Impreza się rozkręcała do bólu niebezpiecznie. Najpierw dziewczyny zamęczały mnie o drinki. Ale ja już byłem dość ostro wstawiony.
- Luzik panienki spokojnie. Nie robię nic bez wyraznego polecenia. A drinki eh mogę po gwiazdorzyć. Ale wybaczcie dziewczyny ale wasza widownia jest zbyt skromna.
Podszedłem do Roz która stała z Grześkiem i Mariuszem i o czymś gadali.
- A wy panowie czego podrywacie mi żonę. Brzydko tak gdybym was nie lubił tak jak lubię to bym was zastrzelił. A nawet jak was lubię to też bym was zastrzelił. Ale nie mam spluwy. I macie szczęście.
- No i popłynął szef - powiedział Mariusz do Roz
Roz przytuliła się do mnie.
- Choć brzydalu - powiedziała - chłopcy po prostu zabezpieczają imprezę.
- Słusznie - powiedziałem - mamy basen i morze a na pokładzie nie mamy ratownika. A jak może ktoś się zacznie topić gdzieś. To do basenu jeszcze w skocze ale do morza to już nie bo mnie rekin zje. Kochanie rekiny to straszne ryby są. Wredniejsze niż ja. Krokodyla i aligatora się nie boje ale ryby. No bo z krokodylem to ja wiem jak tańczyć ale z rybami to ja jestem słaby. Myślisz że Supcia taką orkę by trzasnęła. Rety i ta słona woda jak ona by wpłynęła na jej sierść. Jak byś chciała się kochanie wykąpać, kąp się w basenie proszę. Bo sól morska zle wpływa na włosy zdecydowanie zle. A w ogóle to przyszedłem tu w sprawie do ciebie. Bo mi będziemy teraz pić za zdrowie żon i za inne wszystkie zdrowia, za zdrowie zimnych, i nawet Alfredów. I musisz wznieść toast z nami. Ja wiem głupi jestem ale one wszystkie mnie proszą o ukrytą prawdę. A ty jeszcze tego nie wiesz. Ale jak byś wypiła to taki jest warunek.
- Ja wypiję a jak Damon się obudzi?
- Przecież jest środek chyba nocy.
- Pamiętasz co było jak wypiłam jednego drinka twojego
Przyłożyłem jej palec do ust
- Wykombinuje coś naprawdę lekkiego i truskawkowego a no i jeszcze jedno. Wyczarowałem - wyjąłem rękę za pleców - suprise konwalię w sumie nie wiem czy je lubisz bo ja tak. Pierwsze w tym sezonie, dobra jestem nie szczery były z pod foli.
- Dobrze kotku wypije za twoje zdrowie ale ma być tylko kropelka alkoholu.
- Musi być kieliszek żebyś cokolwiek poczuła i słomeczka kochanie pamiętaj. Tatuś mówi to wie a mamusia powinna słuchać.
- Głupi jesteś wariacie - uśmiechnęła się
- I tu się słońce nie mylisz i tak jesteś z byt delikatna.
Gdyby nie Grzesiek to bym się chyba na nią wypierdolił.
- Grzegorz do kapitana idz czego buja tak tą łajbą. Pierniczę zabić się tu można. Za chwile ludzie zmienią kolor na tej łódce na zielony. Wybiegną jakieś majtki, przepraszam cię kochanie chodzi mi o szmatę do podłogi. Znaczy o takiego człowieka co sprząta - wyjaśniłem bo Roz dziwnie na mnie popatrzyła - no to te galoty wybiegną i powią że kosmity atakują.
- Szefie łajba się nie buja to ty się bujasz
- No bo Grzesiu mafia bawi się spokojnie. A nie napierdala laski do śmierci. Co ty kurwa sadomaso jesteś jakiś. Się chyba dziwię że twoja żona żyje.
- Quick ogarnij - powiedziała ostro Roz
- No co kochanie nawet jeszcze marynarkę mam nie ma że boli.
- Choć już wypijemy tego drinka
- No jak byśmy mieli tak razem to musiał być by mocniejszy na dwie słomki.
- Głuptas - uśmiechnęła się i pocałowała mnie
- Powinnaś określić mnie innym mianem. Ty wiesz że oni mówili no debile obrażali cię no chyba pójdę i komuś jebnę.
- Ale o co chodzi? - dopytała
- No te dzieci, ciąże i to wszystko. To gówno jakieś pierdolą. A to mnie upokarza bo nie wiem na kogo już mam się gniewać. Bo skoro ty byłaś w ciąży i wiemy że byłaś. Urodziłaś Damona i ja wiem że to zrobiłaś i wszystko wiem a oni mówią że po 10 miesiącach to jest nie możliwe żebyś tak wyglądała. To już raz mi się nie zgadza i wpierdol. A drugi raz to skoro to się nie zgadza i ty jesteś nadal piękna jak dziewica to Damon musi być z probówki. Chyba muszę zabić profesora. Nie no ktoś dzisiaj popłynie
I wtedy podeszła do nas Natalii
- To co będą te drinki? - dopytała
- A i moja żona się zgodziła to i będą
- A zagrasz a my pośpiewamy? - dopytała
- Dawno tego nie robiłem nie będę się kompromitował
- Ale Diana zawsze grałeś więc na pewno pamiętasz.
- No wiesz ja to grałem tak ogólnie a to taka trocha osobista piosenka jest. I co ja tu będę o Dianie grał no jak się poczuje moja żona.
- Ty grasz na gitarze? - dopytała Roz
- Coś tam brzdąkałem z nudów tak amatorsko z fałszem
- Jedną piosenkę? - dopytała Roz
- Nie no akordy mam opanowane wszystko mogę zagrać a raczej zafałszować. Ale to już dziewczyny z tobą muszą się dogadywać. Bo ty kochane moje, złote, piękne, diamentowe słoneczko. Dałaś mi już lekcję miłości. Teraz pora na rehabilitacje. No to drogie panie jeżeli stawka jest znana to proszę licytować. Znaczy się wy macie przekonać moją żonę żebym coś zafałszował.
Jakaś dziewczyna której imienia nie kojarzę wybiegła i wrzeszczy że rekin zżera statek.
- O kurwa nowy cel gdzie jest Mariusz. - Wybiegłem i drę się - Mariusz będziemy zabijać rekina podnoś lota. Ja ci kurwa dam rekinu jeden będzie jakaś kurwa ryba zjadała mi jacht. Ryby głupie są pierdolą się na potęgę a oni zjadają ich nasienie - pokazałem na całą resztę ekipy. - ludzie no kurwa kto jada macki ośmiornicy, żabie udka dobra ryba nas atakuje. Ej jak wyglądała ta ryba imię, nazwisko, adres.
- co to za zamieszanie - wyszedł kapitan
- W nocy miało nie być ryb a tu rekin nas atakuje całkiem żywy i normalny.
Wpadłem do kajuty kapitana. Zacząłem nim trząchać
- Rekin chłopie rozumiesz. Ogromna ryba która zżera mi jacht
- Szef chyba szczęki oglądał - uśmiechnął się kapitan
- O czym ty człowieku do mnie pierdolisz mam własne zęby ryba pewnie też. Mariusz zdejmuj tą pieprzoną siatkę żadna ryba nie będzie żarła mojego akwarium.
- Pan się opanuje - powiedział kapitan ostro
- Masz brodę i wąsy to myślisz że rządzisz i ty milcz jak do mnie mówisz.
- Szefie złapał mnie za ramię Mariusz bo już prawie przyjebałem kapitanowi w ryj
- Co Mariusz kurwa miało nie być żadnej ryby a tu rekin. Zabierajcie Roz i Damona musimy zabić tą rybę ona jest nie bezpieczna. Ta dziewczyna mówiła że ta ryba ugryzła nam jacht toniemy Mariusz.
- Grzesiek idz po szefową.
- Grzesiek ty nie idz ty biegnij. Bo jak ją zje ta ryba to ja wam nie daruję zabije wszystkich i tą rybę też. Rybę najpierw.
- Szefie ale to tylko pyszczak
- No widzisz Mariusz rekin paszcza sama nazwa wielka morda
- Szefie ogarnij - powiedział Mariusz
- właśnie ja to zaraz ogarnę całe te morze wy pierdole ze wszystkimi rybami na ląd. Poszły won pływać na ląd.
Grzesiek przyszedł z Roz
- Dobrze że jesteś skarbie ty idz do samolotu ja lecę po Damona.
Kapitan coś powiedział do Roz, Mariusz tłumaczył coś swojego. Ja nie rejestrowałem nie wiem czemu oni tyle gadają. Ogromna ryba rekin paszcza nas atakuje. No ja nie wierze czy ryby to mafia. Nie widziałem żadnej flagi z rybą. Roz pokręciła tylko głową. Pózniej przyszedł Paweł.
- Już od jebało? - dopytał Roz
- Co takiego go nie widziałaś odpierdala za każdym razem to normalnie zawsze go próbujemy uchlać. Pózniej wciskamy mu panienkę. Ale on jakiś nie ruchawy jest.
- Co ty kurwa chcesz ruchać - wywaliłem się na niego i po schodach spadliśmy na pokład.
- Nie twoją żonę - zaprzeczył odraz
- Aa... - pomogłem mu się podnieść - to przepraszam - poprawiłem mu ciuchy.
- to co może pogwiazdorzysz przy barze? - dopytał
- No nie mogę ryba atakuje
Mariusz i Grzesiek zaciągnęli mnie pod pokład. Bo Roz im nakazała. A mi powiedziała że mam się nie rzucać.
- To jest ta pana ryba - wskazał kapitan
- No widzisz kapitanie - powiedziałem - baby to głupie są. Ty kochanie nie - powiedziałem do Roz - bo ty jesteś damą a mi chodzi o baby. A jak by ona rekina zobaczyła to co ona by powiedziała że wieloryb nas zjada bo to chyba większa ryba nie kapitanie?
- Szef to powinien się położyć - stwierdził kapitan
- Ja to zaraz ciebie wywalę się mi się nie mówi.
- Proszę niech pan wróci do swoich obowiązków - powiedziała Roz
- Ale... - zaczął kapitan
- Niech pan idzie - powiedział Mariusz - szefowa się jasno wyraziła. Szef na trzezwo jest nie obliczalny a w tym stanie to nawet ja się boje podejść.
- Dobrze ale musimy się zatrzymać - powiedział kapitan - mamy za duże obciążenie na silnikach. Jacht jest nowy nie dotarty już się zagotował.
- Znaczy szef to by pewnie pokrył to bez problemu ale może niech pan rzuci kotwicę, za cumuje cokolwiek niech się ta łajba za trzyma. Niech pan wyłączy co jest zbędne
- Ale szef powiedział - zaczął kapitan
- Kurwa zrób pan pozory jego powiedzenia
- Czyli ma się świecić stwierdził kapitan a basen można wyłączyć na przykład.
- Wyłączaj pan co trzeba a jak powiedział szef że ma się świecić więc niech się świeci. On już nie czai. A szefowa go ogarnie do jutra.
- Coś złego się dzieje? - dopytała Roz Mariusza
- Jacht nowy nie dotarty kapitan jest doświadczony. Za dużo energii pobiera. Jak na świeżyznę. Ten wilk morski zna się na tym. Dlatego trzeba po odłączać powyłączać wszytko co się da.
- Spoko wyłączajcie wszystko powiedział Paweł John już jest na takiej wazie że już nie z czai że na księżycu jest. Jak on w małej rybce widzi rekina.
- Bredzisz to wstrętna baba powiedziała że rekin pływa
- Choć po żonglujesz butelkami może coś zbijesz wreszcie - powiedział Paweł
- Marzysz - stwierdziłem
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz