piątek, 22 września 2017

Od Drake

Wybiła 16 i widziałem że moja siostra zaczęła szaleć. Pozwoliliśmy im iść bo inaczej obie dostały by palpitacji. Kiedy dziewczyny wróciły wiedziałem że coś jest nie tak. Rozi nie mogła się uspokoić. Na szczęście posłusznie została w domu. Lexi bez słowa zaprowadziła nas pod jaskinie gdzie znalazły motor. Co jakiś czas migał nam misiek Quicka który nie chciał podejść choć Alex ją wołała.
- Co tu się stało? - mruknął Luke
Podszedłem do niego i gdyby on nie zadał tego pytania sam bym to zrobił. Staliśmy nad przysypanymi przez śnieg i podjedzonymi przez zwierzęta albo zimnych zwłokami. Były porozwłóczone na kilka metrów w różne strony. Najlepiej uchowały się dwie ręce, odgryzione gdzieś nad łokciem. Obie były lewe co utwierdziło nas że napastników było co najmniej dwóch.
- Musiało ich być co najmniej 5 - oznajmił Luke
- Po czym to stwierdziłeś - mruknąłem
- Po 5 różnych skrawkach materiału - odparł
- Myślicie że żyje? - spytała Pati
- Przeszukamy las - zarządziłem
- Z ciemnia się, przeszukamy jutro - odparł Luke
- Mamy latarki - nie dawałem za wygraną - przeszukamy las i miasto
Nie mogłem odpuścić. Gdybym teraz zgodził się z Luke'em już cały czas musiał bym słuchać jego rozkazów. Zresztą tu chodzi o Quicka, przecież Rozi urwała by mi głowę gdyby dowiedziała się że nie zrobiłem wystarczająco by go znalezć. Był moim przyjacielem, chciałem wierzyć, że gdyby chodziło o mnie też by nie odpuścił.
- Wracamy - rozkazał Luke - też się o niego martwię ale robi się ciemno narażając siebie w niczym mu nie pomożemy
- Chcesz wracać to wracaj - odparłem - ja szukam dalej
- Pomogę Drake'owi - wtrąciła Alex
I pewnie by wrócił ale nie zostawił by siostry. Szukaliśmy długo. Obszukaliśmy las, a nawet wszystkie domy w mieście. Nie było sensu dłużej łazić. Było zimno, nadal padał śnieg. A jeżeli Quick żyje to już jest daleko za miastem.
- Wracamy - powiedzieliśmy obaj z Luke'm
- Co z Quickiem? - wrzasnęła Alex - on musi gdzieś być. Szukaliśmy go znaczy że żyje. A jeżeli żyje nie możemy przestać szukać. To musi być sprawka Ivana
- Nie wiemy czy żyje - wypaliłem - widzieliśmy trupy jeden z nich mógł być jego trupem.
- A jeżeli żyje - dodał Luke - już go tu nie ma. Musimy czekać może się z kontaktują
Alex może mieć racje. Może to rzeczywiście sprawka Ivana.
- Może będą chcieli się wymienić - wypaliłem - mamy paru z nich... Trzeba będzie pomyśleć by zwiększyć naszą obronę
- Jutro musimy poprzestawiać samochody na drogach by wyznaczyć granice - zgodził się Luke
- I pułapki na ulicach i po lesie - przytaknąłem
- Musimy być gotowi - stwierdził Luke
- Będziemy - mruknąłem
Wróciliśmy do domu. Miałem nadzieje że Rozi poszła spać, ale znam swoją siostrę. Za pewne przez całą noc nie zmruży oka. Nie wiedziałem jak jej to powiedzieć. Jak delikatnie przekazać że Quick może w ogóle nie wrócić. Na szczęście Amanda oznajmiła że jej to przekaże. Poszły obie na górę. Miałem nadzieje że poda jej coś żeby spała. Luke i Pati omawiali strategię. Kiedy usłyszałem z góry krzyk Amandy:
- Rozi ja nie to chciałam powiedzieć. Znaczy nie to miałam na myśli.
Za raz po ty zapłakana Rozi zbiegła ze schodów. Właśnie tak można liczyć na Amandę jak i na wszystkich lekarzy. Złapałem ją przy drzwiach. Ona naprawdę chciała wyjść na dwór bez butów i w koszulce na ramiączka. Próbowała najpierw się wyrwać ale w końcu się poddała i przytuliła się.
- On nie żyje - łkała
- Rozi - zacząłem - nie mamy pewności czy on nie żyje.
- Ale znalezliście czyjeś zwłoki - ciągnęła
Spojrzałem zabójczym wzrokiem na Amandę stojąca na schodach. - To nie były jego zwłoki Luke może potwierdzić - tłumaczyłem
- To gdzie on jest? - wrzasnęła
- Będziemy go szukać - zapewniłem
- Jestem w ciąży - oznajmiła nagle
W murowało mnie. Jak to jest w ciąży. Spojrzałem na Amandę prosząc w duchu by zaprzeczyła, ale ona potwierdziła słowa mojej siostry kiwnięciem głową.
- Powiedz coś - szepnęła
Co miałem jej powiedzieć? Dlaczego nie ma tu Quicka mógł bym bez żadnych wyrzutów sumienia nawrzeszczeć na nią i przyłożyć mu w ryj.
- Trzeba będzie pojechać do sklepu - odparłem głupio
- Nie jesteś zły? - spytała patrząc na mnie
- Wrócimy do tego jak wróci Quick.... Prześpij się jutro, będziemy szukać go dalej - zapewniłem
Nie powinienem dawać jej nadziei ale nie potrafiłem inaczej...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz