Tej nocy nie mogłam spać bo co chwila budziłam się z jakiegoś koszmaru, by po chwili zapaść w kolejny. Po którymś z kolei wstałam z łóżka i poszłam do pokoju Drake. Najciszej jak się dało położyłam się obok niego. Drake przesunął się i objął mnie ramieniem ale nic nie powiedział może i dobrze. Dość szybko usnęłam.
Rano usłyszałam ciche pukanie do drzwi ale je zbagatelizowałam.
-Tylko spaliśmy- powiedział cicho Drake a więc byłam prawie pewna że odwiedził nas Luke.
-Mam nadzieję- mruknął cicho- chodzcie na dół muszę wam coś powiedzieć tylko szybko wolałbym by Rozi tego nie słyszała.
No i tyle jeśli chodzi o spanie. Niechętnie się podniosłam. W sumie byłam pierwszy raz w pokoju Drake'a no i cóż nie żebym ja miała porządek kiedykolwiek w pokoju ale to dopiero był syf.
-A ja narzekałam na piwnicę- mruknęłam cicho.
-Przypomnę ci że to mój pokój. Tym bardziej wszystko jest poukładane.- upierał się Drake. Podniosłam ręce w geście poddania. I razem wyszliśmy z pokoju oczywiście musieliśmy wpaść na Amandę.
-Wiedziałam- powiedziała cicho. Drake oparł mnie o ścianę i namiętnie pocałował, zgorszona Amanda szybko się ulotniła.
-Niech bynajmniej ma o czym gadać- stwierdził Drake i wybuchnęliśmy śmiechem zeszliśmy na dół w dobrym humorze. Fakt wkurzanie Amandy zadowoliło by chyba każdego. Ale humor opuścił mnie w chwili kiedy zobaczyłam że wszyscy z wyjątkiem Rozi którzy siedzieli przy stole są poważni.
Usiedliśmy przy stole i spojrzeliśmy wyczekująco na Luke'a.
-Nie bardzo wiem jak to powiedzieć- przyznał wzdychając ciężko- Rano włączyłem radio...
-I co usłyszałeś- ponaglił go Drake
- Były straszne zakłócenia wiec nie wiele, jakieś głupoty że komuś umarł ojciec chrzestny ale wydaje mi się że padło imię Quick'a.- wszyscy wpatrywaliśmy się w niego w milczeniu.
-To mogło mi się tylko wydawać, sygnał często zanikał a wiec nie chcę robić nikomu nadziei. W sumie to Pati mnie przekonała aby Lexi była przy tej rozmowie- przyznał spoglądając na mnie przepraszająco- A więc nie szalej. A już na pewno Rozi nie może się dowiedzieć o ile nie będziemy pewni.
-Ktoś zawsze musi być przy radiu- zażądał Drake.
-Kto jest za?- spytał Luke, wszyscy podnieśliśmy ręce.-Ktoś przeciw?
-O co głosujecie?- spytała Rozi która właśnie zeszła na dół.
-Że dziś ja zrobię obiad- wyratował nas Krzysiek.- Spałaś a więc nie chcieliśmy cię budzić.
-A o twój głos mieliśmy zapytać jak już wstaniesz- dodała Julka. Rozi popatrzyła na nas sceptycznie ale niczego nie powiedziała. Witek podał śniadanie i jak co jedzenie Amanda musiała obarczyć wszystkich swoimi podejrzeniami.
-Dzisiaj widziałam jak wychodzicie razem z pokoju- zaczęła Amanda a ja się roześmiałam, nic na to nie mogłam poradzić. Uznałam że dzisiaj nie dam jej zepsuć sobie humoru. Może Luke się nie przesłyszał a Quick żyje. Może za jakiś czas wszystko wróci do normy.
-Ciekawe czy będzie ci do śmiechu jak zajdziesz w ciąże- próbowała dalej.
-No oczywiście, będziemy mieć całą gromadkę dzieci na nie Drake?
-Taa, nazwiemy je Stanisław, Eustachy, Jagoda i Eugenia- próbował ją wkurzyć
- Może nawet jedną z córek nazwiemy twoim imieniem Amando.- dodałam.
-A ty Luke nic nie powiesz?- Amanda chyba po prostu próbowała wszcząć jakąś kłótnie.
-Ja tam nie będę wymyślał żadnych imion- stwierdził tylko, i nawet Rozi się roześmiała co wkurzyło Amandę jeszcze bardziej. Chyba nie przywykła że ktoś ją bagatelizuje.
-A ty Rozi jak ci idzie zapominanie o moim bracie?- no teraz to przesadziła
-Amando, znamy się cztery miesiące, od początku chodzisz za nami i rozliczasz nas co robimy i z kim co do minuty, czy tobie to się jeszcze zeszyt nie skończył?- wtrąciłam nim Rozi zdążyła cokolwiek odpowiedzieć.
-Ja tego nie notuję, mam dobrą pamięć- zapewniła- I z tego co pamiętam a pamiętam dobrze najpierw uganiałaś się za Quick'em ale chyba po prostu nie byłaś w jego typie...
-Amando wydaje mi się że powinnaś zważać na to co mówisz bo jeszcze ktoś oszpeci ci tą śliczną buzkę.- powiedziałam do niej słodko, no cóż jednak to jej się udało, wkurzyła mnie i robiła to coraz bardziej.
-Lexi- upomniał mnie Luke.
- Ale wracając do tematu, drugi był Drake a więc kto będzie trzeci? Może Krzysiek , o Quicka się nie kłóciłyście no ale jak drugi facet będzie wolał ją od ciebie...
Tak, przyznaję, trochę mnie poniosło, zerwałam się z krzesła i rzuciłam na nią ale w ostatniej chwili złapał mnie Luke który znał mnie na tyle dobrze że już się przygotował. Wrzeszczałam na Amandę że skoro nie satysfakcjonuje ją jej życie prywatne to niech się nie wtrąca w życie innych, pewnie też trochę ją na obrażałam, Luke'a pewnie też i na pewno podrapałam próbując mu się wyrwać.
-Aleksandro, natychmiast masz się uspokoić- powiedział potrząsając mną.- Idz na dwór i wróć jak ochłoniesz.
-Ok- powiedziałam uspakajając się, Luke mnie puścił i kiedy ruszyłam w kierunku drzwi usiadł z powrotem na krześle Odkręciłam się i nim zdążył zareagować złapałam zdziwioną Amandę za włosy i walnęłam jej głową o stół. Amanda próbowała się jakoś bronić i drapała mnie gdzie popadnie. Luke próbował nas rozdzielić na daremno. Co złapał jedno to ta druga zaczynała od nowa. Podcięłam Amandę i wylądowałyśmy na podłodze. Amanda rozerwała mi bluzkę wyrwała masę włosów i podrapała ale to ona była w gorszym stanie. Bo kiedy walnęłam nią o stół rozcięła sobie głowę. Nagle Drake mnie złapał i podniósł z Amandy, jak tylko wstała Amandę złapał ją Luke.
-Jeszcze raz mnie na obrażasz a ci gardło poderżnę- wysyczałam- A ty mnie puść- krzyknęłam na Drake, po chwili wahania mnie puścił a ja wyszłam z domu i usiadłam na schodach. Jako że był marzec zrobiło się trochę cieplej a śnieg trochę z topniał. Zombie od razu do mnie przybiegł.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz