A jednak pojechał za tą księżniczką. Przecież jak by nie pojechał to by tu przyszedł. To była kompletna ściema, darłam się na niego to kazał ją odesłać. Mogłam ją zabić, było by z głowy. To było kompletne upokorzenie... I gdy by mnie tam nie było on by wlazł do tej pieprzonej księżniczki.
- Rozi - powiedział Drake
- Spadaj - warknęłam
- Uspokój się - poprosił - nie warto płakać przez jakąś wywłokę
- Wywłokę, wywłokę przed chwilą była księżniczką
- Oj uspokój się wiesz że lubię się ponabijać - powiedział - nie płacz już. A Quick dostanie za tę księżniczkę
- Idz Drake chce zostać sama - wypaliłam
- Jesteś ładniejsza od tej księżniczki - powiedział siadając na łóżko - mówię serio, patrzyła na ciebie z zazdrością bo u nich dziewczyny z blond włosami są najbardziej pożądane. Uwierz mi każdy z tych arabów wołał by ciebie niż tę księżniczkę
- Nie obchodzą mnie Arabowie - warknęłam - Drake idz stąd
- Jeżeli nie będziesz już płakać
- Spadaj Drake - wrzasnęłam
- Nie przejmuj się - powiedział na odchodne
I wyszedł. Znów zostałam sama i chociaż kazałam mu wyjść wcale tego nie chciałam. Głupi faceci nigdy nie wiedzą co powinni zrobić. Znów zaczęłam płakać, miałam już nawet iść do Alex albo Julki ale wtedy drzwi znowu się otworzyły. No nie spadaj Drake... Z tobą nie chcę gadać.
- Wyjdz stąd, nie potrzebuje litości. Wiem że on pojechał za tą księżniczką, że odesłał ją tylko na pokaz. Jak ja się mogę z nią równać?
Miałam dodać jeszcze spadaj Drake nie chce z tobą gadać.
- Nigdzie za nikim nie pojechałem - odparł łagodnie Quick
Spojrzał na niego naprawdę myślałam że go nie ma w domu. Próbował przekonać mnie do tego, że wcale nie chciał do niej iść. Co on też myśli że jestem głupią blondynką. Przecież byłam tam i widziałam. I jeszcze te jego błędne tłumaczenie że musiał skupić się na tym co do niego mówi. Przecież on nawet nie słuchał co ona do niego mówi za bardzo skupiony był na tej firance... Jak chce mnie okłamywać niech najpierw wezmie lekcje od Drake'a... On chciał do niej iść i gdyby mnie nie było on by to zrobił.
- Zrobiłeś to dlatego bo się na ciebie wydarłam.
- Nie skarbie. Ja ci mówię że słaby z Niemieckiego jestem i musiałem sobie przypomnieć jak się niektóre słowa wymawia, żeby mnie dobrze zrozumiała dla tego byłem taki na niej skupiony bo jej słuchałem
No nie wierze, on naprawdę myśli że ja jestem aż tak głupia. Przecież przed chwilą mówił że zna dobrze niemiecki i że umie pisać i czytać ze zrozumieniem.
- I tak wiem że ci się spodobała. - warknęłam
Odłożył broń na krzesełko i zdjął kurtkę. I co on myśli że teraz po prostu zapomnimy o sprawie księżniczki.
- No dobra miło się na nią patrzyło
Słucham?... Miło się na nią patrzyło, przecież ja go zabije. Jak może mówić że miło się na nią patrzyło. Złapałam za jego broń. Sama w sumie nie wiedziałam co chce z nią zrobić ale wymierzyłam ją w jego kierunku. Przecież tak szczerze nie chciałam go zabić.
- I jak bym ją na ulicy spotkał - ciągnął dalej nie zauważając że nie znalazł się w ciekawym położeniu. - to pewnie bym się obejrzał ale...
Nie wyrobiłam nacisnęłam spust, ale nie odbezpieczyłam broni. Huk wystrzału mnie sparaliżował. Chciałam tylko ulżyć swojej złości i nacisnąć na spust ale broń była zabezpieczona. Co za debil chodzi z odbezpieczoną bronią. Pamiętam jak przerabiałam to z Drake'm. Uważałam że lepiej mieć odbezpieczoną ale on powtarzał że nigdy nie trzyma się przy sobie odbezpieczonej broni. Robią tak tylko kretyni, bo załóżmy jak byś się przewróciła sama byś się postrzeliła. Dlaczego Quick nosi przy sobie odbezpieczoną broń no tak bo on jest kretynem... Nie wiem nawet kiedy znalazłam się przy nim. Postrzeliłam go na szczęście tylko w ramię. Przecież ja nawet nie wycelowałam dobrze broni. Chyba na początku nawet nie przyswoił co się stało. A ja próbowałam jakoś uciskać ranę. Nie wyglądało to dobrze. Zabiła byś własnego chłopaka idiotko - wrzeszczałam na siebie.
Do pokoju wpadł Drake. Zdezorientowany rozejrzał się po pokoju. Nawet nie rejestrowałam że nadal w ręku trzymam tę przeklętą broń
- Daj - nakazał i wyciągnął mi z dłoni broń - coś ty zrobiła
- Drake ja... - zaczęłam - o Boże...
- Siostra odgrażać się to jedno ale pociągnąć za spust - wrzeszczał - przecież mówiłaś że go kochasz! Nie strzela się do kogoś kogo się kocha!
Quick stracił przytomność. Wszystko działo się tak szybko i do pokoju wpadła masa ludzi. Kim oni są i skąd się wzięli... Wymierzyli w nas broń.
- Stary wyluzuj - warknął Drake
- Wstawać - wrzeszczał jeden z nich
- Zbierz ich wszystkich w jednym miejscu - dodał drugi
- Nawet nie podchodzi - ostrzegł Drake
Ale pomógł mi wstać a raczej mnie postawił. Postrzeliłam własnego chłopaka.
- Rozi - powiedział Drake zmuszając mnie abym na niego spojrzała - musimy iść
- Nie chce - powiedziałam
- Nie podchodzi - wrzasnął Drake - umiemy chodzić
Pociągnął mnie do wyjścia a za nami szedł jakiś koleś z wymierzoną nas bronią.
- Drake... - zaczęłam
- Cicho - powiedział
W salonie byli już wszyscy. I dodatkowo cały salon zapełniony był obcymi ludzmi z karabinami wymierzonymi w każdego po kolei. Al chciała się podnieść...
- Siedzi - warknął ktoś a Luke złapał siostrę za rękę zatrzymując ją na miejscu
Usiadałam obok Alex. Przytuliłam się do niej i się rozpłakałam. Zauważyłam że w salonie był Mariusz, Grzesiek, Borys i ich ludzie. Tylko ciężko było mi dostrzec do kogo oni mierzą. Wszystko wyglądało jak w jakimś kiepskim filmie akcji gdzie w scenie każdy mierzy w każdego.
- Nikt się nie ruszy, - wrzeszczał jeden z tych ubranych na czarno - Co tu się stało? Kto do szefa strzelał?
- Ten miał w łapie broń - powiedział Borys pokazując na mojego brata.
O Boże...
- To nie znaczy że strzelałem - zauważył Drake
- To ja strzelałam - powiedziałam szybko
Ale oni kompletnie mnie olali.
- Wstawaj - powiedział jeden z tych ubranych na czarno
- A co to jakieś ćwiczenia, siadaj, wstawaj. Co ja twój pies tresowany jestem - wrzasnął Drake ale wstał
- Rzuć broń na podłogę - rozkazał jeden z nich
Drake odkręcił się do nas
- Rzuć - poprosił Luke
- I co będziemy czekać aż nas rozstrzelają - zauważył
- I tak to zrobią - wytknął mu Luke - i nie ważne czy masz broń czy nie. Ich jest nie wiem 300 razy więcej.
Drake zrezygnowany rzucił dwa pistolety na podłogę. Jeden był Borysa, drugi Quicka. Oba miał bo odebrał mi.
- A teraz pójdziesz z nami - powiedział któryś
- Nie możecie - oburzyłam się
Oni nie mogą go zabrać, nie mogą go zabić.
- Luke pilnuj je - powiedział Drake i poszedł
A co innego miał zrobić gdy mierzyło do niego z 20 ludzi. Zabrali go gdzieś a ja nie wiedziałam gdzie. Alex się burzyła ale Luke nie pozwolił wstać jej z kanapy. Zabiłam własnego chłopaka i skazałam na śmierć własnego brata. Nie mogłam się uspokoić.
- Nie chciałam do niego strzelić - wyjaśniłam - ta broń była odbezpieczona
- Rozi - powiedział spokojnie Luke - nic nie mów, uspokój się. Quick zaraz odzyska przytomność
- A Drake? - powiedziałyśmy jednocześnie
- Ten gość to ma pecha - stwierdził Luke
Po jakimś czasie na dół został sprowadzony profesor. Nie byłam wstanie nawet zadać logicznego pytania ale na szczęście Luke nadal myślał trzezwo.
- Co z nim?
- Zamknąć się - wrzasnął któryś z ubranych na czarno
I tak siedzieliśmy nie wiem jak długo. Pewnie jak wspomnę że muszę do łazienki to się wściekną. To wszystko moja wina.
- Roz będzie dobrze, musi być - próbowała uspokoić mnie Al
- A jak nie - mruknęłam - Al a jak ja...
- Będzie dobrze - powiedziała szybko
- Co oni zrobią Drake'owi
- Zamknijcie się - ostrzegł jeden z nich i na pokazanie ze nie żartuje strzelił w telewizor.
Już się nie odezwałam ale nie mogłam przestać płakać. Jak muszą niech mnie zastrzelą mam to gdzieś. Chyba nawet przysnęłam na tej kanapie z głową opartą na Al. Nie wiem ile czasu minęło ale było już jasno. Ich ręka nie boli od mierzenia w kółko z tej broni. I na prawdę musiałam do łazienki, ale bałam się odezwać.
Ze schodów z szedł jakiś koleś ubrany na czarno.
- Stary zgredzie idziesz ze mną a i szef chce widzieć swoją narzeczoną
Spojrzałam na niego.
- Która to? - dopytał
- Idz - szepnęła Al lekko mnie popychając w jego stronę
Wstałam, ale nogi mi się trzęsły. Poszłam obok profesora a za nami szedł ten typ ze spluwą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz