Nastał ranek a ich wciąż nie było, przyszła Pati i rzuciła mordercze spojrzenie Julce która nie dawno usnęła i opierała głowę mi na ramieniu.
-Żebyś się nie zakochał.
-Chyba nie jesteś zazdrosna.
-O kogo?
-Te pytanie miałem zadać jako drugie.
Chwilę jeszcze pogadaliśmy a kiedy Julka się przebudziła odprowadziłem ją do celi i przesłuchałem kolejną czwórkę. Zrobiło ich się mniej o połowę. Teraz naprawdę przydałaby mi się kawa. Spaliłem zwłoki tak jak wczoraj zrobiła to Pati. Nie dowiedziałem się niczego nowego. Posprzątaliśmy bunkier, ten koleś najwidoczniej zmarł z głodu ale czemu nie wyszedł z tego bunkru podobno Drake zastał tu masę zapasów. A kiedy zamierzaliśmy pojechać z Pati połapać kolejne zombie do płotu, usłyszeliśmy nadjeżdżający samochód. No na reszcie. Pati wyjęła pistolet jak to ona powiedziała na wszelki wypadek.
Przyjechali innym samochodem a więc musiałem uspokoić Pati że to oni i nie musi przebijać im opon bo tak tylko stracimy samochód na chodzie. Dziewczyna uspokoiła się dopiero kiedy wyszli z samochodu. Drake nie wyglądał najlepiej Lexi co chwila rzucała mu zatroskane spojrzenie. No tak skoro przejęła się losem psa to i nawet o Drake'a się nie pokoi.
-Dłużej się nie dało?- spytałem sarkastycznie przytulając siostrę.- Nie odróżniacie pięciu godzin od dwóch dni?
-Nie minęły dwa dni- upierała się Rozi. Ją też przytuliłem.
-Amanda na pewno podliczyła wam czas co do minuty- stwierdziłem rozbawiony za co zarobiłem oburzone spojrzenie Rozi. Drake o dziwo był milczący.
-Jedziecie gdzieś?- spytała Alex.
-Mieliśmy zamiar połapać zombie ale musielibyśmy pojechać kawałek dalej.- Lexi spojrzała na mnie pytająco- tak stwierdziłem że twój cudowny pomysł może wypalić. Trzeba jakoś to ogrodzić a jako że jest zima to jedyny sposób. Okazuje się że ten twój pies reaguje na ich odgłosy a więc jak ktoś podejdzie będziemy o tym wiedzieć. Przesłuchałem też połowę tych z piwnicy.
-I?- odezwał się po raz pierwszy Drake. Powtórzyłem im czego się dowiedziałem i powiedziałem o zapasach ze szpitala. Drake tylko tego wysłuchał i sobie poszedł. I stała się rzecz najdziwniejsza moja siostra poszła za nim. Pytająco spojrzałem na Rozi a ta tylko wzruszyła ramionami. Poszliśmy do domu a ta opowiedziała o ich wyprawie. Musiałem też wymyślić coś co uratuje życie Julce. No i Krzyśkowi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz