Tej nocy nie mogłam usnąć. Jak pewnie większość. Luke kilkukrotnie próbował ze mną pogadać ale ja po prostu nie miałam na to ochoty. Kiedy nad ranem usłyszałam strzały wiedziałam co to oznacza. Grupa zwiadowcza jechała na motorach i strzelała do zombiaków. Na szczęście i my mieliśmy plan. Jak chciał Quick ruszyłam w stronę samochodu a Drake razem ze mną.
-Mówiłaś Quickowi?- spytał cicho.
-Nie.-odparłam. Sama doskonale wiedziałam że powinniśmy powiedzieć ale obawiałam się że Quick po raz kolejny pobije się z Drake'em.
-Wiesz że musimy mu powiedzieć. To jest ważne czy właśnie nie tego chciałaś? Zrobić coś pożytecznego? A może po prostu chciałaś komuś zepsuć nerwy?
Czy byłam aż tak przewidywalna? Do szpitala poszłam dokładnie z tych dwóch powodów ale przecież nie dam Drake'owi tej satysfakcji.
-Rozi wie jakie są kody?
-Nie.
-A powinna to twoja siostra i mogą być im potrzebne.- zanim Drake coś odpowiedział błyskotliwego podszedł do nas Luke
-Lexi- zaczął.
-Jestem zajęta- odparłam chłodno i weszłam do samochodu gdzie już czekał Quick.
-Powinnaś mu odpuścić- doradził Drake-Na pewno nie chciał tego powiedzieć.
-Gdyby nie chciał nie powiedziałby.
-No nie wiem jesteś strasznie upierdliwa- i na tym skończyła się nasza rozmowa bo ruszyliśmy w drogę i musieliśmy się skupić na tym co robimy. Strasznie się denerwowałam ale wszystko poszło zgodnie z planem. Na szczęście nikomu nic się nie stało. Jak tylko weszliśmy za płot Rozi podbiegła do brata i rzuciła się na niego. Wiedziałam że musiała się o niego martwić. Przechodząc obok usłyszałam jak Rozi zarzucała mu zmianę kodów które były im potrzebne.
-Mówiłam- powiedziałam bezgłośnie odkręcając się do niego i pobiegłam do domku mijając Quicka siedzącego na ganku z Niespodzianką. Luke był w salonie, przytuliłam go.
-Przepraszam, naprawdę nie chciałem by to tak zabrzmiało.
-Wiem- szepnąłem. Chwilę porozmawialiśmy i poszłam do Quicka. Niestety ale czasem trzeba robić nawet to co nam się nie podoba. Usiadłam obok niego i wypaliłam prosto z mostu.
-Byliśmy w szpitalu.
-Z Lukiem?- dopytał o dziwo spokojnie.
-Nie ale to nie ważne...
-Właśnie że ważne.-przerwał mi- A więc jak nie z Luke'em to z Drake'em?
-Drake nie chciał iść...
-Ale poszedł.- znów wszedł mi w słowo.
- Usłyszeliśmy że mają zamiar uderzyć w nas jak tylko przejdzie stado- powiedziałam szybko by mi nie przerwał i zaczęłam mu wszystko opowiadać. Nie przerywał mi i wydawał się być spokojny.
-Trzeba będzie o tym pomyśleć- przyznał.
-I to szybko- dodałam.- A jeśli chodzi o te kody...
-Mowy nie ma.
-W piwnicy jest cała broń, a nie zawsze w pobliżu jesteś ty lub Drake. Przez oni mogli tu zginąć.- obawiałam się że to i tak go nie przekona.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz