wtorek, 5 grudnia 2017

Od Quicka

Uśpiłem Damona znaczy uśpiłem on sam się usypia. I z blizniakami na 100% muszę zrobić to samo. Włączyłem telewizor. No fakt głodny byłem jak chuj ale nie zamierzałem spotykać się z tą pieprzoną rodzinką. To dzięki mnie wszyscy się poznajdywali a teraz to ja jestem wróg publiczny nr 1. Gdyby nie Roz już dawno by mnie tu nie było. Przeglądałem wiadomości. Świat znów drżał przed Mścicielem. I wypowiedz Ivanowa okazało się że jakiś ładunek chłopaków nie wybuchł. Zdjęto z niego odciski palców. Ivanow zapowiadał w wywiadzie. Że winnego znajdzie.
- A Mściciel - dodał - to raczej była odrębna sprawa. I nie wiem o co jemu akurat chodziło. Więc świat powinien się zastanowić -kontynuował swą przemowę Ivanow - czy mamy do czynienia z kolejnym psychopatycznym Hitlerem bo Biladen był łaskawszy. A jego bojówki atakują konkretne cele. Natomiast Mściciel jest nie przewidywalny. Zniszczył lata pracy jego i jego ojca. Zniszczył projekt jego życia. Mówił o projekcie 113.
-Biedanctwo - powiedziałem sam do siebie - Alfredziki wyjebało w kosmos biedna Saszka. Ruseczek nie będzie miał zabaweczek. To ci powiem Sasza - gadałem do telewizora - twoich pięciu Alfrdów też znajdę i zaciukam
Nawet się nie spodziewałem gdy drzwi otworzyły się i do pokoju weszła profesorowa.
- Ta dziewczyna co ją dzisiaj przyprowadziłeś Czaruś. Ona w jakiś dziwny sposób umarła. A Juzio, Robert powiedział że zmarł na zawał. Zostałeś mi tylko ty Czaruś - babci przytuliła się do mnie - ja może i stara i głupia - kontynuowała - ale ja widzę jak oni wszyscy cię traktują. Twój kwiatek próbuje z nimi porozmawiać.
- Nie potrzebnie - powiedziałem   
- Ja wiem Czaruś że ty uniosłeś się honorem. Przyniosłam ci kanapeczki. Chciałam Juzia godnie pochować.
- Dobrze jutro babciu jutro.
- Słyszałam że opuszczasz nas chciała bym byś zabrał mnie ze sobą. Potrzebujesz żeby ktoś ci uprał, zrobił jeść, posprzątał. Robert dał mi nowe leki. I chyba pomagają bo tak jakby nie zapominam.
- Zajmę się tym babciu ale jutro.
- No tak Czaruś tylko Juzia zamykałeś bo on zawinił ja wiem ale dziś nie chce być sama. Ale nie chciała bym wam przeszkadzać. Ty i twoja żona musicie sobie wyjaśnić.
- Babciu nic nie musimy wyjaśniać między sobą, jest okej
- No ale ona na przygnębioną i zmęczoną wygląda synku
- Babciu Różyczka będzie miała blizniaki jest w ciąży
- No widzisz i będę miała co robić przydam się. Porwały ją jakieś zbiry, zagłodziły przecież ona jak 100 nieszczęść wygląda synku.
- No tak ja wiem babciu pracujemy nad tym
- To mogę spać u Damona w pokoju na sofie? Nie będę wam przeszkadzać?
- Dobrze - zgodziłem się
- To na tego wstręciucha jesteś zły pokazała babcia na Ivanowa w telewizorze. Bo to ty synku zaprowadzasz swoją sprawiedliwość w Rosji prawda. Twoją sylwetkę poznała bym wszędzie.
Kurwa stara w swojej głupocie i ślepocie jest całkiem nie zła. Wtedy do pokoju weszła Roz.
- Tak pózno a babcia nie śpi? - dopytała
- Musisz regularnie się odżywiać - powiedziała babcia i dodała smutno że Juzio umarł - Dobrze dzieci kochane to ja nie będę wam przeszkadzać - kontynuowała babcia - idę spać do Damonaka
I wyszła.
- Co takiego? - zapytała lekko zszokowana i trochę oburzona Roz
- Skarbie przepraszam nie miałem siły się nie zgodzić.
- A ja? A my? Chciałam z tobą porozmawiać.
- Dobrze skarbie tylko ja zamknę drzwi
Zatrzymała mnie.
- Chciałabym żeby w tej rozmowie uczestniczył Drake
- Boisz się mnie? - dopytałem - dziwne że chcesz rozmawiać ze mną przy Drake'u.
- Chce bo on zrozumiał błąd nas wszystkich. I też chciał z tobą pogadać.
- A możemy zrobić inaczej słońce? - dopytałem - bo wiesz ja chce tylko najpierw jedno wiedzieć
- Kocham cię - uprzedziła moje pytanie które nie miało paść w ogóle.
- Po prostu chciałem zapytać - pominąłem odpowiedzi na nie byłe pytanie - czy w tej sekundzie, w tym momencie poleciała byś ze mną na koniec świata. Ja, ty i Damon. Bez Drake'a i całego tego barachła.
- Tak - powiedział bez zastanowienia - ale tęskniła bym za bratem dużo mu zawdzięczam.
- Wiesz kochanie że to była podpucha - uśmiechnąłem się. - a teraz zapytam poważnie. Bo chciałem pogadać z Drake'em i Luke'em bo ty bardzo mądra słońce jesteś chociaż z Mariuszem i Grześkiem też porozmawiam. Tylko Luke'a wykluczył bym z mojej rozmowy tylko wiesz to nie da się na sucho. Po prostu od jakiegoś czasu mam ochotę się nachlać.
- To może pościele łóżko - stwierdziła Roz
- Roz posłuchaj mnie. Nie możesz słać łóżka, nosić Damona, denerwować się.
- Ty chyba naprawdę musisz się napić - stwierdziła.
- Tak ty idz po Drake'a a ja pościelę ci wyrko. Dobrze a ten konował jutro dostanie ode mnie zapłatę i wiesz skarbie cieszę się że lubisz konwalie.
- A tak naprawdę co chciałeś powiedzieć bo już cię znam
- No to że masz sporo czasu żeby zastanowić się nad tymi tabletkami. Bo w tym tempie naprawdę będziemy mieli żłobek.
Roz się tylko uśmiechnęła i powiedziała coś takiego co wprawiło mnie w niesamowicie dobry nastrój.
- Bo ja misiu chyba jestem wiatropylna ty dmuchniesz a ja w ciąży.
- Dobrze że tylko moje dmuchanie na ciebie działa - uśmiechnąłem się
Pocałowała mnie i poszła po Drake'a. Musiała mu chyba powiedzieć bo przyszedł od razu z flaszką a za pazuchy wyjął drugą.
- Szwagier będziemy pić rudą szmatę czy ruską dziwkę sponiewierke.
- Skąd ty kurwa masz ruską wódę? - dopytałem
- Porwałem ją z Rosji - uśmiechnął się
- Ty wiesz Drake'uś że za porwanie jest paragraf?
- Quick powiedz mi po co wyprowadzałeś tego atoma z hangaru
- Dawaj rudą szmatę - powiedziałem - Drake jedna wasza bombka nie wybuchła. Zdjęli z niej odciski. Będą węszyć. A pro po atoma to musiał bym lecieć do bojówek biladena. Notabene i tak nie mam pewności czy by ją rozbroili. Zbyt wiele osób o niej wie więc po prostu znalazłem jej inne bezpieczniejsze miejsce.
- Roz mówiła że chcesz spadać
- No a pamiętasz jak było na początku - powiedziałem
- Quick ale ty wiesz że ja zabieram się z wami. Bo tylko ty jesteś w stanie załatwić sprawę Al, tylko ty masz kontakt. Po prostu myśleliśmy inaczej. To Roz nas uświadomiła.
- Drake wszyscy jesteśmy gnojami powiedziałem po drugiej szklance. - a mózgi mamy rozwinięte o jakieś 5-10 lat do przodu przez tą pieprzoną epidemię.
- Sorry że nie powstrzymałem Pati - powiedział
- Drake jeżeli coś się stanie blizniakom to ona i jej sucz zapłaci to życiem.
- Stary ja wiem i rozumiem ja ci nawet w tym pomogę to moja siostra w końcu jest. Dodatkowo głupia siostra.
Ja się podniosłem a Roz odraz zeszła z łóżka na którym leżała i przeglądała internet.
- Nie mów że jest głupia. Po prostu się nie zabezpiecza.
Drake odraz przeprosił.
- Też chciał bym tak ja wy... Al i ja.
- Drake'uś będzie dobrze ja to załatwię
- Ty wiesz Quick że twojej żonie a mojej siostrze widać już te blizniaki.
- Machają do ciebie rencami - uśmiechnąłem się - Drake będzie widać ale może za miesiąc. Niunia połóż się ja nie będę się bić ze szwagrem.
- U nas to chyba rodzinne - stwierdził Drake - zarabiać kulkę w ramie.
I wtedy o zgrozo jak na złe przyszła babcia. Zabrała nam alko wywaliła Drake'a z pokoju. Gdyż stwierdziła że już za pózno na wizyty i picie alkoholu a młode małżeństwo powinno zostać samo. Gdy tylko Drake się ulotnił bo raczej nie miał wyboru Roz dopytała niepewnie
- Poszedł byś do Grażyny misiu?
- Chcesz pooglądać księżyc czy gwiazdy kochanie
- Nie chciałam ptysia
- A wiesz skarbie że już prawie pierwsza w nocy - popatrzyła na mnie ze swoją minką.
- Dobrze kochanie pójdę - powiedziałem
Musiałem się zdrowo dobijać do domu Grażyny.
- Co się stało szefie? - otworzył drzwi Robert
- Możesz obudzić Grażynkę to sprawa nie cierpiąca zwłoki.
- Gdzie znów leżą zwłoki - dopytał jeszcze nieprzytomny Robert - kto umarł
- Ptysie - powiedziałem widząc Grażynę
- Jakie ptysie? - dopytał Robert - umarły? To nowy projekt?
- Nie Grażynko masz ptysie może
- No trochę jeszcze coś tam zostało.
- To dawaj wszystko co zostało.
- Ale co macie jakąś imprezę? - dopytała
- No blizniaki chcą coś słodkiego
- Jakie blizniaki? - dopytała Grażyna i sama sobie na nie odpowiedziała - czyż by Roz była
Pokiwałem głową.
- Ale to nie może być szefa - załamała mnie
- One są moje Różyczka prędzej by coś sobie zrobiła niż dała się skrzywdzić w ten sposób. A jeżeli coś takiego miało by nawet miejsce to raczej by mi to powiedziała. My jesteśmy ze sobą szczerzy.
Bez odpowiedzi zapakowała mi to co miała.
- Policz ile tam wyszło Grażynko - powiedziałem - jutro ci zapłacę.
- Dobrze nie ma sprawy - powiedziała
Poszedłem do domu Roz zaspokoiła swoje kulinarne żądze. A ja pózniej namówiłem ją że muszę pooglądać te blizniaki. No fakt brzuszek miała twardawy ale tylko tyle.
- To co słonko idziemy spać? - dopytałem
Ale ku mojemu zdziwieniu spać poszliśmy koło 5.
- Wtedy z Damonem też tak miałaś? - dopytałem
Pokiwała głową.
- Dobrze że babcia była i wywaliła Drake'a bo inaczej nic by z ciebie nie było.
- Oj tam serduszko u mnie zawsze jest pełna gotowość bojowa.
Mimo wieczornej popijawy i nocnych amorów które były jazdą bez trzymanki. I tak nie zszedłem na śniadanie. Nie miałem nic do Drake'a do biednej Juli. Nawet Luke'a rozumiałem w pewnym sensie. Ale widoku reszty wrednych gęb nie zniosę.   
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz