niedziela, 10 września 2017

Od Rozi do pozostałych

Czułam się nieswojo. Może odwykłam od ludzi a w jednym dniu doszło tak dużo. Siedziałam jak na szpilkach nie ufając nowym. Luke'a nie było, gruby Witek i mała Kasia to żadne zagrożenie. Jednak była Amanda i Pati którym wcale nie ufałam. Może mam paranoje. Może to wina dużej ilości osób na małej przestrzeni. A może po prostu zle czuje się w tym domu. Nie miałam nawet ochoty na jedzenie i to wcale nie była winna nie apetycznego wyglądu. Kiedy tylko usłyszałam przekleństwo Lexi wiedziałam, że oznacza to coś złego. Podbiegłam do okna. Przy ogrodzeniu tłoczyło się stado zombie. Wiedziałam że te stado nadejdzie ale miałam nadzieje że w tej chwili Drake będzie tu w miarę bezpiecznym miejscu, a nie za ogrodzeniem gdzie nie ma jakich żadnych szans. 
- To co robimy? - dopytała Pati
- Idziemy - zarządziła Lexi - mamy całą broń, kilkanaście karabinów 
No nie wierze przecież te zombie nie wie że tu jesteśmy. Lecz gdy nas zobaczą nie odejdą. Te dwie pociągną nas za sobą do grobu. 
- Nie, zostajemy - sprzeciwiłam się - mamy płot nie wejdą a tak to ktoś zostanie ranny
Ulżyło mi kiedy Pati przyznała mi rację. Lexi gdzieś wyszła, a Pati zaczęła przygotowywać broń. Amanda zniknęła mi z oczu. Wyszłam ją poszukać. Wyszłam z salonu i skierowałam się na schody. Wchodząc na górę spojrzałam do kuchni. Witek chował się pod stołem ściskając patelnię. Jak oni przeżyli tak długo? - zastanawiałam się przez całą drogę do sypialni którą zajęła Amanda z małą i Witkiem. Nie wiem czy powinnam się śmiać czy płakać. Zostawiłam to po prostu bez komentarza. Nie zaprzątałam sobie głowy grzecznościami i pukaniem do drzwi. 
- Pilnuj by mała nie płakała - poleciłam w wejściu - jak ją usłyszą to nie odpuszczą. Twój mąż siedzi w kuchni pod stołem - wypaliłam wychodząc
Nie mogłam się powstrzymać. A jej mina bezcenna. Nie cierpię takich damulek, które myślą że są królowymi świata. Myślałam że wszystkie już wymarły.
Wróciłam na dół gdzie była Pati, Amanda i Creepy.
- Nie chcę się kłócić ale ten płot nie wytrzyma - wypaliła Lexi patrząc przez okno - Wezmę Creepy i po wybijamy ich po cichu.
Nie było co się sprzeczać i tak zrobią co chcą. Lexi i Creepy wybiegły na zewnątrz. Dlaczego oni jeszcze nie naprawili tego wiatraka?! Dlaczego ich jeszcze tu nie ma?! Patrzyłam przez okno jak dziewczyny męczą się z trupami. Patrzyłam jak płot ugina się pod ich naporem
Wtedy nagle światło się zapaliło. Niech to szlak pomyślałam. 
- Zgaś światła - nakazałam Pati.
Płot musiał mieć odłączone napięcie. Tylko to uratowało życie dziewczynom które o ten płot się podpierały. Wybiegłam na zewnątrz.
- Odejdz od płotu - rozkazałam - chłopacy podłączyli prąd, a ja wiem jak podłączyć napięcie 
Posłusznie oddaliły się od płotu a ja biegiem wróciłam do domu.
Od razu pobiegłam do piwnicy. Całe szczęście że Drake nauczył mnie jak włączyć i wyłączyć dopływ prądu do ogrodzenia. Trzeba było tylko wpisać odpowiedni kod by otworzyć bezpieczniki. Zresztą wszystko w tym domu jest na kody. Właściciel domu przygotował się na wszystko. Pózniej wystarczyło tylko włączyć odpowiedni bezpiecznik. Dioda zmieniła kolor z czerwonego na zielony i wiedziałam, że ogrodzenie dostało napięcia. Gdy wróciłam na górę do salonu, Lexi i Creepy już wróciły. Patrzyłam w okno obserwując jak zombie porażone prądem odchodzi od płotu. Z ulgą przyjęłam odgłos strzałów.
- Wrócili - oznajmiłam 
Nim się odkręciłam od okna Lexi i Pati już nie było.
- One są szybsze od światła - powiedziałam do Creepy 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz