Naprawdę tego nie planowałam. Chciałam im pomóc byli przyjaciółmi ale nie miałam pojęcia że Anka przyjdzie dzisiaj. Dlaczego ja mam zawsze takie głupie pomysły. I dlaczego Quick namówił mnie abym zalogowała się na tego Facebooka. Anka prosiła mnie o pomoc oni mają małe dziecko nie mogłam im odmówić. Chociaż wiedziałam że Quickowi to nie na rękę mi też było to nie na rękę. Ale przecież nauczyliśmy się szybko przystosowywać do różnych zmian. No i jeszcze ten mail o Jessiki odruchowo spojrzałam na ten laptop gdzie Quick akurat przeglądał pocztę. Kim jest ta cała Jessica? Takiego maila może wysłać dziewczyna do chłopaka. Czyż by faktycznie miał tu kochankę. Anka naprawdę wiedziała kiedy przyjść. Nie chciałam się kłócić przy ludziach. Wiedziałam że zależy mu na obejrzeniu tego wyścigu. Nie poczekał do końca więc nawet nie wiedział że wygrał. Zabrałam Ankę i zeszliśmy na dół po jej rodzinę. I chodzi Quick zapewniał że między nim i 30 letnią babą nic nie ma to jednak wyglądało to nie co dziwnie. Najgorsze że teraz nie mogłam drążyć dalej tego tematu.
- Roz kochanie naprawdę możesz nam pomóc? Nie będzie to żaden problem - spytała pani Grażynka
- Nie ma żadnego problemu - zapewniłam
Wtedy na zewnątrz przed hotelem zobaczyłam Borysa. On zawsze jest na miejscu. W sumie nie widziałam go od momentu kiedy weszliśmy do hotelu.
- Przepraszam was na chwilkę - przeprosiłam - zaraz wracam
Zostawiłam ich w holu i wyszłam na zewnątrz do Borysa który właśnie kurzył fajka
- Beznadziejny nałóg - skomentowałam stając obok niego
Borys chyba naprawdę był uczulony na mój głos bo podskoczył i zakrztusił się dymem
- Mówiłam okropny nałóg - powiedziałam
- Gratuluje - wypalił Borys jak tylko mógł złapać oddech - widziałem ślub w telewizji. Mało co zawału nie dostałem jak szef w tym kościele nic nie mówił czas upływał to trzymało tak w napięciu. Szef zawsze musi trzymać ludzi w napięciu a pózniej powiedział nie, ale pózniej powiedział tak...
- Borys - przerwałam - nie wiem czy zauważyłeś ja też tam byłam i doskonale wiem jak to było
- No tak - przytaknął Borys zaciągając się fają
- Cieszę się że cie widzę - wypaliłam - bo mam problem a ty zapewne będziesz potrafił mi go rozwiązać. Kto to jest Jessica?
- Jessica - powtórzył jak echo Borys
- Czego nie rozumiesz - powiedziałam - jakaś Jessica podrywa mi męża więc kto to?
- Yyy... - zaczął Borys - nie wiem czy to ta sama ale jeżeli to ta...
- Borys - warknęłam
- No chodzi o to że jej mąż robi z szefem interesy ale swoją drogą to on nic nie robi a rządzi jego żona. Ma bodajże ponad 30 lat. Nic mi nie wiadomo czy ona z szefem...
- Borys - warknęłam wściekła
- Nie szef zapewne ją olał ale nie wiem nie byłem tam
- Chcesz mi powiedzieć że jak twój szef załatwia interesy z tą babą i nie zabierał cię ze sobą
- Właśnie to powiedziałem - przytaknął
- Druga sprawa Borys czy ty powiedziałeś Quickowi o tym że cię szantażowałam?
- Nie no skąd - zapewnił - przecież pani mówiła...
- Borys ja wiem co mówiłam. Ale jak osobiście się do tego przyznałam on nie był zdziwiony. Zachowywał się tak jak by już o tym wiedział. Więc jak Borys wypaplałeś mu?
- Ja przepraszam to tak przez przypadek ja mam za długi język...
- Borys nie ważne - powiedziałam - Mimo że przyznałam się Quickowi do tego że mi kablujesz ty nadal masz to robić. Nadal chcę wiedzieć co robi mój mąż i tak dalej. I tym razem mnie nie zawiedz
Odkręciłam się na pięcie i wróciłam do Anki i jej rodziny.
- Przepraszam musiałam porozmawiać. Chodzicie. Panie Robercie mam dla pana propozycje pracy w Polsce. Więc jak będziemy wracać mogli byście pojechali z nami. Mamy bezpieczną osadę. Jest jedzenie i dajemy sobie rade z tymi zarażonymi. Ale szczegóły wyjaśnimy już w domu.
- A twój mąż? - dopytała się pani Grażyna
- Mój mąż się zgodził, potrzebujemy osobę kompetentną - powiedziałam do pana Roberta. - Mam nadzieje że Anka wyjaśniła wam na jakiej zasadzie tutaj będziecie.
- Oczywiście - wypaliła pani Grażynka
- Więc nie ma żadnych pytań? - dopytałam
- Zmieniłaś się dziecko - zauważyła pani Grażyna
- Zgadza się zmieniłam się na początku całej tej epidemii każdy dzień tylko bardziej nas zmieniał. Ciężko tłumaczyć to komuś kogo to wszystko ominęło. - wypaliłam wprowadzając ich do pokoju.
Wyścig nadal trwał więc wzięłam Damona który właśnie się obudził. Nie wiem czemu miałam dziwne wrażenie że Quicka przestało to interesować i tylko tępo patrzył się w telewizor. Nie wiem nawet czy wyścig się już skończył ale Quick wyłączył telewizor i zamówił kolacje. No i przy kolacji oczywiście dowiedziałam się o co chodziło. Podczas tych wyścigów musieli z kamerować również tą lożę. Quick musiał zobaczyć jak rozmawiałam z tym ruskiem. Swoją drogą nawet nie pamiętałam jego nazwiska. Wiedziałam że tak będzie. Jak on romansuje sobie z jakąś Jessicą wszystko jest okej ale jak ja wystarczy że odpowiem dzień dobry jakiemuś facetowi jest wielka afera. Swoją drogą cieszyła mnie ta jego zazdrości. Bo jeżeli jest zazdrosny znaczy że mu zależy.
- Jesteś moja od soboty a jakiś niby rusek czy inny arab włazi mi w paradę i jestem zazdrosny. Przepraszam ale przeszła mi ochota na kolacje. Idę porozmawiać z Luke'm a może Al i Drake już wrócili. Przepraszam miłego wieczoru życzę. Niedługo będę z powrotem słońce.
Pocałował mnie w czubek głowy i wyszedł. Nie wiedziałam czy zdenerwowało go to że rozmawiałam z ruskiem czy niechciani goście w pokoju. Jedno jest pewne John był wkurzony a jak jest wkurzony robi coś głupiego.
- Co ty robiłaś z tym ruskiem? - dopytała ciekawa Anka
- Ania - upomniała ją matka
- Rozmawiałam z nim - wyjaśniłam
- I twój mąż tak się zdenerwował bo rozmawiałaś z jakimś ruskiem
- Może jak był by to Włoch, Francuz albo Anglik by się tak nie wściekł. John ma uczulenie na Rusków.
- Współczuję ci - wypaliła Aśka - beznadzieja jest być z facetem który jest chory z zazdrości
- No tak Asiu bo ty wolisz wolne związki a w takich nie można być zazdrosnym. Przepraszam pójdę z nim porozmawiam.
Damon nie spał wzięłam go i zabrałam ze sobą. Wychowywałam się z nimi, ufałam im ale nie zostawiła bym z nimi Damona. Tylko po to by się upewnić zapukałam do pokoju Al i Drake'a. Ale ich nadal nie było. Po drodze zapukałam do Luke'a i Juli. Padał deszcz nie będę ciągnąc ze sobą dziecka ale zdecydowanie bardziej ufałam im. Otworzyła Jula
- Hej nie ma u was Quicka?
Ale znałam doskonale odpowiedzi
- Nie - wypaliła tak jak myślałam - a co?
- Nic małe nie porozumienie u nas to normalne - mruknęłam uśmiechając się
- Mamy niedzielę wczoraj braliście ślub a wy już się kłócicie.
- Jula - poprosiłam
- Dobra nic nie mówię
- Zajęła byś się na chwilkę Damonem?
- Jasne
Dałam jej dziecko i poszłam na dół. Trochę mi zeszło i już myślałam że go nie znajdę ale wtedy wpadłam na Borysa.
- Gdzie Quick? - spytałam Borysa
- Nie wiem ale zaraz się dowiem - zapewnił
Poczekałam w holu. I faktycznie Borysowi zlokalizowanie Quick poszło o wiele szybciej. A mi powiedziano że nie wiedzą
- Szef jest za hotelem przy samochodzie - powiedział Borys
- Dzięki co ja bym bez ciebie zrobiła - wypaliłam ale z ciekawości dopytałam - Borys skąd wiesz gdzie jest Quick?
- Powiedział mi Fernando - odparł Borys
- A kim jest Fernando?
- Kierownikiem hotelu
Właśnie tego typa pytałam gdzie jest Quick a on powiedział mi że nie wie. Eh... dlaczego wszyscy robią mi pod górkę.
Wyszłam z hotelu i poszłam we wskazane przez Borysa miejsce. I faktycznie tam znalazłam Quicka
- Kochanie co ty właściwie robisz? - spytałam
Chyba był zaskoczony
- John porozmawiajmy - zaczęłam - przepraszam że nie powiedziałam ci o tym rusku ale ja nawet nie pamiętam jego nazwiska. Chciał rozmawiać z tobą i o ciebie pytał ale ja powiedziałam że starasz się aby nie przegrał zakładu bo postawił na twojego konia. Myślałam że go znasz, gadał tak jak byś go znał. Nie masz powodów by być zazdrosnym przecież ja bez zastanowienia powiedziałam TAK. Więc jak wrócimy na górę? Czy będziemy moknąć na deszczu?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz