Spojrzałem na Mariusza, a ten huknął na cały regulator.
- Droga wycieczko szef będzie mówił
- Przecież generalnie nie miałem nic mówić Mariusz. Chciałem tylko abyś sprawdził czy wszyscy są już popakowani.
- No ale skoro już słuchają to niech szef coś powie
- No więc - zacząłem - z przykrością dla was muszę stwierdzić że pojedziemy dalej. Z radością powiedzieć że zajmie nam to miej więcej 2.30 godz I to już wszystko. A ty Drake naprawdę chcesz się napić.?
- Napić też ale chcę tego klauna
- Znaczy że chodzi ci o tego Karła? tak?
- A co to znaczy że już raz go zabiłeś co on jest kuloodporny? Teraz to generalnie i tak nic z nich nie wyciągniemy. Bo są zbyt pijani więc Mariusz raport poproszę
- Pijaków jest 60 rządzi 4 albo 6 a może rządziło 8 ale tych zdjął ten od papierosów
- Kontynuuj
- W celach to też będzie koło 100. Sporo facetów i praktycznie wszystkie babeczki z brzuchami
- No to niedługo będą tu mieli niezłą porodówkę
- Dokładnie - powiedział Mariusz - to co mamy robić
- Najpierw to zdejmijcie mój samochód z paki i go prze flagujcie bo tym czymś to ja już jechać nie będę. Żulom po kneblować gęby i zawiązać ręce i nogi. I wrzucić do tira. No i niech ktoś ich przewiezie jak ziemniaki
- Porzygają się - zauważył Mariusz
- To jak jutro potrzezwieją to będą sprzątać i rzygać. A no i Klauna to znaczy Karła szanujcie bo to prezent. Pózniej wypuścicie uwięzionych ludzi na wszelki wypadek wytypuj 50 osób które zostaną tutaj z Grześkiem. Pogadam z tymi ludzmi i zobaczymy
Po jakimś czasie wycieczka była spakowana. Pijaki w tirze, a ja otrzymałem swój samochód. Wypuścili ludzi uwięzionych w piwnicy. Pogadałem z nimi chwilę w takim sensie czy chcieli by tutaj zostać i takie tam. Co do szczegółów to już miał opowiedzieć im Grzesiek. Ci ludzie w sumie się zgodzili bo i bezpiecznie tu było. Jedno co mnie za niepokoiło to ktoś z nich mówił że widział ogromne stado zombie, które jak się okazało prawdopodobnie kierowało się w naszą stronę. To znaczy w stronę domku
- To co solówka Drake czy jedziemy do domu?
- Jedziemy do domu - powiedział - muszę się czegoś napić
- Wolisz czystą , kolorową a może kawę?
- No nie mów że to wszystko masz
- Ok nie mówię
Ale pokiwałem głową że mam. Zapakowaliśmy się do samochodu i ruszyliśmy w drogę powrotną. Po drodze mówiłem chłopakom że jutro trzeba będzie luknąć gdzie są te zombie. Czy jest ich dużo i czy faktycznie stanowią dla nas zagrożenie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz