niedziela, 17 września 2017

Od Lexi Cd Ktoś

Czy miałam plan. No nie bardzo. No bo i po co, miałam tylko poobserwować. Wokół szpitala kręciło się z 20 dobrze uzbrojonych osób.
-Podejdziemy bliżej- zadecydowałam ,Drake o dziwo się  nie sprzeczał. Najciszej jak się dało podeszliśmy do grupki facetów którzy pili i głośno gadali.
-...trupy. Błażej z grupą pojadą i ich odciągną.- powiedział kolo ubrany w koszulę w kratę.
-A ta grupa? Kamil jeszcze nie wrócił.
-Może go zjedli?- gdybał jeden z nich a ja obstawiałam że mowa o naszym więzniu.
-Skoro trupy idą na szpital to niech Błażej ich odciągnie na chatę przy okazji  zobaczy jak są uzbrojeni i ile ich jest.- zadecydował ten w koszuli.
-A pózniej co mamy robić? Może jak już tam pojedziemy to ich wybijemy, wątpię by było ich dużo- stwierdził chyba Błażej.
-Nie wychylaj się durniu- obruszył się ten w koszuli- Rządzi Ivan i jak stwierdzi że mu zagrażasz to cię ubije, śmierci drugiego brata nie wytrzymam.
-Nie chcę rządzić ale nie chcę też zginąć. Jaki jest plan? Ty na pewno wiesz Ivan ci ufa i mówi wszystko.- drążył Błażej a ten w koszuli westchnął zrezygnowany.
-Wy macie tylko sprawdzić ile ich jest i jak walczą, jak pozbędziemy się trupów to wybijemy ich ale nie wcześniej.
-Dlaczego? Mamy wystarczającą liczebność by walczyć na dwa fronty.
-A po co. Trupy zrobią swoje a my wybijemy pozostałych.- nagle rozległo się wycie jakiejś syreny, trwało to chwilę a grupka poszła w stronę szpitala. Spojrzałam z wyższością na Drake'a.
-Brawo- szepnął cicho i udał że klaszcze.-Co teraz?
- Trzeba podejść bliżej.
-Nie nie trzeba, usłyszeliśmy dostatecznie i dostatecznie blisko jesteśmy. Zauważą nas.- ale ja nie słuchałam i podeszłam bliżej. Wokół szpitala było pełno klatek a w środku młode dziewczyny.
-Nawet mi się nie waż- warknął Drake i złapał mnie za rękę- Wracamy.
Zadecydował, w sumie musiałam go posłuchać bo ciągnął mnie za rękę a więc gdybym się sprzeciwiała na pewno by nas zauważyli. Po cichu się wycofywaliśmy.
-I co jesteś zadowolona z siebie?-spytał Drake gdy byliśmy dostatecznie daleko.
-No pewnie- odparłam i usłyszeliśmy przerazliwe piszczenie. Nim Drake zdążył zareagować ja już pobiegłam w tym kierunku. Na trawniku grupka zombiaków pochylała się nad jakąś suką ze szczeniakami. Jeden wciąż żył i się oddalił trochę. Szybko podbiegłam do szczeniak i wzięłam go na ręce. Odkręciłam się prosto na zombiaka który padł zanim zdążyłam zareagować.
-Kretynka- fuknął Drake wyciągając nóż z łba zdechlaka. Nagle usłyszeliśmy jak ktoś biegnie w naszą stronę.
-Ja cię kiedyś zabiję- mruknął wkurzony Drake i wyciągnął pistolet.-Jakiś genialny plan?
I nie czekając na odpowiedz podszedł do samochodu. Położyłam szczeniaka na ziemię i wyjęłam nóż który od razu rzuciłam. Nóż kilka razy obrócił się i trafił w pierwszego kolesia który wybiegł.
-Wsiadaj- krzyknął Drake i zastrzelił kolejnego. Posłusznie zabrałam psa i wsiadłam. Drake z piskiem opon ruszył w przód.
-Mało co nie zginęliśmy i to przez kundla- krzyknął na mnie Drake- czy ty masz mózg.
-Nie krzycz- powiedziałam- i patrz na drogę.
- Jesteś nie normalna.
-Mogłeś zemną nie iść.- stwierdziłam spokojnie. Szczeniak musiał dopiero nie dawno otworzyć oczy. Wyglądał podobnie jak berneński pies pasterski. Ziewnął, niezdarnie się ułożył i usnął.
-Wtedy byłabyś już martwa i to kilka razy- powiedział wkurzony.
-Poradziłabym sobie- stwierdziłam.- Wiesz że jedziemy w złą stronę?
-Jedziemy w dobrą stronę, nie wiem czy zdajesz sobie sprawę ale nas gonią nie mam zamiaru ich sprowadzić do domku.- resztę drogi pokonaliśmy w milczeniu. Zatrzymał się na uboczu i wysiedliśmy z samochodu. Ruszyliśmy w drogę powrotną.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz