poniedziałek, 30 października 2017

Od Quicka

- A co mnie obchodzi jakiś rusek... Gówno nie kojarzę gościa. Wiesz co ruski mi zgotowali. Na górę nie wracam a ty moknąć nie musisz. Ja po prostu nie które rzeczy muszę odreagować. Muszę sprawdzić samochód. Mam nadzieje że nie zostawiłaś Damona z tym czymś?
Walnąłem pięścią w filar.
- Dobra pójdziemy na tą pieprzoną górę. Czemu tu wszystko jest takie skomplikowane.
- Po co ci ten samochód? - dopytała Roz
- Nie wiem może po to by po gwiazdorzyć lub po to by się zabić. Ja naprawdę mogę sporo Roz znieść. Ale widzisz wszyscy ode mnie wymagają. Quick to, Quick tamto, Quick sro, Quick owo. Jak próbuje coś zrobić i mi nie wyjdzie to znów jestem winny. Jak mnie nie ma a coś się stanie to winny jestem ja. Ale jak ja chce mieć tylko święty spokój. To chyba też jestem winny. To że jakaś stara szmata się na mnie ślini to nie jest moja wina. Znaczy w sumie chyba powinienem się zabić. Bo z co drugą tak jest a moja własna żona ma wszystko w nosie w sensie to co ja bym chciał i sobie publiczność sprowadza. Widzisz nie powinnaś tu przychodzić. Dostałaś ochrzan za niewinność. Przepraszam - przytuliłem Roz - chyba już mi lepiej
- I nie gniewasz się? - dopytała
- Tak i się nie gniewam - westchnąłem zrezygnowany
- A wiesz że kierownik hotelu mnie skłamał. Powiedział że nie wie gdzie jesteś a wiedział
- Nie tłumaczyłem mu się tam jest kamera. No ale mamy dobrą duszę która ci powiedziała - uśmiechnąłem się - gadaj co to za szpieg
Roz zrobiła wielkie oczy
- Gadaj bo cię zaciągnę do piwnicy i zobaczysz
- Ale co? - dopytała przestraszona
- Nic bo jest tam ciemno a ja nie mam latarki - uśmiechnąłem się - ogólnie to nie mam tu nawet piwnicy. Strychu też nie ma bo jak bym kiedyś chciał cie przestraszyć to się nie bój.
- Bardzo śmieszne - stwierdziła Roz
- No ale mamy donosiciela
- Sama cię znalazłam
- Dobra nie będę wnikał idziemy na górę. Ty wiesz ze jesteśmy winni Julce wolne.
Gdy wchodziliśmy do windy po prostu szukałem pretekstu by na kimś się wyżyć. No i trafiło na biednego windowego.
- Jak by tu to ująć - zacząłem - coś mi w tej windzie śmierdzi. Może byś się człowieku odświeżył.
- Quick - upomniała mnie Roz
- No nie może tak walić w tej windzie. Nie wiem masz może ubranie na zmianę czy coś człowieku. Zrób coś ze sobą bo się pocisz
- Bo pan mnie stresuje - powiedział tamten
- Proponuję jeszcze odświeżacz do ust - Koleś się zdziwił - Czego nie rozumiesz wali ci z japy. Kto podpisał umowę z takim tępakiem.
Wysiedliśmy z windy Roz poszła po Damona a ja wszedłem do pokoju zlałem całe to towarzystwo i jak by nigdy nic usiadłem na wyrku wziąłem laptopa i zacząłem robić to zamówienie dla osady. Przyszła Roz a ta Anka ją zaraz napadła z tą drugą Aśką. Chodziło o kiecki które tamte chciały zobaczyć. Roz to chyba było nie w smak ale z nimi poszła. I bardzo dobrze przynajmniej będę miał święty spokój.
- Pan jest chyba zły - odezwał się pan Robert
- Istotnie ale to nie jest pana wina proszę się tym nie przejmować
- Jednak może my sobie pójdziemy
- I dokąd pan pójdzie? - dopytałem - nie uregulował pan rachunku, nie wiem gdzie pan pracuje ale za pewne poniżej swoich kwalifikacji więc no jak by tu powiedzieć to nie jest takie proste opuszczenie tego pokoju. I proszę naprawdę nie przejmować się moim zachowaniem. Ja po prostu mam swoje humory. I będziecie musieli państwo do tego przywyknąć. Z reszto dziś jest dość pózno jesteście państwo przemoczeni, przemarznięci. Więc może porozmawiamy jutro przy śniadaniu na przykład. Bo teraz mam robotę do zrobienia. Póki syn śpi bo jak się obudzi będę musiał się nim pewnie zająć. No i dochodzi 22 - spojrzałem na zegarek - w sumie to jest nawet po - W tym samym czasie usłyszałem głos Drake i Alex - Roz chodzi do Damona twój braciszek raczył się zjawić.
Oparłem się o framugę drzwi które zostawiłem uchylone. Drake i Alex byli trochę zaskoczeni widząc mnie.
- Ty tu masz po montowane kamery - stwierdził Drake
- Nie, mam dobry słuch
- I brak humoru - dodała Alex
- Drake'uś ty kojarzysz cuś takiego jak... czekaj jak to jest Agnieszka nie Agata czekaj inaczej Anka też się pomyliłem patrz Aśka
Drake się dziwnie najeżył.
- A więc kojarzysz - uśmiechnąłem się
- Może - burknął Drake
- To może byś temu czemuś zaproponował gościnę w swoim pokoju bo ja mam trochę za dużo ludzi na kwadracie
- Ty nie mówisz poważnie - stwierdził Drake - skąd ty mogłeś wziąć Aśkę
- Nie wziąłem jej. Przypominam że jestem żonaty więc nie mogę tak sobie brać. Ale przez pomyłkę znalazła się na fb razem z Anką.
- Z Anką - zdziwił się Drake
- No tak wasze matki podobno się znały i tatusiowie też
- Grzebałeś mojej siostrze na facebooku?
- Sama sobie na nim grzebała w noc poślubną.
- Co - Drake oparł się o ścianę
- No tak - powiedziałem
- To moja siostra ci nie...
- Może nie kończ - skarciłem go - żeby cię upewnić to twoja siostra mi tak ale było jej smutno że nie ma się tym z kim podzielić
- Ale czym? - zapytał zdezorientowany Drake
- No nie wiem może tym że było jej dobrze. Nie czytam czyjejś korespondencji. To co wziął byś tą Aśkę
- Oj wziął bym
I Drake wyłapał w czapę od Al
- Oj Drake'uś grabisz sobie
- Nie wierze że masz ją na kwadracie nabijasz się ze mnie
- Włazi - wepchnąłem go do pokoju
Al z fochana poszła do siebie a Drake wpadł prosto na Aśkę. Ale oczywiście starzy musieli wszystko zepsuć. Bo zaczęła ściskać go ta baba.
- Się tylko nie uduś - mruknąłem
- Ale co - dopytał Drake
- Mówisz jak byś wpadł w dwie poduszki.
Drake wyrwał się z objęć kobiety
- W co ty grasz - warknął
- Ja w nic, ja idę spać - Uwaliłem się na wyrko. - No wiesz tylko nie można mi się rozbierać muszę spać w opakowaniu - nakryłem się kołdrą na głowę
A Drake z fochany wyszedł do swojego pokoju. Swoją drogą ciekawe gdzie oni się podziewali przez cały dzień.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz