-Przepraszam ale czy mogła byś odejść od mojej osoby? Uprzejmie proszę, nie mam ochoty na wróżby ani odczynianie uroków Sabrino - powiedziałem
-Sabrino proszę nie męcz naszych gości uważam że państwo zdecydują się na skorzystanie z twoich usług - Powiedziała Oliwia na którą z krytyką spojrzał jej własny maż.
Przy stole siedział jeszcze starszy mężczyzna z żoną i teściowie naszego gospodarza Zbyszka. Starszy człowiek wstał skierował się do stolika z nalewkami.
-Może by pan skosztował naleweczki, moja żona sama ją robiła, są tutaj wybitne roczniki, co rok robimy i zostawiamy po kilka buteleczek. Ta na przykład ma 50 lat robiliśmy ją na początku zaraz po ślubie, za miesiąc mamy rocznice 50 więc proponuję skosztować i serdecznie państwa zapraszam.
-Jestem bardzo zajęty, ale jak znajdę czas na pewno się zjawimy. Prawda kochanie? - Dopytałem Roz.
-Oczywiście jak tylko znajdziesz na tę niewątpliwą przyjemność czas.
-Za nalewkę podziękuję jestem samochodem.
-To nie ma pan osobistego kierowcy? Podjechał pan limuzyną.
-Istotnie - potwierdziłem - to jest nieplanowane spotkanie mój kierowca ma dziś wolne.
-Skromne macie to mieszkanko Zbyszku i tyle tu niepotrzebnych bibelotów - powiedziała jego matka - Masz tę sieć sklepów, masarnię a i tak ledwo wiążcie koniec z końcem.
-Nie idą ci interesy Zbigniewie? To dobry rynek zbytu sporo hoteli, sklepów mnóstwo głodnych turystów. Dziwne troszkę knajpa na każdym rogu. Powiedz jakie produkty masz w swojej ofercie - Dopytałem.
-Interes to dość dobrze się kręci tylko moja żona no niestety i teściowa inwestują w Sabrinę.
-Sabrina jest prawie jak domownik - powiedziała jego żona.
-Hm rozumiem to skoro szanowna wróżka tu przesiaduje, stołuje się i robi notabene nieciekawy wystrój wnętrza to nie powinna dodatkowo czerpać korzyści finansowych nie uważacie? - stwierdziłem.
-Myślę że pana żona też ma jakieś swoje drogie zachcianki - usprawiedliwiał żonę i córkę ojciec Oliwi.
-Istotnie jednak gdy by mnie nie było stać na spełnianie jej kaprysów odpuścił bym no na sto procent spławił bym wróżkę, gdy bym wypruwał sobie flaki ,a jak bym do chaty wrócił ,to dziecko głodne, a wróżka kurczaka żre, liczy sobie za godzinkę, no niedorzeczne przepraszam ,bo to nie jest moja sprawa. Co to za przewidywanie przyszłości jak owa dama spędza z państwem cały wolny czas to normalne że ona to wie bo z was to wyciąga.
-Może wiec sprawdzimy kompetencje pani i wywróży pani czy panowie podpiszą umowę - wtrąciła się Roz.
-Musiała by pani za to zapłacić, no poza tym pani mąż może zrobić wtedy na odwrót żeby się nie sprawdziło - Powiedziała Sabrina.
-Dobrze drogie panie nie licytujcie się - uspokoiłem - stać mnie na pani usługi Sabrino, jednak nie sądzę bym kiedyś z tego miał i chciał skorzystać. Natomiast no cóż myślę że buciki mojej żony kosztują tyle co dzienne utrzymanie pani, plus wynagrodzenie, ale jak mówię to tylko buty, wiec dochodzi jeszcze sukienka, bielizna ,dodatki. Kobieta to inwestycja na całe życie, ale jeżeli ty Zbyszku masz na utrzymaniu żonę własną, kawałek teściowej, wróżkę i córeczkę, no 4 kobiety? Mnie raczej na taki luksus nie było by stać eh. Widzisz Zbyszku na to co obecnie ma na sobie moja żona wydałem około 10 tysięcy, no a jutro mam kolejne spotkanie i ona już tego nie założy, wiec znów pójdzie dyszka rozumiesz co chce ci powiedzieć? No ale to nie jest moja sprawa, może przejdzmy do interesów - zaproponowałem i w tym samym momencie zadzwonił telefon - Przepraszam muszę odebrać - wstałem od stołu
-Coś się stało? - dopytała Roz
-Nie martw się to Mariusz zaraz się dowiem o co chodzi - Wyszedłem na zewnątrz a przy stole dyskusja trwała dalej
-Szefie jest problem - powiedział Mariusz.
-Co się dzieje?
-Są tu ludzie z mafii przy recepcji mają dwa sztandary różne.
-Jakie?
-Jeden ma gwiazdę, drugi smoka, na zewnątrz Etny mnóstwo czarnych oflagowanych samochodów.
-Nie dobrze a o co im chodzi?
-O tę dziewczynę, gościa od ręki i alfons z landrynki to wtyka
-Nie wiele rozumiem, ale zabieraj Grześka zjedz windą na podziemny parking i tam stoi samochód, to na punkt do lota tylnym wyjazdem i ostrzelajcie ich.
-Nie da rady szefie Grzesiek... on zrobił coś... no nie da rady.
-Dobra to zwijaj go i w moim pokoju są 2 torby wez je ze sobą i jedz na punkt, i podnoś lota, bo ci z recepcji wiedzą gdzie jestem mamy kłopot i to spory.
-Jeszcze nawet szef nie wie jak spory.
-Dobra wykonuj Maniek - rozłączyłem się i wróciłem do pokoju
Roz wiedziała że coś nie jest tak pewnie było to po mnie widać. Tamci tu przyjadą i rozwałkę tu zrobią trzeba chronić tych ludzi.
-Mogę cie prosić kochanie - powiedziała ciągnąć mnie za rękaw - Co się stało masz dziwną minę - dopytała.
-Zaraz musimy spadać kochanie, coś musiało się zadziać, a ja nie mam pojęcia co, szukają mnie i wygląda na to, że będą chcieli...
Roz zbladła.
-Co teraz?
-Musimy ich zabrać ze sobą. Chodz i nie bój się - pocałowałem ja - Mam dla państwa propozycje zapakujcie te smakołyki i wybierzemy się nad wodę, tam sobie porozmawiamy i może uda nam się dogadać, nie przywykłem do tylu bibelotów, od tej aury głowa mnie boli.
Zbyszkowi bardzo zależało na umowie wiec bez pytań się zgodził i szybko zaczęli się pakować, a ja zadzwoniłem do Mariusza
-Mariusz wiesz gdzie jestem a jak nie namierz telefon i podleć po nas na szybko.
-Za 10 minut będę dopiero do punktu dojeżdżam.
Póżniej wykonałem kolejny telefon
-Ernesto za 20 minut odpalaj silniki i wypływaj w morze.
-Tak jest
Po kilku minutach na podwórko podleciał helikopter.
-Zapraszam - powiedziałem - Kochanie szybciutko wskakuj - poleciłem jej biorąc Damona na ręce.
Mariusz z Grześkiem pomagali ludziom z dala dochodził warkot samochodów.
-Mamy komitet powitalny szefie.
-Lecimy - zadecydowałem.
-Uciekamy?
-Mściciel nie ucieka. Grzesiek przygotuj państwa do podróży na ostro
- Co tu się dzieje? - dopytała Sabrina.
-Przynosisz złe moce - wysyczała Roz.
-Kochanie ty z Damonem na przód usiądziesz, Mariusz was upnie ja muszę się przebrać w ciuchy robocze - pocałowałem ja.
-A jednak narozrabiałam - dopytała po drodze.
-No może troszkę, ale chyba nie sama he ja to zaraz naprawie bądz spokojna, tu i ze mną nic ci nie grozi. No pózniej porozmawiamy uciekam rety jak ja lubię tą robotę - Roz patrzyła na mnie jak na kosmitę. Po chwili wróciłem w ciuchach roboczych czyli jako Mściciel - Mariusz łącz zestaw do telefonu dowiemy się co panowie chcą i od kogo.
-Rozkaz - po chwili - Gotowe.
Wybrałem numer telefonu.
-Witam Panowie to rozmowa w systemie konferencyjnym wiec obaj będziecie mogli mówić, najpierw zapytam ja. Czemu mnie nachodzicie w hotelu, i czemu tak liczna grupą przybyliście
-Śmierć lub wymiana?
-Mianowicie?
-Twoja żona i dzieciak za zamordowaną dziewczynę i uciętą rękę mojego syna?
-Jaką dziewczynę? Bo ręka ok, to wina syna twojego, do żony mi się dobierał.
-Dziewczynę to Grzesiek szefie.
-Sprzątnął ją? - dopytałem.
-Nie zupełnie to było w tej landrynce.
-Dobra potem
-Szefie mamy 3 cele zbliżają się.
-Jak? Kto?
-A co myślałeś Mścicielu my też mamy latającą broń, to oddajesz żonę i grzecznie wylądujesz czy mamy cię rozwalić.
-Wyląduje za 20 minut na polanie w lesie obok jeziora, mam na pokładzie atomówkę, wiec wszystkich wywalę w powietrze razem ze sobą. Nie radzę do mnie strzelać i mnie prowokować mogę syna zwrócić, żony i syna nie dam.
-Rozsądna decyzja i nie rób głupot. Może syna ci zostawimy.
-Dobra do zobaczenia na dole - odpowiedziałem i rozłączyłem się.
-Naprawdę to zrobimy szefie? Poddamy się?
-Cicho myślę.
Roz cała się trzęsła, przytuliłem ja
-Oddasz mnie i Damona?
-Nigdy kochanie. Nie smuć się ja to załatwię. Mariusz włączyć tryb bojowy, poinformuj jakie flagi idą na maszt i wszyscy na te polane na cito.
-Tak jest.
-Musze cofnąć samochód - stwierdziłem wstając - Tego atoma muszę wyłączyć i na pokład wrzucić, bo nas w powietrze wypierdoli jak zaczną z rakiet dawać tymi samolocikami I się oddaliłem. Zabezpieczyłem ładunek i wróciłem na miejsce. - To do roboty - powiedziałem - Jak pięknie wiszą starocie he. Jeszcze pięć minut Mariusz jak wszyscy się zgłoszą zaczynamy zabawę i spadamy. Włącz namierzanie. Roz kochanie muszę zabrać Damona tu go posadzę w fotelik, bo jak będą nas ostrzeliwać musimy robić uniki, będzie bujać itd. Nie denerwuj się błagam on cały czas będzie tu obok ciebie.
Tylko kiwnęła głową, nie była w stanie nic powiedzieć, a ja nie miałem pojęcia co ona czuła i że dobierał się do niej sam syneczek smoka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz