środa, 18 października 2017

Od Rozi

Jak zwykle nie porozmawialiśmy bo najpierw wpadł Krzysiek pózniej był Mariusz. I znów jakieś sprawy że Quick wyszedł z domu. Nie było to zbyt dobrym pomysłem w jego stanie. Miałam tylko nadzieję że on mnie nie zostawi. Ja bym ze sobą zerwała... Jestem upierdliwa, a teraz jeszcze do niego strzeliłam. Ciężko mi to sobie wybaczyć. No i jeszcze Borysowi się oberwało przeze mnie. Nie czułam się najlepiej i chciałam porozmawiać z Lex. No ale w pokoju znalazłam tylko Drake'a, leżał rozwalony na łóżku.
- Nie wierze że się zgodziłeś - wypaliłam na wstępie
- Nie zgodziłem - zauważył - to pokój Al ona się zgodziła mi zostało tylko to za akceptować.
- Łaskawca się znalazł
- Widzisz coś narobiła - mruknął - musiałaś do niego strzelać?
- Nie chciałam - odparłam zgodnie z prawdą
- Siostra nie chcący to można uderzyć kogoś piłką, albo ustać komuś na nogę. Za to poszła byś siedzieć...
- Zamknij się - warknęłam - nie mamy sędzi, ani więzienia
- Nie miałem pojęcia że jesteś zdolna do czegoś takiego
- Drake - ostrzegłam - myślisz że się na mnie gniewa?
- Ty tak na poważnie? - dopytał - Roz ty go postrzeliłaś, prawie go zabiłaś i pytasz mnie czy się na ciebie gniewa...
- Jak ty to podsumowałeś faktycznie nie fajnie to wygląda. Kurcze...
- Ja na jego miejscu już bym z tobą zerwał no ale on jeszcze tego nie zrobił. A to że tego nie zrobił potwierdza tylko to że jest nienormalny. Pasujecie do siebie
- Głupek - stwierdziłam - gdzie Al?
- Nie ma jej na dole? - dopytał
- Jak by była nie przychodziła bym tu...
- Niech to szlak - warknął zbierając się z łóżka - musiała iść do Alfreda
- Jak podoba ci się pomysł obiadu z Alfredem? - spytałam jak wychodził z pokoju
- Wręcz skacze z radości - warknął i wyszedł
Swoją drogą ciekawe co Al zrobiła że Drake w końcu zaczął sprzątać po sobie. Trochę nie zręcznie będzie spać w jednym pokoju. Położyłam się na łóżko. Już nawet przysypiałam kiedy usłyszałam głośne przekleństwa Drake'a. A temu o co znowu chodzi? Wstałam z łóżka i zeszłam na dół.
- Kto rozwalił mi telewizor no kto? - wrzeszczał
W salonie zebrali się wszyscy nawet Al się znalazła. Brakowało tylko Quicka.
- Drake - powiedziałam - przestań piłować ryja
- Więc kto zepsuł mi telewizor - ciągnął dalej
- Jakiś typ aby nas postraszyć w niego strzelił - wyjaśniła spokojnie Lexi
- No nie wierze - odparł - w mój telewizor
Całą kolację wspominał o tym telewizorze i nie mógł tego przeżyć. Szykuje się długa noc. Quick nie pojawił się również na kolacji. Nie wiedziałam co o tym myśleć. Nie miałam ochoty na jedzenie więc tylko dłubałam w tym czymś. Zaczął boleć mnie brzuch nie chciałam o tym wspominać. Amanda to Amanda i mnie irytuje, a z profesorem ostatnio miałam nieciekawą rozmowę. Więc po prostu wróciłam na górę. Nie wiem ile czasu minęło. Quick wracaj już do domu. Myślałam że mi przejdzie ale było co raz gorzej. Usłyszałam pukanie do drzwi...
- Proszę - powiedziałam cicho
Do pokoju wszedł Krzysiek
- Nie ma tego twojego psychopatycznego chłopaka. Więc to dobry moment aby z tobą pogadać. Martwię się o ciebie. Przecież bez powodu nie strzeliła byś do niego. On cię bije prawda? Rozi musisz w końcu komuś powiedzieć. Nie musisz się go bać...
- Krzysiek - wypaliłam
- Wiem, powiesz że on nic ci nie robi. Ja wiem swoje Rozi. Przecież jesteśmy przyjaciółmi możesz mi mówić takie rzeczy pomogę ci...
- Krzysiek zamknij się wreszcie - warknęłam
- Dobrze się czujesz? - spytał
Czy on jest ślepy, głupi, upośledzony czy jak... Wątpię żebym wyglądała jak bym czuła się dobrze. O Boże... Przecież to jeszcze za wcześnie.
- Nie - odparłam - idz po Amandę 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz