?
- Drake może rozdzielmy pewne sprawy. To że nie robiłeś za siedzenie w samochodzie i to że Rozi jest w ciąży to jest sprawa między nami. Natomiast to że powstanie tutaj osada i uda nam się tutaj stworzyć kawałek Polski w Polsce w miarę normalny to już jest odrębna sprawa.
- A to że jesteś pieprzonym mordercą, mafiozo i skurwysynem to mam niby przemilczeć tak? Zapomnieć puf nie ma... Wymazane gumką myszką
- Drake - powiedziałem ostrzegawczo
Jednak ten już się podniósł.
- No chodz panie Czarny Koniu
Narobiliśmy raczej ostrego hałasu bo przybiegła babcia ze swoim Czaruś za nią Rozi i cała reszta która była w domu. Ale Drake już się uruchomił. No i się zaprogramował wstałem więc i ja. Tak naprawdę nie chciałem się bić. Wszystko mnie bolało Rozi miała ciągle pretensje dobra powiem otwarcie że nie chcę iść z nią do łóżka, że się trzęsę ale to w samochodzie było zupełnie coś innego. To było jakieś pod wpływem chwili, emocji tego wszystkiego co się nawarstwiło. Co przeżyliśmy razem i co przeżyliśmy osobno. No i tak jakoś wyszło. Pierwszy strzał no i ciąża. Mój pierwszy jej pierwszy kurwa, ale pózniej po tym wszystkim naprawdę się zakochałem. A teraz po prostu... no wiem trochę jakie są baby bo siostra i matka w czasach normalności oglądały jakieś brazylijskie gówniane telenowele i tak się spuszczały jacy ci kochankowie są wspaniali, że po prostu nie chciałem dać plamy. Przecież Rozi ma 16 lat. No jak tak po prostu wejdę na nią zrobię co mam zrobić. A pózniej jeszcze w huj usnę jak mój stary to przecież jak się obudzę to sobie jeszcze w łeb sam strzele. Dobra ale wracając do rzeczywistości.
- Wyłaś z chałupy - powiedziałem - nie będziemy przecież demolować domu
Oczywiście Borys wyprzedził całą sytuację i przecież musiał już zapewne wywrzeszczeć wszystkim dookoła. Bo spojrzałem tylko na Różyczkę i powiedziałem:
- Przepraszam Rozi.
Profesor o dziwo się odezwał:
- Jestem bez strony ale prowokatorem całej tej sytuacji jest twój brat
Wyszedłem za Drake'm który aż kipiał chęcią zemsty i o kurwa widownia. A ten stoi przede mną z nożem no dacie wiarę. Musiałem chyba powiedzieć to na głos. Bo wszyscy dziwnie na mnie popatrzyli. Drake w swoim amoku krzyczy:
- No choć dzika bestią ujarzmię cię
- No to dawaj
No i zaczęliśmy typową napierdalanke. Czyli najpierw w pierdol dostałem ja pózniej wpierdol dostał Drake jak wytrąciłem mu już nóż, którym udało mu się nawet mnie drasnąć. No i oczywiście przyszedł jeszcze na swoje nieszczęście Krzysiek. Próbował bronić Drake usłyszałem tylko jęk Mariusz
- Naprawdę?
I pózniej zjawił się Luke
Czy dzisiaj to będzie rodzinna masakra - pomyślałem
- Luke proszę cię - zdążyłem tylko powiedzieć ale rzucił się na mnie Pati tak jakoś odruchowo wyłapała z kopa w gębę zalała się cała krwią. A ja powiedziałem
- Przepraszam to odruchowo
A ona do mnie:
- Chciałam tylko bronić Luke
- Co takiego? - dopytałem
- Kto jeszcze będzie bronić Luke? - dopytałem bo już w końcu nie wyrabiałem - bo jak musimy się lać to załatwmy to raz a dobrze
- No - powiedziała Amanda - jeszcze tylko brakuje żebyś powiedział do Rozi koniec z tą miłością.
Chciała jeszcze coś gadać ale spojrzałem na nią a ta utkwiła swój wzrok w ziemi. Luke oczywiście czego się nie spodziewałem wystawił się jak debil ale wtedy pod pięść weszła mi Rozi. Przed samym jej nosem zatrzymałem pięść.
- No!!! I to się nazywa refleks i dobry hamulec kierowcy - rozwalił całą sytuację Mariusz. I zaczął bić brawo
Alex zwróciła się do Luke
- Chyba nie zamierzałeś?
Ten jej odparł że chciał tylko bronić Pati.
- Przecież ty sypiasz z Julką - powiedziała Rozi
A ja cały z szokowany po tym wszystkim zapytałem czy coś mnie tu ominęło.
Mariusz zapytał czy ma interweniować. Ja powiedziałem że to sprawy rodzinne. Profesor powiedział że fajnie ustalamy relacje w naszej rodzinie. A babcia skwitowała to jednym zdaniem które zwaliło nas wszystkich z nóg aż na trawie usiedliśmy
- Bo Czaruś to zawsze potrafił zaprowadzić porządek w naszej rodzinie.
- Chyba ja kochanie - powiedział profesor
Starsza pani dziwnie się na niego popatrzyła i stwierdziła że ona idzie zmywać. Drake wstał i jeszcze trochę z fochany i zapytał:
- Musiałeś bić mnie tak mocno?
- A ty musiałeś dziabać mnie nożem?
Krzysiek w ogóle się nie odzywał Rozi nie wiem w jakim celu trzymała mnie za ręce. A wszyscy bili brawo.
- Dobra koniec przedstawienia
- No to co na zgodę? - zapytałem
Drake odparł że chyba musi się pogodzić ze względu na siostrę ale musimy wypić. Profesor się ulotnił a ja obiołem go ramieniem on mnie i jak głupek do głupka powiedziałem że mam lekturę do trunku. To co zobaczą wszystko im wyjaśni. Pózniej Rozi o czymś rozmawiała z Alex. Gdy wracaliśmy Luke stwierdził że nas przypilnuje. Mariusz Krzyśka pozbierał z gleby. Amanda doprowadzała Pati do kultury.
- Wez to uruchom Drake - podałem mu kamerę
Do Pati podszedłem podałem jej sztylet który był przeznaczony dla niej oczywiście w pudełeczku i zakomunikowałem jej że następnym razem jak będzie się do mnie startować to niech tego użyje. Może uda jej się mnie zabić. No i tak mniej więcej pogodzeni powędrowaliśmy do domu. Pić znienawidzony prze zemnie alkohol i oglądać to co nagrało się z kamer podczas mojego pobytu u Ivana.
Od Rozi do kogoś
Nie trzeba ukrywać że kolacja była dość niezręczna. Przecież gościliśmy starszą parę, która musiała znać mojego ojca. Przecież wspomniał go w rozmowie. A najwidoczniej ojciec wspominał właśnie jego mówiąc że kontaktował się z współpracownikiem z Rosji. Do tego Amanda aż kipiała ze złości. Mateusz, Krzysiek i Julka nie czuli się z byt pewnie w towarzystwie Quicka a ten nie spuszczał z nich wzroku. A no i jeszcze Borys stojący przy drzwiach.
- Może włączymy film - zaproponował Drake
- Ja wybieram - wypaliła Alex
I znów się zaczyna. Przynajmniej była to namiastka naszej codzienności. Po czym oboje jak dzieci pobiegli do telewizora i zaczęli wyrywać sobie pilot, przerzucając się wyzwiskami. W końcu doszli do porozumienia i przytuleni zaczęli oglądać jakiś horror
- Dobra idę na wartę - oznajmił po chwili Luke - bo naprawdę nie mogę patrzeć na tamtego kretyna. Jak moja siostra mogła wybrać takiego kogoś?
- Za dużego wyboru to raczej nie miała - skomentowałam
- Ja to słyszę - krzyknął Drake
- To czego podsłuchujesz? - wypaliłam
- Będę na radiu - powiedział Krzysiek jak Luke zbierał się do wyjścia.
Większość się ewakuowała, ale Amanda podekscytowana rozmawiała o czymś z profesorem. Na jakiś czas kompletnie się wyłączyłam.
- Więc w tym domu mieszkał Profesor Wojdowski? - dopytała Amanda
- Tak to ten dom - przytaknął mężczyzna
- Ale się złożyło - mówiła dalej Amanda - I Ivan chce notatki tego profesora i wysłał ciebie byś je odnalazł? - spojrzała na Quicka
- Tak - odparł krótko
- Chwila - zaczęła - Czy ty nie masz na nazwisko Blake?
Bez słowa kiwnęłam głową. Mężczyzna najwidoczniej się zainteresował.
- I nie długo po zniknięciu Quicka jechaliście do Krakowa po notatki ojca - ciągnęła dalej
- Pojechaliśmy tam na próżno - odparł Drake który nagle usiadł przy stole - w domu niczego nie znalezliśmy
Spojrzałam na niego, pózniej na równie zdziwioną Alex. Przecież znalezliśmy dość ciekawe notatki. Było tam wszystko i chyba to o czym mówił profesor, antidotum. Ojciec nazwał to szczepionką. Dlaczego Drake kłamie
- W Krakowie jest instytut - nie dawała za wygraną Amanda
- Spróbuj włamać się do instytutu - odparł Drake - jeżeli nie przyswoiłaś powtórzę. Jadąc do Krakowa moja kochana siostra zachciała siusiu musieliśmy się zatrzymać i za atakowało nas stado zombie no ale ty przecież nie wiesz jak to jest. Następnie moja siostra podpaliła samochód waszego ojca aby ratować mnie i Alex. Szliśmy z buta kilka kilometrów gdy wpadliśmy na obozowisko. Drogi karzełek zawiózł nas do Krakowa ale musieliśmy się jakoś wydostać przez co zostałem postrzelony i cudem przeżyłem wypadek gdy rozpędzony samochód uderzył w drzewo. Poszliśmy do domu gdzie niczego nie było. Tak walnięta kretynko narażaliśmy tyłki i poszliśmy do instytutu ale nie mogliśmy się tam dostać. Nie znaliśmy kodu a łamanie kombinacji 8 cyfr trochę trwa. A my czasu nie mieliśmy bo dostrzegła nas grupa z Krakowa i wysłała swoich ludzi. Koniec, dziękuje za uwagę.
Nie wiem po co zmieniałam temat. Czemu nie powiedziałam że mamy te papiery.
- Drake właśnie przyznałeś że podpalenie samochodu był dobrym pomysłem
- Nie to był fatalny pomysł
- Ale uratowało wam to tyłki
- Nie prawda - zaprzeczył - dali byśmy sobie radę
- Jasne - mruknęłam
- Ojciec może wspominał wam coś? - spytał mężczyzna
Zanim zdążyłam otworzyć twarz Drake już odpowiadał
- Ojciec w kółko opowiadał o pracy więc matka zakazała przynosić pracę do domu. Po za tym pewnie całą rodzinę zanudził by na śmierć. W tym domu znalezliśmy zwłoki mężczyzny zapewne był to wymieniony profesor Wojdowski.
Próbowałam rozszyfrować o co może chodzić Drake'owi ale nic nie przychodziło mi do głowy. Najwidoczniej będę musiała z nim pogadać.
- Może ja posprzątam - oznajmiłam wstając od stołu - a skoro już tak tu łaskawie przyszedłeś więc mi pomóż.
Zgarnęłam ze stołu kilka talerzy i jak zwykle Drake zawsze wykręca się przed obowiązkami domowymi bez słowa zabrał resztę talerzy. Naprawdę go uduszę przez niego będę musiała zmywać...przecież się zgłosiłam.
- O co ci chodzi - szepnęłam gdy byliśmy już w kuchni
- Nie ufam im - wyznał - może nadal pracują dla Ivana.
- Mówisz o Quicku? Przecież jest jednym z nas - warknęłam
- Nie zauważyłaś że się zmienił - odparł - po prostu muszę przekonać się czy nadal jest z nami czy z nimi?
- Drake
- Nie musisz się w to mieszać - odparł - po prostu nie wspominaj o papierach ojca.
Po czym wyszedł z kuchni zostawiając mnie z toną zmywania. Usłyszałam jeszcze za nim zaczęłam nalewać wody do zlewu.
- Co zamierzasz zrobić z tą całą grupą Quick? - spytał Drake
- Może włączymy film - zaproponował Drake
- Ja wybieram - wypaliła Alex
I znów się zaczyna. Przynajmniej była to namiastka naszej codzienności. Po czym oboje jak dzieci pobiegli do telewizora i zaczęli wyrywać sobie pilot, przerzucając się wyzwiskami. W końcu doszli do porozumienia i przytuleni zaczęli oglądać jakiś horror
- Dobra idę na wartę - oznajmił po chwili Luke - bo naprawdę nie mogę patrzeć na tamtego kretyna. Jak moja siostra mogła wybrać takiego kogoś?
- Za dużego wyboru to raczej nie miała - skomentowałam
- Ja to słyszę - krzyknął Drake
- To czego podsłuchujesz? - wypaliłam
- Będę na radiu - powiedział Krzysiek jak Luke zbierał się do wyjścia.
Większość się ewakuowała, ale Amanda podekscytowana rozmawiała o czymś z profesorem. Na jakiś czas kompletnie się wyłączyłam.
- Więc w tym domu mieszkał Profesor Wojdowski? - dopytała Amanda
- Tak to ten dom - przytaknął mężczyzna
- Ale się złożyło - mówiła dalej Amanda - I Ivan chce notatki tego profesora i wysłał ciebie byś je odnalazł? - spojrzała na Quicka
- Tak - odparł krótko
- Chwila - zaczęła - Czy ty nie masz na nazwisko Blake?
Bez słowa kiwnęłam głową. Mężczyzna najwidoczniej się zainteresował.
- I nie długo po zniknięciu Quicka jechaliście do Krakowa po notatki ojca - ciągnęła dalej
- Pojechaliśmy tam na próżno - odparł Drake który nagle usiadł przy stole - w domu niczego nie znalezliśmy
Spojrzałam na niego, pózniej na równie zdziwioną Alex. Przecież znalezliśmy dość ciekawe notatki. Było tam wszystko i chyba to o czym mówił profesor, antidotum. Ojciec nazwał to szczepionką. Dlaczego Drake kłamie
- W Krakowie jest instytut - nie dawała za wygraną Amanda
- Spróbuj włamać się do instytutu - odparł Drake - jeżeli nie przyswoiłaś powtórzę. Jadąc do Krakowa moja kochana siostra zachciała siusiu musieliśmy się zatrzymać i za atakowało nas stado zombie no ale ty przecież nie wiesz jak to jest. Następnie moja siostra podpaliła samochód waszego ojca aby ratować mnie i Alex. Szliśmy z buta kilka kilometrów gdy wpadliśmy na obozowisko. Drogi karzełek zawiózł nas do Krakowa ale musieliśmy się jakoś wydostać przez co zostałem postrzelony i cudem przeżyłem wypadek gdy rozpędzony samochód uderzył w drzewo. Poszliśmy do domu gdzie niczego nie było. Tak walnięta kretynko narażaliśmy tyłki i poszliśmy do instytutu ale nie mogliśmy się tam dostać. Nie znaliśmy kodu a łamanie kombinacji 8 cyfr trochę trwa. A my czasu nie mieliśmy bo dostrzegła nas grupa z Krakowa i wysłała swoich ludzi. Koniec, dziękuje za uwagę.
Nie wiem po co zmieniałam temat. Czemu nie powiedziałam że mamy te papiery.
- Drake właśnie przyznałeś że podpalenie samochodu był dobrym pomysłem
- Nie to był fatalny pomysł
- Ale uratowało wam to tyłki
- Nie prawda - zaprzeczył - dali byśmy sobie radę
- Jasne - mruknęłam
- Ojciec może wspominał wam coś? - spytał mężczyzna
Zanim zdążyłam otworzyć twarz Drake już odpowiadał
- Ojciec w kółko opowiadał o pracy więc matka zakazała przynosić pracę do domu. Po za tym pewnie całą rodzinę zanudził by na śmierć. W tym domu znalezliśmy zwłoki mężczyzny zapewne był to wymieniony profesor Wojdowski.
Próbowałam rozszyfrować o co może chodzić Drake'owi ale nic nie przychodziło mi do głowy. Najwidoczniej będę musiała z nim pogadać.
- Może ja posprzątam - oznajmiłam wstając od stołu - a skoro już tak tu łaskawie przyszedłeś więc mi pomóż.
Zgarnęłam ze stołu kilka talerzy i jak zwykle Drake zawsze wykręca się przed obowiązkami domowymi bez słowa zabrał resztę talerzy. Naprawdę go uduszę przez niego będę musiała zmywać...przecież się zgłosiłam.
- O co ci chodzi - szepnęłam gdy byliśmy już w kuchni
- Nie ufam im - wyznał - może nadal pracują dla Ivana.
- Mówisz o Quicku? Przecież jest jednym z nas - warknęłam
- Nie zauważyłaś że się zmienił - odparł - po prostu muszę przekonać się czy nadal jest z nami czy z nimi?
- Drake
- Nie musisz się w to mieszać - odparł - po prostu nie wspominaj o papierach ojca.
Po czym wyszedł z kuchni zostawiając mnie z toną zmywania. Usłyszałam jeszcze za nim zaczęłam nalewać wody do zlewu.
- Co zamierzasz zrobić z tą całą grupą Quick? - spytał Drake
Subskrybuj:
Posty (Atom)