Jechaliśmy dość długo. Gadałam jak kretynka i zapewne zanudziłam Quicka na śmierć. Sam nic nie mówił a cisza była trochę nie zręczna więc gadałam. Nigdy nie potrafiłam bajerować chłopaków. I pewnie dlatego żadnego nie miałam. W końcu jaki chłopak chciał by mieć szurniętą dziewczynę. Kiedy przestałam gadać, zapadła cisza. Przejechaliśmy jeszcze kawałek i zatrzymał samochód
- Dalej to już każdy w swoją stronę pójdzie - powiedział - gdy by coś krzycz
Zaczął się oddalać
- A i spotkamy się przy samochodzie - wypalił na odchodnym
Patrzyłam jak znika wśród drzew. Stałam tam trochę jak kretynka za nim ruszyłam się z miejsca. Tak jak się spodziewałam roślin nie zostało za wiele. Zapewne zostały zjedzone przez zwierzęta. Byłam wściekła na siebie za to że nie zrobiłam tego wcześniej Przynajmniej grzybów było pełno. Na pewno Witek się ucieszy. Świeże grzyby są o wiele lepsze niż suszone. . Nie wiem ile czasu minęło. Zabrałam koszyki i zaniosłam do samochodu. Zostawiłam je tam i poszłam szukać owoców. Znalazłam ładny krzak z dużymi jagodami. Byłam pochłonięta zbieraniem owoców, kiedy za sobą usłyszałam chrzęst łamanych gałęzi. Zerwałam się z miejsca odkręcając się przodem do miejsca skąd dzwięk dochodził. Z krzaków wybiegł niedzwiedz. Minęła przerażająca chwila kiedy rozpoznałam w nim Niespodziankę.
- Przestraszyłaś mnie - fuknęłam do miśka
Niedzwiedzica mruknęła i zaczęła wyjadać nazbierane jagody z koszyka.
- No co ty robisz? - wypaliłam - nie możesz sama sobie zerwać? Nie jesteś księżniczką
Misiek jak by nigdy nic usiadła i łapą wybierała z koszyka. No nie wierze. Niedzwiedz wyjada moje jagody a ja nic nie mogę zrobić. Może Quick jest jej pewny ja nie bardzo.
Więc kiedy księżniczka się najadła, pozwoliła nazbierać mi owoców. Sama uważnie patrząc na to co robię. Gdy miałam pełny koszyk misiek wstał i zaczął gdzieś iść. I kiedy nie szłam za nią ona stała i patrzyła się na mnie.
- Niech ci będzie - mruknęłam i poszłam za nią.
Niespodzianka zaprowadziła mnie w głąb lasu prosto do krzaków pełnych borówek. Nie opodal był krzak jeżyn. I kiedy ja zbierałam owoce ona zaczęła włazić na drzewo. Na jednej z gałęzi był duży pszczeli kokon.
- Niespodzianka złaś - nakazałam
Jednak ona i tak szła dalej. No pięknie zaraz obie zostaniemy po kute.
- Złaś mam pomysł albo się dogadamy albo żadna z nas nie będzie go miała
W końcu mnie posłuchała i zeszła. Wyciągnęłam z koszyka Kozłek Lekarski i wspięłam się na drzewo. Całe szczęście nie było wysokie i miało grube gałęzie nisko osadzone. Podpaliłam roślinę i wrzuciłam ją do gniazda. Poczekałam kilka chwil aż pszczoły usnęły. Wyciągnęłam tyle plastrów miodu ile dałam radę. Nie zapomniałam się podzielić z niespodzianką. Chyba nie dała mi zapomnieć. I obie zadowolone ruszyłyśmy z powrotem do samochodu. Poczekałam obok a misiek poszedł szukać swojego pana. Koszyk z wilczymi jagodami położyłam z dala od reszty owoców. Chwilę pózniej wrócił Quick.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz