- Bym i coś mówił ale próbuję zaczerpnąć oddechu. Nie żeby mi to przeszkadzało. Ale cieszę się że kochasz mnie w każdym wydaniu. Cieszę się że mi ufasz i proponuje zakupy. No bo musisz zabłysnąć moja gwiazdo kochana. Tam to będzie jakby taka impreza. A ty na pewno mi nic nie popsujesz. Wiem że nie lubisz pewnego słowa. Ale to właśnie ty jesteś moją prawdziwą księżniczko.
Roz spojrzała na mnie a ja rozłożyłem się jak flak na łóżku.
- Wiesz że twoje szmaragdowe oczęta bolą. To strasznie droga kulka bo szmaragdowa. Bym ci coś powiedział gdybyś nie była na mnie zła bo chyba będziesz jak to powiem. Ale jak byś chociaż udała że nie jesteś to może bym powiedział. Znaczy przy naszej obopólnej głupocie to jest całkiem realne i możliwe. A powiedział bym że nieuniknione wręcz. I teraz będę nie skromny. Bo to takie dziwne jest ty się przede mną rozbierasz a ja gaszę światło. No ale to właśnie ty mnie znasz z tej zupełnie innej strony i tego nie wie akurat nikt prócz ciebie. Bo ja znam ciebie wiem że takimi rzeczami się nie dzielisz. To nie skromnie odważę się coś powiedzieć.
- Nooo - uśmiechnęła się Roz - Mój Mściciel się zabojał.
- Raczej się zawstydziłem.
- Damon też jest wstydziochem zauważyłam ma to po tobie. W ogóle jest do ciebie podobny.
- A nie obrazisz się na mnie jak coś powiem?
- No to powiedz tylko nie owijaj już w bawełnę
- No... bo ja... to chciałem mieć córeczkę. Taką podobną do ciebie. I no o tym mówię że to jest nieuniknione. Bo tobie nie odpowiadają tabletki a ja w tych sprawach jestem w ogóle do dupy - Podniosłem się - dobra nie ważne. Co ma być to będzie. Ale teraz robimy wypad na zakupy. I parę małych wskazówek dotyczących tej imprezki. To będzie zamknięta impera będzie tam mnóstwo, mnóstwo czarnych charakterów. I naprawdę wiele rzeczy może cię zaskoczyć. Tam każda żona, kochanka, przyjaciółka próbuje się jakoś wykazać i zabłysnąć dla swojego męża czy tam sponsora. Żeby mógł z finalizować umowę. One nie zdradzają swoich facetów nie to nie o to chodzi. Ja na to mówię puste odwracacze uwagi. Pieprzą się po kontach ze swoimi facetami.
- Czyli typowo jak w filmach - stwierdziła Roz
- No wiesz kochanie filmy opierają się na podstawach
- I ty w to wszystko pakujesz Damona? - dopytała
- Wiesz Damon to następca tronu. Wszyscy są zaskoczeni że tak wcześnie go tego uczę. On umie przybijać piątkę, żółwika no i ma coś ze mnie. No i dla mamusi pilnuje tatusia. Także nawet jak bym chciał - pocałowałem ją - to na Damona żadnej bym nie wyrwał. Bo on na laski mówi ble.
- A próbowałeś? - dopytała
- Nie, nie ciągnęło mnie nigdy do bab. Znasz mnie. Jedyna baba jaką miałem to była Suprice. No i właśnie chciał bym żebyś zachowała się całkiem naturalnie. Żadne zasady ciebie nie obowiązują ale również musisz zabłysnąć. Nawet jako Mściciel nie ukrywałem że mam żonę. Nigdy nie zdejmuję obrączki. Wszyscy wiedzą że mam żonę. A ty potrafisz się dostosować do każdej sytuacji. No powiem nie skromie i w prost. Tylko mi ciężko
- No mów - ponagliła mnie
- No jak by to ująć. Im więcej byś miała znaczy im więcej byś pokazała. Tym jak by tu powiedzieć lepiej bym wypadł. A ty nie wyszła byś na jakąś kurę domową. W mafii żona jest na pokaz. I tylko na pokaz. Do robienia interesów i towarzystwa są panienki i tym pustym lalom to nie przeszkadza bo dla nich liczy się tylko hajs. A ja bym chciał udowodnić im że właśnie żona potrafi być matką, kochanką i partnerem w interesach. Potrafi się zaprezentować, zadbać w odpowiednim momencie o własnego męża żeby nie szukał pocieszenia w ramionach damy do towarzystwa. Wiesz takie rzeczy są niby nie widoczne jakieś gesty niby nie zauważalne ale nasze środowisko rejestruje każdy gest. Wiem że Drake uczył cię grać w pokera. Zagraj z nimi.
- Drake powiedział że kobieta nie może wygrać bo to jest hańba na honorze mężczyzny.
- I ma racje kochanie ale jak ograsz jakiegoś ciula to, to będzie hańba na jego honorze a moje zwycięstwo. Zaczną cię podziwiać, czuć do ciebie respekt, szanować,
- Ale Drake mówił...
- Kochanie jesteś siostrą Drake i moją żoną i jeżeli potrafisz masz ich perfidnie ograć jak będziesz miała ochotę oczywiście.
- A jak stawka będzie za wysoka i przegram?
- W mafii jest jedna zasada nigdy nie graj o to na czym ci najbardziej zależy. Czyli nie stawiaj mnie na szali. A cokolwiek innego przegrasz to ja to załatwię.
- A na rurze tez mogę potańczyć?
- Jak taka jesteś odważna to ja chętnie na to popatrzę.
- Rozbrajasz mnie misiu - uśmiechnęła się
- To ja wydrukuję szybko papierek że zdałem i mam umiejętności sapera.
- Wariat
- A mogę mieć prośbę? - dopytałem
- A jaką?
- Nie obcinaj tych włosów co. Bo ja muszę rozkminić ten kwiatek.
- To było tak dawno - uśmiechnęła się Roz
- Ale to jest taki mój szyfr do złamania
Roz mnie wywaliła na wyro i stwierdziła że za moment to ona mi coś brzydkiego zrobi. Ale wtedy przyszedł Damon krzyknął mama ble i zaczął szarpać Roz za bluzkę żeby ze mnie zeszła. Roz się zasmuciła.
- Mistrzu - wziąłem go na kolana - mama jest bardzo cacy. Tatuś zada ci bardzo poważne pytania. I zrobi coś co się nie spodoba mamusi.
Roz zrobiła ogromne oczy. Zdjąłem koszulkę
- No nie wierze - powiedziała Roz
- Ale zaufaj mi kochanie i zrób to samo. Ja już to rozkminiłem i nawet dopytałem i wiem co w tym wszystkim śpiewa.
- Ale ja się nie rozbiorę - zaprotestowała.
- To rozepnij chociaż tą bluzeczkę.
Wziąłem Damona przytuliłem go do serca. Młody się uspokoił pózniej posadziłem go na kolanach Roz. Trochę protestował odchyliłem jej bluzkę i prawie na siłę przekręciłem mu głowę i przytuliłem ją w miejscu gdzie przynajmniej wydawało mi się że znajduje się serce. Damon zaczął protestować wyrywać się i płakać. Roz też poleciały łzy.
- Zaufaj mi wiem co robię.
Pomogłem jej się położyć. Przez chwilę jeszcze trzymałem jego głowę przy jej serduszku wziąłem ją za rękę. I pokazałem jej jak ma przesuwać rękę po jego plecach. Po chwile młody się uspokoił.
- Jak to zrobiłeś? - dopytała
- Ty to zrobiłaś kochanie to jest naukowo stwierdzone i dowiedzione jeżeli zaczniesz mówić cokolwiek możesz mówić do mnie. To jeżeli to prawda to się uda. A jeżeli naukowcy bredzą...
- To się zemścisz
Ale o dziwo po kilku zdaniach Damon sam przytulił się do Roz objął ją za szyje i powiedział mama. Popłynęły jej łzy po policzkach.
- Dzieci podświadomie mają zakodowane - mówiłem - i najbardziej pamiętają bicie serca swojej matki, jej głos. Powstał w tobie, żył w tobie, pózniej z tobą. A pózniej mu ciebie zabrali. Odwykł tak jak ja teraz mu się przypomniało. Moje serce bije inaczej niż twoje. Ale on już teraz wie. Przynajmniej powinien, i przynajmniej tak mi się wydaje. Jest pora posiłku więc może spróbujemy.
- I ty w to wierzysz?
Ale Damon potwierdził moje słowa. Po prostu mistrz kamuflażu. Gdy Roz się podniosła. Ten zaczął ciągnąć ją do Suprice.
- No idz z nim - powiedziałem
Podeszli do Suprice Damon wziął za rękę Roz położył ją na Supci i powiedział
- Mimi - I zaczął ją głaskać.
- Chcesz żeby mama pogłaskała misia? - dopytałem
Młody skinął głową. Podszedłem do Roz i na ucho podpowiedziałem jej żeby zapytała czy zje obiadek z mamusią. A mistrzu objął ją za szyję wdrapał się po niej jak po drabinie pogładził się po brzuszku. I powiedział
- Mama mniam
Roz się uśmiechnęła. A mi się przypomniał tekst Alfredów " Braci się nie zjada" Przytoczyłem to Roz a ta usiadła i aż płakała ze śmiechu. No i pierwszy raz udało jej się nakarmić Damona. Pózniej ruszyliśmy w miasto bez Dominika który silnie się piął. Sami wybraliśmy sukienkę, buty, wszystkie dodatki. Najpierw sceptycznie podchodzili do Roz i do mnie w wytartych jeansach i zniszczonej skórzanej kurtce. Jednak złota karta robi swoje. Otwiera każde drzwi. Trochę się nie zgadzaliśmy co do długości sukienki. Ale w końcu Roz mi zaufała i stanęło na moim. Ale to nie był koniec droczenia się.
- A jak bym zagrała w pokera? - dopytała - i bym się wkręciła
- Kontynuuj - nakręciłem się
- I bym przegrała wszystko i na przykład postawiła twoją limuzynę w zastaw
- Robi się ciekawie, mów dalej
- Ten samolot co przylecieliśmy
- Kontynuuj
- I gdybym to wszystko przegrała co wtedy?
- Hm... myślisz że byś wytrzymała nerwowo.
- Może - zablefowała
- Okej - powiedziałem - wtedy postaw mnie na szalę.
- Nie zrobię tego - powiedziała
- Bo wygrasz kochanie. A tak na poważnie możesz dużo. Tylko nie zastawiaj Etny. Bo ona jest twoja. Jak wrócimy to dopełnimy formalności. Postaw Ivana na szalę. Lepiej, mam pomysł Roz postaw jego plastik. Wtedy faceci się na to skuszą.
- Jesteś szalony - powiedziała
- Jestem
- I co na rurce tez mogę zatańczyć? - dopytała
- Jeżeli chcesz możesz robić wszystko
- Nie wiem czy mi się to podoba - stwierdziła
- Ale oczy ci się świecą - dodałem
Pózniej Roz stwierdziła że musi podciąć końcówki. A ja mało co nie ukatrupiłem fryzjera. Żeby nie podcinał ich zbyt dużo. Roz miała wyjątkowy kolor włosów. Totalnie proste, grube, gęste, długie wiele bab dało by się pociąć za takie włosy. Nie można niszczyć czegoś tak pięknego. Wróciliśmy do hotelu uszykowaliśmy się. Mariusz zawiózł nas do miejsca docelowego. Roz się zdziwiła że idę w swoim Mścicielczym przebranku ale nie skomentowała tego. Przywitał nas najważniejszy z Bossów.
- John jak zwykle spózniony - uśmiechnął się - ale teraz już rozumiem - spojrzał na Roz. I uczynił gest w jej stronę cofnąłem to ruchem dłoni.
- Salim przedstawiam ci moją księżniczkę. Moja żona Rozali.
- Tak - cofnął rękę - szanowna pani - ukłonił się w geście - zasługiwała by pani na pierwszą moją...
- Po prostu się przywitaj Salim proszę możemy przejść dalej - kontynuowałem
- Oczywiście zapraszam. No widzę że mistrzu dorósł do rangi i opanował niedzwiedzia
- No ba mistrzu się rozwija - powiedziałem przytulając Roz do siebie która się czuła trochę nie pewnie
- Piątka mistrzu i żółwik - powiedział Arab
Roz się zdziwiła że młody mu to przybił.
- Raczej nie rozumie - szepnąłem - nauczyłem go na gesty kochanie. Opłaca mu się bo dostanie pewnie słodki bonus.
Im głębiej wchodziliśmy do lokalu. Tym Roz bardziej była zdziwiona. Salim przedstawił jej pierwsze pięć żon. Pózniej inni mafiozi zrobili to samo. Roz chyba się nie odnajdowała. Młody zajął się swoimi sprawami. Pilnowała go Supcia i nieodłączny Mariusz. My zajęliśmy się własnymi. Na początku zgarnąłem Roz która nie wiedziała jak się zachować. Wytłumaczyłem wszystkim całą sytuację. Bo wcześniej wiedzieli że jej poszukuję i pomagali mi w odnalezieniu jej. Nadmieniłem że moja żona pierwszy raz uczestniczy w takim spotkaniu. I poprosiłem by nie zważali uwagi na jej małe kaprysy. Pózniej baby zaciągnęły Roz do swojego grona. Nie spuszczałem z niej oczu ale nie słyszałem o czym rozmawiały. Najpierw załatwiliśmy interesy. Rozmawialiśmy o babach i innych pierdołach jak to zwykle bywa. Pózniej po prostu zaczęliśmy się bawić. Nie wiem czy Roz bawiła się dobrze może tylko robiła dobrą minę do złej gry. Jedna rzecz jaka mi się spodobała. To taka że poprosiła egzotycznego drinka. Kelner jej przyniósł a Roz ku zaskoczeniu moim i całej reszty walnęła kieliszkiem w kelnera.
- Co ty za gówno mi podajesz
- Księżniczko? - dopytałem
- Nie podoba mi się i świeci
- Kapryśna jest twoja żona - powiedział któryś z mafiozów
- Istotnie Rozali jest wymagająca w każdej sferze.
- Teraz rozumiem czemu ty wychowujesz syna. Twoja żona jest zbyt piękna, zbyt nie zależna i zbyt mądra by zajmować się takimi błahostkami
- Moja żona jest sobą - poprawiłem - zajmuje się synem, domem, mną. To nie jest pustak na pokaz. Wybaczcie ale chyba sam będę musiał skonstruować drinka.
- Naprawdę to zrobisz? - dopytała
- Jasne może nie wyjdzie mi hawajski ale na pewno jakiś egzotyczny. Ma być mocny czy słaby? - dopytałem
- Smaczny - powiedziała
- Okej czyli ładny
Oczywiście jak zacząłem gwiazdorzyć. To zbiegły się kobitki. Niestety żadna nie dostała drinka. Ale Roz jak najbardziej. Trochę przesadziłem chyba bo ją trochę sponiewierał. I przyłączyła się do pokera.
- Poważnie? - zbuntował się któryś z mafiozów - baba
- Coś cie boli? - dopytałem
- Może - stwierdził już tamten lekko nachlany
- To może ulżę ci w cierpieniu.
- Stawka jest za wysoka nie chcesz przegrać - powiedział
- Ty się nie martw graj i wygraj
- Jednak ty jesteś pojebany - stwierdził - babom się nie pozwala na takie rzeczy.
- Jak ciebie nie stać to nie pozwalasz. Jak masz pustak ładnie wyglądający to dobrze go konserwuj bo nie długo pleśń na niego wejdzie potocznie nazywana grzybem. Moja żona postanowiła się do czegoś przydać i nie pokazywać własnej dupy. Jak to twoje coś co próbuje wyginać się na rurze.
- Interesuje cię ona? - dopytał
- Raczej rani mi oczy swoim nie profesjonalnym podejściem. Po prostu cię kompromituje chłopie. Żeby nie posiadać celulitu to trzeba na to pracować a nie robić sobie operacje. Więc jak to mówisz stawka jest wysoka skup się na grze.
- Życzę ci powodzenia Mścicielu - powiedział
- Nie dziękuje ale porażka może cię zaboleć.
- Kto dostanie po kieszeni to się zobaczy się - powiedział tamten
- To uważnie się przyglądaj - stwierdziłem
Oczywiście blefowałem w tym momencie. Roz dobrze grała ale ich nie znałem jako graczy. W sumie to co postawili dla mnie było pryszczem. Więc niech się mój skarb bawi. Sam zresztą chciałem żeby zachowywała się normalnie robiła co chce. I że nie będzie miała żadnych konsekwencji. Ale tego co się stało po kilku minutach się nie spodziewałem. Na szalę poszedł spory kontrakt z Arabami. Chuj najwyżej go przegram pomyślałem. Jak to mówią albo konie albo woznica. Ja pierdziele ale Roz to wygrała. Mało tego postanowiła jeszcze to odreagować na mnie. Podeszła i powiedziała do mnie głosem nie znoszącym sprzeciwu
- Poleć Mariuszowi by dopilnował Damona a ty idziesz ze mną.
I pokiwała palcem.
- Ale czemu? - dopytał mnie Salim - przecież wygrała nie musi się mścić.
- No - uśmiechnąłem się - to jest tak Salim jak wygrasz no to masz pulę dla siebie. No więc moja żona wygrała dla mnie. A teraz żeby przewalić ten układ to zagra ze mną.
- Nie rozumiem? - dopytał
- Bo masz za dużo żon.
- I co twoja żona zrobi coś co ci się nie spodoba? Zaszantażuje cię?
- Nie wiem - wzruszyłem ramionami i uśmiechnąłem się
- Twoja żona jest inna niż wszystkie żony
- Raczej - dodałem
- Nie lubię czekać - ponagliła mnie Roz
I o zgrozo zaciągnęła mnie do jakiegoś konta.
- Naprawdę? - dopytałem
Pokiwała głową i stwierdziła
- Ty rozładowujesz się zabijając...
- Dobra już cicho, to się rozładuj.
No i Roz się wzięła i rozładowała. Ale tak mnie normalnie z cięło że po wszystkim aż usiadłem z wrażenia. Ja pierdole jaka jazda. Aż się biedulka zmartwiła że mi się coś stało.
- Coś zrobiłam nie tak? - dopytała
Wstałem, zapiąłem spodnie pocałowałem ją
- Jak wygrasz jeszcze raz to zaliczę z tobą bar, rurę i co tylko chcesz
- Przecież oboje jesteśmy inni - powiedziała - pokochałam psychopatę i wariata więc teraz bądz psychopatą i wariatem. I się wykazuj. W jakimś celu mi to mówiłeś. Gdybyś chciał mógł byś mnie przekonać żebym brała te tabletki ale nie chcesz bym je brała. Chcę się dzisiaj dobrze bawić John. Chcę jeszcze jednego takiego drinka. I chcę byś wyluzował. Przecież tak naprawdę nikt nas tu nie zna. Gadają o tobie różne rzeczy w telewizji. Jesteś Mścicielem a Mściciel zawsze idzie na żywioł. Więc wykaż się.
- Co mam zrobić? - dopytałem nie pewnie i to teraz ja miałem wielkie gały
- Pod jaraj te wszystkie sucze a pózniej udowodnij że to ja jestem dla ciebie naj.
- Ale wiesz kochanie że tylko ty
- Ja wygrałam dla ciebie teraz twoja kolej zrób to dla mnie.
- Ten drink zle na ciebie podziałał skarbie
- Zrobisz to dla mnie? - dopytała
- Jeżeli jesteś tego pewna dostosuję się.
- Tylko pamiętaj jak w pokerze są zasady. Nakręcasz, zachęcasz ale to ja jestem trofeum.
- Stawka jest wysoka - powiedziałem - ale chyba też powinnaś postawić coś na szali.
- Jeżeli dopniesz swego to publicznie się dla ciebie rozbiorę.
Ja pierdole pomyślałem łapiąc się za głowę.
- Kochanie zle obstawiasz. Znaczy stawka jest okej ale może zmieńmy odrobinę warunki.
- Na? - dopytała
- Na prywatne - dodałem niepewnie
- Miałam się pokazać - droczyła się w coś grała ewidentnie
- Tak skarbie ale tylko mi, jesteś moja rozumiesz - przyciągnąłem ją do siebie i już wtedy publicznie - moja - dodałem
- Jak bardzo twoja - dopytała
Kurde pilnowałem tego drinka nikt do niego nic nie dorzucił o co kaman.
- Roz idziemy już - powiedziałem
- Nie, nie, nie Mścicielu - odezwał się Salim - zagrajcie w tą grę my chętnie popatrzymy.
Gestem przywołałem do siebie Mariusza
- Nie znałem szefowej z tej strony - powiedział
- Dzwoń do Grześka podnieście tego lota
- Poważnie? - dopytał
- Zabieraj Damona i Subcie i podnoś tego lota. Gotowość bojowa kod czerwony.
- To co mam pierdolnąć atomem? - dopytał
- Debil - ryknąłem
- Ale szefowa ja nie wiedziałem, gorąca...
I wyjebałem mu w pysk za nim dokończył.
- Wykonaj
On nie wierzył, ja nie wierzyłem kurwa. Się mi zachciało z żony mafię robić. No i co musiałem zagrać w tą jej grę. To akurat było proste bo laski na mnie leciały nawet babcie. Ale po trzecim już drinku z kolei. Rety... Roz tak się rozkręciła. Że musiałem dzwonić po chłopaków. Dodatkowo żeby to ogarnąć. No ale w hotelu nie było lepiej. Jazda na okrągło przez całą noc. Kurwa co ja dodałem do tego drinka. Rano ja byłem nieprzytomny, Roz miała potężnego kaca. I jeszcze męczył nas Damon. I jej bezcenne słowa.
- Trochę film mi się urwał misiu. Ponieśliśmy porażkę?
- Nie kochanie zwyciężyliśmy na wszystkich frontach
- A czemu wyglądasz jakbyś stanął przed plutonem egzekucyjnym?
- Przegrałem z tobą. A stawka była bardzo wysoka.
- Czuję się jak by mnie czołg przejechał - powiedziała
- No właśnie o tym mówię
- Czyli? - dopytała
- Czyli jak nic się nie zmieniło a ja to dobrze rozkminiłem to te dwie kreski będą realne na tym plastiku.
Roz stwierdziła że posłucha muzyki w telewizji. Ale poszły wiadomości bo jednak trochę się wydarzyło. Roz na to wszystko patrzyła, ja w to nie wierzyłem.
- Ale jak to? - dopytała z wielkimi oczami.
- Księżniczko z arabami wojnę będę miał
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz