Bałam się o Damona. Rano mieliśmy jechać do Bostonu uzbrojonym helikopterem. Miałam tylko nadzieje że nie wylecimy na księżyc jak mówił mój przygłupi brat. Bałam się tej operacji. Przecież lekarzom nie można ufać. Bałam się że Damon umrze. Quick sam przyznał się że gdyby nie Damon nie ożenił by się ze mną. I jeszcze ta poranna gadka z Mariuszem. Nie miałam pojęcia że Quick Mariusza traktuje jak kumpla. Myślałam że łączą ich stosunki czysto zawodowe. A jeżeli on naprawdę się ze mną rozwiedzie. Nie miałam pojęcia że Mariusz i Grzesiek potrafią być tak upierdliwi. Cały czas gęby im się nie zamykały. Czy to w samochodzie czy w samolocie. Mariusz wspomniał Quickowi o tym że kazałam szpiegować Borysowi. W co on gra? Dlaczego wszyscy tak się na mnie uwzięli. Będę musiała przeciągnąć go na swoją stronę. Chyba musiałam przysnąć w którymś momencie. Nie wiem nawet jak długo spałam ale nie dało się nie obudzić kiedy Mariusz i Grzesiek tak wrzeszczeli. Dość szybko obeznałam się w sytuacji. Mieliśmy problemy z siłami zbrojnymi tak jak mówił Drake. Tamci dwaj panikowali a Quick próbował to ogarnąć. Mam tylko nadzieję że nie pośle nas w kosmos. No i się udało przepuścili nas i wylądowaliśmy na lotnisku. Na którym zebrała się masa gapiów
- Chodz kochanie - powiedział Quick - może zobaczymy jeszcze Damona przed zabiegiem
- Czy ty zawsze musisz robić w koło siebie widowisko? - dopytałam - naprawdę nie można było rozbroić tego samolotu
- Aby go rozbroić potrzebowali byśmy jakiegoś wojskowego specjalistę
- Nie wieże - mruknęłam - myślałam że Drake jednak przesadza. Myślisz że będziemy mogli go zobaczyć? - spytałam po chwili jak weszliśmy do środka. Zdecydowanie szpitale mnie stresują - a jak ta operacja się nie uda?
- Kochanie uda się - powiedział przytulając mnie
Pokiwałam tylko głową. Quick musiał jeszcze pozałatwiać sprawy związane z pieniędzmi i tym podobne. Przed gabinetem do którego nas pokierowali stał jakiś lekarz.
- Właśnie zastanawiałem się czy to ty - wypalił na wstępie o dziwo po polsku - Musiałem się upewnić więc czekałem na ciebie.
- Marko - wypalił zdziwiony Quick
- Nie spodziewałem się że się ustatkowałeś - zaczął - dlatego byłem zdziwiony kiedy miałem operować twojego syna. Na początku myślałem że to Amandy dzieciak. Ale coś mi zawsze nie pasowało.
- To moja żona Roz - przedstawił nas - a to Marko mój a raczej Amandy kolega.
- Miło mi - zaczął Marko
- Więc ty będziesz operował Damona? - dopytałam
Nie ufałam lekarzom ale jeżeli to jest jakiś kolega Quicka to na pewno nie zawali.
- Nie, miałem taką propozycję ale jak stwierdziłem że to twój syn Quick zrezygnowałem - wypalił - to naprawdę błahy zabieg ale rozmawiałem już z najlepszym doktorem. Na ogół nie zajmuje się takimi operacjami bo są zbyt łatwe ale dla ciebie zrobił wyjątek. Ale naprawdę dziwię się że masz żonę i syna. A ja myślałem że... dobra nie istotne co myślałem. Co u Amandy?
Czy wszyscy znajomi Quicka muszą tak dużo gadać?
- Ma córkę - odparł Quick
- Córkę? - zainteresował się - z kim?
- Z Witkiem
- Z tym Witkiem? - dopytał
Po krótkiej rozmowie z doktorkiem Quick poszedł do gabinetu a Marko został ze mną.
- Długo się znacie? - spytał - Nigdy mi nie mówił że jakaś wpadła mu w oko
- Pewnie wtedy jeszcze mu nie wpadła - zauważyłam
- Więc poznaliście się w przeciągu 3 lat - stwierdził
Wtedy podeszła do niego jakaś wściekła lekarka.
- Co to ma być - wrzasnęła na niego - jakim prawem odsunąłeś mnie od tego zabiegu
- Izka nie rób afery - uspokoił - Mówiłem ci że coś mi to mówi. Choć przedstawię ci kogoś. To jest Roz żona Quicka - zaczął - a to moja żona Iza
- Naszego Quicka? - dopytała
- Tak tego Quicka od Amandy
- Miałam być przy zabiegu waszego syna ale mój mąż stwierdził że się nie nadaję - fuknęła - swoją drogą nie miałam pojęcia że przyjaznicię się ze sponsorem
- Ivanowem? - dopytał się Marko
- No tak Ivanow załatwił że mogli lądować na tym lotnisku
Te nazwisko coś mi mówiło. To nie może być prawdą tak na nazwisko miał facet z wyścigów konnych. Facet który pózniej okazał się Saszą. Oby tylko Quick się nie dowiedział bo zabierze stąd Damona.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz