Dni mijały. Quick nadal się nie znalazł . Naprawdę za nim tęskniłam. Nie dawała mi spokoju ta grupa z Krakowa. Tamten chłopak przecież nie musiał mówić prawdy. Minęło dużo czasu równie dobrze on może już nie żyć. Ta niepewność nie dawała mi spokoju. Ta mała nadzieja, gdy pomyślałam że on może żyć za tym murem spowodowała że jeszcze bardziej się załamałam. Nie pomagał też fakt że pozostali dużo mówili za moimi plecami, wykluczali mnie ze wszystkiego. I choć chciałam też mieć swoją wartę Drake kategorycznie zaprzeczył. Oni nie rozumieli... Musiałam się czymś zająć, coś robić w przeciwnym razie po prostu mi odbijało. Jak pojechaliśmy do Krakowa Luke zaczął robić żywy płot. Trochę potrwało i dopiero parę dni temu udało się go ukończyć. A dookoła ustawiliśmy pułapki. Pies urósł, a nawet dostał imię. Alex tak długo uczyła go na zombie że tylko na to zaczął reagować, więc tak pies dostał imię Zombie, i stał się bardzo dobrym alarmem. Wysprzątaliśmy bunkier który znalazł Drake. Byliśmy gotowi niemalże na wszystko. Więzniów zostało tylko troje. I co raz częściej przebywali po za celą. Pomagali nam w układaniu pułapek, w sprzątaniu bunkru, a nawet nikt już nie miał problemu by jedli razem z nami.
Zeszłam na dół na śniadanie. I oczywiście zaprosiliśmy na górę Julkę, Krzyśka i Mateusza.
- Może dajmy im pokoje? - wypaliłam - Przecież i tak robią to co my więc niech się wyśpią jak ludzie
- Ma racje - odparł Luke - kto jest za?
No tak to był nasz nowy system aby się nie kłócić. Każdy mógł zagłosować. Wygrywał pomysł który miał większe poparcie. Podniosłam do góry rękę, to samo zrobił Luke. Po chwili zastanowienia Lexi i Creepy też podniosły ręce. Zaraz potem rękę podniósł Drake, Amanda i Witek
- Kto przeciw? - ciągnął dalej Luke
Pati podniosła do góry rękę
- Przegłosowane - zauważył Luke - Postaramy się dać wam własne pokoje
- Co równa się z tym że wam ufamy - dodał Drake - wpiszemy was w grafik. Będziecie mieć własną wartę.
- Najpierw z kimś z nas... - wtrącił Luke
- Mogę mieć wartę z kimś z nich - przerwałam
- Nie ma mowy - zaprzeczył Drake
- Skoro pozwalacie chodzić na warte im, bez urazy - dodałam szybko patrząc na tamtą trójkę - to dlaczego ja nie mogę? - oburzyłam się
- Rozi ma rację - poparła mnie Lexi - niech idzie na tą wartę. Przecież im ufamy...
Więc stanęło na tym że miałam iść na wartę z Krzyśkiem. Lubiłam go. Rozmawiałam z nim kilka razy i naprawdę wydał się ogarniętym, sympatycznym gościem który potrafi się przystosować a nawet robić kilka rzeczy na raz. Z niecierpliwością czekałam na swoją wartę. W końcu od powrotu z Krakowa mogłam im się na coś przydać. W robieniu płotu, czy pułapek a nawet gdy chciałam pomóc im sprzątać Amanda stała nade mną i wszystkiego mi zabraniała. Z tekstem - " Zaszkodzisz dziecku " I to właśnie przez nią zabraniali mi wszystkiego.
Kiedy nadszedł czas wraz z Krzyśkiem poszliśmy na naszą wartę. I chodz wszyscy mówili że są takie nudne i okropne ja nie narzekałam.
- Czym zajmowałeś się przed tym wszystkim? - spytałam nagle
- A nie będziesz się śmiała? - odparł pytaniem na pytanie
- Nie mów mi że byłeś grabarzem
- No nie - odparł ze śmiechem - pracowałem w McDonaldzie
- Powaga? - dopytałam - jak ja bym zjadła coś z McDonalda
- Ta... nie chce narzekać ale jak widzę żarcie Witka to odechciewa mi się jeść. - wyznał opierając się o drzewo
- Za ciekawie nie wygląda, ale nie jest złe - broniłam Witka chociaż Krzysiek miał racje nie raz odmawiałam obiadu
- Cieszę się że za czeliście nam ufać - powiedział
- Nie daliście nam powodów aby wam nie ufać - odparłam
- Dlaczego chciałaś iść na wartę? - spytał po chwili
- Nie chcę być bezużyteczna. Denerwuje mnie że wszystkiego mi zabraniają.
I jak zaczęłam, mówiłam dalej. W końcu mogłam się wygadać. Powiedziałam mu wszystko co mnie dołowało. Powiedziałam mu że tęsknie za Quickem i że denerwuje mnie to jak traktują mnie pozostali. Pózniej jak już się wypłakałam naprawdę było mi lepiej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz