Obudziła mnie Jula. Kurcze nie miałam pojęcia jak długo spałam. Nawet nie miałam pojęcia kiedy usnęłam. Damon spał obok mnie na łóżku. Było mi nie dobrze ale Jula była już przygotowana na tą okoliczność i przyszła z jakąś miską. Wszystko na nowo wróciło. Wybuch tej motorówki. Quick nie żyje znów wybuchłam płaczem. I obudziłam Damona.
- Roz uspokój się - poprosiła
- Jula przecież to była motorówka Quicka - wypaliłam
- Tak to była motorówka Quicka... - zaczęła
Znów wybuchłam płaczem.
- Roz posłuchaj - powiedziała siadając obok mnie na łóżko - chcę powiedzieć że Quick jest cały nic mu nie jest ale ten stan może długo się utrzymać. Quick bije się z Drake'em i Mariusz wysłał mnie bym cię obudziła bo sam boi się ich rozdzielić czy coś...
Uspokoiłam się i spojrzałam na nią pytająco. O czym ona mówiła Quick żyje. Wstałam z łóżka i znów zwymiotowałam.
- Quick żyje? - dopytałam
- Tak - przytaknęła - jest na pokładzie i okłada się po ryju z Drake'em
- I nic mu nie jest? - dopytałam
- Jest cały
- Nie rozumiem to nie była jego motorówka
Naprawdę próbowałam to wszystko zrozumieć. Przecież z tego wybuchu nie mógł wyjść cało bez niczego.
- Ja też trochę tego nie rozumiem - przyznała - to była jego motorówka. On i Drake to mają więcej szczęścia niż rozumu.
- On żyje - znów zaczęłam ryczeć
Jula mnie przytuliła.
- Chodz - powiedziała
Wstałam z łóżka i zrobiłam dwa kroki
- Nie dobrze mi - zdążyłam tylko powiedzieć i puściłam pawia
- Oj zabalowałaś - skomentowała
- Piłam ze smutku - usprawiedliwiłam się - właściwie ile czasu spałam? Kiedy przyjechał Quick?
- Quick wrócił niedawno. - odparła - a minęło jakieś 5 godzin. Dopiero teraz odlecieli dziennikarze
Poszliśmy na pokład. Chyba do końca nie wierzyłam że zobaczę Quicka. Ale jak mówiła Jula na pokładzie Quick w ciuszkach Mściciela bił się z Drake'em. Ugięły się pode mną nogi. Quick podszedł do mnie mówiąc że ktoś chciał go zabić. Przytuliłam się do niego i się rozpłakałam.
- Myślałam że...
- Nic mi nie jest słoneczko. - zapewnił i mnie pocałował
Pózniej tłumaczył coś Drake'owi chodziło o Al a mnie nie bardzo to obchodziło i nie mogłam się skupić na tym o czym mówią. W tej chwili najważniejsze było że Quick żyje i że nic mu nie jest. Czułam się z tym okropnie. Na koniec obaj się dogadali, dosiadł się Luke i zaczęli razem pić. Podeszłam i usiadłam obok Juli.
- Martwię się o niego - wypaliła Jula - od wymiany pije bez przerwy. To już dwa tygodnie
- Nic mu nie będzie - powiedziałam pocieszająco
- Wszystko się sypie - szepnęła - chciała bym by wróciła już Al i żeby Luke przestał pić.
- Chyba obmyślili już jakiś plan - zauważyłam
Pokiwała tylko głową.
- Fajny ten jacht - zmieniła temat - musiał kosztować majątek
- Też tak uważam - przytaknęłam
- Nadal zle się czujesz? - spytała Jula
- Ta... ja naprawdę myślałam że on nie żyje - wypaliłam a do oczu napłynęły mi łzy
- Nic mu nie jest - uspokoiła
- Chodzi mi o to że boje się że jestem w ciąży - wyznałam
- Co? - dopytała
- No tak już trzy dni mi się spuznia...
- Roz to jeszcze o niczym nie świadczy. - zauważyła
- No tak ale jak jestem... Jula po prostu się boje. Quick sam powiedział że ktoś chciał go zabić. Do tego zimni, Alfredy, Sasza i ruch oporu. Nie wiem czy to jest dobry moment na dziecko. A jak on mnie zostawi bo powie że to nie jego...
- Jesteście małżeństwem - powiedziała
- Przecież niedawno wróciłam. - zauważyłam - a jak on uzna że go zdradziłam. Amanda już próbowała mu to wmówić.
Nachlałam się i gadam głupoty...
- A gadałaś z nim? - spytała
- Nie przecież nie mam pewności że jestem ale chyba mu powiem.
Jachtem zaczęło strasznie bujać. Zle się czułam, a to wcale nie pomagało.
- Chyba pójdę się położę - wypaliłam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz