poniedziałek, 27 listopada 2017

Od Lexi

Wróciliśmy do Rosji. Sasza zachowywał się tak jakbym wcale nie próbowała uciec. Jego spokój mnie przerażał. Przecież próbowałam uciec, przeze mnie nie poszedł na ten bankiet, powinien być wściekły. A ten ze spokojem tylko stwierdził że za cztery dni ma drugi bankiet i powinnam z nim jechać.
Polecieliśmy do Nowego Jorku. Była masa ludzi, telewizja. Wcale mi się to nie podobało. Sasza gadał z jakimś amerykanem, chodziło o jakąś umowę ale paplał tak szybko że nic nie zrozumiałam. Ciekawe czy Sasza rozumiał. Tak czy siak odeszłam od stołu a Sasza musiał zostać z tym kolesiem. Była masa ludzi może uda mi się jakoś zgubić jego ludzi, wyszłam do ogrodu i od razu wpadłam na Dimitra.
-Znów masz zamiar uciekać?- spytał.
-Nie, wyszłam się przewietrzyć- skłamałam.- nie wiedziałam że tu będziesz.
-Sasza dość często zabiera mnie na różne bankiety. Dam ci dobrą radę, nie próbuj uciekać. Rozumiem dlaczego chcesz to zrobić i w sumie nie chcę ci w tym przeszkadzać ale teraz nie uda ci się uciec.
-Bo?- dopytałam. Zastanawiałam się czy Dimitri mówi prawdę czy też kłamie aby nie musieć mnie ganiać.
-Pilnuje cię trzydziestu ludzi.- wyjaśnił. Na co prychnęłam, kto dawałby trzydziestu ludzi do pilnowania jednej dziewczyny- na prawdę. Zobacz widzisz tych dwóch przy drzwiach- spytał wskazując na dwóch kolesi- a tamtych przy samochodzie?
Co chwila kogoś wskazywał i faktycznie uzbierało się ich trzydziestu. Co prawda nie miałam pewności czy to są ludzie Saszy może Dimitri blefował.
-Dlaczego mi to mówisz?- spytałam pełna podejrzeń.
-Bo wydajesz się być rozsądna. Lepiej wyjdziesz na współpracy z Saszą. Raz próbowałaś uciec i ci się nie udało, Sasza o tym zapomniał ale jak drugi raz będziesz próbowała, no nie wiem jak na tym skończysz.- powiedział i zaczął odchodzić, od razu poszłam za nim.
-Skąd mam wiedzieć że to są jego ludzie? Kto by dawał trzydziestu uzbrojonych kolesi do pilnowania jednej dziewczyny. Może gdybym była jakimś seryjnym mordercą...- chwilę się nad tym zastanawiałam- fakt zabiłam kilka osób, ale nikt nie złożył doniesienia, no tak bo nie żyje chodzi mi o to że w Polsce jest trochę inaczej i mało kogo obchodzi czy kogoś zabiłam czy nie. I nie mam broni. Na pewno nie potrzebuję aż trzydziestu niań.
Ale Dimitri w milczeniu szedł przed siebie utwierdzając mnie że mówi prawdę. Pilnuje mnie trzydziestu ludzi. Jak ja mam uciec? Muszę poczekać aż mi zaufa i zwolni większość z nich, albo najlepiej wszystkich. Próbą ucieczki sobie nie pomogę. Zrezygnowana wróciłam do środka. Ale nie mogłam się na niczym skupić. Wściekałam się sama na siebie, muszę szybko dowiedzieć się w co gra Sasza. Dlaczego zabiera mnie na bankiety. Co na tym zyska. Przecież wcale nie musiał iść na te moje warunki, mógł mnie zmusić do tłumaczenia co gadają Alfredy. Muszę z nimi się jakoś dogadać, może czegoś się od nich dowiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz