niedziela, 3 września 2017

Od Lexi Cd ktoś

Quick opuścił broń tylko to się liczyło. Mojemu bratu nic już nie grozi. Odetchnęłam z ulgą. Znali się i to by się zgadzało. Ojciec zabierał Luka na każde bankiety. Przytuliłam się do brata raz jeszcze. Emocję mną szarpały. Słyszałam jak Quick podchodzi. Odsunęłam się od brata. Dziewczyna z która przyleciał spoglądała na niego z nienawiścią. Miał proste, mysie włosy do ramion a nad lewym uchem wygolony pasek pięciocentymetrowy.
-Nie strzeli?- spytałam cicho. Luke pokręcił tylko głową.
-Cieszę się że żyjesz Yohate, i dzięki że dbałeś o moją siostrę.- uderzyłam brata w ramię.
-Sama potrafię o siebie zadbać, tym bardziej znam go dwa dni- powiedziałam oburzona i trochę tego pożałowałam.
-Dwa dni- powtórzył.
-Nie ważne, sama o siebie dbam.- drążyłam - tym bardziej co cie to obchodzi. Mogę robić co chcę z kim chcę i kiedy chcę.
-Nie no pewnie- potaknął Luke, powstrzymując śmiech. Znał mnie aż za dobrze, ciężko się z nim kłócić.
-Naprawdę.
-Oczywiście.
-Luke- warknęłam.
-Aleksandro, jako twój starszy brat powinienem ci kazanie prawić na temat chłopaków których znasz dwa dni.
-Nawet nie próbuj.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz