piątek, 25 sierpnia 2017

Od Quicka Cd pozostali

Koło 21 zebraliśmy się z Alex i pojechaliśmy na zwiady do tego domku. Już w oddali widać było rozświetlone światła więc postanowiłem że podejdziemy dalej na piechotę żeby nie robić hałasu. Po cichutku zakradliśmy się do domku a raczej w jego okolice. Brama była o dziwo otwarta.  Ze środka dobiegały głosy.
- Skurwiele zrobiły sobie libacje- szepnąłem do Alex. Nagle usłyszeliśmy przerazliwy krzyk dziewczyny i pijacki bełkot i śmiechy. Alex zajrzała do środka ja w tym czasie obszedłem samochód żeby zobaczyć czy nikogo nie ma w środku. Nagle drzwi otworzyły się i wytoczył się z nich otyły facet o nalanej twarzy, kompletnie pijany. Szedł do samochodu za którym ja się schowałem. Dałem znać Alex żeby była cicho. Przywaliłem  gościowi ogromnym kamieniem a ten zwalił się na glebę jak kłoda. Alex przybiegła do mnie
- Jest ich pięciu
- Już czterech- kopnąłem grubasa. Zacząłem go obszukiwać żeby odebrać mu broń. Krzyki dziewczyny ucichły i rozległ się strzał.
-Pomóż mi wwalimy go do samochodu- związywałem drania i jednocześnie mówiłem a w zasadzie szeptałem do Alex. - Musimy to dokończyć bo inaczej się zorientują, po za tym są pijanie- kneblowałem szmatą grubasa.
- Nie zabijesz go?- zapytała.
- Nie, tę przyjemność zostawimy Drake'owi i Rozi. Oni przez nich wiele wycierpieli. Zrobimy tak, ty zapukasz w tylną szybę ja w tym czasie wejdę drzwiami. Narobię rabanu, dwóch powinno ruszyć się do mnie, dwóch pójdzie na ciebie. Ja spróbuję zdjąć tamtych, jak grubasa , po cichu. Ty jesteś piękna, oni popaprani więc pokokietuj ich trochę. Musimy ich wziąć żywych ale jak coś to wal prosto w banię.  -Nie podoba mi się to ale zrobimy jak mówisz.
W tym samym momencie na przeciw stojącej Alex wyszedł kolejny z bandytów. Był zarośnięty, dałem jej znać żeby się nie ruszała bo kolo zaczął coś przyjaznie do niej bełkotać. Zaszedłem go z tyłu i przywaliłem mu w łeb kamieniem. W tym czasie gdy brodacz lądował na glebie, wyszedł jeszcze jeden. Mruknął coś do czwartego. I tam ten też się wynurzył z domu. Nim wąsacz wyjął broń, Alex przywaliła mu nożem w ramię a kolbą pistoletu w łeb. Został tylko jeden, który mierzył do mnie z gnata ale na szczęście dla nas widział chyba w 3D bo strzelał a trafić nie mógł. Ja zrobiłem fikołka uskakując w bok a Alex strzeliła mu prosto w czerep.
-W dyszkę-krzyknąłem do dziewczyny bo trafiła go między gały. - Szybko- wrzasnąłem- musimy ich rozbroić, powiązać i po kneblować żeby nie kłapali.
Gdy już wszyscy byli związani, rozbrojeni i po kneblowani podszedłem do Alex.
- Dobra robota- przytuliłem ją - Ech, widzisz czasem sprawy wymykają  się z pod kontroli. Poszło nam gładko i dobrze. Nic ci nie jest słonko?
- Nie wszystko dobrze. A tobie?
-Rozczochrałem się trochę-  uśmiechnąłem się i poprawiłem włosy. Jak się okazało auto należało do mojego ojca, więc byli w moim domu. Była to siedmioosobowa skoda crossover z 2016 roku, więc przywiązaliśmy swoich zakładników do siedzeń żeby nic nie po wywijali po drodze.
- A sprawdz słonko, czy nikogo nie ma w środku. Tylko bądz ostrożna ,a ja zapakuję jeszcze trupa żeby Drake i  Rozi zobaczyli czy to wszyscy.
Tamci czterej już oprzytomniali i coś darli się przez szmaty w gębach.
-Cisza bo was pozabijam- ryknąłem- Na wojnie się nie chla skurwiele, zawsze trzeba wystawiać warty pierdolce.
Alex wybiegła roztrzęsiona.
- Tam w środku jest ta dziewczyna, goła nie żyje. Oni się nad nią znęcali - mówiła przez łzy.
-Zostań tu. A i mniej na nich oko. - pobiegłem do domu choć wiem że powinienem zająć się Alex. Rzuciłem koc na leżącą na podłodze dziewczynę i wyniosłem ciało, tam podpaliłem. Lepiej żeby inni tego nie widzieli ,a na pewno nie dzieciaki. Wróciłem do Alex.
-Gotowe, wstawię motor do garażu i możemy jechać.
Ech, znów zarwaliśmy  noc. Księżyc był już wysoko i o dziwo  zaczął padać śnieg.
-Jutro tu się przeniesiemy- powiedziałem do Alex zamykając garaż. Wsiedliśmy do samochodu, wyjechałem i zamknąłem bramę. -Mam nadzieję że nikogo tu jutro nie będzie. Tak w zasadzie ktoś powinien zostać i tego pilnować ale lepiej się nie rozdzielać. Jutro po prostu musimy zachować czujność.
Jechałem dość szybko bo już denerwowało mnie to bełkotanie tych skurczybyków. Alex się nie odzywała.
- No to do rana odpoczniecie a pózniej zostanie wydany na was wyrok, ale za nim zginiecie to was troszkę pomęczymy. Każdy wykopie sobie swój własny, prywatny dołek a pózniej, pózniej będę zabijał was powoli po kolei a kolega będzie zakopywał zdechlaka. Odpowiecie za każdą istotę jaką skrzywdziliście, a waszym sędzią i katem będą dobrze wam znane osoby. Ale to niespodzianka.
Po godzinie byliśmy już przed jaskinią.
-Alex idz zobacz jak tam pozostali i połóż się proszę jesteś zmęczona. Ja wypakuję panów i powoli zaczną kopać dołki dla kolegi i dla siebie.- wyciągałem sadystów z samochodu, jednego po drugim. I byłem przy tym mało delikatny.
Nic mi nie zrobili ale cały czas miałem w głowie opowiadanie Rozi jak to zamordowali z zimna krwią ich poprzednią grupę. Pałałem chęcią zemsty. Jak ja ich nienawidziłem.  Przywiązałem ich do czterech drzew.
-Każdy z was będzie miał własne drzewko- mówiłem w trakcie wykonywania tej czynności- i własny dołek, więc musicie się postarać i wykopać go ładnie . Musi być duży i wygodny, powinniście też go wypróbować przedtem bo zawsze można coś ulepszyć. Np. zrobić półkę z piasku, będzie służyła jako poduszka. - gnębiłem dziadów psychicznie - I co szczata i srata już pod siebie?- pytałem ironicznie- Ja mogę tak długo, bardzo długo. Tu są dzikie zwierzęta a wy śmierdzicie gównem i strachem. Zwierzęta to wyczuwają. Który się zesrał?- ryknąłem- Teraz poznacie kogoś... Surprise- zawołałem-  Widzicie? Niedzwiedz. Co kopary poopadały ? A faktycznie już macie porazdziawiane jak mogłem nie zauważyć? Co nic cie mówicie? No tak zły Quick powkładał wam szmaty w gęby. Niespodzianka, przywitaj się ze śmierdzielami. - niedzwiedzica stanęła na łapach i zaczęła ryczeć. -Widzicie dzika i wolna- mówiłem jak opętany. Wtedy z jaskini wyszli Alex, Rozi i nawet Drake chwiejąc się jeszcze na nogach.
-To dla ciebie Drake'u w prezencie ode mnie i Alex. Będziesz ich sędzią a możesz być i katem. Postanowiłem ich tu przywieść żebyś sam mógł zdecydować jak ich zabijemy, żeby odpowiedzieli przed tobą i Rozi za wasze krzywdy za swoje zabójstwa. Za zgwałcenie, okaleczenie i zabicie bezbronnej dziewczyny w domku i za własną głupotę- umilkłem wreszcie ale nadal miotała mną złość i nienawiść

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz