Naprawdę zaskoczył mnie gdy zaczął mówić o tym że chciał by mieć drugie dziecko. No przynajmniej ja tak zrozumiałam z tego co mówił. Oczywiście po tym jak przedtem wszystko poplątał. Sama jak Damon zachorował myślałam o dziecku ale pózniej jak wyzdrowiał nie zastanawiałam się nad tym dłużej. A na pewno nie myślałam o drugim dziecku teraz, kiedy jedno które mam mnie nie pamięta i nie uważa za swoją mamę. Ale Quick jest dobrym tatą. Damona wychował dobrze i to sam. I naprawdę zaczęłam się zastanawiać nad drugim dzieckiem. Pózniej zakończył temat szybciej niż go zaczął. Cały Quick. I zaczął objaśniać mi jak wyglądają tego typu imprezy i czego ode mnie oczekuje chyba... Chciał żebym zagrała w pokera z tymi typami. Nie bardzo mi się to podobało. Nie chciałam mu nic popsuć. A Drake ucząc mnie gry zawsze powtarzał że w towarzystwie kobiecie nie wypada grać. A już na pewno wygrać. Jeszcze bym kogoś obraziła i zepsuła bym mu interesy. Próbowałam przekonać go że moja gra w pokera to będzie zły pomysł. Przecież nie jestem tak dobra jak Drake i mogłam bym dużo przegrać. No i do końca sama nie wiedziałam właściwie czego ode mnie oczekuje. I wtedy wyskoczył z tym głupim kwiatkiem. Wtedy jeszcze nie byliśmy małżeństwem i co chwila ktoś wwalał nam się do pokoju. A tamtego wieczora mieliśmy dość dużą publiczność. Naprawdę nie miałam pojęcia że jeszcze to pamięta. Pocałowałam go i wtedy przerwał nam Damon. Który przyszedł i zaczął mnie wypychać. Damon to tylko dziecko ale ciężko mi było że moje własne dziecko traktuje mnie jak obcą osobę. Quick na siłę przytulił do mnie Damona nie bardzo mi się to podobało. Nie chciałam by robił to bo ktoś go do tego zmusza. Mówił że wie co robi i był naprawdę tego pewny. Więc po prostu mu zaufałam chociaż było mi ciężko. W sumie nie wiem jak Quickowi to się udało i skąd to wiedział ale zadziałało. Po czasie Damon pierwszy raz sam się do mnie przytuli. A pózniej udało mi się go nakarmić. A może jednak wszystko wróci do normy.
- Więc jak idziemy na te zakupy? - dopytałam - na ogólnie jak dobrze pamiętam obiecałeś mi że zrobimy je w Anglii
- Tam też jeszcze zrobimy zakupy - zapewnił
Na hasło zakupy pojawił się Dominik. Chciał wybrać się z nami, chociaż mi to było nie na rękę Quickowi raczej też. Dziwnie się patrzyło na faceta który wyznał miłość mojemu mężowi. Więc po zmarnowaniu paru minut na Dominika wreszcie poszliśmy bez niego na te zakupy. Trochę nam się zeszło musiałam wybrać sobie wygodne szpilki w których będę mogła długo wytrzymać. No i do tego musieliśmy dogadać się co do długość sukienki. W końcu stanęło na jego. Chociaż jak dla mnie ta sukienka była troszkę za krótka. No ale Quick wspomniał że im krótsza tym lepsza. Czyż by i on przestał być tak chorobliwie zazdrosny... Na miesicie spędziliśmy parę godzin. Pózniej wróciliśmy do hotelu. Uszykowałam się i był już czas abyśmy jechali na te jego spotkanie. Kurcze sama nie byłam do końca pewna czego się tam spodziewać i jak mam się zachować. No i jak dotarliśmy na miejsce okazało się że byliśmy spuznieni. A Quick nic nie mówił. Swoją drogą zaczęłam się zastanawiać ile ci ludzie wiedzą. Bo jeżeli sądzą tak jak ja wcześniej że Czarny koń i Mściciel to zupełnie inne osoby. Przecież część osób poznała mnie jako żonę Czarnego konia. Nie ograniam własnego męża. Przywitał nas Salim był arabem a może turkiem. I znów araby. Przedstawił mi swoje pięć żon o dziwnych imionach. Mój niespełna roczny syn czuł się tu bardziej na miejscu niż ja. Na szczęście wszyscy mówili po angielsku więc nie miałam problemu z rozumieniem ich. Te laski mnie denerwowały to typowe farbowane, sylikonowe blachary. Na trzezwo nie da się z takim towarzystwem. Z reszto nigdy nie byłam jakoś bardzo towarzyska. Między innymi przez to że często gadam to co myślę a nie wszystkim to pasuje. A te 5 miesięcy w izolacji spowodowały że zle czułam się w tak licznym gronie. Odeszłam kawałek na taras musiałam odetchnąć.
- Czy my się nie znamy? - spytał facet
- Beznadziejny podryw który nie działa na wolną dziewczynę a na mężatkę tak trzykrotnie - odparłam
- Jednak coś mi się wydaje że się znamy
Spojrzałam na faceta. Faktycznie wydawał się jakiś znajomy ale nie mogłam sobie przypomnieć.
- Nie kojarzę pana - powiedziałam
- Ciesze się że wreszcie mogę ujrzeć piękną żonę Mściciela
- Nie interesuje mnie pana towarzystwo
- Obserwowałem panią jest pani zjawiskowa
- Nie przyjmuję komplementów - odparłam ostro
Czego ten typ nie rozumie. Ale ten przycisnął mnie do barierki i zaczął się do mnie dobierać. No nie wierze. Był tak skoncentrowany na macaniu mnie że nie zauważył że pozbawiłam go broni. Kretyn nie spodziewał się że przywalę mu w łeb jego własną bronią.
- Czego skurwysynie nie rozumiesz w słowie nie. Jak kobieta mówi nie to znaczy nie.
Podszedł do nas zainteresowany kelner z szampanem na tacy. Wzięłam kieliszek i wylałam zawartość na dupka. Odwróciłam się na pięcie i odeszłam. Wróciłam do pustych panienek właśnie jedna z nich chwaliła się pierścionkiem. Poprosiłam kelnera o drinka ale ten jakoś dziwnie spoglądał na mojego rozmówcę stojącego kawałek dalej który notabene nie spuszczał ze mnie wzroku więc moja intuicja mówiła żeby na pewno tego nie piła. Nie miałam pewności ale wolałam posłuchać własnej intuicji i oddałam kelnerowi podejrzanego drinka. W rezultacie to Quick osobiście zrobił mi drinka. Nie miałam pewności więc nie wspominałam że poprzedni wydał mi się podejrzany. Ale dobrze się stało, byłam ciekawa jego umiejętności barmańskich. Wypiłam drinka i stwierdziłam że jednak zagram w tego pokera. Chociaż panom to się nie bardzo podobało. I jeden z nich naprawdę mocno się burzył. Więc jeszcze bardziej się uparłam że zagram tylko po to by dokopać temu dupkowi. Drake ciągle powtarzał że pierwszą rundę zawsze trzeba przegrać by poznać swoich przeciwników. Więc tak też zrobiłam. Dupek który się sadził był zbyt pewny siebie. Jeden był bardzo przejrzysty i bez problemu można było zauważyć jakie ma karty. Trzeci był słabym oszustem, a czwarty był dość dobrym graczem którego ciężko miałam przejrzeć. I to właśnie na tamtego musiałam uważać. Pierwszą partię przegrałam co nie obeszło się bez uwag tego maczo.
- Baby nie umieją grać. Spadaj laleczko...
- Babę to masz w nosie - fuknęłam przerywając jego wypowiedzi - jakoś innym to nie przeszkadza więc może sam stąd spływaj
- Suka
- Miło mi, możesz mówić do mnie Rozi
To było słabe ale pozostałych rozbawiło. Pózniej postawili kasę ale pula nie przekroczyła poprzedniej rozgrywki oraz jakiś kontrakt. Nie kumałam tego kontraktu ale okej... przynajmniej się odegram i wyjdę na zero. I tak jak sądziłam najgorzej miałam z tym czwartym typem ale i tylko cudem udało mi się wygrać.
Pózniej zaczęło kręcić mi się w głowie. Nie wiedziałam że jednym drinkiem można się tak upić...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz