Dopiero po kilku godzinach wszedłem w prawe. Pati cały czas jęczała że nas zabiję. I oczywiście kiedy czołg wystrzelił to też była moja wina. No dokładnie jak z Lexi. Robiłem wszystko by nas nie zabić. Najdelikatniej jak się dało postawiłem maszynę na ziemię. Wyszliśmy z helikoptera.
-Przez ciebie dostanę lęku wysokości- pożaliła się. I od razu zamilkła. Przed nami stał jakiś koleś z wymierzoną kuszą i dziewczyna której nie mógł bym pomylić z nikim innym.
-Lexi- krzyknąłem z ulgą.
-Luke nie strzelaj- poprosiła biegnąc do mnie. Mam nie strzelać, oczywiście liczyła się tylko moja siostra. Przecież nie zastrzelę jej przyjaciół.
-Co z..- zamilkłem kiedy Lexi przecząco pokręciła głową.
-To wszystko moja wina..ja - łkała
-To nie twoja wina.-zapewniłem, nie ważne co się stało to nie jej wina.
-Ale ..
Nagle usłyszałem świst. I syk Pati. Spojrzałem na przyjaciółkę. Nic jej nie było może nie trafił może celowo spudłował, grom go wie. W sumie nie wiedziałem co mam robić, Pati była moją przyjaciółką a on przyjacielem Lexi. Koleś przeniósł kuszę na mnie. Przesunąłem lekko Lexi. Niech tylko ją trafi a ubiję go.
-Quick to mój brat - tłumaczyła Lexi.
-Odejdz od niej bo zginiesz. Zabieraj graby szmato od mojej kobiety- spojrzałem na Lexi. Mimo że starała się być opanowaną dostrzegłem jej strach. Bała się prawdopodobnie o mnie. Bo przecież mnie znała wiedziała że go nie zabiję.
-To moja siostra, zapierdolę cię jeśli coś jej zrobiłeś- obiecałem a Lexi już chciała coś powiedzieć.
-Wez tą zabawkę i spierdalaj skąd przyleciałeś.- poważnie, nie czai że to moja siostra nie zauważył że rozwalił helikopter?
- Uszkodziłeś mi lota.
-Gówno z ciebie nie wojak, zabieraj łapy od mojej kobiety.
-To mój brat- powtórzyła Lexi i odkręciła się do mnie plecami.
-Gówno, podobnie wygląda, wydaje ci się. Chcesz go widzieć i widzisz.
-Luke nie strzelaj do nie go ja go kocham- powiedziała spoglądając na mnie, choć nawet nie celowałem. Ale po jej wyznaniu wszystkie chęci mnie opuściły.
-Toż to zjeb.
-Ale go kocham- spojrzałem na niego uważnie i zrozumiałem dlaczego wydawał mi się znajomy.
-Jony- powiedziałem a zdziwiony chłopak mojej siostry opuścił kuszę. W końcu coś do niego dotarło.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz