piątek, 3 listopada 2017

Od Rozi

Myślałam że już skończył się limit złych wydarzeń. Zdecydowanie wszystkiego było za dużo. Najpierw ta chora Jessica i jej chore gierki. Pózniej cały ten wyścig no i Sasza. I kiedy z Quickiem wyjaśniliśmy całą tą chorą sytuację myślałam że już wszystko będzie dobrze. A już na pewno nie myślałam że coś złego przytrafi się Damonowi. Przecież był zdrowy, Boże co by było gdyby to wydarzyło się w Polsce. Przecież my nawet nie mamy tam lekarza. Bo Amanda to kretynka a profesor jak widać się nie zna. Lekarz przecież mówił że takie rzeczy można zdiagnozować od 3 do 5 dni po porodzie. To moja wina jestem jego matką powinnam była zauważyć wcześniej że coś jest nie tak. Może jak bym poszła z nim do lekarza jak proponował Quick. Nie to ja musiałam uprzeć się że dopiero po ślubie. Nie wiem jak Quick to załatwił ale jak wcześniej nie mogłam tu być tak teraz nikt nie miał nic przeciwko. On był taki malutki całej tej aparatury było więcej od niego. A jak on umrze... Co ja wtedy zrobię. Nie wyobrażam sobie życia bez niego. Przecież on już wygląda jak by umarł. Jak nie będzie miał operacji umrze ale operacja też może pójść zle. Przecież jest dużo nie udanych operacji na dorosłych ludziach a on jest taki malutki. A może ten pomysł Drake'a nie jest wcale taki głupi. Wiem że mówił tak tylko żeby mnie jakoś pocieszyć. Ale może faktycznie jak bym była w ciąży może wtedy nie odczuła bym tej straty aż tak bardzo. Matka zawsze mówiła że lekarzom się nie ufa że oni zawsze mają wszystko gdzieś. Całe życie wysłuchiwałam o szpitalach i lekarzach wszystko co najgorsze. Matka chyba nawet ich obwiniała za ataki terrorystyczne. Nigdy nie byłam w szpitalu a teraz mam po prostu zaufać lekarzom. Przyszła Al z dwoma plastikowymi kubkiem kawy
- Proszę - wypaliła podając mi 
- Ja chciałam kawę? - dopytałam odbierając kubek - dzięki
- Pytałam się czy chcesz przytaknęłaś - wyjaśniłam
- Al myślisz że to moja wina? - spytałam
- Co? - dopytała nie rozumiejąc
- No to że Damon jest chory. Cały czas próbuję przypomnieć sobie czy było coś co by mogło wskazywać że...
- Roz - przerwała mi Al - nie jesteś winna temu że jest chory. I przestań się obwiniać. To chore zawsze tak jest dziecko zachoruje. Rodzice zaczynają się obwiniają, dziecko umrze a rodzice zaczynają obwiniać siebie na wzajem co zawsze kończy się rozwodem.  
Wybuchłam płaczem. Nie dość że stracę Damona to jeszcze i Quicka. Ale jak bym była w ciąży Quick by mnie nie zostawił nawet jak bym była nieznośna.  
- Roz to nie tak - zaczęła szybko chyba dopiero teraz zdała sobie sprawę z tego co powiedziała - zle to zabrzmiało. Ja nie mówię że Damon umrze. On wyjdzie z tego
- Naprawdę uważasz że on z tego wyjdzie? - dopytałam płacząc - popatrz na niego. Jest taki malutki a oni chcą go operować. 
- Ej musimy wierzyć że on przeżyje - zaczęła - wierzyliśmy że Quick się odnajdzie i wrócił pamiętasz. A też już myśleliśmy że przepadł na dobre
- Quick wrócił bo umie o siebie zadbać. To że wrócił to tylko i wyłącznie jego zasługa. A Damon...
- Roz - przerwała mi - chcę powiedzieć że wszystko jest możliwe nawet kiedy wydaje się nie
- A jak Quick uważa że to moja wina i się ze mną rozwiedzie 
- Głupia przestań nawet tak myśleć - warknęła na mnie Al - nie pozwolę mu się z tobą rozwieść 
- Jak go zmusisz 
- Jak będzie próbował wymyślę sposób - zapewniła 
- Al Damon nie może umrzeć jak on umrze to ja...
- Czy ty nie możesz myśleć pozytywnie - warknęła - jestem twoją przyjaciółką mam cię pocieszać. Więc pomóż mi jakoś 
- Się pocieszać? - dopytałam zdezorientowana 
- Właśnie. Zawaliłam z tą kiecką nie mogę polegnąć i w kwestii pocieszania bo naprawdę wyjdzie że jestem beznadziejną przyjaciółką.
- Nie mam ci za złe tej kiecki - wyjaśniłam - no dobra może troszeczkę ty zapewne pocisnęła byś Dominikowi i by mnie tak nie torturował. Ale poszła ze mną Jula nie było tak zle. No i sukienka mi się podobała. A ty przecież siedziałaś w celi. Miałaś dobre alibi 
- Co nie - wypaliła
- A ja tej Aśki nie ściągnęłam by zrobić ci nazłość - wyjaśniłam - z reszto ona nie ma mózgu i nie jest w typie mojego brata
- Aśka mówiła że on był u niej w nocy - zaczęła
- A był? Znaczy chciałam zapytać czy nie było go w pokoju?
- No był pózniej wy się pokłóciliście - zaczęła
- I wtedy Drake poszedł z Quickiem do baru - wyjaśniłam - pózniej Borys i Tomek zaprowadzili ich do pokoi 
- No tak Borys przyprowadził go naćpanego 
- No właśnie - stwierdziłam - nie przejmuj się nią. Drake nawet pijany lazł do ciebie. On cie kocha Al i martwi się o ciebie. Może to dupek który nie umie tego pokazać ale znam własnego brata. Na osadzie jest Filip - zauważyłam - on będzie wiedział wszystko. Byli przyjaciółmi i on zawsze wiedział wszystko o jego dziewczynach. Jak wrócimy pójdziemy go przepytać co było między Drake'em a Aśką. A w hotelu są kamery możemy pogadać z Quickiem i przekonamy się czy Drake był u Aśki. Jeżeli był to pożałuje.
- Widzisz beznadziejna ze mnie przyjaciółka za miast pocieszać ciebie to ty znów pocieszasz mnie. 
- Nie jesteś beznadziejną przyjaciółką. Na chwilę za pomniałam o tym całym koszmarze - zauważyłam - nawet przestałam płakać. Jak byś była beznadziejną przyjaciółką nie została byś ze mną. 
Było już dość pózno. A powiedziałam że wrócę do hotelu. Z resztą chciałam się dowiedzieć co Quick załatwił. Nie chciałam zostawiać Damona samego ale on i tak był nieprzytomny. Chciałam go wziąć na ręce, przytulić. Chciałam żeby zaczął płakać. Przecież tylko dzięki Damonowi Quick mnie nie zostawił jak wrócił z tej Rosji i dzięki nie mu się ze mną ożenił. Jak on umrze on na pewno się ze mną rozwiedzie. Na pewno myśli że to moja wina. Al w samochodzie próbowała nawiązać ze mną jakąś gadkę ale nie miałam ochoty. Ja muszę mieć dziecko. Przed hotelem fajka palił Borys, Mariusz i Grzesiek i coś gadali. O dziwo od razu podszedł do mnie Borys
- Ten rozkaz wydał Armando - wypalił od razu 
- Co? - dopytałam zdezorientowana 
- Jak szef był nieprzytomny to pani pytała kto wydał rozkaz pilnowania drzwi Armando. - wyjaśnił. Zapomniałam o tym. Wydawać się mogło że było to tak dawno temu - Ja chciałem jeszcze raz przeprosić że tak na mieszałem i chcę powiedzieć że bardzo współczuję. No ale szef już obdzwonił najlepszych lekarzy więc na pewno wszystko będzie dobrze
Borys najwidoczniej chciał się podlizać. 
- Dziękuje - wypaliłam tylko i poszłam do środka
- Kazałaś mu się dowiedzieć kto wydał jakiś rozkaz - zainteresowała się Al
- Tak - przytaknęłam - od momentu tej księżniczki i facetów w czerni ze spluwami czasem wypytuje Borysa o różne rzeczy żeby żaden facet w czerni nie zrobił nam nalotu na chatę. Przecież przyznałam się do tego Quickowi. No i tu była podobna sytuacja tylko na szczęście pilnowali drzwi a nie strzelali. Ale przecież nie może tak być że jakiś obcy typek będzie wydawał polecenia jak Quick będzie nie przytomny. Bo kiedyś wszystkich nas wystrzelają. W holu windy wpadł a nas Drake
- Siostra mogę chwilę z tobą pogadać? - spytał 
Al bez słowa poszła na górę 
- Al jest na ciebie zła - zauważyłam
- Widzę tylko nie wiem o co
- O Aśkę - wyjaśniłam
- Szlak. Dobra ale nie o tym chciałem gadać. Wiesz że Quick załatwił transport do Bostonu. Tylko wy nie możecie lecieć z Damonem więc Quick zamierza lecieć lotem którym przyleciał Mariusz 
- I co? - dopytałam idąc na górę - ważne że dolecimy. Ciężko mi będzie tylko pozwolić by go zabrali. Nie lubię tracić go z oczu a... - I znów zaczęłam płakać - zostawiłam go w szpitalu 
- Siostra szpital to nie kostnica. Cholera zapomnij że coś mówiłem 
Ale ja zaczęłam bardziej płakać
- Chodziło mi o to że ten lot Mariusza to wojskowy, zbrojny helikopter - wyjaśnił Drake
- Co po co uzbrojony helikopter? - spytałam 
- No widzisz siostra bo Mariusz przyleciał bo Quick mówił, pisał kto go wie że idzie na tych ruskich. Więc Mariusz i Grzesiek go do zbroił 
- O czym ty mówisz? - dopytałam - do szpitala nie potrzeba nam uzbrojonego samolotu
- Siostra w tym samolocie jest bomba atomowa - wyłożył
- Jak to atomowa 
- Normalnie - wypalił - zastanów się czy chcesz wsiąść na ten pokład bo możecie wylecieć w kosmos a na księżycu lekarza raczej nie znajdziecie
- Ale przecież jak... - zaczęłam
- No jak polecicie do stanów tym lotem to uznają to za atak i będzie kiepsko. Helikopter medyczny by przepuścili ale jeżeli zobaczą wojskowy to...
- Zaczną strzelać to chcesz mi powiedzieć? - dopytałam
- Właśnie chcę ci powiedzieć żebyś przekonała męża że to zły pomysł. Bo wszyscy wraz z Damonem możecie zginąć. Albo iść siedzieć, albo wypowiedzieć wojnę 
- To jest samolot Brazylijczyków - zauważyłam - jak by go rozbroić 
- Podobno się nie da. Z reszto gadaj o tym ze swoim mężem bo on zamierza rano jechać 
- Chyba lecieć - poprawiłam 
Właśnie znalazłam się przed drzwiami pokoju.
- Al myśli że zdradziłeś ją z Aśką - wyjaśniłam i weszłam do pokoju
Quick nie było. Ciekawe co robi i gdzie albo z kim? 
Położyłam się na łóżko i zaczęłam płakać. Od jakiś 24 godzin nic innego nie robię.             

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz