środa, 18 października 2017

Od Quicka

Nim zdążyłem cokolwiek powiedzieć, już w pokoju siedział Krzysiek .
-Naprawdę ty? Czego tu? - zapytałem zrezygnowany .
-Mówię w imieniu nas wszystkich, że jest śniadanie i masz zejść na dół i się wytłumaczyć.
-No kurwa... Co ja mam? Ja mam? Ja to zaraz sprzedam ci pierdoloną kulkę gnoju.
-Gówno mi zrobisz - powiedział - nie masz spluwy i się nie ruszysz z tego wyrka .
-To po kiego chuja tu przylazłeś?
-Żeby ci powiedzieć że żałuję, że Rozi cię nie zabiła i zapraszam ją na śniadanie.
-No to powiedziałeś teraz spierdalaj bo przeginasz i masz wielkie szczęście że mnie boli, ale jak przestanie to mówię ci spierdalaj i się pakuj bo albo cie zabije, albo z chaty wywalę.
Tylko wyszedł Krzysiek przyszedł koleś od szwabskiego
- Najpierw zawołaj Borysa on wie co gdzie mam.
-Obawiam się szefie że jest niedysponowany - stwierdził.
-No to Mariusz niech się tu stawi a ty wez długopis i pisz.
Dopiero teraz zdałem sobie sprawę że Rozi siedzi obok i płacze rety... naprawdę, znowu pomyślałem .
-Ty czekaj zaraz niech Mariusz mi tu przyjdzie. A ty skarbie uspokój się choć trochę. Zaraz się... eee... nie się... Wyrko trzeba przestawić ta krew jest ohydna. To może pójdziemy na dół, muszę się oprzeć. Poza tym ten pokój zle mi się kojarzy. Przepraszam cię skarbie za siebie. Naprawdę dałem dupy ale eeee... muszę do łazienki. - Powoli wstałem i po ścianie do kibla szedłem, a płacząca Rozi za mną
-Co ci jest? - zapytała w momencie gdy otworzyłem drzwi od kibla i puściłem pawia
-Nie dobrze mi się zrobiło. Choć zejdziemy na dół. Nie wejdę do tego pokoju, a ty musisz zjeść coś. I proszę nie płacz słonko. Ja wiedziałem że mocno mnie kochasz, ale nie aż na zabój... he he... ała i śmiać się chyba nie mogę. Nie możesz tak się denerwować - powoli zeszliśmy na dół i ciężko posadziłem dupę na kanapie. -
No chodz tu do mnie słonko nie będę ciebie przez jakiś czas na rekach nosił, ehh... niegrzeczna jesteś
Rozi usadowiła mi się na kolanach i oparła głowę o moje ramie i nadal ryczała że prawie mnie zabiła, że co ona by zrobiła gdy bym nie przeżył
Uspokajałem ją aż w końcu się udało. Mariusz i ten drugi już czekali. Babka podała Rozi jakieś kanapki i stwierdziła ze obiad będzie pózniej niż zawsze i że bałagan w domu wszyscy siedzieli nad swoimi talerzami i Rozi wreszcie coś zaczęła jeść, ehhh... nareszcie pomyślałem ale ona cały czas mnie przepraszała
-Ale ja się nie gniewam mój błąd. Nie zabezpieczyłem broni musiałem się zakręcić, a lekcja pokory mi się przydała. Jest dobrze słonko i nic się nie zmieniło. Nadal jesteś, byłaś i będziesz moim słoneczkiem i nadal cię kocham tylko muszę załatwić papierkologię z arabami
-Znów ta księżniczka - przestała jeść
-No w sumie to te araby ją zabili bo ją odesłałem ale muszę napisać wyraznie, że nie chcę żywego towaru. Bo przyślą mi następną ehh... a ja już nie chce tego przerabiać, ale jedno powiem jeszcze raz. Ja naprawdę nie miałem pojęcia że ona jest w tym jebanym tirze. No kto handluje własnymi dziećmi i je zabija wiec może spróbujmy jakoś zapomnieć kawałek co?
Pokiwała głową
- i żadnych księżniczek ani innych bab
-Jasne - uśmiechnąłem się - już mnie ustawiłaś ale teraz trzeba sobie znalezć gdzieś miejsce bo muszę to pomalować za dużo czerwieni
-To Drake i Al nas przygarną prawda Al?
-Jasne - uśmiechnęła się - tylko bez tych pajaców
-Spoko - powiedziałem
-I macie być cicho - stwierdził Drake
-Ja jestem, ale Rozi. No wiesz ona... ona ma - zacząłem się śmiać
-Nie kończ nic nie mam on się wygłupia
-No to panowie wyrko do pokoju Al, a jutro się pomyśli. Przynieś mi Mariusz moje pierdoły. A ty pisz - po podyktowałem kolesiowi co ma pisać - I wyjebać tych arabów z przesyłką z kraju, a następną razo macie sprawdzać transport od nich nim do mnie dojdzie. Bo wy kurwa mnie wykończycie. Dacie dupy a potem terror mi tu i panikę siejecie cholera jasna. Wykonać i przy naszym pokoju ma stać 2 ludzi a wejść do niego może tylko Rozi i ja. Jasne? Mam tam dokumenty i żaden wścipski ciul i mam na myśli tu osobę Krzysztof nie będzie mi tu propagandy robiło. To jak przeniosą to wyro to pójdziemy się poprzytulać. No jesteś mi chyba coś winna a poza tym się stęskniłem sam tyle czasu leżałem i nikt mnie nie kopnął, a chciał bym - szepnąłem i pocałowałem ją - swoją drogą to będzie ciekawe doświadczenie tak spać we czworo w jednym pokoju. Bój się Drake

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz