czwartek, 9 listopada 2017

Od Quicka

Dogadaliśmy się z Roz na wielu płaszczyznach. Znaczy ona zrozumiała moje wątpliwości dużo pomógł mi Drake. Który uświadamiał mnie w słuszności mojego wyboru i w tym że jednak nasz świat różni się od reszty świata. Że my naprawdę szybciej dorośliśmy, dojrzeliśmy. Roz musiała się mu zwierzać. Bo któregoś dnia powiedział mi że skoro zaliczyłem z nią gola jak miała 15 lat to teraz już raczej tego nie naprawię. A jak będę robił tak jak robiłem to tylko bardziej to popsuje. Ciężko mi było ale przeprowadziliśmy trudną dla mnie jednak szczerą rozmowę z Roz. I uświadomiłem sobie że próbując chronić ją przed sobą bardzo ją skrzywdziłem. Ustaliliśmy że jeżeli chodzi o moją pracę, spotkania itp. Znaczy to ja tak ustaliłem bo postanowiłem sobie że nie będę mieszał życia służbowego z życiem prywatnym. Więc jeżeli miałem jakiś planowany wyjazd to napominałem Roz że coś takiego będzie. Wspominałem o terminie i to był koniec tematu, pracy po pracy. Bo tak się umówiliśmy. I jeżeli Roz chciała dopytać coś w danej kwestii to przychodziła do mnie do biura. W godzinach mojego urzędowania i wtedy to ustalaliśmy. Bo stwierdziłem że czas po pracy nie będzie czasem rozmowy o pracy tylko będzie to czas dla rodziny. Czyli dokładnie dla Roz i dla Damona. I nikt ani nic nie było wstanie tego zmienić. Nawet Drake jak miał problemy i miał do załatwienia sprawę nie mógł rozmawiać ze mną o pracy w godzinach gdy nie urzędowałem musiał radzić sobie sam. No czasami jak Roz bardzo nalegała to naginałem swoje zasady ale to na jej wyłączną prośbę. Ona bardzo wiele rozumiała ale ja bardzo ją zaniedbałem przez ostatnie miesiące. A naprawdę była moją miłością. I gdybym przez własną głupotę ją stracił to chyba bym się zastrzelił. Więc po ośmiu godzinnym dniu pracy jak by z domu wracałem do domu. No były jakieś odstępstwa jak na przykład moje misje które sam musiałem wykonać. Ale gdy kończyłem swój dzień pracy moi współpracownicy czyli Borys, Mariusz, Grzesiek i interesanci opuszczali nasze biuro. Nigdy nie zapraszałem gości na kolację ewentualnie na obiad biznesowy. Po godzinach mojego urzędowania miałem czas dla swojej rodziny. I byłem wtedy jak każdy facet bawiłem się z Damonem, wygłupiałem się z dzieciakami. Dużo czasu poświęcałem Roz na rozmowy, głupoty. Ja lubiłem horrory ona różne romansidła jak to kobitki. Więc umówiliśmy się że jednego dnia ja wybieram film drugiego ona. I chociaż Drake twierdził że to bełty to moje przekonania były inne. W tych jak on to mówił głupich brazylijskich serialach i polskich dlaczego ja uświadomiłem sobie jak bardzo jestem beznadziejny. I jak by przez obserwację bohaterów tych seriali nauczyłem się rozumieć kobiety i ich potrzeby. Bo wcześniej nikt nigdy mi tego nie tłumaczył. Ojciec raczej mnie od tego odwodził i blokował. A Roz na tych horrorach się bała. To pewnie przez moje postępowanie z ludzmi raczej nie ze względu na film. Ale wtedy było fajnie bo mocniej mnie ściskała a jak to wszyscy mówią byłem psychopatą. Więc im bardziej mnie dusiła tym bardziej mi się to podobało. Bo Roz to zaczęła używać takiego dziwnego sformułowania że ona kocha mnie na zabój. I popełniała na mnie pół morderstwa przy każdym horrorze. I ciągle się ze mną sprzeczała bo jak już ona się za bała i skończył się film to ja ją do sypialni nosiłem. Bo ona ściemniała że się boi a ja chyba już przywykłem i chyba lubiłem to robić. Z reszto nie było tu siłowni a poćwiczyć trochę trzeba. Ale do łazienki nieść jej nie musiałem to było nie sprawiedliwe. Zawsze się z nią o to droczyłem no i weszły jeszcze nowe sypialne zasady. Często jadaliśmy kolację przy świecach. Sami we dwoje. Roz sama to wszystko przygotowywała chociaż babcia się buntowała. I oprócz uwielbianych przez Roz truskawek o czym dowiedziałem się pózniej doszły moje lody czekoladowe za którymi ja przepadałem a Roz też je lubiła. No i do truskawek doszła bita śmietana. Chociaż ja próbowałem przeforsować taki krem co się do ptysiów dodaje bo ten lubiłem. Jak my żeśmy przewalili z Roz internet żeby znalezć przepis na takie nadzienie do ptysiów. Ale jakoś nam nie szło. W ogóle bardzo dużo się zmieniło. Roz myślała o założeniu zielarni nawet poprosiła mnie bym zamówił jej jakieś książki. I stwierdziła że mogła by prowadzić taką mini zielarnie połączoną z apteką. Temat niby wypłynął kiedyś wieczorem przy kolacji ale że ustaliliśmy własne zasady we dwoje Roz go ucięła ja go nie drążyłem a mieliśmy pogadać o tym w godzinach pracy. Wspomniałem jej o wylocie do Anglii. I wtedy poczułem się tak normalnie. Bo myślałem że ona ochrzani mnie że gadam o robocie a Roz się tylko uśmiechnęła, usiadła mi na kolanach. Zrobiła nie winną minkę i powiedziała
- Ale ja nie mam w co się ubrać misiu. A te katalogi to są takie pospolite
- hmm.... - powiedziałem - to może w necie poszukamy coś odpowiedniego
I zaczęliśmy oglądać różne kiecki. Jak jakaś mi pasowała to Roz nie bardzo i na odwrót i w końcu stwierdziła że ja to chyba lubię zakupy. A ja jej obiecałem że jak już polecimy do tej Anglii. Powłóczymy się w Londynie po sklepach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz