wtorek, 26 września 2017

Od Rozi do Lexi i Drake

Jak już się obudziłam i tak bym nie zasnęła. Więc równie dobrze mogła zastąpić Alex na warcie. Martwiłam się o brata nie jednokrotnie był już w ciężkim stanie. Czy on zawsze musi pakować się w kłopoty... Chyba już przywykł do bólu. Było spokojnie, co jakiś czas zaglądałam do Drake. Powoli zaczynało świtać. Miałam naprawdę dużo czasu do myślenia. Alex wspominała o ludziach i o wielkim murze w środku miasta. Na szczęście z tego co mówiła Lexi nasz dom był po za ogrodzeniem. A jeżeli to właśnie oni są odpowiedzialni za zniknięcie Quicka. Przecież to tylko jakieś 2 godz drogi. A jeżeli oni go tu trzymają? Musiałam tylko o tym powiedzieć reszcie. Z rozmyśleń wyrwało mnie ostre przekleństwo Drake.
- Jak się czujesz? - spytałam
- Jakoś - odparł - że też musieliśmy trafić na tego kurdupla.
- Dasz rade iść?
Nie mogliśmy jechać tam samochodem. Usłyszeli by ci za muru i mieli byśmy na głowię całe stado.
- Tak - odparł pewnie
Chociaż ja osobiście nie byłam. Znów uderzył się porządnie w głowę a do tego stracił wiele krwi.
- Trzeba tylko obudzić królewnę - zauważył
Podeszłam do Lexi i delikatnie nią potrząsnęłam
- Alex wstawaj - szepnęłam
Bąknęła coś w odpowiedzi. Chyba jak się nie mylę brzmiało to tak -  " Mamuś jeszcze pięć minut "
- Alex, znalazłem wielką tarantule i jak nie wstaniesz to ją na ciebie rzucę - wrzasnął jej nad uchem Drake
Alex zerwała się w panice, uderzając się o kierownicę.
- Auć - syknęła
- Wstałaś już? - spytał Drake
- Przy tobie nawet spać się nie da - oburzyła się masując sobie kolano.
- A myślisz że przy tobie się da? - wypalił - chrapałaś jak jakaś lokomotywa
- Nie prawda - oburzyła się
- A skąd możesz wiedzieć skoro spałaś - odparł
- Mogłeś mocniej walnąć się w tą banie - warknęła
- Wtedy zapłakałabyś się na śmierć
- Chciał byś - mruknęła
- Możemy już iść? - wtrąciłam
- Dasz radę? - spytała poważnie Alex
- Ty naprawdę się martwiłaś - zauważył Drake
- Nie kretynie - fuknęła
- Dobra skoro nikt nie śpi to chodzimy - wypaliłam
Nasz dom nie był daleko. Trzeba było trochę po kluczyć bo ulice były pełne zombie. Więc musieliśmy nadłożyć trochę drogi. No i musieliśmy być ostrożni by nie zobaczyli nas ci za muru. Dziwnie było po roku iść tymi ulicami. A jak zobaczyłam swój dom do oczu napłynęły mi łzy. Zombie mijane ulicami byli moimi znajomymi, sąsiadami a gdzieś w śród nich była moja matka. Drake złapał mnie pocieszająco za rękę. Kilka razy pytałam co stało się z matka ale nigdy nie chciał mi powiedzieć. Dom nigdy tak nie wyglądał tak żałośnie. Matka zawsze dbała by wszystko było odśnieżone, a drzewka zabezpieczone. Bez słowa przeszłam przez furtkę. Na wiosnę mama całe dnie siedziała by w ogródku. Zapewne posadziła by róże... Ciekawe jak wygląda jej sklep przecież tak go kochała. Weszliśmy do środka. Ktoś już tu był, za pewne szukali zapasów. Zamek w drzwiach był wyrwany. Zapewne nie znajdziemy nic do jedzenia.
- Nie zostajemy tu długo - zarządził Drake
Nie wiedziałam co myśleć. Usiadłam w salonie na jednym z foteli.
- Ładny dom - stwierdziła Lexi wyrywając mnie z własnych rozmyśleń
- Idziemy szukać tych papierów? - spytała Drake
Sam też był zamyślony. A Alex nie co zmieszana. Poszliśmy na górę. Od razu skierowałam się prosto do gabinetu ojca. Drake zamknął sypialnie rodziców gdzie mignęła mi czerwona plama krwi. Bez słowa zaczęłam przeszukiwać szuflady. Znalezliśmy parę dość ciekawych dokumentów nad którymi trzeba by było trochę posiedzieć i pomyśleć, ale dokładnie spisywał wszystko co wiedział. Jak by liczył aż ktoś to odnajdzie.
- Może w instytucie gdzie pracował ojciec znajdziemy coś więcej - powiedziałam i poszłam do swojego pokoju.
Po jakimś czasie przyszła do mnie Alex
- Jak się trzymasz? - spytała
- Jakoś - szepnęłam
- Drake przyznał ci rację - odparła - pójdziemy tam podobno nie jest daleko.
- Tak - przyznałam - po drodze zajdziemy do sklepu matki na pewno coś się uchowało... Alex wierzysz że Quick żyje? - spytałam nagle
Widać że ją zaskoczyłam. Nie lubiłam o nim rozmawiać. Amanda zapewniała że on żyje ale przestali go szukać. Jeżeli już nie szukamy uznajemy kogoś za zmarłego.
- Tak - wyznała po chwili - wieże że żyje
- Jak powiedziałaś o tej grupie za murem pomyślałam że może to oni go przetrzymują - wyznałam
Alex zaniemówiła.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz