Kiedy się obudziłam za oknem dopiero się rozwidniało. Wczorajsze wydarzenia uderzyły we mnie. Byłam w Rosji, zamknięta w pokoju. Nie wiedziałam czego ode mnie chce Sasza. Co zyskał dzięki tej wymianie. Rozi była żoną Quicka mógł go szantażować ale po co mu ja. I co się stało z Rozi, kto ją porwał, czego od niej chce, a Quick? Co się z nim stało? Ostatnio widziałam go zanim uderzyłam głową o ten helikopter. Zaczęłam chodzić po pokoju, muszę coś wymyślić i to szybko. Podeszłam do okna, miały kraty. Rozejrzałam się po pokoju, nic nie było czym mogłabym się bronić. Z tej złości rzuciłam talerzem który wciąż leżał na szafce. Zdziwiłam się że w drzwiach stał Dimitri, nie słyszałam że wchodzi, rusek w ostatniej chwili się schylił ale i tak zawartość talerza wylądowała na nim.
-Ups.
-Czy ty chcesz mnie zabić?!- spytał oburzony.
-nie, to znaczy, och- zrezygnowana usiadłam na łóżku- nie miałam zamiaru rzucać w ciebie.
-Słyszałem że próbowałaś wczoraj uciec.
-Mówiłam że to zrobię- przypomniałam. Dimitri stał w progu, nie udałoby mi się uciec, tym bardziej pewnie wpadłabym na jakiegoś Alfreda, muszę uciec ale muszę poczekać na dobry moment.
-Ale ci się znów nie udało, naprawdę doradzałbym się dogadać z Saszą.
-Aha, już lecę -warknęłam sarkastycznie.- czego ty chcesz, po co tu przylazłeś?
-Sasza zaprasza cię na śniadanie.
-Zaprasza czy każe przyjść?- dopytałam ale i tak ruszyłam w stronę drzwi. Dimitri już się nie odezwał. Zaprowadził mnie do jakiegoś pomieszczenia. Sasza siedział przy stole. Jak tylko weszłam wstał.
-Usiądz moja droga- wskazał krzesełko, a więc usiadłam. Sasza wymienił kilka zdań z Dimitrem po rosyjsku po czym Sasza zajął z powrotem swoje miejsce a Dimitri wyszedł.
-mam nadzieję że dobrze ci się spało.
-Daruj sobie, czego ty ode mnie chcesz?- spytałam starając się zamaskować przerażenie złością.
-nic nie jesz- wymigał się od odpowiedzi.
-skąd mam mieć pewność że mnie nie otrujesz?
-Skoro się na ciebie wymieniłem to potrzebuję cię żywą- powiedział co było dość rozsądne.
-A co z Rozi, kto ją porwał?- spytałam choć wiedziałam że mi nie odpowie.
-To już nie mój problem.
-a więc po co ją porwałeś i po co się wymieniłeś na mnie?- zadałam kolejne pytanie.
- Pan Yohate jest no cóż nie obliczalny, jego żona była zabezpieczeniem- wyjaśnił.
-Dlaczego? Jakim?
-Pan Yohate posiada bombę atomową, wiedziałaś o tym?- kiedy mu nie odpowiedziałam kontynuował dalej- jest nieobliczalny i mi groził, ale pan Yohate nie wysadziłby Rosji skoro była tu jego żona, czyż nie?
-No dobra, niech będzie, ale Quick wciąż ma bombę a ty nie masz Rozi, co więc zyskałeś na tej wymianie?
-Przyjaznicie się, prawda?- potaknęłam- a więc nie zagraża mojemu państwu, wiem również że potrafisz komunikować się z projektem 113.
-Projekt 113- powtórzyłam zdziwiona.
-Zaraz zademonstruję- nacisnął coś na tablecie i po chwili wszedł jeden z Alfredów. - każdy z nich ma swoje imię, słuchają moich rozkazów, ale to ty potrafisz się z nimi komunikować, wiesz co one mówią.
-Nie rozumiem o co ci chodzi- skłamałam, poczułam że nowo przybyły próbuje nawiązać ze mną kontakt.
-Na pewno wiesz. To jest Leon, który był pierwszym udanym eksperymentem.
-Jesteś chory, udany eksperyment?! kto robi eksperymenty na ludziach?!
-Może powinnaś najpierw wysłuchać do końca a nie rzucasz bezpodstawnie oskarżenia. Na pewno nie masz zamiaru jeść- dopytał- a więc chodz, coś ci pokażę.
Był podekscytowany jak dzieciak który chce się pochwalić tym co zrobił, ale i tak posłusznie szłam korytarzem którym mnie prowadził. Wprowadził mnie do jakiejś wielkiej pracowni laboratoryjnej. Było pełno stanowisk, masa monitorów i różnego sprzętu, tłum ludzi chodził w tę i wew tę.
-Zacząłem nad tym pracować jak miałem piętnaście lat. Ojcu nigdy nie podobał się mój projekt. Uważał że to za długo czasu zajmie. Dzieci musiały się narodzić i urosnąć- tłumaczył, zatrzymał się przy pustym stanowisku i zaczął coś robić w laptopie. - a więc starałem się to przyśpieszać. Udoskonalać. Patrz- przesunął laptop w moja stronę, na ekranie pojawiły się jakieś plamki, pewnie obraz z mikroskopu lub coś w tym stylu, nic nie rozumiałam ale i tak patrzyłam.- dzieci rozwijają się szybciej, rodzą się na poziomie półrocznego dziecka. Po trzech latach są na poziomie dwudziestolatka. Nie czują bólu, zmęczenia mogą wejść nawet do płonącego budynku i bezpiecznie wyprowadzić osoby tam uwięzione, mogły by obezwładnić terrorystów i zapewnić bezpieczeństwo zakładników, problem pojawił się taki że mają ograniczone człowieczeństwo. Jedna osoba może sterować nimi wszystkimi i wykorzystać do swoich celów.
Nie bardzo rozumiałam co mi pokazuje ale rozumiałam co do mnie mówi. Skoro chciał wykorzystywać ich do dobrych celów to czemu to wszystko się stało, czemu połowa świata została zrujnowana. Pracował dla swojego ojca czy wiedział jak Ivan chce to wykorzystać.
-Wiedziałeś że Ivan chce doprowadzić do wybuchu epidemii? - spytałam.
-W sumie to nie, powiedział co chce a nie do czego, miały być wytrwałe i prawie niezniszczalne. Każdy mój projekt odrzucał. W życie wdrożył projekt F.O.C. -kiedy zauważył że to nic mi nie mówi rozwinął skrót- projekt Fałszywego Ożywienia Ciała.
-Czyli nasze zombie- mruknęłam cicho.
-Właśnie- potaknął.
-A kiedy zacząłeś wdrażać swój projekt?- spytałam szczerze zaciekawiona, skoro mówi to może dowiem się czegoś ciekawego- Jeszcze przed zniknięciem Ivana pojawił się ten twój projekt.
-W sumie to zacząłem go realizować jeszcze przed tą epidemią, przed powstaniem projektu F.O.C. Ivan się nie zgodził na mój projekt ale ja i tak podjąłem się jego realizacji, w ciągu roku go udoskonaliłem i przetestowałem. Leon był pierwszym testem. Podjąłem realizacji na dziesiątce, po trzech latach kiedy projekt zakończył naukę i zakończył rozwój, czyli równo z wdrożeniem projektu F.O.C, zrealizowałem projekt na większej ilości osobników. Co dziennie rodziła się piątka, starałem się aby tworzyły zgraną grupę. Pracowałem z nimi wszystkimi, pozostała 11 ich pilnowała i chyba uczyła. Ale nigdy nie przyszło mi do głowy że ktoś mógłby z nimi rozmawiać. Wcale nie musisz być zamknięta w pokoju, mogłabyś poruszać się po całym terenie mogłabyś mi pomóc. Nie pochwalam tego co zrobił mój ojciec, staram się to naprawić, projekt 113 może to naprawić, może nawet wprowadzić nowe zabezpieczenie w całym świecie. Projekt 113 może uratować wiele żyć, wojny nie dotykały by tak ludzkości, klęski żywiołowe. Wszystko może być inne ale musisz ze mną współpracować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz