czwartek, 17 sierpnia 2017

Od Lexi Cd Quick

Niepewnie spoglądałam to na chłopaka to na niedzwiedzia, mierząc do niego z pistoletu. W magazynku miałam tylko trzy kulki, a musiałabym zabić i jego i niedzwiedzia bo na pewno zwierzakowi nie spodobało by się gdybym zabiła jego pana. Chłopak wyglądał na jakieś 20 lat, miał czarne włosy idealnie ułożone, (poważnie? no tak na pewno się spodoba zombicy a ta go nie zje) ciemne jeansy i skórzana kurtka. I ten uśmiech, lekko rozbawiony i ironiczny. Tak to zdecydowanie był typ na którego poleciała by każda laska. Sama też bym to zrobiła gdyby nie zombie i ta broń w niego wycelowana. Nie byłam pewna co zamierza, koleś z niedzwiedziem jako psem nie może być zdrowy psychicznie.
-Lala, broń trochę wyżej, teraz to mi możesz klejnoty odstrzelić- doradził uprzejmie. Czy on sobie jaja robi? Sama nie wiedziałam czy mam być wściekła, przestraszona czy rozbawiona. Po czterech miesiącach samotnej wędrówki spotkałam kogoś żywego, hmm... kogoś nie gnijącego. - kto cię strzelać uczył?
- brat, ale butelki nie mają części ciała- chłopak przez chwilę się zastanawiał
- fakt- zaczął zamyślony- tylko szkło, szkło i jeszcze więcej szkła, a w środku puste jak te niektóre lale na których można tylko się pokaleczyć.
Wybuchnęłam śmiechem. Gadam z człowiekiem. Który ma niedzwiedzia a obok leży gnijący trup, w końcu martwy. Przez długi czas nie potrafiłam przestać się śmiać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz