czwartek, 19 października 2017

Od Quicka

Gdy zobaczyłem Rozi z Damonem aż mnie dreszcze przeszły po całym ciele. Gdy odeszliśmy kawałek dalej zapytałem
- Słonko miałaś odpoczywać co ty tu robisz?
- W domu jest nie do wytrzymania. Damon ledwie usnął a przyszła Amanda prawić mi kazania. I mówiła że jestem złą matką.
I Rozi się rozpłakała.
- Nie jesteś złą matką tylko zmęczoną, a to jest różnica. A on nie jest złym dzieckiem tylko jest wcześniakiem. Po za tym wbrew temu co mówił profesor ja tam jestem zdania że on powinien dostać flachę. Każdy chłop dostanie flachę to zamknie ryj.
No i wtedy Damon się znowu rozryczał.
- Naprawdę? - dopytałem Rozi - ty wiesz że jak on się drze to słychać jest go na podwórku. Normalnie jak tu zimni przyjdą to polegniemy. Eh... chyba będę musiał jednak nosić nóż. Bo kto to wie czy jakiś Alfred z lasu nie wyleci. Rety ty mi powiedz jak my dzisiaj będziemy spali?
Ale Rozi tylko się skarżyła, że w domu jest awantura, że tylko dzięki Julce wyszła z Damonem na dwór. Że Amanda ją wkurwiła i bidulka nawet kawy nie wypiła. No i że nawet uruchomił się Drake i próbował ogarnąć Amandę.
W takim o to stanie rzeczy czyli na sygnale próbując o czymś rozmawiać dotarliśmy do domu.
- I co teraz? - dopytała Rozi
- Nic - wzruszyłem ramionami - trzeba wziąć człowieka orkiestrę na ręce.
- Ale ja naprawdę padam z nóg - powiedziała Rozi
- No to ja nie rozumiem czemu nie zawołałaś mnie przez te pieprzone okno. Mówię że z tym trzeba zrobić porządek to tak nie może być. I mówię to Różyczko póki jestem trzezwy.
- To co ty zamierzasz dzisiaj pić - załamała się
- No trzeba opić narodziny.
- A ja się będę z nim bujać tak?
- Oj zaraz tam. Zaraz pójdziemy spać tylko zrobię porządek z tym pieprzonym barachłem.
No skoro i tak Damon się darł, a Rozi totalnie się wycofała i załamała. Normalnie jak bym jej nie znał to stwierdził bym że się go boi. No przynajmniej ma go dość. Zdecydowanie 48 godz to za dużo.
- Zjesz coś Różyczko? -  zapytałem wchodząc do domu
I nim ta zdążyła odpowiedzieć wypierdoliła się na mnie Amanda z rykiem. Że Kaśka spać nie może, że wszystkim się nie podobają krzyki tego dziecka. I ogólnie że ono śmierdzi bo się chyba zesrało. Drake się jeszcze dołączył bo się wkurwił i wcale mu się nie dziwie bo grał w jakąś zręcznościówkę i jak się Amanda wydarła zdechła mu postać
- Przez ciebie Amanda królika zeżarł mi smok.
- Mmm jak romantycznie króliczek i smok. Ty wez poszukaj może tam są porno gry. Na przykład jak rzut młotkiem do kółka.
- Miałeś ze mną pograć - warknął Drake - a na razie to twoja siostra gra mi na nerwach
- No niestety to musisz ją jebnąć bo ja mam zajęte ręce.
Damon o dziwo się uspokoił
- No widzicie kurwa ja muszę się drzeć jak wszyscy są cicho to i dziecko jest spokojne. Choć Roz idziemy spać. A jak twój mąż Amanda spierdoli mi sarnę, nie o jej... Co ja mówię przecież Amanda postąpiła w brew woli ojca wpierdoliła się z imbecylem. Przecież ten twój Wituś to nie dość że sra pod siebie to jeszcze dogodzić ci nie może. A może, może tylko...
- Choć Quick na górę skończ tą komedie
- Idę bo w przeciwieństwie do Kaśki mój Damon nie będzie miał odparzonej dupy, bo chciałem zauważyć że do tej pory to ja załatwiałem pieluchy dla Kaśki ale skoro ty robisz afer o pierdolony kocyk i o to że on płaczę to od tej chwili radzisz sobie sama. I nie chcę więcej słyszeć że weszłaś w drogę Rozi bo zamknę cię kurwa w jakimś sejfie. A przypomnę że już raz wylądowałaś na karnym dołku.
Rozi już była na górze a ja poszedłem po czajnik elektryczny. Kurcze widziałem gdzieś tam w kartonach mleko, jakoś nazwę miało ale nie pamiętam od 0 do 5. No więc jak dobrze rozkminiam to będzie 0.
- Bo ty bracie jesteś minus 2 - powiedziałem do Damona - więc jesteś mniej niż zero - szedłem przez cały salon i mówiłem do niego
- Czemu do niego gadasz przecież ci nie odpowie - śmiał się ze mnie Drake
- Oj tam wiesz jak on się fajnie gapi
- Co będziesz mu mleko gotował? - zapytał
- No a co ma mi Rozi zjeść. A ty Drake wez rusz dupę i powiedz osobie Krzysiek żeby przyniosła dla Rozi coś do zjedzenia.
- No nie naprawdę teraz my będziemy niańczyć was
- Ja mam tylko taką małą prośbę do puki nie ogarniemy i poszedłem na górę.
Rozi leżała na łóżku
- A może je rozłożymy? - zapytałem
- Nie no tak jest dobrze on nie krzyczy
- On to ma brudną pieluchę aż czuć, ble
Rozi zaczęła się śmiać i mówi do mnie
- Twoja kolej
- A to jakaś jest? - dopytałem
- No tak twoja
- Okej... A jutro?
- A jutro też jest twoja
Rzuciłem jej karton z mlekiem
- Wez to rozszyfruj, a w ogóle to co to ja jestem saper żebym bomby rozbrajał
- Ale on cię lubi i przy tobie nie płacze.
- A ja lubię ciebie i to znaczy że się rozbierzesz? - uśmiechnąłem się
A ona popatrzyła na mnie okrągłymi oczami.
- Wiesz ja to bym wszystko dała żeby tylko się przespać. Natomiast ty myślisz tylko o jednym. A te mleko to będzie leciało tak...
- To może je zrobisz chociaż? - dopytałem - a ja się zmierzę z tą bombą i rozłoże wyro. Jak by usnął to i my byśmy się trochę przespali.
W sumie to był faktycznie najlepszy pomysł na jaki wpadłem do tej pory. I wtedy do pokoju wszedł Krzysiek przyniósł Rozi sok, frytki i coś tam jeszcze. Patrzył na mnie nie pewnym wzrokiem. Mleko się studziło a mi udało się zdjąć pieluchę i się nawet przy tym nie upaprać. Wytrzeć Damona chusteczkami i rozkminiałem jak założyć następną.
- Jak myślisz obrazek do przodu czy na tyłek się zakłada
- Czemu on nie płacze? - zapytała Rozi
- Nie wiem może lubi być na golasa
I ten łobuz mnie oszczał. Rozi to zauważyła i zaczęła się śmiać.
- Normalnie jesteś perfekcjonalistą
- No ba a wiesz że zawsze byłem, a to wszystko wina mojej matki.
Zrzuciłem tą koszulkę i korzystając z tego że jest tam jeszcze Krzysiek mówię do Rozi
- Zmieniłem mu kupę, uspokoiłem go, teraz spróbuję go nakarmić, rozkładam wyrko, a ty się za to rozbierasz
Jakie było moje zdziwienie ja Rozi powiedziała że nie ma sprawy.
Krzysiek patrzył na nią z takim zdziwieniem, a ona żeby go podkurwić dodała
- No co lubię się rozbierać, a za to żeby Damon nie płakał to bardzo niska cena opłaca się - uśmiechnęła się
Karmiłem tego malucha i dopiero teraz zaciąłem że ręce mi nie latają
- Ty wiesz co, że ja się chyba już do niego przyzwyczaiłem jeszcze rano trzęsły mi się ręce a teraz jest spoko.
Mały się najadł a pózniej o zgrozo się zrzygał. Rozi się przestraszyła
- Na pewno coś mu jest
- Nie to chyba normalne - stwierdziłem - jak Kaśka była mała to widziałem że też tak robiła, tylko że Amanda trzymała ją wtedy tak o - i jakoś mi się udało to pokazać nawet. - Tylko muszę mu przekręcić głowę bo się udusi.
Rozi stwierdziła żebym już z nim tak został. Bo gdzieś oglądała w telewizji że takie maluchy na brzuchu lubią leżeć. I stwierdziła że ona sama pościeli te łóżko. Pózniej się położyliśmy wszyscy troje. Rozi przytuliła się do mnie i zapytała
- Jak ty to robisz że on nie płacze?
- Nie wiem ja nic nie robię. Mówię że pewnie głodny był. Na tym kartonie pisało żeby dawać mu co trzy godziny. - Przykryliśmy się - Eee tam jak będzie głodny to będzie beczał wtedy mu się da.
Przytuliłem ją druga ręką
- I wiesz co ta butelka to mi nawet pasuje i cieszy mnie że pomogłaś mi odegrać się na tym idiocie Krzyśku. Swoją drogą to go trochę nie rozumiem. No dobra kocha cię ale jeżeli jasno mu powiedziałaś że nie jesteś nim zainteresowana, to czemu on robi wszystko bym myślał ze właśnie tak jest. Ja naprawdę nawet lubię tego gościa ale jak tak dalej będzie to wywalę go na osadę nie będzie mi rogów doprawiał. A Amandą się nie przejmuj ogarnę ją. Malucha to trzeba się nauczyć ty jesteś zmęczona mi jakoś wychodzi to ja z nim pobędę może on nie płacze bo lubi czuć naszą bliskość. Nie możesz słonko tak się zamartwiać i nie daj sobie wmówić że jesteś złą mamą bo jesteś wspaniała i bardzo dzielna. To ja ciągle nawalam pomożemy sobie na wzajem i się go ogarnie. No i nie rezygnujmy z tego mleka bo ty to tak chyba nie bardzo je masz słonko. No a tym się najada i nie będę taki zazdrosny o niego że on ma a ja nie - pocałowałem ją - to my jesteśmy jego rodzicami i my decydujemy i żadna Amanda nie będzie nas pouczać - mówiłem już na wpół przytomny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz