Wróciliśmy do Rosji. Sasza zachowywał się tak jakbym wcale nie próbowała uciec. Jego spokój mnie przerażał. Przecież próbowałam uciec, przeze mnie nie poszedł na ten bankiet, powinien być wściekły. A ten ze spokojem tylko stwierdził że za cztery dni ma drugi bankiet i powinnam z nim jechać.
Polecieliśmy do Nowego Jorku. Była masa ludzi, telewizja. Wcale mi się to nie podobało. Sasza gadał z jakimś amerykanem, chodziło o jakąś umowę ale paplał tak szybko że nic nie zrozumiałam. Ciekawe czy Sasza rozumiał. Tak czy siak odeszłam od stołu a Sasza musiał zostać z tym kolesiem. Była masa ludzi może uda mi się jakoś zgubić jego ludzi, wyszłam do ogrodu i od razu wpadłam na Dimitra.
-Znów masz zamiar uciekać?- spytał.
-Nie, wyszłam się przewietrzyć- skłamałam.- nie wiedziałam że tu będziesz.
-Sasza dość często zabiera mnie na różne bankiety. Dam ci dobrą radę, nie próbuj uciekać. Rozumiem dlaczego chcesz to zrobić i w sumie nie chcę ci w tym przeszkadzać ale teraz nie uda ci się uciec.
-Bo?- dopytałam. Zastanawiałam się czy Dimitri mówi prawdę czy też kłamie aby nie musieć mnie ganiać.
-Pilnuje cię trzydziestu ludzi.- wyjaśnił. Na co prychnęłam, kto dawałby trzydziestu ludzi do pilnowania jednej dziewczyny- na prawdę. Zobacz widzisz tych dwóch przy drzwiach- spytał wskazując na dwóch kolesi- a tamtych przy samochodzie?
Co chwila kogoś wskazywał i faktycznie uzbierało się ich trzydziestu. Co prawda nie miałam pewności czy to są ludzie Saszy może Dimitri blefował.
-Dlaczego mi to mówisz?- spytałam pełna podejrzeń.
-Bo wydajesz się być rozsądna. Lepiej wyjdziesz na współpracy z Saszą. Raz próbowałaś uciec i ci się nie udało, Sasza o tym zapomniał ale jak drugi raz będziesz próbowała, no nie wiem jak na tym skończysz.- powiedział i zaczął odchodzić, od razu poszłam za nim.
-Skąd mam wiedzieć że to są jego ludzie? Kto by dawał trzydziestu uzbrojonych kolesi do pilnowania jednej dziewczyny. Może gdybym była jakimś seryjnym mordercą...- chwilę się nad tym zastanawiałam- fakt zabiłam kilka osób, ale nikt nie złożył doniesienia, no tak bo nie żyje chodzi mi o to że w Polsce jest trochę inaczej i mało kogo obchodzi czy kogoś zabiłam czy nie. I nie mam broni. Na pewno nie potrzebuję aż trzydziestu niań.
Ale Dimitri w milczeniu szedł przed siebie utwierdzając mnie że mówi prawdę. Pilnuje mnie trzydziestu ludzi. Jak ja mam uciec? Muszę poczekać aż mi zaufa i zwolni większość z nich, albo najlepiej wszystkich. Próbą ucieczki sobie nie pomogę. Zrezygnowana wróciłam do środka. Ale nie mogłam się na niczym skupić. Wściekałam się sama na siebie, muszę szybko dowiedzieć się w co gra Sasza. Dlaczego zabiera mnie na bankiety. Co na tym zyska. Przecież wcale nie musiał iść na te moje warunki, mógł mnie zmusić do tłumaczenia co gadają Alfredy. Muszę z nimi się jakoś dogadać, może czegoś się od nich dowiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz