czwartek, 19 października 2017

Od Rozi

Wszystko to jedna wielka maskara. Byłam padnięta, przecież znów na nogach byłam 48 godz. A tu płaczące malutkie dziecko. Nie miałam pojęcia co robić by tak nie płakał. Pierwszy raz widziałam takiego maluszka. Najmłodszym dzieckiem z jakim miałam do czynienia była Kasia. Wcale nie potrafiłam się nim zajmować. Więc z ulgą przyjęłam to że usnął. Quick wyemigrował na dwór z pretekstem że obiecał mi tę sarnę. Położyłam się i sama prawię usnęłam, kiedy drzwi do pokoju się otworzyły. Nie otwierałam nawet oczu.
- Szczerze jesteś beznadziejną matką - skomentowała Amanda
Tylko jej mi tu brakowało
- Zamknij się bo dziecko obudzisz - mruknęłam
- Tak krzyczał że obudził mi Kasie - warknęła
- Straszne - wypaliłam
Pewnie gadała by dalej ale na szczęście właśnie obudził się Drake i wychodził z pokoju.
- Jak tam życie? - spytał Drake opierając się o framugę - widzę że sobie miło rozmawiacie
- Ta...
- A gdzie tatuś? - spytał Drake
- Nie wiem - przyznałam - poszedł sarnę piec pewnie jest na podwórku
- Rozmawia przed domem z Borysem, Mariuszem i Grześkiem - wyjaśniła Amanda
- Co takiego? - dopytałam - mówił że bierze wolne
- Najwidoczniej zmienił zdanie - wypaliła Amanda - pewnie ma dość tak jak ja.
- Jak masz dość to wyjdz - warknęłam
- Przynieść ci coś do żarcia, a może kawy? - spytał Drake
- Zabierz Amandę
- Nie pozbędziesz się mnie tak łatwo - fuknęła Amanda - musimy pogadać bo tak to nie może być
- O Boże - mruknęłam
Nie odczepi się ode mnie. Wstałam z łóżka i wyszłam za drzwi.
- Chcesz gadać więc chodzimy do salonu. Bo obudzisz mi Damona
Ale zdecydowanie kawa mi się przyda. Podejrzewam że szybko się nie wyśpię.
- Chcesz coś? - dopytał Drake
- Kawy - powiedziałam i usiadłam na kanapie
- Nie powinnaś - powiedziała Amanda
- Bo ty tak powiedziałaś - wypaliłam - nie jesteś moją dietetyczką
- Wcale nie myślisz o swoim dziecku
- Dobra mów co chciałaś powiedzieć i daj już spokój.
No i oczywiście jak by inaczej w salonie zebrali się prawie wszyscy. Drake podał mi kubek z kawą.
- Nie może być tak że te dziecko płacze bez przerwy. Ja też mam małą Kasię.
- Te dziecko ma imię - zauważyłam
- Jesteś beznadziejną matką - warknęła
- Masz racje - powiedziałam - tylko ja macierzyństwa się nie uczyłam. Za to ty zmarnowałaś tyle czasu na naukę medycyny i tak jesteś beznadziejnym lekarzem.
- Jak śmiesz idiotko
- Mówię to co widzę. Jesteś beznadziejna, więc witaj w klubie
Miała racje byłam beznadziejną matką. Nie wiedziałam jak zajmować się własnym dzieckiem. I nie miałam pojęcia czemu tak płakał.
- Hej - przywitała się Julka która zeszła na dół - czemu ten maluszek tak strasznie płakał. Nie żeby mi przeszkadzało - zapewniła szybko - po prostu szkoda mi go było i ciebie kochana.
- Nie mam pojęcia czemu płacze, a nasza pani doktor nie umie mi wyjaśnić dlaczego i co zrobić by nie płakał - powiedziałam
- No wrzeszczy jak by go ze skóry obdzierano - skomentował Drake
- Zainwestuj w zatyczki - fuknęłam
- Nie unoś się siostra - powiedział szybko - ja mogę spać nawet przy trzech wrzeszczących dzieciach. A ty Amanda odczep się od niej
- Co mówię prawdę. - oburzyła się Amanda - dzieciak wrzeszczy niemiłosiernie, wszystkim to przeszkadza. A on powinna...
- Zamknij się - przerwał jej Drake - chcę ci przypomnieć że ona ma tylko 16 lat
- I co z tego - ciągnęła
- To że jak twój brat zrobił jej dzieciaka to miała jeszcze 15. Poszedł by siedzieć a twój ojciec pluł by kasą i nie ważne jakie miał stanowisko. Nie irytuj mnie kretynko. Bo w każdej chwili mogę wyrzucić cię z chaty
Jednak Drake się nie wyspał...
- Nie masz prawa
- Doprawdy to mój dom.
I wtedy znów rozpłakał się Damon. Ile minęło 20 min. Wstałam i poszłam na górę. Oczywiście pozostali się nadal kłócili. A ja myślałam że zwariuje, robiłam wszystko by nie płakał. A Quick chociaż miał sobie wziąć wolne poszedł i rozmawia z psami. Przecież ja się zastrzelę. Chwile pózniej przyszła Julka i wzięła go na ręce.
- Może ja z nim na spacer pójdę - zaproponowała - jest ciepło, przewietrzy się to uśnie i ty odpoczniesz
- Ja pójdę - powiedziałam
O nie Quick dziś nigdzie się nie wymiksujesz
- Mogę go ubrać? - dopytała
Pokiwałam twierdząco głową. Sama się boje go ubierać. Dobrze że Jula to zaproponowała. Wyszłam na zewnątrz i podeszłam do Quicka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz