Nadal byłam roztrzęsiona. Siedziałam na łóżku w jednym z pokoi, który zajmowałam wraz Drake'm. I pomyśleć, że ten koleś podszedł tak blisko. Jest ich więcej i będziemy mieć z nimi problemy. Idzie zima. Leki w aptece się kończą. Muszę iść pozbierać rośliny to ostatni czas za nim przyjdą mrozy i je zniszczą. Tak myślałam rano i głupia sama chciałam iść w las. Całe szczęście, że Quick zareagował tak szybko. I choć miałam nie ciekawe spotkanie nadal uważam tak samo. Zarzuciłam na siebie sweter i zeszłam na duł. O dziwo nikogo nie było w salonie. Spotkałam tylko Witka gotującego coś w kuchni.
- Jak się masz? - spytałam siadając na jednym z krzeseł
- Gotuje obiad - odparł - użyłem ziół... Będzie dobre - zapewnił
- Nie wątpię - wypaliłam z uśmiechem.
Pachniało ładnie bazylią.
- Widziałeś mojego brata? - spytałam
- Nie, dziś jeszcze nie - odparł grubasek - są tu gdzieś może suszone grzyby?
- Tak, obok piwnicy są drzwi do spiżarni - wyjaśniłam - Pierwszy regał, górna półka. Muszę iść...
- Miłego dnia Rozi
- Dzięki. - wypaliłam wstając z krzesła
Przeszłam przez salon i wyszłam tarasem. Kiedyś musiał być tu ładny ogród ale teraz nikt nie przejmuje się takimi głupotami. Na wiosnę trzeba będzie zająć się ogrodem. Można będzie posadzić warzywa i owoce zapewne w sklepach nadal można dostać sadzonki i nasiona.
Przeszłam na przód domku. Nadal zastanawiając się czy dobrze robię. Rano też chciałam iść sama. No ale przecież teraz szukałam Drake. Dwa razy w ciągu dnia nie mogę mieć pecha. Miałam już podchodzić do skrzynki przy furtce aby odciąć napięcie od furtki. Gdy zobaczyłam Quicka który przy garażu szykował swój motor. Cicho do niego podeszłam. Był tak pochłonięty tym co robił że nawet nie zauważył jak do niego podeszłam.
- Jedziesz gdzieś? - spytałam
Odkręcił się w pełnej gotowości bojowej.
- To tylko ja
W ręku trzymał jakieś narzędzie. I w pewnej chwili nie miałam pewności czy nie rozbije mi tym głowy.
- Co tu robisz? - spytał opuszczając dłoń
- Gdzie jedziesz? - odparłam pytaniem na pytanie
- Po załatwiać sprawy - odparł krótko opierając się plecami o motor
- Jedziesz do lasu? - drążyłam dalej
Przecież nie będzie jechał sam szukać reszty grupy.
- Może - odparł
- Mogę jechać z tobą?
- Nie - wypalił hardo odkręcając się do mnie plecami
- Dlaczego? - nie dawałam się spławić
- Wracaj do domu - nakazał
- Dlaczego nie chcesz zabrać mnie ze sobą?
- Dlaczego jesteś taka upierdliwa. - wypalił nawet na mnie nie patrząc - nie mam ochoty cię niańczyć
- Wcale nie będziesz musiał - zaczęłam - albo zabierzesz mnie ze sobą albo pójdę sama
W końcu znużony na mnie spojrzał.
- Drake wie?
- Tak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz