Dojechaliśmy do miasta. Chciałam znaleść tą grupę, na prawdę mi zależało. Drake oczywiście nie mógł przyznać że wyjdziemy dobrze na zwiększeniu grupy. Chyba by się rozchorował gdyby się o coś ze mną nie pokłócił. Zostawiliśmy samochód ukryty na poboczu i ruszyliśmy miastem. W sumie nie byliśmy pewni gdzie ich szukać. Było sporo zombie ale nie tak dużo jak w Krakowie. Przez jakiś czas kręciliśmy się w kółko po mieście kiedy moją uwagę przykuł dom. Chata jak każda inna. Z tą różnicą że na ścianie sprayem narysowana była strzałka z cyfrą 47 na dole.
-Mamy- powiedziałam i ruszyłam wskazaną ulicą.
-Co mamy?- dopytał Drake- strzałkę i numerek. To równie dobrze może być numer domu.
-47 wśród parzystych tym bardziej od kiedy po 6 jest 47?
-Może 4 przed 6 się wytarła- upierał się przy swoim ale i tak szedł za mną i dopiero kiedy zdążyłam się na niego wkurzyć zrozumiałam że on i tak wie że to wskazówka a kłóci się bo tak mu się podoba. Szliśmy dość długo tą drogą.
-I co dalej?
-Idziemy dalej- zarządziłam- na pewno będzie jakaś jeszcze wskazówka.
Drake się nie sprzeczał. Po kilku minutach szliśmy drogą a po obu stronach ciągnął się las. Na jednym pniu drzewa była kolejna strzałka z numerem 47.
-Mówiłam.
Weszliśmy w las. Tutaj częściej spotykaliśmy wskazówki. Między drzewami zauważyłam obóz. Kilka samochodów, jakieś namioty i dogasające ognisko. Podeszliśmy bliżej a wokół...
Wszędzie była krew. Na samochodzie była plama krwi na drzewach, śniegu. No wszędzie. I pełno ciał. Naliczyłam dwudziestu. Nad wieloma pochylało się zombie. Ale to niebyła sprawka zombie, oni byli zastrzeleni. Wśród zwłok zauważyłam małego chłopca, był w wieku Kuby może nawet młodszy.
-Chodz Alex- powiedział i delikatnie złapał za rękę. Łzy naszły mi do oczu.
-Oni nie mogą być martwi. Słyszeliśmy ich góra jakieś dwie godziny temu.
-Alex oni nie żyją. A my powinniśmy wracać.- przecząco pokręciłam głową- Alex...
-Może są jakieś zapasy.
-Nie ma, chodz- posłuchałam go. Może miał racje a może nie chciał bym tam podchodziła. Skontaktował się z Luke'em nawet nie słuchałam o czym gadają. W ciszy jechaliśmy do domu a Drake cały czas trzymał mnie za rękę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz