sobota, 2 września 2017

Od Quicka Cd ktoś

Sam oparłem się o ścianę i podciągnąłem do góry. Alex lekko drgnęła, gitara wysunęła jej się z rąk stąd wiedziałem że musiała zasnąć. Wyjąłem jej gitarę z rąk i chciałem ułożyć ją wygodnie. Ale ona wtuliła się we mnie jeszcze bardziej i mamrotała przez sen.
-Luk nareszcie jesteś, nareszcie razem braciszku- powtarzała. Pomyślałem że nie będę  się ruszał po za tym paraliżował mnie strach. Głupie, mam 19 lat a nigdy nie byłem tak blisko z dziewczyną. Podkoszulka którą miała na sobie podciągnęła się lekko do góry ukazując skrawek gołej skóry na plecach. Sparaliżowało mnie mnie gdy moja ręka napotkała ten skrawek jej ciała. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę że leży na mnie dziewczyna, piękna dziewczyna, dziewczyna w której mógłbym się zakochać gdyby ten pieprzony świat był normalny. Dziewczyna która w tym nienormalnym świecie mógłbym wykorzystać. Pewnie gdyby nie przyszły zombiaki było by po wszystkim, szef dawał mi masę zleceń na zabijanie i robiłem to bez zmrużenia oka. Czasem cała rodzina ginęła i piękne kobiety, z którymi mógł bym zrobić co tylko chciałem ale po prostu je ubijałem. A teraz, teraz w tym krwawym świecie pełnym zła, przemocy i zimnych leżę a we mnie wtulona jest piękna dziewczyna o aksamitnych czarnych włosach. Długich i kręconych które teraz bez ładu i składu były wszędzie, rozsypały się gdy spadła gumka jak gładziłem ją po głowię. Przez chwilę kręciłem sobie kosmyk jej włosów na palcu. Ciekawe jak by to było gdybym spotkał Alex w normalnym świecie. Pewnie nie zwrócilibyśmy na siebie uwagi. Pewnie nigdy nie zwrócił bym uwagi i nie utopił się w głębi jej zielonych oczu. Była taka smukła drobna, krucha i bezbronna gdy tak sobie spała.  Wreszcie od dwóch dni normalnie o ile taką pozycję do snu można nazwać normalną. Gładziłem skrawek jej gołych pleców. Dopiero uświadomiłem sobie to co robię i  o czym ja w ogóle myślę. Z tych zamyśleń wyrwał mnie krzyk Alex.
-Co ty, kurwa, robisz?- musiałem dziwnie wyglądać bo patrzyła na mnie strasznie zdziwiona. Pałała nienawiścią patrząc w moje pociemniałe oczy
-Alex...- zacząłem  a przynajmniej próbowałem.
-Chciałeś mnie wykorzystać gdy spałam, byłam bezbronna a ty chciałeś..- podszedłem do niej, przyłożyłem jej palec do ust.
-Może i chciałem, może i miałem i miałem nawet ochotę ale nie zrobiłem nic, rozumiesz? Nic. -odtrąciła moją rękę.
-Nie zrobiłeś bo się obudziłam- kipiała ze złości.
-Nie to nie tak. Proszę wysłuchaj mnie. Nie zrobiłem nic bo nawet nie wiem jak miałbym się do tego zabrać. Lubię kobiety, podobają mi się, podniecają mnie ale z żadną nie byłem, rozumiesz? Jestem prawiczkiem- wypaliłem- I wstydzę się kurwa tego. Po za tym przez sen mamrotałaś o Luku, myślałaś że ja to on. To ty pakowałaś mi łapy pod koszulkę to ty doprowadziłeś mnie do stanu w jakim teraz jestem. Kurwa Alex nie jestem twoim pieprzoną zabawkę pieprzonym misiem do przytulania  którego wypierdala się do kąta po przespanej nocy.- był wczesny ranek i chyba wszystkich pobudziliśmy. Z potoku moich słów wyrwał mnie odgłos klaskania. To Drake stał oparty o futrynę i śmiałem się ironicznie.
-No masz. Psychol i twardziel nie radzi sobie z laską, morduje na zlecenie a nie potrafi laski przelecieć. -drwił dalej- A może bardziej podobają ci się chłopcy?
Rzuciłem się na niego.
-Ty skurwielu, dojebię ci za każdą którą pod przymusem sobie wziąłeś albo w swoim pijackim amoku.
Zaczęliśmy się napierdalać. Z amoku wywalił mnie ryk Surprise. Ryknąłem że sam sobie poradzę. Rozi płakała Alex krzyczała.
-Zostaw  Quick, zostaw bo go zabijesz, nie warto.
Dopiero wtedy zobaczyłem że Drake jest cały we krwi. Faktycznie nie wiele brakowało a bym go zabił.
-Surprise idziemy- rzuciłem  zakładając kurtkę i kuszę na ramię.
 -Quick porozmawiaj ze mną- krzyczała za mną Alex. -Zle cię osądziłam, nie wiedziałam.
-Nie mogłaś wiedzieć. Nikt nie mógł i daruj sobie.- próbowałem gadać, tłumaczyć. Gadałem bez składu podpinając przyczepkę.
-Pakuj się Surprise.
Alex bezradnie patrzyła jak odjeżdżam. Jechałem powoli, wiatr we włosach, zapach lasu o poranku. Nie wiedziałem co działo się w domku nic nie wiedziałem. Nie wiem kiedy dojechałem do jaskini.
-Znów sami. Idziemy na rybki- powiedziałem już uspokojony do Surprise. Szliśmy nad gdzie niedzwiedzica łapała ryby i zjadała jedną po drugiej.
-Jesteś naprawdę głodna- mówiłem śmiejąc się. Jednak nadal czułem zapach włosów Alex. W ogóle cały nią pachniałem. Zrzuciłem zakrwawioną koszulkę i wyprałem w strumieniu, było cholernie zimno a ja musiałem trzeć tą krew bo za groma zejść nie chciała. Pózniej siedziałem długo wpatrzony w wodę. Krzaki lekko poruszyły się, napiąłem kuszę , wyszła  z nich  piękna łania zabiłem ją jednym strzałem. Pózniej zacząłem ją oporządzać. Tutaj zostaniemy postanowiłem i bezwiednie powiedziałem to na głos jak by do siebie jak by do miśka.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz