Nie no ja nie wierze że cała ekipa się zebrała. No dziś to na bank popłynę. Eh rety byle bym głupot nie narobił.
- Mariusz narzućcie lota siatką maskującą. I pilnujcie jak towarzystwo się popije. A i daj znać że ruszamy powoli i przed siebie nie ma konkretnego celu. Jak się ściemni niech podświetlą łajbę. Żeby ładnie się prezentowała
- No ciekawie się zapowiada szefie
- Uchlam się jak nic impreza z nimi zawsze się tak kończy.
Wróciłem do swoich gości. Miałem tylko nadzieję że Roz się jakoś dogada z większością i będzie się dobrze bawiła. Bo wczoraj to był żal nie dość że ją koleś obmacał. To nudziła się z tymi pustakami. Miałem nadzieję że dziewczyny zostały na tym samym poziomie umysłowym co ostatnio gdy się spotkaliśmy.
- Ty gwiazdor coś się ulotnił tak po angielsku - wyrwał mnie z zamyślenia kolega.
- A byłem ruszyć tą łajbę - skomentowałem - a ty co nudzisz się? Co teraz porabiasz?
- Przytuliłem dupę na ciepłej bankowej posadzce i się nudzę chyba całego neta już przeleciałem
- Ta... no ja to czasu na to nie mam
- Nawet jak byś miał to byś na gołe baby się nie ślinił no i gdzieś ty taką księżniczkę upolował
- A nie uwierzysz w lesie he
- No to ciesz się nią puki ci nie zaciążyła. Bo ja i w sumie chłopaki to tam się skarżą że to już nie to samo. Dupy babą porosły i hamulce trzeba wciskać. Bo sam wiesz jak baby toporne są do tabletek. Albo guma normalnie zero frajdy.
- Co ty gówno wiesz. Roz 10 miesięcy temu Damona urodziła i co? Nic się nie zmieniał w tym sensie. A jeżeli chodzi o tapsy to fakt. Przeforsować ciężko no i ja to problem mam. Bo hamulce to u mnie nie działają. Sorry ale pomęcz kogoś innego bo w tej kwestii nie mam za wiele do powiedzenia.
- No i nic się nie zmieniłeś. Noga jeżeli chodzi o baby
- To że nie komentuję, nie prawię komplementów. Nie znaczy że się nie interesuje. Jak ja z każdym z was będę musiał wałkować taki temat to się uchlam i skocze do morza.
Poszedłem do barmana. Dopytać jak tam idzie czy daje radę. Pózniej obszedłem całą załogę. Nowi ludzie nie znałem ich, nie wiedziałem jak dają sobie radę. No i do kapitana poszedłem bo to w końcu nasz pierwszy wspólny wypad.
- I jak? - dopytałem
- No jak wcześniej mówiłem. Powoli jacht musi się dotrzeć. Bo inaczej to silniki mu pójdą. I tak daliśmy pełną moc na agregaty i silniki. Szef trochę za dużo od niej wymaga. Jest nowa nie powinien szef jej tak bujać.
- No niech płynie powoli ale niestety całość musi iść pełną parą. Ludzie są od tego by tego pilnować. Po za tym to nie jest jakieś byle gówno. Mam gości muszą się dobrze bawić. I ma się ona świecić jak choinka na wigilię. A no i odsłońcie podłogę na pokładzie i podświetlić mi dno. Może jaką rybę zobaczymy.
- W nocy szczerze wątpię - powiedział kapitan
- Nie znam się na tym ani na jachtach ani na rybach
- No tak szefie - pokiwał głową starszy facet - na niczym się pan nie zna a w każdym kraju o panu głośno. Nie rozumiałem tej nazwy dlaczego tak. Kocham jachty ale szczerze i żona i jacht obie są piękne. Nie wiem którą bym wybrał
- No a ja mam na to patent. Kup jacht zabierz ładną żonę na pokład i masz obie.
- Mądrze pan gada ale wilk morski to nigdzie portu nie ma. Żona to kula u nogi w takim zawodzie.
- No ja bym tego tak nie nazwał. Też często się przemieszczam. I rodzinę zabieram ze sobą.
- No to ja już rozumiem czemu jacht - stwierdził kapitan - ale helikopter wojskowy tego chyba nigdy nie pojmę. Coś tam mi mówił Mariusz że w tym samolocie
- No - spojrzałem na niego
Stary chwilę pomyślał i po patrzył na mnie z przerażeniem.
- Czy to prawda szefie że my płyniemy z bombą atomową na pokładzie
- A czemu nie bomby fajne są - uśmiechnąłem się
- A ja myślałem że oni żartują. Ten Mariusz to w Afganistanie służył. Syna mi tam zabili. No ale że teraz pod panem służy. No i ta dziwna bandera. Pan Włochem podobno jest myślałem że Włoska flaga będzie, albo Polska bo żona polka. Ale to, to w Włoszech mafia rządzi.
- Widzisz kapitanie, płacę ci dobrze i jak ty będziesz ze mną dobrze. To będziesz miał u mnie jak u mamusi. Nie robię interesów z tą mafią
- Ale o haracz i tak się upomną jak zobaczą ten jacht. I tego się obawiam bo ostatnio pracowałem u anglika. Biznesmen załatwiał tu jakieś interesy musieliśmy zawinąć do portu. No i nas zgarnęli szef nie chciał zapłacić, pobili załogę, rozkradli ten jacht, a i tak zapłacić musiał.
- Spokojnie kapitanie ten jacht już ma ochronę mafii. Pracuje pan dla samego Bossa tej mafii ale to zostaje między nami. Pogadasz pan z chłopakami powiedzą panu jak to jest.
- Nie wiem czy mam się cieszyć czy martwić - powiedział kapitan.
- Może zaufać. Ja ufam panu i nie chciał bym się zawieść. Jest pan osobą starszą, doświadczoną, cały czas na morzu. Liczę że załoga jest tak samo profesjonalna jak jej kapitan.
- Wszystko pod kontrolą szefie, pracowałem z tymi ludzmi jakiś czas na tamtym jachcie o którym wspomniałem. No i pózniej ten koleś go sprzedał. A my na bruk. No ten pana jacht to dużo większy, nowocześniejszy i w sumie bardzo zwrotny.
- Przepraszam ale muszę wracać do gości a wy róbcie swoje. Ma być cacy. I proszę pamiętać kapitanie jest pan za załogę odpowiedzialny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz