Chwilę się zastanawiałam nad tym co powiedziała Rozi. Sama nie wiedziałam co myśleć na ten temat. Chciałam by Quick żył ale w tej sytuacji samo chcenie nie wystarczy. Ale może miała racje ,może to ci z Krakowa go mają. Ale jeśli nie, jeśli będziemy tak ryzykować a go tam nie będzie? A dodatkowo Drake jest w kiepskim stanie. Quick na pewno nie chciałby byśmy aż tak ryzykowali. Ale na pewno też by nas szukał.
-Drake jest ranny, i jest nas tylko troje a oni są lepiej zorganizowani niż ci ze szpitala. Musimy wziąć te notatki i wrócić do domu, przyjadę tu z powrotem z Lukiem i Pati.- zadecydowałam.
-Powrót zajmie nam masę czasu a my go nie mamy, musimy iść tam teraz.- upierała się Rozi.
-Niech będzie ale musimy wymyślić dobry plan, no i jak przekonamy Drake'a?
Tak to będzie bardzo ciężkie. Ale nie ma rzeczy nie możliwych a więc stwierdziłyśmy że musimy najpierw wymyślić plan a pózniej go przedstawić Drake'owi i go przekonać że to bardzo dobry pomysł. Niestety, siedziałyśmy kilka minut w pokoju i nic nie zdołałyśmy wymyślić. Przyszedł Drake i ruszyliśmy do tego instytutu.
Miałyśmy coraz mniej czasu i zero pomysłów. Spojrzałam pytająco na Rozi a ta przecząco pokręciła głową.
-Drake...- nie bardzo wiedziałam jak to jemu powiedzieć, a plan był bardzo beznadziejny.
-Czego?- spytał zirytowany.
- Uważamy że oni mogą przetrzymywać Quicka- powiedziałam prosto z mostu, Drake się zatrzymał i spojrzał na mnie morderczym spojrzeniem.
-Pozwoliłem ci jechać ale miałaś nie sprawiać kłopotów a przez ciebie nie dość że zostałem postrzelony to teraz karzesz nam iść na grupę liczącą cholera wie ile osób? Czy cie do reszty powaliło...
-Uważamy Drake- powtórzyła Rozi z naciskiem na my- a to że zostałeś postrzelony wcale nie było jej winą.
-A więc Rozi już przekonałaś? I co myślisz że to coś zmieni?- spytał wkurzony.
-Drake to ja wpadłam na ten pomysł i to ja ją przekonałam- próbowała mu wytłumaczyć Rozi.
-A skąd możecie wiedzieć że go tu przetrzymują a może on w ogóle nie żyje?
-Musi żyć- upierała się Rozi- a my musimy go poszukać. Drake, proszę.
-Mowy nie ma.
-Mamy plan- wtrąciłam się.
-Tak samo genialny jak ostatnio?
-W tedy nie potrzebowaliśmy planu a ten jest bardzo dobry- zapewniłam.- Chwilę poobserwujemy, może uda nam się dowiedzieć ile ich jest, jak są uzbrojeni ,czy go trzymają i gdzie.
-A jeśli się nie dowiemy?- no tak i to ta gorsza część planu.
-To damy się im złapać. Sami go znajdziemy i wydostaniemy.
- Nie no pewnie może od razu dajmy im się zastrzelić. Nawet nie mamy pewności czy on żyje. A nawet niech już będzie, żyje i tam jest. Znajdziemy go, to jak się pózniej wydostaniemy?
-No ten plan trochę jest nie dopracowany- przyznałam się. Drake ciężko westchnął.
-Załóżmy że ja wymyślę lepszy plan. Czy warto ryzykować, idziemy w ciemno. Możemy nie przeżyć a go może tam nawet nie być.
-Warto- powiedziałyśmy w tym samym czasie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz