Szczerze to urwał mi się film i nie wiele pamiętałam z poprzedniego wieczoru. Miałam tylko nadzieje że nie namieszałam Quickowi za bardzo. No i że za bardzo nie na odwalałam. Obudziła mnie rozmowa w pokoju. Czułam się okropnie, normalnie ledwo żyłam jak bym wpadła pod pociąg. Miałam wrażenie że eksploduje mi głowa no i kręcił mi się świat. W pokoju był Mariusz i ten... Skąd ten typ się tu wziął. Sam widok tego gościa podnosił mi ciśnienie. Quick też wyglądał jak by przejechał go czołg. Ja mu naprawdę zrobiłam malinkę. Obudził się również Damon który przyszedł się do mnie przytulić. Naprawdę się ucieszyłam bo myślałam że dziś znów zacznie omijać mnie łukiem. Zaproponowałam że sama zrobię śniadanie i Quickowi chyb ten pomysł odpowiadał. Damon mało tego że się do mnie przytulił to zjadł ode mnie śniadanie a nawet dał się wykąpać. Trochę miałam problemów z ubraniem go. Bo Damon zaczął biegać po łazience
- Damonek - powiedziałam - nie można biegać bo zrobisz bam. Choć do mamy ubierzemy się - Trochę nie chętnie ale przyszedł i grzecznie się ubrał. - A dasz mamie buzi?
Podszedł i dał się pocałować ale jak tylko otworzyłam drzwi zawstydzony wybiegł z łazienki.
- Mamy małą zmianę planów - oznajmił Quick
- Znaczy? - dopytałam siadając mu na kolanach.
- Mamy zaproszenie na obiad do tego biznesmena - wyjaśnił
- A on nie miał przyjechać tutaj
- Miał skarbie, ale zaprosił nas do siebie - przytaknął Quick
- Na którą na ten obiad? - dopytałam
- Na 13
Spojrzałam na zegarek było trochę po 11
- Zdajesz sobie misiu sprawę z tego która jest godzina
- Oczywiście kochanie dlatego mówię że mała zmiana planów
- Jak to dobrze że nie spuzniłeś się na własny ślub - powiedziałam i go pocałowałam
- Widzisz kochanie bo ja się spuzniam tylko do osób mało znaczących - sprostował
- Kocham cię i bardzo za wami tęskniłam - pocałowałam go - w takim razie idę się szykować.
Szczerze nie miałam ochoty nigdzie dzisiaj wychodzić. Zdecydowanie wolałam posiedzieć tutaj. I poszłam do garderoby która oczywiście była zaopatrzona w nowe ubrania. Znów miałam ciężko się zdecydować. No i znów nie miałam pojęcia jak się ubrać by nie przesadzić. Właśnie patrząc na te kiecki przypomniało mi się jak ostatnim razem tu byliśmy. Wtedy też nie wiedziałam jak mam się ubrać. Były oczywiście też złe chwile jak to że Damon zachorował albo trzeba było wyciągać z paki Drake'a i Al. Właśnie Al... Byłam okropną przyjaciółką. Osobiście wydałam ją Saszy, ona zawsze była w porządku. I po dziś dzień przeżywa to kieckę. Odkąd zobaczyłam Quicka nawet o niej nie pomyślałam. Czułam się z tym okropnie. Powinniśmy obmyślać plan jak ją odbić a ja siedzę i stroje się w kiecki. Założyłam pierwszą lepszą sukienkę w miętowym odcieniu, która jak dla mnie nadawała się do tej okazji. Dobrałam do niej szpilki. Zrobiłam sobie makijaż i skręciłam na lokówkę włosy. Byłam gotowa godzinę pózniej. Między innymi dlatego że myślałam o Al i o tym jak traktuję ją Sasza. Quick uszykował Damona.
- Ślicznie wyglądasz - powiedział i mnie pocałował
- Może uda nam się nie spuznić - zauważyłam
Poszliśmy do samochodu, oczywiście razem z nami jechała Suprice. Podjechaliśmy pod mały piętrowy domek z ogródkiem. Był ładny, trochę podobny do mojego rodzinnego. Przywitał nas gospodarz domu
- Witam panie Yohate - powiedział - cieszę się że jednak wziął pan moją propozycję pod uwagę...
I gość zaniemówił wpatrzony w Suprice
- Suprice zastępuje nam... - zaczął John
- Tresowanego psa domowego - dokończyłam
- Oczywiście - wypalił szybko mężczyzna - a to pana żona
- Rozali - przedstawił mnie Quick
- Bardzo mi miło, zapraszam
Poprowadził nas do salonu.
- To moja żona Oliwia - przedstawił kobietę która do nas podeszła
Oboje byli młodzi.
- Sabrina mówi że trzeba przestawić stół bo na drugą stronę salonu bo tam jest zła karma
- Chyba aura - poprawiłam odruchowo
- Właśnie aura - powiedziała kobieta
Sabrina okazała się wróżką, która doiła z kasy zarówno Oliwię jak i jej matkę. W salonie była masa przedmiotów, część z nich sama się wykluczała. A sama Sabrina była zwykłą, słabą oszustką amatorką łączącą wszystkie techniki wróżenia. Wszystkie wróżki to oszustki ale większość z nich bierze tylko kilka technik i się w nich specjalizuje. A na pewno nie mówią o tym na czym się wcale nie znają. Na pewno nie łączy różnych technik na raz a ona była również medium i szamanką. Oczywiście stół został przestawiony.
- Sabrina jest najlepszą tutejszą wróżką, wszystko się sprawdza - wyjaśniła Oliwia - wywróżyła mi że będę w ciąży i niedługo pózniej się to sprawdziło.
- Naprawdę? - dopytałam
- Widzisz kochanie może my też pójdziemy do wróżki żeby powróżyła nam z kuli
- Przestań się nabijać - fuknęłam cicho
- Ma pani bardzo złą energię - powiedziała do mnie Sabrina - za to twój mąż... nie spotykana energia, taka silna...
Zaczęła się kręcić na około niego.
- Dziwne że ta moja zła energia nie przechodzi na dobrą energię mojego męża
- Energia pani męża jest zbyt mocna
- Naturalnie... Sabrina Kapłanką woodoo również jesteś? - dopytałam
Duża część z tego co Sabrina dawała Oliwi pochodziło właśnie z woodoo
- Oczywiście - powiedziała Sabrina - to co się dzieje na świecie. Zombie jest chorobą zesłaną przez czarowników.
Na woodoo nie znałam się za dobrze ale tu również mieszała te dobre przedmioty z tymi złymi. W całym salonie Oliwia miała różne przedmioty z różnych kult. Matka nie weszła by nawet to tego pomieszczenia. Bo większa część tych przedmiotów miała "złą energię"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz